Reklama

To było moje miejsce

Codzienność na uczelni artystycznej była pełna barw i emocji. Każdego dnia starałam się doskonalić swoje umiejętności malarskie, w pełni angażując się w każdy projekt. Mój talent szybko został dostrzeżony przez innych studentów i profesorów, ale to właśnie profesor Jakub N., charyzmatyczny wykładowca sztuki, zwrócił na mnie szczególną uwagę.

Reklama

– Marysia, twoje prace mają coś wyjątkowego – powiedział profesor, pochylając się nad moim najnowszym dziełem. – Widzę w tobie ogromny potencjał.

Słowa profesora były jak balsam na moją duszę. Czułam, że moje marzenia o karierze artystycznej mogą stać się rzeczywistością. Z niecierpliwością oczekiwałam na zajęcia prowadzone przez profesora. Już sama jego obecność w sali wprowadzała atmosferę inspiracji i twórczego napięcia. Miałam nadzieję, że i tym razem jej praca przyciągnie jego uwagę.

– Gotowa na dzisiaj? – zapytała mnie Dorota, siadając obok niej z kubkiem kawy.

– Tak, choć zawsze trochę się stresuję – odpowiedziała Marysia, przeglądając swoje szkice.

Zobacz także

Zajęcia zaczęły się od omówienia różnych technik malarskich, a potem przyszedł czas na przegląd prac studentów. Jakub N. przeszedł przez salę, zatrzymując się przy poszczególnych sztalugach, aż w końcu dotarł do mnie. Jego twarz rozjaśnił uśmiech.

– To niesamowite – powiedział, wskazując na jej płótno. – Twoje rozumienie światła i cienia jest wyjątkowe. Widzę w tej pracy głębię i emocje.

Poczułam, jak moje serce zaczyna szybciej bić. Profesor nie tylko docenił moją pracę, ale zrobił to publicznie, na oczach całej grupy. Inni studenci, choć starali się zachować obojętność, nie mogli ukryć zazdrości w swoich spojrzeniach.

– To było niesamowite, jak cię pochwalił! – ekscytowała się Dorota. – Naprawdę widać, że mu zależy na twoim rozwoju.

– Może naprawdę mogę coś osiągnąć dzięki niemu – powiedziałam, bawiąc się łyżeczką od kawy. – Wiesz, zawsze marzyłam o wielkiej karierze, ale teraz czuję, że to jest możliwe.

– Musisz to wykorzystać, Marysia – doradziła Dorota. – Taka szansa nie zdarza się codziennie.

Wieczorem, siedząc w swoim pokoju, Jeszcze raz przemyślałam słowa profesora. Czy naprawdę mógłby pomóc mi w osiągnięciu marzeń? Serce podpowiadało mi, że tak, ale gdzieś w głębi duszy pojawiły się też pierwsze wątpliwości.

Przyciągał mnie swoją charyzmą

Następnego dnia miałam umówione osobiste konsultacje z profesorem. Wchodząc do jego gabinetu, czułam lekki dreszczyk emocji i niepewności. Profesor siedział przy swoim biurku, otoczony stosami książek i artykułów. Uśmiechnął się na mój widok.

– Wejdź, proszę. Cieszę się, że przyszłaś – powiedział, wskazując na krzesło naprzeciwko.

Usiadłam, trzymając w rękach swoje szkice i notatki. Profesor przejrzał je z uwagą, kiwając głową.

Masz naprawdę wyjątkowy talent – zaczął. – Chciałbym pomóc ci rozwijać się jeszcze bardziej. Myślę, że możemy zrobić coś naprawdę wyjątkowego.

Poczułam, jak nadzieja wypełnia moje serce.

– Naprawdę? To dla mnie ogromna szansa – odpowiedziałam z wdzięcznością.

Profesor uśmiechnął się, patrząc na mnie z entuzjazmem.

– Mam kilka projektów, które mogłyby cię zainteresować. Chciałbym, żebyś wzięła w nich udział. Twoje prace mogą być kluczowe.

Byłam zachwycona. Wierzyłam, że te projekty mogłyby otworzyć przede mną drzwi do świata sztuki. Zdecydowałam, że cały swój czas i energię poświęcę na to zadanie. Chciałam, by dało to swój efekt.

– Jakub naprawdę wierzy w mój talent – mówiłam Dorocie podczas jednej z naszych wspólnych sesji malarskich. – Czuję, że dzięki niemu mogę osiągnąć coś wielkiego.

Dorota przytaknęła, ale w jej oczach można było dostrzec cień wątpliwości.

– To świetnie, ale nie zapominaj o swoich własnych marzeniach. Pamiętaj, żeby znaleźć czas na swoje projekty.

