„Młody stażysta chętnie robił ze mną nadgodziny. Ekscesy po pracy miały zostać naszym brudnym sekretem”
„Gdy Bartek, nowy stażysta, pojawił się w zespole, przyniósł ze sobą powiew świeżości. Jego pomysły były niekonwencjonalne. Był młody, pełen energii i... cholernie przystojny. Nie dało się nie zauważyć, że pomiędzy nami zaiskrzyło. Czy to była chwilowa fascynacja, podziw dla jego umiejętności, a może coś więcej?”.

- Redakcja
Pracując jako dyrektorka marketingu w dużej agencji reklamowej, nie raz musiałam zmierzyć się z wyzwaniami, które wymagały ode mnie kreatywności i szybkiego działania. Ale tym razem wyzwanie przybrało zupełnie inną formę. Młodego, przystojnego mężczyzny. Gdy Bartek, nowy stażysta, pojawił się w zespole, przyniósł ze sobą powiew świeżości. Jego pomysły były niekonwencjonalne, a spojrzenie na kampanie, nad którymi pracowaliśmy, często mnie zaskakiwało. Był młody, pełen energii i... cholernie przystojny.
Nie dało się nie zauważyć, że pomiędzy nami zaiskrzyło. Nasze spojrzenia spotykały się zbyt często i trwały zbyt długo, by można było to zignorować. Jego obecność budziła we mnie silne emocje. Czy to był podziw dla jego umiejętności, czy może coś więcej? Często łapałam się na tym, że myślę o Bartku poza godzinami pracy. Próbowałam uspokoić swoje myśli, tłumacząc sobie, że to tylko przejściowe zauroczenie – fascynacja nową osobowością, która wniosła coś wyjątkowego do naszego zespołu. Ale głęboko w sercu wiedziałam, że może być coś więcej.
Serce zabiło mi mocniej
To był kolejny dzień pełen obowiązków i napiętych terminów, kiedy razem z Bartkiem zostaliśmy po godzinach, by dopracować prezentację dla kluczowego klienta. Biuro było już prawie puste, światła w biurowcach za oknem migotały jak gwiazdy, a my siedzieliśmy obok siebie, skupieni na ekranie laptopa.
– Słuchaj, może spróbujmy to ująć trochę inaczej? – zaproponował Bartek, pokazując mi swoje notatki. Jego głos był spokojny, ale miał w sobie coś, co sprawiało, że chciałam słuchać więcej.
– Czekaj, pokaż mi – odpowiedziałam, nachylając się bliżej, by spojrzeć na jego zapiski. Nasze ręce przypadkowo się dotknęły, a ja poczułam dziwne ciepło rozchodzące się po moim ciele.
– Szkoda, że nie mieliśmy więcej czasu na przygotowania – westchnął Bartek, uśmiechając się do mnie. – Ale razem damy radę, prawda?
– Oczywiście – odparłam, starając się ukryć lekki dreszcz emocji. – Razem jesteśmy niezastąpieni.
Nasza rozmowa zaczęła zbaczać z zawodowego kursu. Wkrótce opowiadaliśmy sobie o swoich pasjach, planach na przyszłość i marzeniach, które gdzieś tam czekały na spełnienie. Bartek opowiedział mi o swoich studiach, o tym, jak bardzo chce się rozwijać i szukać nowych wyzwań.
– Wiesz – zaczął nagle, spoglądając na mnie intensywnie. – Podziwiam cię. Twoje podejście do pracy, ale też to, jak radzisz sobie ze wszystkim. Naprawdę jesteś dla mnie inspiracją.
Serce zabiło mi mocniej. Czy powinno mi to schlebiać? A może powinnam być bardziej ostrożna? Poczułam, jak rodzi się we mnie niepewność. Co ja właściwie robię? Dlaczego pozwalam sobie na tak bliską relację z podwładnym?
– Dziękuję, Bartek. To dla mnie wiele znaczy – powiedziałam, próbując ukryć moje rosnące zainteresowanie.
Tamtego wieczoru wróciłam do domu z głową pełną myśli. Wiedziałam, że muszę zastanowić się nad tym, co czuję. Byłam jednak zbyt zaintrygowana, by tak po prostu to wszystko zakończyć.
To poszło za daleko
To był spontaniczny pomysł. Po tygodniu ciężkiej pracy Bartek zaproponował, byśmy poszli na piwo. Na początku się wahałam. Spotykać się z podwładnym poza pracą? To nie wyglądało dobrze, ale coś wewnętrznie popychało mnie ku niemu.
Zaczęło się od jednego piwa w małym, przytulnym pubie niedaleko biura. Atmosfera była luźna, muzyka grała cicho w tle, a my rozmawialiśmy, śmialiśmy się i cieszyliśmy swoim towarzystwem. Z każdą minutą zapominałam o tym, że powinnam zachowywać dystans.
– Ania, nie miałem pojęcia, że jesteś taka zabawna – zaśmiał się Bartek, a jego śmiech był zaraźliwy.
– Cóż, staram się być profesjonalna w pracy – odparłam, a potem dodałam z uśmiechem: – Ale w takim miejscu... to już inna historia.
Gdy przeszliśmy do drugiego, a potem trzeciego piwa, rozmowa zaczęła przybierać bardziej osobisty charakter. Bartek zaczął opowiadać o swojej rodzinie, o tym, jak ciężko było mu się przebić w branży. Z jego słów przebijała determinacja i pasja, które tak bardzo mnie fascynowały.
– Wiesz, czasami czuję, że nie pasuję do tego świata – powiedział nagle, patrząc mi w oczy. – Jakbym był w nim tylko na chwilę i zajmował czyjeś miejsce.
