Reklama

Pracowałem w tej firmie od kilku lat. Zawsze brałem dodatkowe zadania, zostawałem po godzinach, licząc, że kiedyś zostanie to docenione. Niestety, doceniono kogoś innego. Magda pojawiła się nagle. Była młoda, pewna siebie, pełna energii. Od pierwszego dnia dostawała najlepsze projekty, takie, na które czekałem od lat. Nasz kierownik chwalił ją na każdym kroku, jakby była jego największym odkryciem. Zaczęło mnie to drażnić. Czułem, że coś tu jest nie tak. I postanowiłem to sprawdzić.

Reklama

Trafił w sedno

– Zauważyłeś, że Magda dostaje wszystko, co najlepsze? – zagadnąłem pewnego dnia kolegę z biura, gdy piliśmy poranną kawę w kuchni.

Piotr wzruszył ramionami.

– No tak, ale wiesz, może faktycznie jest dobra?

– Bzdura – prychnąłem. – Ledwo tu przyszła, a już dostała projekt dla VIP-ów. Ja od trzech lat czekam na coś takiego i co? Nic.

Piotr zerknął na mnie uważnie, jakby ważył swoje słowa.

Może Marek ją faworyzuje?

Trafił w sedno. Ja też tak myślałem. Nie miałem jednak dowodów, tylko irytującą intuicję. Wróciłem do biurka i przez resztę dnia ukradkiem obserwowałem Magdę. Śmiała się w gabinecie Marka, wychodzili razem na lunch. Kiedy prezentowała swoje pomysły na spotkaniu, Marek kiwał głową, jakby mówiła coś genialnego, choć jej propozycja była zwyczajnie przeciętna. Im dłużej się temu przyglądałem, tym bardziej moja frustracja rosła. Przypomniałem sobie, jak miesiąc temu Marek odrzucił mój pomysł, który teraz Magda przedstawiała jako swój. Poczułem ścisk w żołądku.

– Tomek, wszystko w porządku? – spytała Magda, podchodząc do mojego biurka z niewinnym uśmiechem.

Spojrzałem na nią uważnie. Czy naprawdę była tak dobra, czy tylko miała odpowiednie znajomości? Musiałem się tego dowiedzieć.

Wyszedłem, zaciskając pięści

Następnego dnia wszedłem do gabinetu Marka bez pukania. Siedział za biurkiem, przeglądając jakieś dokumenty, ale uniósł wzrok i zmarszczył brwi, widząc moją minę.

– Coś się stało?

– Tak – odpowiedziałem, opierając dłonie na jego biurku. – Chcę wiedzieć, dlaczego Magda dostaje wszystkie najlepsze projekty, a ja jestem pomijany.

Marek odchylił się na krześle i westchnął.

– Nie chodzi o to, że cię pomijam. Magda wnosi świeże spojrzenie, jest dynamiczna, ambitna…

– A ja nie jestem? – przerwałem ostro. – Haruję tu od lat, a ona przychodzi i od razu ląduje na szczycie?

Marek pokręcił głową.

– To nie tak. Po prostu w tej branży liczy się kreatywność, umiejętność podejmowania ryzyka…

– I znajomości – dodałem lodowato.

Jego spojrzenie stało się twardsze.

– Uważaj, bo zaczynasz przekraczać granicę.

Zamilkłem, ale czułem, że trafiłem w czuły punkt.

Chcę tylko równego traktowania – powiedziałem spokojniej.

Marek uśmiechnął się lekko.

– Wiesz co? Zamiast doszukiwać się teorii spiskowych, powinieneś skupić się na swojej pracy?

Wyszedłem, zaciskając pięści. On coś ukrywał, byłem tego pewien. Musiałem znaleźć dowody.

To nie był przypadek

Nie zamierzałem odpuścić. Jeśli Marek myślał, że mnie zniechęci, to się mylił. Postanowiłem pójść do działu HR. Może nie miałem twardych dowodów, ale liczyłem, że jeśli nie tylko ja zauważyłem faworyzowanie Magdy, to ktoś w firmie się tym zainteresuje. Wszedłem do biura kadr i podszedłem do Anki, która zajmowała się sprawami pracowników.

– Cześć, masz chwilę?

Spojrzała na mnie znad komputera i uśmiechnęła się lekko.

– Jasne, siadaj. O co chodzi?

– Chciałbym porozmawiać o tym, jak są przydzielane projekty. Mam wrażenie, że… no, nie wszyscy są traktowani równo – powiedziałem ostrożnie.

Anka zmarszczyła brwi.

– Masz na myśli coś konkretnego?

– Magda – rzuciłem bez wahania. – Przyszła kilka tygodni temu i od razu dostała najlepsze zlecenia. Wiesz, ile lat czekam na taką szansę?

Anka westchnęła.

– Słyszałam już, że są pewne napięcia w zespole. Ale czy masz jakieś dowody na to, że Marek ją faworyzuje?

– Na razie tylko obserwacje. Ale wiesz, co jest najciekawsze? – Nachyliłem się do niej. – Wczoraj przypadkiem usłyszałem Magdę, jak mówiła przez telefon:

„Tato, nie wiem, czy to dobry pomysł, żebym tu pracowała… Wszyscy patrzą na mnie podejrzliwie”.

Anka uniosła brwi.

