Spotkanie z Kingą było dla mnie jak światełko w tunelu. Po zdradach żony i burzliwym rozwodzie wpadłem w depresję. Wydawało mi się, że nie zdołam już zaufać żadnej kobiecie. I wtedy w moim życiu pojawiła się ona… Pracowała w banku, w którym miałem firmowe konto. W pewnym momencie złapałem się na tym, że zamiast robić przelewy przez Internet, biegam do oddziału. Po to tylko, by ją zobaczyć, chwilę porozmawiać…

Któregoś dnia zebrałem się wreszcie na odwagę i zaprosiłem ją na kawę. Odmówiła. Powtórzyło się to chyba z dziesięć razy. Wreszcie się zgodziła. Zaczęliśmy się spotykać.

Była zupełnie inna niż moja była żona

Kinga była zupełnie inna niż moja była żona. Spokojna, zrównoważona, a przy tym taka ciepła. Po dwóch latach zrozumiałem, że nie potrafię bez niej żyć. A i ona odwzajemniła moje uczucie. Chciałbym poprosić ją o rękę, marzę o tym, byśmy razem zamieszkali. Kupiłem nawet pierścionek zaręczynowy. Ale jest jeden problem…

Kinga ma córkę, jedenastoletnią dziś Dagmarę. Urodziła ją, gdy miała 19 lat. Nie wyszła za ojca dziecka. Zresztą rozstała się z nim, gdy była w ciąży.

– Nie ma nawet o czym mówić, to był nieodpowiedzialny facet. Nie nadawał się na męża – powiedziała mi.

Jej córka nigdy go nie widziała. Przyzwyczaiła się, że są z mamą tylko we dwie, a w ich życiu nie ma żadnego mężczyzny… Poznałem Dagmarę. Jakieś półtora roku temu. Nie była, delikatnie mówiąc, zachwycona naszym spotkaniem. Przy kolacji patrzyła na mnie spode łba albo stroiła głupie miny. A potem ostentacyjnie wyszła do swojego pokoju. Wiedziałem, o co jej chodzi. Byłem jej wrogiem, konkurentem do serca mamy. A ona nie chciała z nikim dzielić się jej miłością. Nawet mnie to nie zdziwiło, w sumie spodziewałam się takiej reakcji…

– Pewnie jest ci przykro, wybacz jej, to jeszcze dziecko – tłumaczyła Kinga. 

Zobacz także:

Ale mnie wcale nie było przykro! Nawet ucieszyłem się z tego, że zostawiła nas samych. Nigdy nie lubiłem dzieci. Nie miałem pojęcia, jak z nimi rozmawiać, jak się nimi zajmować.

Na początku unikałem Dagmary. Wykręcałem się od wspólnych niedzielnych obiadków. Wiedziałem jednak, że jeśli chcę zdobyć serce jej mamy, wcześniej czy później będę musiał się z nią zaprzyjaźnić. Próbowałem i… nic mi z tego nie wychodziło. Jakoś nie potrafiłem przekonać się do tej dziewczynki. Szukając ratunku, spotkałem się nawet z kolegą, który ożenił się z kobietą z dzieckiem. Wiedziałem, że pasierbica wielbi go jak ojca. A i on jest w nią wpatrzony. Opowiedziałem mu o swoim problemie.

– Stary, nie przejmuj się, początki zawsze bywają trudne. Kasia dostawała początkowo spazmów, gdy mnie widziała. Potrafiła tak mnie wkurzyć, że wychodziłem w trakcie kolacji. Ale z czasem odpuściła, a i mnie złość przeszła. Dogadaliśmy się. Dajcie sobie czas, zaprzyjaźnicie się, a nawet pokochacie, zobaczysz – przekonywał.

Nie potrafiłem przekonać się do tej dziewczynki

Skorzystałem z jego rady. Postanowiłem dać nam ten czas. Minęło kilkanaście miesięcy i… nic się właściwie nie zmieniło. Przynajmniej z mojej strony. Choć Dagmara zaczęła mnie w końcu tolerować, ja ciągle nie jestem w stanie jej choćby polubić. Wydaje mi się nawet, że czuję do niej jeszcze większą niechęć niż na początku.

Jestem coraz bardziej zazdrosny o Kingę. Uważam, że Dagmara kradnie mi jej czas. Wkurzam się, kiedy mówi, że nie może się ze mną spotkać albo ma dla mnie tylko godzinę, bo musi pomóc Dagusi w lekcjach, albo idzie z nią na zakupy. Chciałbym, żeby była w tym czasie ze mną. Jestem naprawdę szczęśliwy, gdy Dagmara wyjeżdża na kilka dni do babci. Wtedy mam ukochaną tylko dla siebie…

Wiem, że Kinga zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się między mną, a jej córką. I że z tego powodu cierpi. Stara się jak może, byśmy znaleźli wspólny język. Organizuje wypady na ciacho, do kina… A ostatnio kupiła nam bilety na mecz siatkówki, którą oboje uwielbiamy. Poszedłem tylko dlatego, żeby nie sprawić jej przykrości. W trakcie meczu nie odezwałem się do Dagmary nawet słowem. Nie wiedziałem, o czym mam z nią rozmawiać.

Wiem, że jeśli nie zmienię swojego stosunku do Dagmary, mój związek wkrótce się rozpadnie. Kinga dała mi to zresztą wyraźnie do zrozumienia.

– Nie możemy tak dalej żyć. Kocham cię i nie chcę wybierać. Ale jeśli będę musiała, wybiorę córkę – powiedziała.

Jestem w kropce. Nie wyobrażam sobie życia bez Kingi. Ale też obawiam się mieszkania z jej córką. Moja ukochana chciałaby, żebym zastąpił małej ojca. Ale ja się do tego nie nadaję. Nie potrafię pokochać obcego dziecka.

Nie umiem jej pokochać

Nie chciałaby między nami wybierać, ale jeśli musi…

Mój kumpel poradził, by przeczekać najgorszy czas.