Oni mieli na mnie swój plan

Jako dzieciaki, gdy zasiadaliśmy wspólnie przy stole w domu, często gadaliśmy o tym, co chcielibyśmy robić w przyszłości. Mój brat Arek, najczęściej powtarzał, że w przyszłości będzie albo inżynierem, albo pójdzie na medycynę. Reakcja rodziców zawsze była taka sama – potakiwali głowami, dając znać, że im się to podoba. No a potem ich wzrok kierował się na mnie.

– A co z tobą, Dorotko? – dopytywała się czasem mama. – Założę się, że zostaniesz panią doktor, prawda?

– Nie. Chcę zostać fryzjerką.

Powiedziałam tak po raz pierwszy, mając zaledwie pięć lat. Od tamtej pory powtarzałam to za każdym razem, gdy nadarzyła się ku temu okazja. Reakcja rodziców zawsze była taka sama – wybuchali śmiechem pełnym niedowierzania.

– Dorotko, świetnie radzisz sobie z czesaniem lalek, ale przecież nie możesz zostać fryzjerką. Powinnaś pomyśleć o jakimś poważanym i szanowanym fachu.

Od dziecka moim największym hobby było czesanie. Nie rozumiałam, dlaczego rodzicom nie podoba się pomysł, że chcę być fryzjerką. Już w podstawówce często bawiłam się we fryzjerkę, robiąc koleżankom różne uczesania. Potrafiłam im zasugerować, jaka fryzura będzie pasować do ich wyglądu. Moja mama, ciocie i babcia chętnie dawały mi się czesać. Kiedy jednak wspomniałam w domu o tym, że po podstawówce chciałabym pójść do szkoły fryzjerskiej, moi bliscy nie byli zachwyceni tym pomysłem.

– Jesteś za młoda na takie decyzje – stwierdziła moja mama. – Skąd możesz wiedzieć, co będziesz chciała robić w przyszłości?

W liceum nie miałam problemów z nauką, jednak każdą wolną chwilę spędzałam w pobliskim salonie fryzjerskim, z którym miałam dobre relacje. Na początku tylko się przyglądałam, ale z czasem zaczęłam pomagać w drobnych pracach, takich jak mycie głów klientek czy sprzątanie podłogi. Po pewnym okresie dostałam zgodę na strzyżenie i układanie fryzur.

Szefowa salonu często mnie chwaliła, a nawet wynagradzała finansowo za moją pracę. Mimo że nie osiągnęłam jeszcze pełnoletności, już zarabiałam na własne potrzeby. To doświadczenie umocniło mnie w przekonaniu, że moim jedynym powołaniem jest bycie fryzjerką. Nic poza tym mnie nie interesowało.

Nie przyjmowali tego do wiadomości

Gdy byłam mała, tata zaprosił do nas kumpli z pracy z żonami. Mój brat oznajmił im wtedy, że zamierza iść na studia na politechnikę, na wydział mechaniczny. Goście pokręcili głowami z podziwem.

– A co z tobą, Dorotko?

– Ja mam w planach być fryzjerką.

W pokoju nagle zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Dopiero po paru sekundach dało się słyszeć lekko roztrzęsiony głos mojej mamy:

– Córka faktycznie ma talent do robienia fryzur. To jej pasja. Wmówiła sobie, że kiedyś będzie fryzjerką z zawodu. Takie tam fanaberie nastolatków.

Znajomi taty zaczęli się uśmiechać i wymieniać wspomnieniami z dzieciństwa:

– Marzyłem, żeby polecieć w kosmos!

– Myślałam, że będę szczęśliwa w kwiaciarni.

– Chciałem gasić pożary, ale bałem się wspinać po drabinie...

Gdy goście sobie poszli, mama zrobiła teatralny gest i załamała ręce.

– Dorotko, dlaczego opowiadasz wszystkim te głupoty?

– A czemu sądzisz, że to głupoty? – odpowiedziałam z pretensją w głosie.

– Ty się jeszcze pytasz?! – mama podniosła głos, aż zbladła ze zdenerwowania. – Sama słyszałaś, co inni myślą na ten temat. Mama jest dentystką, tata pracuje na uczelni, nawet twój brat chce iść na studia po maturze, a ty wybierasz taki mało poważany fach. Przecież to zajęcie dla niedouczonych ludzi!

Przez moment straciłam mowę, ale po chwili zaczęłam zaciekle walczyć o swoje przekonania.

