Reklama

Już prawie dziesięć lat mam swój dom we Włoszech. Świadomie wybrałam taki kierunek w życiu. Dawniej, za każdym razem gdy tam leciałam, myślałam o tym, ile jeszcze razy zobaczę rodzinny kraj, zanim wrócę do niego na zawsze. Dziś wiem, że nigdy to nie nastąpi. Może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby moja mama wciąż była z nami.

Reklama

Troszczyła się o nas

–Naprawdę zamierzasz nas zostawić? – spytała ze wzruszeniem, gdy usłyszała o moich zamiarach. – A może warto jeszcze rozejrzeć się za czymś w naszych stronach?

Nie wspomniałam wtedy, że mam już bilet na samolot. W kraju sytuacja wyglądała dość kiepsko, szczególnie dla świeżo upieczonych absolwentek studiów szukających pracy. Nie mogłam iść na dzienne studia magisterskie – jedyną opcją były studia zaoczne. Pewnie bym się na nie zdecydowała, gdybym tylko znalazła dobrą robotę z sensowną wypłatą, która pozwoliłaby mi pomóc mamie z rachunkami.

W tym czasie mój brat właśnie zaliczył egzamin dojrzałości i bardzo chciał kontynuować naukę na uczelni. Nasza mama postawiła wtedy sprawę jasno – zobowiązała się wspierać finansowo nas oboje do momentu uzyskania licencjatu. Zaznaczyła jednak, że dalszą edukację będziemy musieli już sami sobie opłacić.

Nigdy nie czułam złości wobec mamy. Ciężko pracowała każdego dnia, żebyśmy mieli wszystko, co niezbędne. Ojciec odszedł od nas, gdy byłam malutka, a mama rzadko o nim mówiła – i to raczej nieprzychylnie. Kiedyś, podczas szczerej rozmowy, przyznała się, że związek z nim uważa za największy błąd w swoim życiu. Od razu jednak dodała, że gdyby mogła cofnąć czas, zrobiłaby to samo, bo dzięki temu ma nas – swoje ukochane dzieci. Darzyła nas ogromną miłością i właśnie tego uczucia najbardziej mi brakowało, gdy wyjechałam z Polski.

Nie był mi wierny

Dopiero we Włoszech dotarło do mnie, że to, co czułam do Norberta, nie było tak silne, jak mi się wydawało w kraju. Byłam przekonana o naszej wielkiej miłości. Znalazłam mu nawet pracę, licząc, że wreszcie się zdecyduje przyjechać, ale on wciąż znajdował wymówki. W końcu przestał owijać w bawełnę.

– Posłuchaj, skarbie. Postanowiłem zostać w Polsce – powiedział wprost, gdy już nie mógł dłużej tego odwlekać.

– Dlaczego tak postanowiłeś? – wyszeptałam zaskoczona.

– Nie chcę już tego przeciągać. Przecież widzisz sama, że przez tych kilka miesięcy wszystko się popsuło. Raczej nie uda nam się tego naprawić i wrócić do poprzedniej relacji – stwierdził. –Poznałem kogoś – powiedział niepewnie. – Mówię ci o tym, bo chcę być wobec ciebie uczciwy.

Ta wiadomość kompletnie mnie zaskoczyła. Najchętniej rozwaliłabym telefon o ścianę i zapomniała o jego istnieniu, ale żal mi było mojej komórki. On tymczasem najwyraźniej odczuwał potrzebę wygadania i opowiedział mi wszystko ze szczegółami.

– W czasie twojej nieobecności bardzo mi ciebie brakowało i kompletnie się w tym pogubiłem. Beata pojawiła się przez przypadek, przyszła na praktyki z pośredniaka. Początkowo próbowałem powstrzymać to, co zacząłem do niej czuć, ale ostatecznie się złamałem. Naprawdę bardzo żałuję tego, co się stało. Byłoby mi dużo lżej, gdybyś zdołała mi to wybaczyć. Ale zrozumiem, jeśli będziesz mieć do mnie żal.

Byłam zrozpaczona

Nie wiedziałam, jak zareagować w tej sytuacji. Zwyczajnie zakończyłam rozmowę, nie mówiąc ani słowa. Później przez długi czas rozmyślałam, czy nasz związek miałby szansę, gdybyśmy od początku postawili na wyjazd razem.

Problem był taki, że umowa Norberta obowiązywała aż do grudnia, a ja nie mogłam pozwolić sobie na siedzenie bez etatu przez tyle miesięcy. Krępowałam się przed mamą z powodu braku pracy. Choć powtarzała, że sobie poradzimy, nie chciałam być dla niej ciężarem finansowym.

