Postawiła na zdrowe odżywianie

– Kochanie, idę do sklepu! Coś ci kupić? Może batonika? – zapukałam do drzwi pokoju córki. 

– Chyba żartujesz! – dobiegł mnie jej gniewny pomruk. 

No cóż, to prawda, że z tym batonikiem to była z mojej strony tylko prowokacja, wiedziałam przecież dobrze, że Pola za żadne skarby nie weźmie do ust czegoś takiego. Odkąd przeszło rok temu postanowiła schudnąć, konsekwentnie odmawiała jedzenia słodyczy i pieczywa, a także miliona innych tuczących rzeczy. 

Początkowo nawet się bałam, że w ogóle przestanie jeść i popadnie w anoreksję, więc przyglądałam jej się uważnie. Pola jednak na szczęście jadła i to wcale niemało, natomiast jedynie wybrane rzeczy, na przykład gotowany ryż, warzywa zrobione na parze albo na surowo. Pilnowała nie tylko tego, ile w jej diecie jest białka czy węglowodanów, ale wszystkie porcje odmierzała wręcz z aptekarską dokładnością. 

Podziwiałam jej konsekwencję, bo przyznam szczerze, że ja miałam słomiany zapał do wszelkich diet. Porzucałam je, nim zdążyły przynieść jakiś efekt. A Pola dodatkowo dużo ćwiczyła. Jeszcze na początku swoich zmagań z wagą poprosiła mnie, abym opłaciła jej karnet na siłownię. 

– Naprawdę chcesz ćwiczyć z tymi wszystkimi spoconymi facetami? – byłam temu przeciwna, ale Pola wyjaśniła mi, że to nie jest taka zwyczajna siłownia, tylko klub fitness. 

– Jak chcesz, to możesz dostać bezpłatną wejściówkę i zobaczyć, jak to wygląda – zaproponowała. 

Skorzystałam i faktycznie spodobało mi się tam tak bardzo, że nawet przez moment rozważałam, czy nie zapisać się razem z córką. Ale moja wrodzona niechęć do ćwiczeń wzięła górę i wymówiłam się brakiem czasu. Zresztą, faktycznie miałam go niewiele, bo brałam jeszcze prace zlecone do domu. Wiadomo, jak to jest, pieniędzy ciągle brakuje, szczególnie, kiedy jest się samotną matką z dwójką dzieci i trzeba na wszystko nastarczyć. Siedemnastoletnia Pola chciałaby być ubrana tak samo modnie, jak jej koleżanki, i mieć te same nowoczesne gadżety, a ośmioletni Bartek rośnie jak na drożdżach. Co mu kupię nowe spodnie, to za chwilę już muszę biec do sklepu po większe. 

– Ale ty powinnaś tutaj chodzić koniecznie! – przyklasnęłam pomysłowi Poli. – Pieniądze na karnet się znajdą – obiecałam. 

Taniec sprawiał jej przyjemność

Wiedziałam, że moja córka się tam odnajdzie, szczególnie na zajęciach tanecznych, które oferował ten klub. Salsa, zumba, hip-hop i inne. Poli aż się oczy świeciły, gdy mi o tym opowiadała. Biegała do klubu zaraz po lekcjach i często nie wychodziła z niego do wieczora. Nawet byłam na nią o to zła, bo uważałam, że powinna więcej się uczyć, w końcu w tym roku zdawała maturę. Ale stopnie nadal przynosiła dobre, więc tak naprawdę to nie miałam się do czego przyczepić. 

No i patrzyłam z prawdziwym podziwem, jak Poli zmienia się figura. Odkąd zaczęła ćwiczyć, nie tylko schudła, ale jej ciało wyglądało jak wyrzeźbione! Pojawiły się mięśnie, talia zrobiła się wąska niczym u tancerki. No i te ruchy! Pola poruszała się teraz z taką gracją, że nie mogłam wprost od niej oderwać oczu!

Znalazła sobie także w klubie nowe koleżanki, z którymi coraz częściej spędzała czas. Poznałam jedną z nich, Adriannę. Wysoka i bardzo szczupła blondynka z dużym biustem, który wyglądał na „zrobiony”. Miała wypielęgnowane paznokcie pomalowane w fikuśne wzory i nosiła obcisłe stroje, które podkreślały jej nienaganną figurę. Trzeba przyznać, że była bardzo efektowna i widziałam, że Poli to imponuje. Opowiadała mi z błyskiem w oku, że Adrianna jest także instruktorką, że prowadzi własną grupę taneczną, która nawet startuje w rozmaitych konkursach.

