Kiedy starsza pani opowiadała o swoich sąsiadach, wyraźnie się ożywiała. Mimo że nie miałam chęci ani czasu na wysłuchiwanie historii o cudzym życiu, dowiedziałam się, że pani Aneta jest niepoważna i nieodpowiedzialna, bo zostawiła syna (i psa!), a sama pojechała do jakiegoś faceta poznanego w internecie. Chcąc nie chcąc, małym Stasiem musiał się zająć ojciec, według mojej pacjentki – chodzący ideał…

Słuchałam jej z ciekawością

Pies za ścianą rozpaczliwie szczekał, jakby nigdy nie miał przestać. Nie musiałam nastawiać ucha, żeby go usłyszeć.

– Trochę hałasuje, prawda? – zagadnęłam pacjentkę, dezynfekując jednocześnie miejsce wkłucia.

– Po całych dniach, a czasem i w nocy – starsza pani wyglądała na niewzruszoną

– Ale mnie nie przeszkadza, przyzwyczaiłam się. Prawie go nie słyszę.

Zerknęłam na leżący na stoliku aparat słuchowy i pomyślałam, że głuchota ma swoje dobre strony. 

– To miły, dobrze ułożony pies, Fido się nazywa – ciągnęła pacjentka. – Nigdy nie przeszkadzał sąsiadom, siedział cicho jak myszka, ale od kiedy został sam, szczeka jak opętany.

– Sam? – myślałam, że niedokładnie zrozumiałam, co starsza pani ma na myśli.

– Całkiem sam. Rodzina się rozbiegła, Aneta znalazła sobie narzeczonego z internetu, pojechała do niego za granicę, Stasia zabrał tata, a Fido został. Tylko czasem ktoś do niego zagląda, daje jeść i wyprowadza na spacer. Popadł w niedolę przez Anetę.

– Ojej, to przykre...

– Kto to słyszał, żeby matka uciekła, zostawiając dziecko, nie mówiąc o psie. Nieodpowiedzialna latawica, za miłością pognała, porzucając obowiązki. Kłopotu Olkowi narobiła. To jej były mąż, sympatyczny człowiek, często z nim rozmawiam, jak tu zachodzi. Biedny, żalił się na nią. Oczywiście zaopiekował się dzieciakiem, bo co miał robić? Dobry z niego ojciec, słowa nie można powiedzieć, ale psa zabrać do siebie nie mógł, bo u niego po podwórku dwa brytany biegają. Olek z narzeczoną mieszka, mieli się pobierać, ale teraz nie wiadomo, jak będzie, no bo Staś i w ogóle. Narzeczoną zaskoczyła ta sytuacja, nie jest gotowa matkować chłopcu, nie pisała się na to. A różnie może być. Jak Aneta nie wróci, dzieciak będzie musiał zamieszkać z ojcem. Namieszała Aneta chłopakowi, oj, namieszała. Napije się siostra herbaty? 

To była kopalnia informacji

Propozycja padła nagle, nie zdążyłam nastawić się psychicznie na uprzejmą odmowę i odruchowo skinęłam głową. Pacjentka wyraźnie się ucieszyła, miała ochotę poplotkować z życzliwą osobą i uważała, że świetnie się do tego nadaję. Nie miałam czasu na pogaduszki, ale męczyła mnie sprawa psa. Jeśli został sam w zamkniętym mieszkaniu, nie mogłam go zostawić w biedzie. Zaparzyłam dla nas obu herbatę, wyręczając starszą panią, podałam jej filiżankę i usiadłam obok.

– No i co z tym psem? – zagadnęłam.

– Co tam pies, ważne, że Stasia zostawiła! Co z Anety za matka? Olek mi o wszystkim opowiedział, oburzony był.

– Olek jest ojcem Stasia? 