– Nie spodziewałam się, że jesteście takimi snobami, dla których liczy się tylko opinia innych ludzi. Od kiedy obcięcie komuś włosów jest czymś gorszym?

– Dorotko, niech fryzjerstwo pozostanie twoją pasją – przekonywała mnie mama, a tata potakiwał każdej jej wypowiedzi. – Niewiele osób w tym zawodzie odniosło sukces i zdobyło rozgłos. Będziesz zmuszona spędzać całe dnie na stojąco, grzebiąc we włosach klientów. Lepiej zdecyduj się na studia farmaceutyczne. Razem z ojcem pomożemy ci otworzyć własną aptekę.

– Pracując w aptece, też trzeba być non stop na nogach. Chcę po prostu robić coś, co naprawdę sprawia mi przyjemność.

– Dorotka ma rację – po dłuższej chwili milczenia stwierdziła moja babcia.

– Ależ mamo, co ty wygadujesz? Od zawsze nas pilnowałaś, żebyśmy się przykładali do nauki. Byłaś taka szczęśliwa, że zdobyliśmy porządne wykształcenie.

– Może dlatego, że ja sama go nie zdobyłam. Poza tym, każdemu z was podoba się to, co robi. Czemu chcecie zabrać Dorocie tę możliwość?

– Ale czasy się zmieniły i teraz liczą się papiery. Kto dziś będzie poważał jakąś tam fryzjerkę bez dyplomu?

– Nie zapędzaj się tak – babcia pokręciła głową. – Od zawsze poważano ludzi uczciwych i tak pozostało do dziś.

– Jakby Dorotka była głupia, to bym to jeszcze pojęła – użalała się mama, a mnie szlag trafiał. – Ale ona ma łeb na karku, nie ma problemów z nauką. Skarbie, skoro farmacja cię nie kręci, to chociaż rozważ pójście na pedagogikę. Zawsze to lepiej mieć taki papier z uczelni niż żadnego.

Nie miałam zamiaru porzucać swoich marzeń

Darzyłam mamę i tatę wielkim uczuciem, dlatego przełknęłam dumę i zapisałam się na studia pedagogiczne. W tym samym czasie uczęszczałam do policealnego studium fryzjerskiego. Wciąż dorabiałam w zaprzyjaźnionym salonie fryzur. Moja klientela stale się powiększała, a szefowa była zadowolona z pracy i zachęcała mnie do udziału w fachowych kursach. Na dodatek w międzynarodowych zmaganiach dla początkujących mistrzów nożyczek wywalczyłam srebrny medal.

Gdy zaczęłam studia, szybko doszłam do wniosku, że to nie dla mnie. Ledwo zaczął się pierwszy semestr, a już porzuciłam uczelnię. Z jednej strony brakowało mi czasu na naukę, a z drugiej – wykłady z pedagogiki zwyczajnie mnie zanudzały. Po paru zajęciach wiedziałam, że ten kierunek kompletnie do mnie nie przemawia.

Gdy prawda wyszła na jaw po kilku miesiącach, matka niemal dostała zawału.

– Dorotko, zastanów się, jak wielu twoich koleżanek i kolegów marzy o studiach, ale nie mają na to funduszy. A ty  tak lekkomyślnie porzucasz edukację!

– Mamuś – odparłam – od lat mówiłam, że zostanę stylistką fryzur.

– A ja od zawsze ci mówiłam, że teraz liczy się dyplom.

– Wam zależy jedynie na świstku. No i na tym, co sobie pomyślą wasi znajomi.

Mój brat po raz pierwszy również zabrał głos na ten temat:

– Wstyd, żeby panna z dobrego domu parała się rzemiosłem. Moi znajomi...

Zazwyczaj jestem opanowana, ale tym razem miarka się przebrała.

– Twoi znajomi też tak uważają? Jesteście grupą szpanerów! – podniosłam ton. – Nic złego nie zrobiłam. Po prostu chcę robić w życiu to, co sprawia mi frajdę.

Opuściłam mieszkanie, gwałtownie zatrzaskując za sobą drzwi. Nie zamierzałam porzucać swoich zamierzeń.