Oddałam się temu bez reszty

Przez kolejne tygodnie pracowałam niestrudzenie, zanurzając się w projektach Jakuba. Jego pochwały i wsparcie dodawały mi skrzydeł, ale jednocześnie zaczynałam czuć rosnącą presję. Czy naprawdę byłam w stanie sprostać jego oczekiwaniom? Pewnego wieczoru, kiedy siedziałam sama w pracowni, ogarnęło mnie uczucie niepokoju. Czy moje marzenia rzeczywiście zmierzały w dobrym kierunku? Zaczynałam mieć wątpliwości, ale nie chciałam ich dopuszczać do siebie. Przecież Jakub obiecał, że pomoże mi osiągnąć sukces.

Pewnego dnia, podczas zajęć, zauważyłam, że profesor prezentuje jedno z moich dzieł jako część swojego projektu. Poczułam ukłucie niepokoju.

– Widziałaś? To moja praca, a Jakub prezentuje ją jako swoją – szeptałam do przyjaciółki podczas przerwy.

– Może to tylko przypadek? – starała się mnie uspokoić Dorota. – W końcu pracujecie razem nad tym projektem.

Skinęłam głową, ale niepokój nie znikał. W końcu zebrałam się na odwagę i postanowiłam porozmawiać z Jakubem. Po zajęciach udałam się do jego gabinetu.

– Chciałabym porozmawiać o naszej współpracy – zaczęłam niepewnie. – Zauważyłam, że prezentowałeś moją pracę jako część swojego projektu. Czy to normalne? – zapytałam, starając się zachować spokój.

Jakub westchnął i podszedł bliżej.

– To wszystko jest częścią większego planu. Twoje prace są niesamowite, ale musimy je promować wśród moich projektów, żeby zyskały większe uznanie.

Poczułam się zagubiona.

– Ale to są moje prace. Czy nie powinnienieś mówić, że to ja jestem ich autorką?

Jakub spojrzał na mnie poważnie.

– Rozumiem twoje obawy. Ale musisz mi zaufać. Współpracując ze mną, masz większe szanse na sukces. Wiesz, że chcę ci pomóc.

Skinęłam głową, ale w moim wnętrzu narastały wątpliwości. Zaczęłam coraz bardziej dostrzegać, że Jakub nie jest tak bezinteresowny, jak się wydawało. Mimo jego zapewnień, zaczęłam czuć, że moje prace są wykorzystywane do promowania jego projektów, a nie mojego talentu.

Dałam się wykorzystać

Dni mijały, a moje wątpliwości narastały. Pewnego popołudnia, po zakończonych zajęciach, przechodziłam obok gabinetu Jakuba. Drzwi były lekko uchylone, a z wnętrza dobiegały głosy. Zatrzymałam się na moment, nie chcąc podsłuchiwać, ale coś w tonie rozmowy mnie zatrzymało.

– Naprawdę myślisz, że nikt się nie zorientuje? – usłyszałam głos jednego z profesorów, który rozmawiał z Jakubem.

– Oczywiście, że nie – odpowiedział Jakub pewnym siebie tonem. – Marysia jest tak zaabsorbowana pracą, że nawet nie zauważy, jak bardzo promuję swoje projekty jej kosztem. Jej prace są kluczowe, ale to ja zbieram laury.

Zamarłam. Jakub bez skrupułów przyznawał, że wykorzystuje mnie dla własnych korzyści. Serce mi zamarło, czułam, jak świat wokół mnie się wali. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś, kogo podziwiałam i komu zaufałam, mógł mnie tak zdradzić. Wyszłam z budynku, starając się uspokoić. Moje myśli kłębiły się w głowie, a łzy napływały do oczu. Postanowiłam, że muszę porozmawiać z kimś, kto pomoże mi to wszystko zrozumieć. Udałam się do mieszkania Doroty.

Weszłam do środka i opowiedziałam jej wszystko, co usłyszałam. Dorota słuchała uważnie, a jej twarz stawała się coraz bardziej zaniepokojona.

– To straszne. Przecież Jakub cię wykorzystał! Musisz coś z tym zrobić – powiedziała stanowczo.

– Ale co? On ma taką władzę na uczelni, a ja... ja jestem tylko studentką – odpowiedziałam, czując bezradność.

Niech mi to wytłumaczy!

Jednak zebrałam się na odwagę i postanowiłam skonfrontować się z Jakubem. Następnego dnia po zajęciach udałam się do jego gabinetu.

– Wiem, że wykorzystujesz moje prace do promowania swoich projektów. Słyszałam twoją rozmowę wczoraj. Jak mogłeś mi to zrobić? – wyrzuciłam z siebie jednym tchem.

Jakub przez chwilę milczał, a potem uśmiechnął się chłodno.

– Musisz zrozumieć, że świat sztuki jest brutalny. Jeśli chcesz osiągnąć sukces, musisz być gotowa na poświęcenia. Twoje prace są świetne, ale to ja mam kontakty i możliwości, by je promować.