– Każdy tak czasem ma – odpowiedziałam cicho. – Wydaje mi się, że często szukamy czegoś, co już mamy tuż obok, ale tego nie dostrzegamy.
Nasza rozmowa trwała aż do późna, a ja czułam się przy nim swobodnie jak nigdy wcześniej. Z jednej strony wiedziałam, że to, co robię, jest ryzykowne. Z drugiej – nie potrafiłam oprzeć się tej chemii między nami. W pewnym momencie nasze oczy znów się spotkały i czułam, że wszystko, co chcę zrobić, to zatracić się w tej chwili.
Wieczór zakończyliśmy w jego mieszkaniu. Nie pamiętam dokładnie, co powiedzieliśmy sobie na pożegnanie. Wiem tylko, że wracając do domu, moje myśli były w totalnym chaosie. Jak mogłam pozwolić, by doszło do tego? Co, jeśli ktoś się dowie?
Wszystko legło w gruzach
Nie minęło dużo czasu, a nasz sekret stał się tematem numer jeden w firmie. Nie wiem, kto nas zobaczył, ale plotki rozprzestrzeniały się szybciej, niż mogłabym sobie to wyobrazić. Pewnego popołudnia zostałam wezwana na spotkanie z zarządem.
Kiedy weszłam do sali konferencyjnej, zobaczyłam Bartka siedzącego z założonymi rękami, a jego twarz zdradzała niepokój. Przy stole siedzieli również moi przełożeni, a ich miny nie wróżyły niczego dobrego.
– Anna, Bartosz – zaczęła pani Kowalska, nasza dyrektorka HR. – Doszły nas słuchy o waszych spotkaniach poza pracą. Chcemy zrozumieć, co dokładnie się dzieje, zanim podejmiemy jakiekolwiek decyzje.
Spojrzałam na Bartka, szukając wsparcia w jego oczach. On jednak wydawał się zagubiony, jakby również nie wiedział, co powiedzieć.
– To była... chwila słabości – zaczęłam, starając się zachować spokój. – Pracowaliśmy razem nad projektem, a potem po prostu poszliśmy na piwo. Nic więcej.
– Ale czy to jest odpowiednie? – wtrącił się pan Nowak, nasz szef. – Jesteście na różnych poziomach w firmie. To może być postrzegane jako nadużycie.
Bartek wziął głęboki oddech i odpowiedział z pewnością w głosie:
– Nie zamierzaliśmy łamać żadnych zasad. Po prostu dobrze się dogadujemy i to wszystko. Ale jeśli to problem, jestem gotów odejść.
Jego słowa były jak cios prosto w serce. Nie chciałam, by zrezygnował z takiej możliwości tylko z mojego powodu.
– To nie jest konieczne – odpowiedziałam szybko. – Mogę odstąpić od projektu, jeśli to pomoże.
Po długiej dyskusji ustalono, że zostanę odsunięta od projektu, a Bartek sam postanowił zrezygnować ze stażu. Czułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Wszystko, co zbudowaliśmy, legło w gruzach.
Kiedy opuszczaliśmy salę konferencyjną, Bartek zatrzymał się na moment.
– Przykro mi. Nie chciałem, żeby tak się stało – powiedział cicho, a ja tylko pokiwałam głową, nie będąc w stanie znaleźć słów.
Dałam się ponieść chwili
Kiedy wróciłam do domu tamtego wieczoru, czułam się, jakby cały świat rozpadł się na kawałki. Zamiast znaleźć pocieszenie, w czterech ścianach mojego mieszkania otoczyła mnie nieprzenikniona samotność. Rozglądałam się po znanych mi wnętrzach, ale wszystko wydawało się obce, jakby już nie należało do mojego życia.
Usiadłam na kanapie, chowając twarz w dłoniach. W mojej głowie rozbrzmiewały echa rozmowy z Bartkiem i zarządem. Co ja narobiłam? Jak mogłam pozwolić, by moje emocje wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem?
– Jak mogło do tego dojść? – szepnęłam sama do siebie, próbując zrozumieć, gdzie popełniłam błąd. Wspomnienia wieczoru spędzonego z Bartkiem wracały do mnie falami, przypominając o uczuciach, które zrodziły się z dnia na dzień, nieoczekiwanie i gwałtownie.
Poczułam łzy spływające po policzkach, a serce ściskało się z bólu. Nigdy wcześniej nie pozwoliłam sobie na taką bliskość z kimś, kto był moim podwładnym. Zawsze byłam ostrożna, dbając o swoją reputację i pozycję zawodową. A teraz wszystko runęło przez chwilę nieprzemyślanej fascynacji.
Próbując uporządkować myśli, wróciłam do momentów, które dzieliliśmy z Bartkiem. Jego śmiech, ciepło jego dłoni, kiedy przypadkowo się dotknęliśmy... Wiedziałam, że to były tylko chwile, ale one miały dla mnie ogromne znaczenie.
Nie mogłam jednak zignorować konsekwencji moich wyborów. Straciłam nie tylko projekt, nad którym pracowałam od miesięcy, ale też szansę na rozwój w firmie, którą tak bardzo ceniłam. A Bartek? Jakie skutki ta decyzja będzie miała dla niego? Czy znajdzie inną okazję, by pokazać swoje umiejętności?
Zamykając oczy, próbowałam znaleźć sens w tej emocjonalnej burzy, która przetoczyła się przez moje życie. Musiałam jakoś poskładać swoje serce i karierę na nowo, choć nie miałam pojęcia, od czego zacząć.
Anna, 43 lata