– Zaproponowała mi, abym do nich dołączyła! – ekscytowała się Pola. 

Pola wprawdzie całkiem nieźle zdała maturę, ale już na bezpłatne studia się nie dostała, a mnie nie było stać na to, aby jej opłacić prywatną uczelnię. Jeszcze żeby miała sprecyzowany jakiś kierunek, ale ona co chwila zmieniała zdanie. Raz chciała studiować psychologię, potem znowu coś zupełnie innego. A na koniec zadecydowała jednak, że swoje życie zawodowe chce związać z fitnessem. 

– Zostanę instruktorką! – zadecydowała. – Będę także tańczyła w zespole Adrianny, oni występują na różnych pokazach, festynach i biorą za to całkiem niezłe pieniądze.

Miała wiele pomysłów na siebie

No cóż, wiem, jak wyglądają nowoczesne tancerki czy instruktorki fitness, jak na przykład Ewa Chodakowska. Wrzucają do sieci swoje na wpół rozebrane zdjęcia ukazujące płaskie brzuszki i mocne uda. Adrianna wyglądała tak samo, ale czy chciałam, aby ten styl przejęła także moja córka? Nie, nie. To nie było to, o czym marzyłam dla swojego dziecka… „Wygląd jednak to nie wszystko i w sumie nie ma chyba w tym nic złego” – uznałam. „Skoro to lubi, to może faktycznie zostanie drugą Chodakowską czy Lewandowską? Poza tym jest dorosła, nie mogę jej przez całe życie prowadzić za rączkę i mówić, co ma robić”. 

Pola zresztą zaczęła zarabiać jako instruktorka i tancerka całkiem niezłe pieniądze, bo nagle było ją stać na fajne ciuszki i lepsze kosmetyki, które już na dobre zagościły w naszej łazience. Nie skąpiła także dość drogich prezentów młodszemu bratu, a i mnie zaproponowała, że zacznie się dokładać do gospodarstwa domowego. 

– Ty lepiej sobie odkładaj pieniądze na przyszłość, kochanie – zaprotestowałam. – Nie wydawaj tak wszystkiego na prawo i lewo, bo kto wie, co przyniesie następny dzień – przestrzegałam córkę. – Zawsze warto mieć jakąś sumkę na koncie. 

– Nie martw się, mamo! – Pola patrzyła jednak w przyszłość z optymizmem. – Nasz zespół jest naprawdę rozchwytywany, mamy wiele propozycji występów. 

– A co, jeśli doznasz kontuzji i nie będziesz już mogła tańczyć, przynajmniej przez jakiś czas? Myślałaś o tym? – próbowałam sprowadzić ją na ziemię. 

Ona jednak wciąż bujała w obłokach, jak to młodzi. Niepokoiła mnie trochę ta jej euforia i marzyłam o tym, aby Pola zaczęła zachowywać się bardziej rozsądnie. W pewnym momencie nawet wydawało mi się, że jednak wydoroślała, ale… 

Wiedziałam, że coś się stało

Zauważyłam, że od jakiegoś czasu nie tyle spoważniała, co przycichła, przestała się uśmiechać i zaczęła się izolować od rodziny w swoim pokoju. Nawet Bartuś nie był w stanie jej rozśmieszyć, rozruszać, a przecież uwielbiała swojego młodszego brata i zawsze chętnie się z nim bawiła. Na prowokację z kupnem batonika pozwoliłam sobie dlatego, że chciałam chociaż usłyszeć jej głos, bo potrafiła się do mnie nie odzywać godzinami, a nawet… dniami. 

Trwało to już od miesiąca i byłam naprawdę szczerze zaniepokojona. 

– Córuś, jeśli masz jakieś kłopoty, to mi o nich opowiedz, na pewno coś na nie poradzimy – prosiłam. 

– A jak ty mi możesz pomóc, mamo. Sama muszę sobie z tym poradzić – usłyszałam od niej któregoś dnia, co tylko potwierdziło moje przypuszczenia, że coś się dzieje złego! 

Tym bardziej zaczęłam uważniej ją obserwować i nie umknęło mojej uwadze, że Pola musi nie dosypiać, bo ma podkrążone oczy i szarą cerę. A może płacze całymi nocami?

– Kochanie, jeśli twoje kłopoty są związane z grupą taneczną, którą prowadzi Adrianna, to na pewno znajdziesz sobie inną pracę – usiłowałam pocieszać córkę. 

I wtedy ona powiedziała coś, co mnie zmroziło. 

– Mamo, oni mi nie dadzą tak po prostu odejść! 