– Tato?

Skinąłem głową.

Coś mi mówi, że to nie jest przypadek.

Straciłem grunt pod nogami

Nie mogłem tego puścić. Jeśli Magda naprawdę była córką kogoś wpływowego, to wszystko stawało się jasne. Tylko kim był ten „tato”? Następnego dnia ponownie poszedłem do HR. Tym razem bez wahania powiedziałem, co odkryłem.

– Magda jest córką kogoś ważnego – rzuciłem prosto z mostu. – Może Marka, a może…

Pracownicy działu kadr wymienili spojrzenia. Nie zdziwili się. Raczej… upewnili w czymś, co już wiedzieli.

– Doceniamy, że przyszedłeś, ale… to delikatna sprawa – powiedział w końcu jeden z nich.

– Delikatna?! – prychnąłem. – Od lat staram się o awans, a tu przychodzi dziewczyna, której największą zasługą jest nazwisko, i wszystko dostaje na tacy!

Anka westchnęła.

Nie powinniśmy o tym rozmawiać, ale skoro już tu jesteś… – urwała i spojrzała na kolegę, jakby szukała wsparcia. – Magda jest córką prezesa.

Poczułem, jak grunt wali mi się pod nogami.

– Żartujecie…

– Chcielibyśmy – powiedział ten drugi, wzruszając ramionami. – Ale to nie my decydujemy o takich sprawach.

– Czyli wiedzieliście o tym? Wszyscy wiedzieli?!

Znów to wymowne spojrzenie. Wszyscy, tylko nie ja. Tego samego dnia dostałem maila. Prezes chciał się ze mną spotkać. Coś mi mówiło, że to nie wróży niczego dobrego.

Żołądek mi się ścisnął

Siedziałem w gabinecie prezesa i czułem, jak pot spływa mi po plecach. Prezes patrzył na mnie bez cienia uśmiechu.

– Od lat jesteś w naszej firmie – zaczął spokojnym, ale niepokojąco oficjalnym tonem. – Zawsze uważałem cię za solidnego pracownika.

Zacisnąłem dłonie na podłokietnikach fotela.

– Doceniam to – odpowiedziałem ostrożnie.

Prezes westchnął i odchylił się w fotelu.

Usłyszałem, że ostatnio prowadzisz własne śledztwo.

Żołądek mi się ścisnął.

– Po prostu zauważyłem pewne… nieprawidłowości.

– Nieprawidłowości? – uniósł brwi. – Chodzi ci o to, że moja córka dostała pracę w mojej firmie?

Nie odpowiedziałem. Nie musiałem. Witold nachylił się lekko do przodu.

– W naszej firmie cenimy lojalność. Sugerowanie, że Magda dostała pracę tylko dzięki mnie, jest poważnym oskarżeniem.

– A to nieprawda? – wyrwało mi się.

Jego twarz nie drgnęła.

– Powiem wprost. Masz dwie opcje. Możemy zakończyć tę współpracę w sposób elegancki – dostaniesz rekomendację, odprawę, nikt nie będzie robił problemów. Albo… – przerwał na chwilę – znajdziemy powód, by się z tobą pożegnać w mniej przyjemny sposób.

Poczułem, jak robi mi się gorąco.

Mam rozumieć, że to ultimatum?

– To propozycja – poprawił mnie. – Daję ci możliwość odejścia z klasą. Nie wszyscy ją dostają.

Chciałem mu wygarnąć, że to mafia, że tak się nie robi, że to chore. Ale zamiast tego tylko skinąłem głową. Dwie godziny później miałem już w ręku oficjalne wypowiedzenie. Powód? Brak lojalności wobec firmy.

Byłem na siebie wściekły

Wyszedłem z biura. Na korytarzu mijałem znajome twarze – niektórzy unikali mojego wzroku, inni spoglądali na mnie z mieszaniną współczucia i ciekawości. Byłem teraz jednym z tych, o których mówiło się przez chwilę, a potem zapominało. Na zewnątrz było chłodno. Powietrze pachniało deszczem. Przystanąłem na moment przed budynkiem i spojrzałem w górę, na logo firmy, w której spędziłem ostatnie lata. Wydawało mi się, że coś tu znaczę. Że ciężką pracą mogę dojść daleko. Ale to była tylko iluzja. Wyciągnąłem telefon i zobaczyłem wiadomość od Piotra.

"Stary, słyszałem… Trzymaj się. Jakbyś czegoś potrzebował, daj znać".

Westchnąłem. Doceniałem jego gest, ale co on mógł mi pomóc? W tej chwili czułem tylko wściekłość. Nie na Magdę – ona pewnie sama nie prosiła się o to, by być córką prezesa. Nawet nie na Marka, bo był tylko marionetką w tej grze. Wściekłość na siebie. Na swoją naiwność. Zrobiłem kilka kroków, nie wiedząc, dokąd idę. Wiedziałem tylko jedno – w innej firmie mogło być tak samo. Znajomości, układy, ludzie, którzy dostają więcej, choć robią mniej. Może popełniłem błąd, zgłaszając sprawę. Może powinienem robić swoje i czekać na lepszy moment. Może… Może lepiej było siedzieć cicho. Ale na to było już za późno.

Reklama

Tomek, 53 lata

Reklama
Reklama
Reklama