Cud, że w ogóle udaje nam się wyspać!

Mam dwóch synów, którzy lunatykują. Kładziemy się do łóżka jak zwykle. Oni w swoim pokoju, a ja z mężem w naszym. Nocne wędrówki zaczynają się mniej więcej o trzeciej nad ranem. Najpierw sześciolatek Jaś idzie do łazienki, a wracając, z jakiegoś powodu zamiast do swojego pokoju, skręca do naszej sypialni. Kładzie się na krawędzi łóżka, ale szybko się rozpycha jak król i mój mąż musi opuścić łóżko. Przenosi się do pokoju gościnnego, ponieważ Jaś śpi na łóżku piętrowym na górze, więc mąż nie chce tam wchodzić.

Następnie przyszedł czas na Alka, naszego czterolatka. Wydaje się być taki odważny, lecz kiedy coś jest nie tak, biegnie do mamy i zaczyna płakać. Tak więc czasami już o piątej rano znajduję się pomiędzy dwoma maluchami, które się rozpychają. Gdy mam dość niespodziewanych szturchańców w plecy czy nos, wychodzę z łóżka i przenoszę się do sypialni chłopców na niższe piętro.

Nie ma sensu iść do pokoju gościnnego, ponieważ Darek nie rozkłada kanapy w nocy, aby nie hałasować. Alek budzi się wcześnie rano i zauważa, że mnie nie ma, więc rusza na poszukiwania. I w końcu ląduje na kanapie z tatą albo wraca do swojego łóżka i dosłownie wchodzi mi na głowę.

Specyficzna z niej kobieta

Niedawno gościliśmy moją kuzynkę, Elę. Jest dość oryginalna. Ma prawie 50 lat, ale nie ma rodziny. Nie nazwałabym jej jednak singielką, ponieważ to zbyt nowoczesne określenie. Ela zachowuje się jak typowa stara panna z powieści z XIX wieku. Nie jest zbyt atrakcyjna ani młoda, a jej przekonania o życiu i świecie są już nieco przestarzałe. Próbuje desperacko nawiązać jakieś znajomości, ale nieśmiałość wobec mężczyzn, nie pozwala jej się otworzyć. Z moim Darkiem zna się od ponad dziesięciu lat, jednak jej zachowanie w jego obecności, delikatnie mówiąc, jest nieco dziwne.

Ela mieszka na Podkarpaciu i pracuje jako nauczycielka w szkole podstawowej, uczy dzieci. Jest osobą wykształconą i ceniącą kulturę, więc od czasu do czasu odwiedza nas w Warszawie. Zawsze dzwoni z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, żeby zapytać, czy może przyjechać do nas na weekend. Najczęściej chodzi jej o to, żeby pójść na jakiś spektakl teatralny lub koncert – Ela uwielbia muzykę klasyczną.

Czeka nas znowu weekend w towarzystwie kuzynki. Zazwyczaj pojawia się w sobotę o poranku, wieczorem idzie na spektakl w teatrze, spędza u nas noc, a po niedzielnym obiedzie odjeżdża. Gdy nasze dzieci były jeszcze maluszkami, grzecznie unikała odwiedzin, ale później zaczęła wpadać raz na dwa, trzy miesiące. Te spotkania trochę nas stresowały, a posiłki z kuzynką były dla nas prawdziwym wyzwaniem.

Narzucona rozmowa była nudna, a weekendy trochę stracone. Ale cóż poradzić. Nie mogłam jej odmówić. W końcu wszystkie te wizyty były podobne. Ale ten ostatni weekend z Elą na pewno zostanie w naszej pamięci na długie lata.

Tego weekendu nie zapomnę nigdy

– Co powiesz na to, żebyśmy w sobotę poszli do kina, a potem do klubu? – zaproponował Darek. – Jest fajny film. Moglibyśmy zostawić chłopaków u dziadków i bawić się do rana. Już z nimi rozmawiałem. Mama się zgodziła.

– Brzmi świetnie, ale zapomniałam ci powiedzieć, że w ten weekend przyjeżdża Ela – powiedziałam zmartwiona.

– Ach nie… – Darek westchnął.

Nie dodał nic więcej, ale widziałam, że mu się to nie spodobało. W sobotę tuż przed obiadem, pojawiła się moja kuzynka. Jak zawsze przyniosła ze sobą mnóstwo słoików z dżemami, grzybami w occie i ogórkami. Ela nigdy nie przyjeżdża z pustymi rękami, co jest naprawdę miłe. Gdy Ela przygotowywała się do wyjścia, my z Darkiem zdecydowaliśmy, że pójdziemy z chłopakami do kina.