„A więc nie wyrzucili jej, tylko ona od nich chce się odłączyć? Ale dlaczego mieliby jej zabronić?” – zdziwiłam się. 

– Czy podpisałaś z nimi jakiś kontrakt? – zainteresowałam się natychmiast. – Wiesz przecież, że zawsze możesz złożyć wypowiedzenie, w razie czego zostanie ci jeszcze sąd pracy… 

– Sąd?! – Pola roześmiała się nieprzyjemnie. – Oni załatwiają swoje sprawy inaczej, na pewno nie przed sądem! 

„Oni? Jacy oni?” – to, co mówiła moja córka, robiło się coraz dziwniejsze i groźniejsze. Ponieważ jednak nadal nie chciała wyjaśnić, o co chodzi, postanowiłam spróbować rozwiązać tę zagadkę na własną rękę. 

Odkryłam jej tajemnicę

Pewnego dnia, kiedy zauważyłam, że Pola szykuje się do wyjścia, postanowiłam ją śledzić. Wiem, że to nie w porządku, ale byłam naprawdę zaniepokojona. Na szczęście mieszkamy w centrum, tutaj łatwo jest wmieszać się w tłum i pozostać niezauważonym. Pola wsiadła do tramwaju, a ja za nią. Nie jechała daleko, wysiadła cztery przystanki od domu i weszła w ulicę, na której znajduje się wiele lokali otwartych do późna w nocy. Wychyliłam się zza rogu i zobaczyłam, do którego z nich weszła. Usiłowałam także znaleźć się w środku, ale zatrzymał mnie rosły ochroniarz, który zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów i stwierdził, że wstęp jest tylko „za okazaniem karty członka klubu”. 

Nie uszło jednak mojej uwadze, że lokal ten oferuje takie rozrywki, jak taniec na rurze i striptiz! W dodatku w gablotce z „zachęcającymi” zdjęciami z występów, na których wiły się rozmaite na wpół nagie dziewczyny w kuszących pozach rozpoznałam moją córkę! Włosy zjeżyły mi się na głowie, bo zaczęłam dodawać dwa do dwóch. „A więc to tak wyglądają występy Poli. Ta grupa taneczna, w której zarabia coraz większe pieniądze…”. 

Zdenerwowana wróciłam do domu i tam pozbierałam w myślach wszystkie fakty, o których wiedziałam. A potem poprosiłam moją koleżankę, aby umówiła mnie ze swoim mężem, który pracuje w policji. „Może on rzuci mi jakieś światło na tę historię?” – rozmyślałam ze strachem tym, w co wplątała się Pola. „Wprawdzie o ile wiem, jest dzielnicowym, ale pewnie wie na temat takich klubów i „grup tanecznych” znacznie więcej ode mnie. 

Krzysztof wysłuchał mnie uważnie, a potem stwierdził:

– Z tego, co opowiadasz, można wnioskować, że Pola została tancerką go-go, a może nawet striptizerką. I jeśli tak jest faktycznie, to będę z tobą zupełnie szczery, tylko jeden krok dzieli ją od tego, aby w takim nocnym klubie zostać prostytutką. 

„Co?! Moje dziecko ma sprzedawać swoje ciało?” – włos zjeżył mi się na głowie. 

– Niestety, tak często działają te kluby dla mężczyzn – Krzysztof rozłożył ręce. – Najpierw wabią naiwne dziewczyny wizją dobrego zarobku i obiecują, że nikt ich nie dotknie nawet jednym palcem, a potem szybko dochodzi do tego, że „klient nasz pan” i jeśli ma ochotę na tancerkę, która przed chwilą prezentowała przed nim swoje wdzięki, i płaci za to grube pieniądze, to ją dostaje. Dziewczyna może nawet nie chcieć z nim pójść „do pokoiku”, ale z reguły menedżer klubu już wtedy coś na nią ma i potrafi ją do tego zmusić. Nierzadko brutalnie, grożąc jej na przykład, że okaleczy ją samą lub kogoś z jej rodziny. Mówiłaś, że masz także kilkuletniego syna, którego Pola bardzo kocha? 

– O matko! Coś może grozić naszemu Bartkowi? – byłam mokra ze strachu. 

Kiedy sobie wyobraziłam, że ktoś może zrobić mu krzywdę, poczułam, że byłabym gotowa nie tylko dla niego się rozebrać, ale i sprzedać! Być może Pola także miała te same odczucia. Boże, w co moje dziecko się wpakowało, jak mogłam jej teraz pomóc?

