Nigdy nie będę miał dzieci. Mam ku temu swoje powody. Ciekawe tylko, że większość dziewczyn nie jest w stanie, lub po prostu nie chce tego zrozumieć... Pochodzę z prostej, niezbyt bogatej rodziny z małego miasteczka. To, co nas niestety wyróżnia na tle innych, to pewna genetyczna wada – w naszym rodzie często zdarzają się nieuleczalne choroby.

O tym dowiedziałem się, kiedy pewnego dnia poszedłem z mamą do szpitala odwiedzić babcię. Po tym spotkaniu zadałem pytanie:

– Dlaczego babcia myśli, że jesteś jej siostrą?

– Babcia jest chora – odpowiedziała mama.

Zainteresowałem się tym bardziej i w ten sposób poznałem chorobę Alzheimera, która dotknęła również moją prababcię. Na poważnie się przestraszyłem i przez kilka dni nie mogłem zasnąć, leżąc w łóżku i wyobrażając sobie, co by było, gdyby moja mama nagle przestała mnie rozpoznawać.

Pamiętam dokładnie, kiedy zdecydowałem, że nie zamierzam zostać ojcem. To było chyba, kiedy chodziłem do zawodówki. Wtedy, gdy mój wujek, młodszy brat mojej matki, zmarł. Byłem wtedy uczniem pierwszej klasy. To dzięki niemu zdecydowałem się uczyć na mechanika. To on był wielkim miłośnikiem samochodów i to jego zamiłowanie do nich przeszło na mnie. Od najmłodszych lat uwielbiałem spędzać czas z nim w garażu, grzebiąc w kolejnym starym samochodzie, który za niewielkie pieniądze nabył.

– To może i stary samochód, ale ma swoją duszę – zwykł mówić.

Później, kiedy już nie był starym gratem, znajdował dla niego kupca, a na jego miejsce kupował nowy samochód. Kochał remontować stare pojazdy. Przekazał mi całą swoją wiedzę na temat samochodów. Poprzedniego wieczora, zanim zmarł, rozmawialiśmy przez telefon.

– Czyli przyjdziesz do mnie jutro? – zapytał. – Moglibyśmy skończyć montować to sprzęgło.

– Oczywiście, wujku. Z przyjemnością – odpowiedziałem, pełen radości.

Również on emanował energią, brzmiał na zadowolonego i zdawał się nie móc doczekać się naszego spotkania. Kiedy następnego dnia wróciłem do domu, mama miała dla mnie wiadomość...

Po tym zdarzeniu spędziłem sporo czasu na rozmowach z mamą. Przyznała, że w naszej rodzinie wiele osób zmagało się z chorobami. W każdym pokoleniu ktoś cierpiał, niektórzy mniej, inni bardziej.

– Czasem mam wrażenie, że te choroby to norma, a nie wyjątek – powiedziała mama. – Wiesz, jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że urodziliśmy się zdrowi...

W tym momencie podjąłem decyzję: nie będę miał dzieci. Nigdy

W życiu nie zgodziłbym się, aby moje dziecko – syn czy córka – zmuszone było do przeżywania mojej śmierci. Nie chcę, aby moje pociechy kiedykolwiek zastanawiały się, czy naprawdę jestem jakiś dziwny, czy jednak pewnego dnia stracę zmysły. Nie chcę, aby musiały cierpieć, gdyż przestanę je rozpoznawać lub w napadzie wściekłości zacznę rzucać w nie różnymi przedmiotami.

To mogła być skrajna samolubność, albo po prostu lenistwo, ale taka była moja decyzja. Kiedy w moim życiu zaczęły pojawiać się najpierw dziewczyny, a później kobiety, przed żadną z nich nie zataiłem, że nie zamierzam być ojcem, więc jeśli chcą ze mną spędzić resztę życia, muszą to zaakceptować. Większość z nich od razu odchodziła, ponieważ dla nich rodzina i dzieci były bardzo istotne.