Poczułam, jak gniew wzbiera we mnie.

– To nie jest sprawiedliwe. To moje prace, moja twórczość. Nie pozwolę, żebyś dalej mnie wykorzystywał.

Jakub wzruszył ramionami.

– Jeśli chcesz zrezygnować z tej współpracy, proszę bardzo. Ale pamiętaj, że to ja mogę ci otworzyć drzwi do kariery.

Z trudem powstrzymując łzy, wybiegłam z gabinetu. Czułam się zdradzona i oszukana. Wiedziałam, że muszę znaleźć nową drogę, która pozwoli mi realizować swoje marzenia bez manipulacji Jakuba. Musiałam znaleźć sposób, żeby się uspokoić. Szłam bez celu, aż w końcu dotarłam do parku, gdzie często chodziłam z mamą na spacery. Usiadłam na ławce i zadzwoniłam do niej, czując, że jej głos może mnie wesprzeć.

Opowiedziałam jej wszystko, łzy płynęły mi po policzkach. Mama słuchała w ciszy, a gdy skończyłam, wzięła głęboki oddech.

– To straszne, co się stało. Ale nie możesz się poddawać. Jesteś silna i utalentowana. Musisz walczyć o swoje marzenia, nawet jeśli teraz wydaje się to trudne – powiedziała stanowczo, choć ciepło.

– Ale jak mam to zrobić? Jak mam kontynuować naukę na tej uczelni po tym wszystkim? – zapytałam, czując się bezradna.

– Czasami trzeba znaleźć nową drogę. Może to jest moment, żeby przemyśleć, czego naprawdę chcesz i jak to osiągnąć. Wiem, że to brzmi trudne, ale wierzę w ciebie – odpowiedziała.

Jej słowa były jak balsam na moją duszę. Wiedziałam, że ma rację. Musiałam znaleźć sposób, żeby iść dalej, nawet jeśli oznaczało to porzucenie uczelni.

Będę walczyć o swoje

Wieczorem wróciłam do domu i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Wiedziałam, że muszę opuścić uczelnię i zacząć wszystko od nowa. Z ciężkim sercem, ale z determinacją, spakowałam swoje prace i książki. Dorota przyszła, aby mnie pożegnać. Patrzyła na mnie z troską i zrozumieniem.

– Jesteś pewna, że to jest właściwa decyzja? – zapytała, gdy siadałyśmy na moim łóżku.

– Muszę znaleźć swoją drogę. Nie mogę pozwolić, żeby ktoś inny decydował o moim życiu i mojej sztuce. Jakub mnie oszukał, ale to nie znaczy, że przestanę walczyć o swoje marzenia – odpowiedziałam stanowczo.

Dorota przytuliła mnie mocno.

– Będę za tobą tęsknić, ale wiem, że zrobisz coś wielkiego. Jesteś niesamowicie utalentowana i silna.

Wyruszyłam z uczelni z poczuciem straty, ale także z nadzieją. Wiedziałam, że czeka mnie trudna droga, ale byłam zdeterminowana, żeby znaleźć swoją ścieżkę.

Opuszczenie uczelni było trudniejsze, niż się spodziewałam. Przez kilka tygodni czułam się zagubiona i przygnębiona. Moje marzenia o karierze artystycznej zdawały się rozpływać w powietrzu. Jednak wspomnienie słów mamy i wsparcie Doroty dodawały mi sił. Zamieszkałam z mamą, która pomogła mi stanąć na nogi. Każdego dnia budziłam się z nową determinacją, by znaleźć swoją drogę. Postanowiłam, że nie pozwolę, aby oszustwo Jakuba zniszczyło moje marzenia.

Pewnego dnia, podczas przeglądania starych szkiców, natknęłam się na jeden z moich ulubionych obrazów. Przypomniałam sobie, dlaczego zaczęłam malować – dla wyrażania siebie, a nie dla uznania innych. Postanowiłam zorganizować małą wystawę w lokalnej galerii. Skontaktowałam się z właścicielem galerii, który zgodził się dać mi szansę. Przez kilka tygodni pracowałam dzień i noc, przygotowując swoje prace. Wystawa okazała się sukcesem, a moje prace zdobyły uznanie lokalnej społeczności.

Podczas jednej z wizyt w galerii spotkałam artystę, który zaprosił mnie do wzięcia udziału w wspólnym projekcie. Była to dla mnie ogromna szansa, której nie mogłam przegapić. Dzięki temu projektowi zyskałam nowe doświadczenia i nawiązałam cenne kontakty w świecie sztuki. Ostatecznie, to doświadczenie nauczyło mnie, że najważniejsze jest być wiernym sobie i swoim marzeniom. Zrozumiałam, że droga do sukcesu nie zawsze jest prosta, ale warto walczyć o to, w co się wierzy.

Reklama

Marysia, 27 lat

Reklama
Reklama
Reklama