– Skontaktuję cię z moimi kolegami z wydziału do spraw przestępczości takiej jak prostytucja… – obiecał Krzysztof i uspokoił mnie, że nic mojej Poli nie grozi ze strony policji, nawet, jeśli uległa namowom szantażystów i pozwoliła się nakłonić do prostytucji

– To w Polsce nie jest nielegalne, nielegalne jest stręczycielstwo, czyli namawianie do nierządu – usłyszałam. 

Musiałam ją z tego wyplątać

Krzysztof dotrzymał słowa i kilka dni później zgłosił się do mnie policjant w cywilu. Przedstawił się jako J. i wysłuchał, co mam do powiedzenia, po czym stwierdził, że klub, w którym prawdopodobnie pracuje Pola, jest znany z procederu wrabiania młodych dziewczyn w nierząd. Powiedział też, że jest to trudne do udowodnienia, bo one nie chcą zeznawać. Boją się. 

– Gdyby pani córka zgodziła się z nami współpracować, toby nam bardzo pomogło – usłyszałam. 

No cóż… Nie mogłam za to ręczyć. Widziałam przecież, że Pola była wyraźnie zastraszona, ale zdecydowałam się przeprowadzić z nią poważną rozmowę. Powiedziałam jej szczerze, co już wiem, a co podejrzewam. Bałam się, że pójdzie w zaparte, ale moja córka się tylko rozpłakała, a potem z wyraźną ulgą, że nie jest już ze swoim problemem sama, wyznała mi: 

– Mamuś, co ja narobiłam! 

Okazało się, że Pola długo nie podejrzewała, czym zajmuje się Adrianna, która po prostu miała za zadanie przyciągać do klubu naiwne, młode, ładne i zgrabne dziewczyny. Pod pretekstem wykonywania tańca zatrudniała je, a potem zaczynała im pożyczać pieniądze na lepsze ciuchy i kosmetyki. 

– W tej branży trzeba wyglądać! – mawiała. – Oddasz mi, jak zarobisz. 

Sęk w tym, że zwykłym tańcem żadna z tych dziewczyn nie była w stanie zarobić tyle, ile pożyczyła, nie wiedząc, że ta pożyczka „od przyjaciółki” jest… bardzo wysoko oprocentowana

– Dostałam jakiś papier do podpisania, ale go nawet nie czytałam. Wierzyłam Adriannie, w końcu była moją przyjaciółką – chlipała Pola. 

Tak – „przyjaciółką” jej i wielu innych dziewczyn, które wpadły w jej sidła. Miały pecha, bo nikt nie zainteresował się ich losem, więc musiały zgodzić się na prostytucję w klubie. A potem często lądowały na ulicy i tam nadal parały się nierządem, bo były już tak zrezygnowane, że nie miały siły i pomysłu na inne życie. 

– Pola, zdajesz sobie sprawę z tego, ile dziewczyn Adrianna już skrzywdziła? Ona i jej szefowie? Jeśli odmówisz zeznań, to się nigdy nie skończy! – przekonywałam córkę, że powinna, a nawet musi współpracować z policją. – Nie masz zresztą innego wyjścia, bo przecież w tej pożyczce nie chodzi o to, abyś ją spłaciła, tylko o to, abyś cały czas była im coś winna. Podejrzewam więc, że gdybym nawet sprzedała wszystko, co mam, to i tak to nie wystarczy – byłam z Polą szczera. 

Przy okazji oczywiście wyszło na jaw, że istotnie zdążyli ją już postraszyć tym, że jeśli nie będzie „grzeczna”, to coś złego może spotkać jej rodzinę, w szczególności Bartka. 

– Tego najbardziej się bałam, bo co on jest winny, że ma głupią siostrę?! – płakała Pola. 

– Nie jesteś głupia, tylko zbłądziłaś. Wykorzystali twoją niewinność i to, że niczego nie podejrzewałaś. Tak działają! Zresztą… wiele w tym mojej winy, powinnam była się lepiej przyglądać temu, co się dzieje – powiedziałam córce szczerze to, co czułam. 

W końcu Pola zdecydowała się na współpracę z funkcjonariuszami. Złożyła obszerne zeznania, a także udało jej się przekonać dwie inne „tancerki”, aby wyznały prawdę. Na tej podstawie aresztowano Adriannę i jeszcze kilka osób z klubu. Na razie wygląda na to, że Pola jest bezpieczna. Zapisała się do szkoły policealnej, chce potem studiować psychologię. 

– Żeby lepiej poznać ludzi, mamo, i nie być już tak naiwną – stwierdziła.