– A jakże, i to bardzo dobrym. Rozwiedli się z Anetą, ale dzieciaka odwiedzał, do szkoły czasem woził, do siebie zabierał, bez psa, ma się rozumieć. Fido był wymysłem Anety, wzięła go, jakby mało jej było obowiązków. Mówiłam, że nieodpowiedzialna. Staś uwielbiał go, bardzo się do niego przywiązał, tylko dlatego Olek go nie oddał do schroniska, na co z początku miał wielka ochotę. Mówił, że dzieciak by się zapłakał. Dobry człowiek z tego Olka – pokiwała głową. – Jak Aneta wyjechała, syn spadł mu na głowę, burząc życie prywatne, a on myśli, żeby Stasiowi przykrości nie zrobić. Którego byłoby na to stać?

– Hm, to chyba naturalne, że ojciec przejmuje opiekę nad dzieckiem pod nieobecność matki. Psa też mógłby wziąć do siebie, zamiast myśleć o schronisku – upiłam łyk gorącej herbaty.

– Ale on ma swoje życie, nie wie, jak długo będzie musiał zajmować się Stasiem. Aneta nie powiedziała, jakie ma plany – zdenerwowała się pacjentka. – Kto wie, do kogo pojechała? Podobno to znajomość z internetu, ta kobieta chyba rozum straciła. Bóg jeden wie, kim jest ten osobnik. Olek mówi, że jak Aneta chce zadawać się z podejrzanym typem, to proszę bardzo, ale nie pozwoli, żeby jego syn mieszkał z facetem, który może okazać się dewiantem. Myśli siostra, że to nieprawdopodobne? Różnie bywa, trzeba dmuchać na zimne, a Olek jest dobrym ojcem, przezornym.

Trochę mnie to dziwiło

Zdziwiłam się przelotnie, że tak przezorny człowiek bez oporu dzieli się z sąsiadką, obcą osobą, nieuzasadnionymi podejrzeniami na temat zachowania byłej żony, urabiając jej opinię osoby niegodnej zaufania, ale rozproszyła mnie nagła cisza. Pies przestał szczekać. Starsza pani zadziwiająco żywo jak na swój stan podreptała do drzwi i uchyliła je.

– Dzień dobry, Oleczku – usłyszałam. 

– Zajrzyj do nas, jest u mnie pielęgniarka.

Tata Stasia pojawił się błyskawicznie, z psem u nogi.

– Zabieram go do siebie, już nie będzie pani przeszkadzał. Niepotrzebny mi ten pies, tylko z nim kłopot, ale Staś żyć bez niego nie może, to co mam robić? A chciałem zostawić go Anecie, niechby się z nim użerała, należy jej się. Proszę sobie wyobrazić, wraca. Niespodzianka, co? Razem z nią przyjeżdża ten koleś z internetu. No, ja jej syna nie oddam, niech sobie nie myśli.

Zacietrzewił się. Moja pacjentka patrzyła w niego jak w tęczę, chłonąc każde słowo, z minuty na minutę wyglądała lepiej. Zainteresowanie historią sąsiadów dodawało jej sił do życia.

– Olek tylko tak mówi, odgraża się. Znam życie, wątpię, żeby narzeczona Olka zgodziła się wychowywać Stasia, jak Aneta wróci do domu – starsza pani mówiła powoli, smakując każde słowo jak cukierek. – Zobaczy siostra, że mam rację. Za kilka dni chłopiec i jego pies wrócą na stare śmiecie.

Nagle zrobił się zazdrosny 

I zobaczyłam. Pacjentka nie pożałowała mi szczegółów, podczas kolejnej wizyty dowiedziałam się wszystkiego.

– Co za historia! Nie uwierzy siostra, co się stało, nie wiem, co mam o tym myśleć. 

Była tak ożywiona, że nie mogła usiedzieć w miejscu. Pierwszy raz od miesiąca nie narzekała na zawroty głowy, całkiem żwawo poruszała się po mieszkaniu, ledwie udało mi się ją usadzić do badania.