– Czy to nie za późno dla nich? – zapytała Ela.

– To jest specjalny pokaz filmu dla dzieci – odparł mąż. – Zaczyna się o 18, mniej więcej w tym samym czasie co twoje przedstawienie. Możemy wyjść wszyscy razem, podwieziemy cię do teatru. Zaoszczędzisz na taksówce.

Spojrzała na niego z oczami pełnymi zachwytu. Gdy moja kuzynka wróciła z przedstawienia teatralnego, maluchy już spały. Darek zasłonił się przeglądaniem dokumentów, więc zdecydowałam się spędzić trochę czasu z Elą, siorbając orzechówkę, którą przyniosła. Porozmawiałyśmy o najnowszych wieściach z rodziny. 

Nie wiedziałam, co się dzieje!

W nocy obudził mnie głośny wrzask. Wyskoczyłam z łóżka i rzuciłam się do pokoju dzieci. Ich łóżeczka były puste. Gdy się odwróciłam, w ciemnościach zderzyłam się z kimś, kto w panice wybiegał z dużego pokoju, który służył jako sypialnia dla naszego gościa. Z pokoju dochodził jakiś pisk. Nie mogąc sobie z tym poradzić, również krzyknęłam, a wówczas ktoś włączył światło. Przed moją twarzą stał mój mąż. Z szaleństwem w spojrzeniu.

– Gdzie są dzieci? – zdołałam wykrztusić.

– Dzieci? – wpatrywał się we mnie z rozwartymi oczami. – Ale przecież są z nami. Musiałem się wynieść.

Stopniowo zaczynałam pojmować całą sytuację. W zamieszaniu nie zauważyłam, że obie pociechy spokojnie przysypiały obok mnie. 

– A co z tobą? – zapytałam.

– Co ze mną? – Darek oglądał się za siebie.

Weszłam do pokoju. Moja kuzynka była na kanapie, trzymając poduszkę, jakby była tarczą. Wyglądała na zmęczoną i nerwową, a jej wygląd...

– To jest szaleństwo – powiedział Darek. – Zapomniałem, że ona u nas dziś śpi. Poszedłem tak jak zawsze do dużego pokoju, żeby się położyć na kanapie. Byłem po prostu nieprzytomny. I ona zaczęła krzyczeć, że ja rzekomo...

Ledwo zdołałam powstrzymać śmiech.

– Połóż się obok maluchów. Ja zajmę się Elą – zaproponowałam.

– Próbowałem jej to wytłumaczyć, ale ona zakładała, że... no, wiesz...

– Dobranoc, ty mój uwodzicielu – powiedziałam, wchodząc do pokoju Eli, która była w trakcie ubierania.

– Wyjeżdżam – oznajmiła.

– Oszalałaś? W nocy? A może porozmawiamy na spokojnie?

– Nie ma o czym, twój mąż, on...

– Co takiego? – zapytałam prowokująco.

– Jak można nękać kobietę, gości... – zatkało ją.

Twarz miała zaróżowioną.

– Elu, weź się w garść. To przez dzieci...

– Czy u was są jakieś problemy w małżeństwie? – zaniepokojona zapytała.

– Nie. Żadne – odpowiedziałam, nie ukrywając swojego irytacji. – Proszę, idź spać. Jutro rano zjemy śniadanie, a potem może pójdziemy na spacer do Łazienek.

– Nie, muszę jechać wcześniej – stanowczo stwierdziła Ela.

Rano już jej nie było. Znalazła sposób, żeby nas o tym poinformować – zostawiła nam wiadomość na kartce. Było to dość typowe, z napisem: „Dziękuję za gościnę”. Spojrzeliśmy na siebie.

– Mam nadzieję, że nie napisała tego z ukrytym znaczeniem – powiedział mój mąż.

Odpowiedziałam na to tylko wzruszeniem ramion. Darek postanowił zadzwonić do Eli, aby jeszcze raz wyjaśnić całą sytuację. Jednak do tej pory (mija już trzy miesiące) nie dostaliśmy od niej żadnej informacji, czy chciałaby ponownie nas odwiedzić. Co gorsza, dochodzą do mnie plotki, że Ela opowiada w rodzinie, że mój mąż nie potrafi zachować się odpowiednio.