Niektóre decydowały się zostać, dopóki nie odczuły w sobie macierzyńskiego instynktu. Często starały się mnie przekonać.

– Dzieci są urocze – mówiły.

– Gdy śpią – odpowiadałem.

– Gdy przyjdą na świat, od razu je pokochasz.

– Nie chcę tego słyszeć.

I tak ciągle. Marta nawet dała mi ultimatum.

– Jeżeli nie będziemy mieli malucha za dwa lata, to odejdę od ciebie – przekazała mi swoje stanowisko.

– Przecież ci powiedziałem, że nie chcę być ojcem. Nie musisz czekać tych dwóch lat.

– Myślałam, że zmienisz zdanie.

– Dlaczego? – byłem zdziwiony.

– Przecież mówiłeś, że mnie kochasz!

– Tak, kocham cię – odpowiedziałem szczerze. – Ale mimo to, nie chcę być ojcem.

Czy powinienem jej powiedzieć prawdę? Nigdy nie miałem odwagi. Czułem się niezręcznie i obawiałem się, że mnie zostawi. Wiem, bez sensu. Skoro i tak odeszła, mogłem powiedzieć jej prawdę. Ale prawdopodobnie nie zaakceptowałaby mojego punktu widzenia; twierdziłaby, że choroby zdarzają się, ale nie są pewne, i że można je leczyć. Nasz związek był naprawdę dobry, świetnie się dogadywaliśmy i lubiliśmy spędzać razem czas. Czy to nie było wystarczające?

Wszystko szło, jak po maśle

Po paru latach i kilku krótkotrwałych związkach, kiedy wypracowałem sobie dobrą pozycję w zawodzie mechanika samochodowego, spotkałem Agnieszkę. Kiedy spojrzałem na nią, miałem uczucie, jakby ktoś uderzył mnie młotem w głowę. Aga później mi powiedziała, że miała podobne odczucia. Pomiędzy nami natychmiast pojawiła się iskra. Zacząłem z nią gadać i... jeszcze tego samego dnia znaleźliśmy się w łóżku.

Następnie, odpoczywając po namiętnej nocy, wymienialiśmy się swoimi celami i pragnieniami. Ku mojemu zdumieniu i radości, kiedy wyznałem, że nie planuję mieć dzieci, Aga odpowiedziała:

– To świetnie, bo ja też nie chcę ich mieć.

Miesiąc temu kupiłem mieszkanie z trzema pokojami w dobrej okolicy. Remontowałem je powoli, w takim stylu, jaki sobie wymarzyłem. Kiedy zaprosiłem Agnieszkę, przyniosła mi drobnego fikusa w doniczce.

– Żeby nie było tu tak surowo – oświadczyła.

– Nie umiem dbać o rośliny. Może uschnąć – spojrzałem na nią i dodałem: – Chyba że będziesz go podlewać...

I tak stało się, że mimo iż znaliśmy się zaledwie kilka tygodni, Agnieszka przeprowadziła się do mnie. Od tego momentu, razem remontowaliśmy i urządzaliśmy nasze przytulne lokum. Czuliśmy się świetnie i chciałem, aby to trwało na zawsze. Czułem się, jakbym osiągnął wszystko. Zdołałem zrobić z mojej pasji sposób na utrzymanie, nie miałem problemów finansowych i miałem u swojego boku inteligentną i atrakcyjną dziewczynę.

Czego więcej można chcieć? Wyglądało na to, że Agnieszka również była zadowolona. Aż do momentu, kiedy pewnego dnia weszła do pokoju z jakąś dziwną rzeczą, która przypominała termometr i rzuciła:

– Zostaniesz ojcem!

Osłupiałem. Ja, ojcem? Nie wierzę!

– Co mówisz? – spytałem.

W odpowiedzi, z uśmiechem na twarzy, pokazała mi test ciążowy z dwiema kreseczkami.

– No tak – powiedziała radosnym tonem, nie zwracając uwagi na mój przerażony wyraz twarzy.

