Reklama

Mam wrażenie, że mówienie do mojej córki to jak walenie głową w mur. Dorota sprawia wrażenie, że bierze sobie moje słowa do serca, wygląda na przejętą tym, co mówię, a potem i tak robi to samo. Moim zdaniem kobieta po trzydziestce z dziećmi powinna się ogarnąć, ale kompletnie nie mam pojęcia, jak jej to przetłumaczyć.

Reklama

Ciągle siedzi z nosem w ekranie

Można odnieść wrażenie, że najbliżsi Doroty – mąż i przyjaciółka – zdają się nie dostrzegać, jak poważny jest problem. Przecież to nie jest normalne, kiedy młoda matka całymi dniami kręci filmiki ze sobą i córeczkami albo robił im fotki, a potem to wszystko ląduje w internecie. Jeszcze pół biedy, jakby te swoje „arcydzieła” pokazywała tylko znajomym, ale przecież w sieci każdy może na to trafić i w dodatku wyrazić swoją opinię, a wiadomo, że ludzie w komentarzach nie owijają w bawełnę i potrafią czasem napisać naprawdę przykre rzeczy!

Wszystko zaczęło się jakieś cztery lata temu, gdy moja córka straciła robotę po urodzeniu trzeciego dziecka. Dla nikogo nie było to tajemnicą, że szefowa mojej Dorotki wyczekiwała tylko stosownej chwili, by pozbyć się jednej z najlepszych pracownic salonu piękności. Właścicielka zakładu kosmetycznego nie ukrywała swego wzburzenia, kiedy córcia poprosiła ją o podwyższenie pensji, a przecież to właśnie ona przynosiła firmie największe zyski.

Byłam pewna, że posiadając takie kwalifikacje i dyplomy, Dorocie uda się bez większych problemów znaleźć kolejną posadę, ale jej była przełożona postarała się, aby żaden pracodawca nie przyjął niesubordynowanej pracownicy. Gdyby Dorota nie miała na utrzymaniu trójki dzieci, z pewnością otworzyłaby własny biznes, jednak wydatki związane z prowadzeniem działalności gospodarczej okazały się zbyt wysokie jak na jej zasoby finansowe i ilość wolnego czasu.

Nie znalazła pracy

Wspólnie z mężem doszli do porozumienia, że tymczasowo Dorota poświęci się prowadzeniu gospodarstwa domowego i opiece nad dziećmi, podczas gdy jej mąż spróbuje poszukać jakiejś fuchy na boku, aby zapewnić byt rodzinie. Wielka szkoda, że córka nie pracowała w zawodzie fryzjerskim, bo mogłaby na boku obsługiwać klientki w zaciszu własnych czterech kątów. Niestety, zajmując się kosmetyką i wychowując dzieciaki, nie było to wykonalne.

Fakt, dwie starsze córki uczęszczały do podstawówki, ale Antek ledwo skończył rok. Krajało mi się serce, gdy patrzyłam na bezsilność wypisaną na buzi Doroty, która za wszelką cenę pragnęła wesprzeć swojego ukochanego, a do tego kochała pracę, którą wykonywała. Odkąd tylko sięgała pamięcią, mówiła wszystkim dookoła, że w przyszłości chce zostać kosmetyczką.

Zdecydowała się na naukę w liceum oddalonym o ponad trzydzieści kilometrów od miejsca zamieszkania, ponieważ cieszyło się największą renomą w całej okolicy. Nawet szkołę pomaturalną postanowiła skończyć w odległym Poznaniu. Kto wie, może zdecydowałaby się także na studia, gdyby los nie postawił na jej drodze Darka, ale mimo to czuła się w pełni spełniona.

Aż miło było popatrzeć, z jakim zapałem pochłaniała fachowe czasopisma i wszelkie nowinki, które udało jej się wyszperać w sieci. Każdą zaoszczędzoną złotówkę przeznaczała na rozwijanie swoich umiejętności poprzez udział w szkoleniach i kursach, dlatego tym bardziej bolało mnie to, jak niesprawiedliwie ją potraktowano.

Oglądała jakieś bzdury

Początkowo wciąż była pełna dobrej energii, jednak później to zaczęło się zmieniać

– Czy Antoś nie ma problemu z tym hałasem? – zagadnęłam któregoś popołudnia, gdy wpadłam do niej koło południa.

Zastanawiałam się, skąd ten harmider – okazało się, że to klipy puszczane w telewizji, a do tego film, który Dorota oglądała na komputerze. Słysząc moje pytanie, popatrzyła na mnie nieobecnym spojrzeniem, jedynie wzruszając ramionami. Byłam zaskoczona jej reakcją, bo mnie taki natłok dźwięków przyprawiłby o szaleństwo, a ona sprawiała wrażenie, jakby w mieszkaniu panowała zupełna cisza.

Kiedy poszła do kuchni zagotować wodę na kawę, zerknęłam na ekran jej komputera. Okazało się, że przegląda wideo na YouTubie. Wprawdzie mam już swoje lata, ale znam ten serwis. Czasami włączałam na nim bajeczki, gdy odwiedzały mnie wnuczki. Byłam więc bardzo zainteresowana, czego może tam szukać osoba w wieku mojej córki.

Widok, który ujrzałam, całkowicie mnie zaskoczył. Kilka okienek wyświetlało się jednocześnie na monitorze. W jednym z nagrań występowała zabawna staruszka, snująca opowieści o swojej egzystencji. Na innym filmiku młoda kobieta zachwalała artykuły dla maluchów. Ktoś inny oceniał produkty do makijażu.