To spotkanie ze starą znajomą ze szkoły podstawowej, które wydarzyło się zupełnie niespodziewanie w markecie, całkowicie zmieniło moje plany. Kiedy ją ujrzałam, poczułam ukłucie zazdrości. Ta dawniej mało wyróżniająca się koleżanka teraz prezentowała się niczym modelka z wybiegu. Spotkałyśmy się w małej kafejce, gdzie przez całą godzinę słuchałam jej fascynujących historii o życiu we Włoszech. Na koniec naszej rozmowy zaproponowała mi pomoc w znalezieniu pracy na włoskiej ziemi.

Na początku grzecznie odmówiłam, ale intuicja podpowiedziała mi, żeby wziąć od niej numer telefonu. Tego dnia wieczorem wykonałam telefon. Minął miesiąc i obie znalazłyśmy się na lotnisku w drodze do Włoch.

Zostałam sama

Do Rzymu przyjechałam z dziewczyną z Polski, którą poleciła mi moja znajoma. Właśnie ona pomogła mi ogarnąć mieszkanie i pracę. Nie starałam się zacieśniać znajomości ani z koleżanką, ani z osobą, z którą mieszkałam, bo wierzyłam, że wkrótce dołączy do mnie Norbert. Niestety, te plany pozostały tylko w sferze marzeń i musiałam stawić czoła problemom zupełnie sama.

Pracując na etacie sprzątaczki, miałam tylko jedno marzenie – uzbierać wystarczająco dużo środków, żeby sprowadzić do siebie mamę. Niestety, życie napisało inny scenariusz i straciłam ją na zawsze. Atak serca przyszedł niespodziewanie i mimo że brat z żoną otaczali ją najlepszą opieką, nie udało się jej uratować.

Po śmierci mamy zrozumiałam, że zostałam całkiem sama. Może gdybym mieszkała niedaleko rodziny brata, nie czułabym się tak bardzo osamotniona. Ale będąc tak daleko od rodzinnych stron, brakowało mi bliskości drugiej osoby i domowego ciepła.

Chyba właśnie z tego powodu tak bardzo zbliżyłam się do Emiliana. Minął rok od naszego pierwszego spotkania. Pracował wtedy w recepcji hotelowej, podczas gdy ja zajmowałam się sprzątaniem pokoi. Początkowo odpychałam od siebie to uczucie, co paradoksalnie sprawiło, że jeszcze bardziej się mną zainteresował. Stałam się dla niego czymś w rodzaju łamigłówki – zadaniem, które koniecznie chciał wykonać.

Tęskniłam za nim

– Rozchmurz się, pokaż uśmiech – powtarzał często, przynosząc mi świeże owoce czy wręczając kwiaty.

Dopiero gdy brat poprosił mnie o przylot do Polski na chrzciny swojego synka, gdzie miałam zostać matką chrzestną, zaczęłam poważnie myśleć o Emiliano. Postanowiłam dać szansę jego uczuciom. To właśnie podczas tego lotu przestałam rozważać powrót do kraju. Poczułam, że coraz mocniej tęsknię za Rzymem. Zaraz po tym jak wysiadłam z samolotu, zadzwonił Emilian.

– Monika, strasznie za tobą tęsknię. Przyjedź do mnie od razu – powiedział.

Nie zwlekałam ani chwili i ruszyłam w jego stronę. Gdy się spotkaliśmy, patrzył na mnie z lekkim zaskoczeniem.

– No no, to musi być prawdziwa miłość, skoro tak prędko się zjawiłaś – zażartował, zamykając mnie w ciepłym uścisku.

Za wszelką cenę chciałam myśleć pozytywnie, więc ignorowałam dziwne uśmieszki mojej koleżanki, tłumacząc sobie, że po prostu mi zazdrości. Tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju – mój chłopak co weekend jeździł do swojego rodzinnego miasta.

Oszukał mnie

– Mama tęskni – wzruszał ramionami jak małe dziecko, a ja, pamiętając o własnej mamie, nie potrafiłam mu odmówić i akceptowałam każdy jego wyjazd.

Gdy zobaczyłam jego dziewczynę wchodzącą do hotelu, dotarło do mnie, jak bardzo byłam naiwna. Nazywała się tak samo jak ja…

– Emiliano należy do mnie. Lepiej się do niego nie zbliżaj, inaczej będziesz tego żałować – wycedziła patrząc mi w oczy.

Po jej wyjściu Emiliano od razu podbiegł, próbując mi wyjaśnić, że nie ma odwagi powiedzieć jej prawdy, bo nie chce jej zranić.

– Nie żywię do niej miłości, ale jestem jedyną osobą, którą ma – próbował mnie przekonać.

Nie wzięłam sobie do serca tego, co powiedział. W tym samym dniu złożyłam wypowiedzenie w tym hotelu. Teraz zajmuję się sprzątaniem w zupełnie innej części miasta i staram się trzymać z daleka od mężczyzn. Po tych wydarzeniach przestałam ufać komukolwiek.

Reklama

Ewa, 31 lat

Reklama
Reklama
Reklama