Moje życie runęło jak zamek z piasku. Wszystko, co dla mnie ważne – nadzieja, zaufanie, szczęście – zdewastowane. Zniknęło jak zapadnia pod moimi nogami. Zakryłem twarz dłońmi.

– Kim on jest? – spytałem ledwo słyszalnie.

– Co proszę?! – odparła z oburzeniem.

– Kto to, kolega z biura? Jednorazowy flirt czy trwający dłużej romans? Bądź szczera.

– Nie rozumiem... – wymamrotała.

– Kim jest ten mężczyzna, którego masz na boku? Mów! – krzyknąłem.

Nie zdradziłam cię! Jak możesz tak myśleć?!

Jednak byłem przekonany, że nie jestem tatą. To było oczywiste.

– Dlaczego to zrobiłaś? – zapytałem, próbując zachować spokój. – Bo ma kasę?

– Ależ co ty... – wyjąkała.

– Czy naprawdę mnie kiedykolwiek kochałaś? – nie pozwoliłem jej skończyć. – Wiesz, że nie chcę być ojcem. Ty też tak mówiłaś.

– Tak, ale to się zdarzyło...

– Nie mogło się to zdarzyć.

– Filip, czasem pigułki nie działają – powiedziała z pełnym przekonaniem.

– No tak, na pewno zawiodły. Albo kondom pękł. Ale wtedy nie byłaś ze mną.

– Co ty gadasz, człowieku?! – wyglądała na naprawdę zszokowaną.

Obrażona niewinność, do diabła. Gdybym nie wiedział, że kłamie, pewnie bym zaczął żałować.

– Siadaj, muszę ci coś wyznać – powiedziałem, biorąc głęboki oddech. – Od kiedy rozpocząłem pracę, systematycznie odkładałem pieniądze. Udało mi się zgromadzić całkiem sporo. Czy wiesz, na co te pieniądze przeznaczyłem?

Powoli potrząsnęła głową.

– Na operację zwaną wazektomią. Jest to procedura, podczas której nasieniowody są zawiązywane i przecinane. Po prostu nie mogę mieć dzieci.

Zauważyłem, że zrobiła się blada.

– Dlaczego mi tego nie powiedziałeś? – rzekła cicho.

– Ponieważ myślałem, że to nie jest istotne, zwłaszcza że obydwoje stwierdziliśmy, że nie planujemy mieć dzieci. Dodatkowo, jak długo się znamy? Trzy miesiące? Cztery? Tak czy siak, nieistotne, na przyszłość będę bardziej roztropny...

– Co masz na myśli, mówiąc "na przyszłość"?

– Zmanipulowałaś mnie. Próbowałaś mnie wrobić w dziecko, które nie jest moje. Może gdybyś od początku mówiła prawdę, zastanowiłbym się nad adopcją twojego dziecka. Nie jestem pewien. Ale teraz jest już za późno.

Było już za późno

Była smutna, mówiła "przepraszam", błagała o możliwość naprawienia błędów, ale nie byłem w stanie przyjąć jej przeprosin. Zamiast tego, powiedziałem jej, dlaczego nie chciałem zostać ojcem. Obawiałem się, że mogę przekazać nasze rodzinne problemy swoim dzieciom. Ona była pierwszą dziewczyną, której o tym powiedziałem, ale zrobiłem to zbyt późno.

Czy jeśli otworzyłbym się przed nią wcześniej, nadal bylibyśmy razem? Nie wiem. Przecież próbowała mnie oszukać. Przeszedłem przez tę miłość. Na szczęście, rany się goją z czasem, więc udało mi się jeszcze stanąć na nogi. Mając na uwadze swoje doświadczenia, już na drugiej randce informuję dziewczyny, że przeszedłem wazektomię.

Na trzecim spotkaniu opowiadam o historii chorób psychicznych w mojej rodzinie. Kto wie, być może w końcu trafię na taką, która tego się nie przestraszy? Szczególnie że spotykam się także z kobietami, które mają już swoje dzieci...