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. „Czy ona naprawdę nie ma nic lepszego do roboty?” – taka myśl przebiegła mi przez głowę. Zdziwiło mnie, że podczas całej mojej wizyty Dorota ani na moment nie odrywała wzroku od laptopa. Kiedy poprosiłam ją, aby zgasiła telewizor, zrobiła to bez wahania, ale wciąż jak zahipnotyzowana wpatrywała się w monitor komputera.

To było dobre dla dzieci

– Dlaczego to oglądasz? Takie bzdury! – w końcu nie mogłam tego znieść. – Dobrze się czujesz? Pamiętaj, że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć.

– Mamo, trochę za tobą ten świat uciekł. Teraz można zarobić kupę kasy na takich filmikach.

– Słuchaj, a nie brakuje ci kasy? – aż podskoczyłam na krześle.

– Komu by nie brakowało? Ale ja nie chcę od nikogo pożyczać, mam plan jak ją zdobyć – odpowiedziała. – Wystarczy, że zorganizuję sobie odpowiedni kącik do malowania i już mogę tworzyć – mrugnęła do mnie porozumiewawczo.

– Nie uważasz, że lepszym pomysłem byłoby poszukanie jakiejś tradycyjnej pracy? Zdaję sobie sprawę, że teraz przechodzisz trudny okres, ale za parę miesięcy, kiedy już przejdę na emeryturę, z chęcią ci pomogę rozkręcić własny biznes. Kochanie, może po prostu jesteś przemęczona?

– Mamo, nic od ciebie nie chcę, a już na pewno nie potrzebuję żadnego durnego biznesu, to jest moja droga na przyszłość, rozumiesz? – zirytowała się.

Opuszczając jej mieszkanie, czułam w głowie chaos. Być może jestem staroświecka, ale uważam, że prezentowanie swojej osoby w sieci jest co najmniej dziwne. Podzieliłam się tematem z małżonkiem, ale jak to on, zlekceważył sprawę, stwierdzając, że to tylko zwykłe gadanie.

Co ona z tego ma?

Zdecydowałam się wesprzeć moją córkę i w wyniku tego natknęłam się na grupy dyskusyjne ludzi, którzy mają w rodzinie osoby uzależnione od sieci. Oni z kolei zasugerowali mi obejrzenie paru materiałów wideo dotyczących nałogów. Zamierzałam przedyskutować to z Dorotą, jednak okazało się, że podczas gdy ja szukałam dla niej pomocy, ona zrealizowała swój plan – zaopatrzyła się w kamerę do internetu, statyw, lepszy sprzęt komputerowy oraz odzież i produkty do makijażu.

Darek tylko wzruszył ramionami, gdy spytałam go, skąd wytrzasnęli pieniądze na te zakupy. Moja córka stanowczym głosem zażądała, żebym opuściła jej mieszkanie, gdy usiłowałam odciągnąć ją od absurdalnej koncepcji publikowania fotek pomalowanych przez nią dziewczynek w portalu społecznościowym.

Zasugerowała, że całkowicie uniemożliwi mi widzenie się z wnuczkami, jeżeli w dalszym ciągu będę postępować „lekkomyślnie” i rozpowiadać małym niepochlebne informacje o niej, a przecież moim jedynym pragnieniem jest nieść wsparcie.

To nienaturalne, kiedy mama non stop pstryka zdjęcia sobie i bliskim. Śledzę ich profile, mimo iż córa straszyła mnie, że mnie zablokuje, dlatego codziennie widzę, jak wnuczki są bez przerwy przebierane, charakteryzowane i fryzowane, więc zastanawiam się, kiedy mają czas na naukę? Jedna z pań uczących Patrycję wyznała mi ostatnio, że coraz ciężej przekonać moją najstarszą wnusię do przykładania się do nauki.

Daje im zły przykład

Nie mam pojęcia, co Dorota z tego ma, bo przecież nie jest żadną gwiazdą ani znaną twórczynią na YouTube, ale zauważyłem, że od czasu do czasu reklamuje zegarki, kosmetyki pielęgnacyjne, akcesoria do makijażu czy różne butiki modowe.

Może robić, co jej się żywnie podoba, ale nie powinna tego robić kosztem najbliższych, a już na pewno nie swoich dzieci. Są pewne rzeczy, których nie da się wycenić i sprzedać. Córki powinny skupić się na nauce, a nie na robieniu fotek samym sobie przy każdej okazji – czy to u babci, czy podczas zwyczajnego spaceru. Opowiadanie, że są małymi królowymi piękności i w przyszłości będą pozować do zdjęć jako modelki, może im namieszać w głowach.

Ostatnio dotarła do mnie wiadomość, że wybierają się w najbliższy weekend do położonego nieopodal centrum odnowy biologicznej. Stamtąd mają zamiar transmitować na bieżąco przebieg swojego pobytu. Zastanawiam się, czy Darkowi też odbiło, ale moim zdaniem relaks nie polega na wystawianiu na sprzedaż własnej prywatności. Martwię się o nich wszystkich.

Nie mam pojęcia jaki to będzie miało finał, ale odnoszę wrażenie, że dla bliskich mojego dziecka istotne są wyłącznie fajne filmy i fotki. A co z prawdziwym życiem poza ekranem smartfona czy laptopa? Co z rozwojem maluchów i ich edukacją? Czy im wszystkim całkiem odbiło?

Reklama

Maria, 65 lat

Reklama
Reklama
Reklama