– Aneta wróciła, ale nie sama, razem z nią przyjechał facet z internetu – opowiadała – Wie siostra, że to lekarz? Zwyczajny człowiek, nie żaden dewiant. Olek oszkalował go z zazdrości, myśli pewnie, że tylko on może sobie życie ułożyć z narzeczoną, a Anecie wystarczy do szczęścia dziecko.

Starsza pani fuknęła jak kotka, z czego wywnioskowałam, że ulubieniec Olek właśnie stracił u niej punkty.

– Ale nie ma tak dobrze, kobieta też ma prawo do szczęścia. Cieszę się, że Aneta znalazła miłość, i to nie byle jaką, bo ukochany nie zostawił jej samej. Przyjechał, żeby poznać Stasia, pobyć z nim trochę, zanim zabierze oboje do siebie.

– A co na to Olek? Powiedział, że nie odda syna.

Pacjentka prychnęła lekceważąco.

– Przywiózł go na drugi dzień. Staś chciał wracać do mamy, a i narzeczona Olka dołożyła swoje trzy grosze. Biegiem go oddał, oczywiście razem z psem. I teraz mieszkają we czwórkę – powiedziała.

– Chyba we trójkę? – sprostowałam.

Pacjentka zachichotała, a potem zaczęła się głośno śmiać. Nie wiedziałam co ją tak rozbawiło.

– We czwórkę, siostro. Olek często u nich zostaje do późnego wieczora, czekam tylko, kiedy zacznie nocować… Nie wiadomo, kogo tak pilnuje – syna czy może byłej żony. Aneta podejrzewa, że chodzi mu o nią, wiele na to wskazuje. Olek nie może się pogodzić z tym, że jego kobieta zamieszkała z innym mężczyzną i że jest z nim szczęśliwa. Ale będzie musiał.

Była cały czas na bieżąco

– Na razie ukochany Anety wykazuje się anielską cierpliwością, stara się mało widywać z Olkiem i chyba tylko dlatego na razie obyło się bez awantury. Ale sytuacja jest napięta. Tylko Staś jest zadowolony, ma przy sobie mamę i tatę, więc Aneta nic nie mówi i czeka, kiedy Olek da jej spokój. Twierdzi, że albo mu się znudzi, albo przyjedzie po niego narzeczona i zabierze go do domu. Mądra dziewczyna z tej Anety.

– Już nie uważa jej pani za latawicę? – uśmiechnęłam się.

– Ja tak o niej mówiłam? – zdziwiła się pacjentka. – Pewnie Olek mi naopowiadał jakichś głupot. Jest źle nastawiony do Anety, więc trudno się dziwić, że brakuje mu obiektywnej oceny sytuacji. Teraz już sprawy nie idą po jego myśli. Chciałby byłej żonie ułożyć życie według własnych oczekiwań, bardzo mu odpowiadało to, co było. Aneta opiekowała się synem, on wpadał, kiedy chciał, z doskoku, a narzeczona czekała w domu. Wygodny układ, myślał, że tak będzie zawsze. Tacy są mężczyźni, ale to nie znaczy, że ma być tak, jak oni sobie życzą.

– Widzę, że Olek wypadł z łask, a jeszcze niedawno trzymała pani jego stronę – przypomniałam przekornie.

– Wtedy nie znałam wszystkich szczegółów tej historii, nie rozmawiałam z Anetą – odparła godnie. – To rozsądna, godna zaufania kobieta, całkowicie się z nią solidaryzuję. Chciałabym, żeby znalazła szczęście i spokój.

Starsza pani nadal kibicuje sąsiadom, trzyma rękę na pulsie wydarzeń, ma się czym interesować. Dla niej to więcej niż ulubiony serial w telewizji. Plotki trzymają ją w dobrej kondycji psychicznej, dzięki nim nie myśli o swojej chorobie. Gdybym mogła, zapisywałabym je na receptę.