A niech się mnie wstydzą

Kontynuowałam realizację swoich celów, a moi rodzice najwyraźniej zaakceptowali zaistniałą sytuację. Zauważyłam, że omijają okazje, przy których musieliby przyznać, że ich pociecha zajmuje się fryzjerstwem. Zapraszali znajomych, gdy mnie nie było w domu. Kiedy pojawiałam się w ich towarzystwie, mama i tata tak sterowali rozmowami, by uniknąć „niewygodnego” tematu. Mój brat postępował dokładnie tak samo. Dokładał wszelkich starań, żebym, nie daj Boże, nie spotkała jego kumpli. Moi najbliżsi czuli czuli wstyd z mojego powodu. Kiedy ogarniały mnie smutek i niepewność, pocieszenia szukałam u babci. Ona jedyna szczerze cieszyła się z tego, co osiągnęłam w pracy.

Kiedyś do domu dotarłam dość późno. W salonie ujrzałam przystojniaka o ciemnych włosach. Gawędził z moją babunią.

– No jesteś wreszcie, Dorotko – wykrzyknęła, gdy mnie zobaczyła. – Poznaj Damiana, to znajomy Arka. Wnuczek lada moment powinien się zjawić. Porozmawiajcie ze sobą, a ja pójdę do swojego pokoju.

Damian wpatrywał się we mnie przez moment, jakby chciał coś z siebie wykrzesać.

– Czyli to ty jesteś tą zagadkową siostrą Arka? – zapytał, uśmiechając się od ucha do ucha. – Zastanawiam się, jak to możliwe, że nie mieliśmy okazji się wcześniej poznać. Powiedz mi, na jakim jesteś kierunku?

Trochę zmieszana, zastanawiałam się, co powiedzieć. Przez moment chciałam skłamać, że studiuję pedagogikę, ale zdrowy rozsądek mnie przed tym powstrzymał. Pomyślałam sobie: „Dlaczego mam czuć wstyd z powodu tego, kim jestem? Tylko dlatego, że moja rodzina jest zafiksowana na punkcie studiów?!”. W końcu odparłam:

– Pracuję jako fryzjerka. Ciągle doskonalę swoje umiejętności w tej branży.

– Ekstra. Ja studiuję na wydziale mechanicznym politechniki. Moim marzeniem jest otwarcie własnego warsztatu samochodowego. Już teraz, kiedy tylko mam chwilę wolnego, dłubię przy samochodach. Najważniejsze to zajmować się w życiu tym, co sprawia nam przyjemność.

Zaczął mnie wypytywać o ciekawostki z mojej pracy. Później gadał o tym, jak kocha samochody. Ta nasza rozmowa była tak wciągająca, że nawet nie zauważyliśmy, gdy przyszedł mój brat.

– Siemka, Arek – krzyknął Damian. – W końcu miałem okazję poznać twoją siostrę, co robi za fryzjerkę.

Arek rzucił mi gniewne spojrzenie.

– Siostra od zawsze lubiła się wyróżniać. Praca w salonie fryzjerskim sprawia jej przyjemność.

– Co ty wygadujesz? Żeby każdy tak kochał swój zawód jak ona, to by było super. Jakiś dzisiaj nie w humorze jesteś. Dorota, muszę lecieć, ale zadzwonię, okej?

– Nie licz na tą znajomość – warknął mój brat, kiedy zostaliśmy tylko we dwoje.

Trafił swój na swego

Następnego poranka zadzwonił do mnie Damian. Postanowiliśmy spotkać się na filiżankę kawy, a następnie wybrać się do kina. Podczas tej randki poznałam jego mamę i tatę, którzy okazali duże zainteresowanie moim życiem i tym, czym się zajmuję. Wspominali, że byliby wprost zachwyceni, gdybym została ich synową. Rozpierało mnie szczęście, a moi bliscy – rodzice i brat – nie mogli wyjść z podziwu.

– To dość dziwne. Jego starzy mają doktoraty – zauważył mój brat.

– Ale przede wszystkim są bardzo poukładani – zdenerwowałam się, nie mogąc znieść tego, że moja rodzina mnie nie docenia.

Niedługo później dostałam wezwanie od szefowej na spotkanie. Oświadczyła mi zwięźle, że planuje otworzyć kolejny salon fryzjerski i chciałaby, abym została jej wspólniczką. Przystałam na tę propozycję. Damian wraz z rodzicami cieszyli się moim szczęściem. Babcia złożyła mi gratulacje z okazji awansu.

– Najmłodsza businesswoman w okolicy! I wszystko zawdzięczasz własnej ciężkiej pracy!

Rodzice i brat potrzebowali trochę więcej czasu, żeby to zaakceptować, ale teraz również są ze mnie niesamowicie dumni. I dają mi to odczuć przy każdej okazji.

Dorota, 27 lat