„Po śmierci siostry przeczytałam jej pamiętnik. Odkryłam tajemnicę, która zniszczyła moje małżeństwo”
„W mojej głowie zaczynał się formować plan. Zemsta nie musiała być natychmiastowa, brutalna ani jawna. Nie chciałam go uderzyć raz i odejść. Nie, to byłoby za proste. Chciałam, żeby Paweł cierpiał powoli, żeby każdy dzień był dla niego torturą, żeby tracił grunt pod nogami jak ja teraz”.
- Redakcja
Stałam w sypialni Natalii, mojej zmarłej siostry. Minęło już kilka miesięcy od jej śmierci, a ja wciąż nie potrafiłam pogodzić się z tym, że jej już nie ma. Nasze relacje zawsze były skomplikowane, ale byłyśmy blisko – bardzo blisko. Teraz, stojąc pośród jej rzeczy, czułam się, jakby między nami nagle pojawiła się przepaść, którą nigdy już nie zasypię.
Porządkowanie jej rzeczy było trudne. Każdy przedmiot był wspomnieniem, które starałam się stłumić. Pamiątki z podróży, zdjęcia... Jej ubrania wciąż pachniały perfumami, których używała. Byłam zmęczona. Chciałam już skończyć, kiedy w kącie szuflady zobaczyłam mały, skórzany notes. Zwykły, czarny, niczym się niewyróżniający, tylko lekko zniszczony na rogach, jakby był wielokrotnie otwierany i zamykany. Pamiętnik. Natalia prowadziła pamiętnik? Nigdy mi o tym nie mówiła.
Zaczęłam czytać jej zapiski
Z ciekawością otworzyłam na przypadkowej stronie. Chciałam przeczytać tylko fragment – może zapis o codziennych sprawach, o życiu, które prowadziła, kiedy ja byłam zbyt zajęta swoimi problemami. Ale słowa, które zobaczyłam, były inne. Były... intymne.
„Dziś znowu go widziałam. To było za dużo. Nie mogłam wytrzymać, patrząc mu w oczy, wiedząc, że to, co robimy, jest złe, ale nie potrafię przestać. Zosia nie ma o niczym pojęcia. Czasem czuję się winna, patrząc na nią, jak mówi o nim z miłością. Ale potem on przychodzi do mnie, dotyka mnie i wszystko przestaje mieć znaczenie...”
Zamrugałam, nie wierząc własnym oczom. Co to było? Przewróciłam kilka stron, próbując znaleźć kontekst, ale to tylko pogłębiało mój niepokój.
„Znowu byliśmy razem w jej domu. Czasem czuję się, jakbym kradła jej życie, kiedy on jest obok mnie. Ale nie mogę przestać... nie chcę przestać. Zosia niczego nie podejrzewa. Paweł potrafi świetnie udawać.”
Paweł? Mój Paweł? Serce mi zamarło, a kartki pamiętnika wypadły mi z rąk. Otworzyłam szeroko oczy, jakbym próbowała zmusić umysł do tego, żeby zrozumiał, co właśnie przeczytałam. To niemożliwe. Przecież Paweł mnie kochał. Kochał, prawda?
Zerwałam się z miejsca, chwyciłam pamiętnik i zaczęłam gorączkowo przerzucać strony, szukając kolejnych fragmentów, które mogłyby rzucić światło na to, co działo się między Natalią a Pawłem. Ale każde zdanie, które przeczytałam, łamało mi serce. Był moim mężem, a ona – moją siostrą. I oboje mnie zdradzili.
Oszukiwali mnie długi czas
Siedziałam na podłodze w sypialni Natalii, trzymając pamiętnik na kolanach. Moje dłonie drżały, ale nie mogłam przestać czytać. Każde kolejne zdanie wbijało się we mnie jak nóż. Natalia opisywała spotkania z Pawłem – z moim Pawłem – jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie. Miejsca, które znałam. Daty, które pokrywały się z dniami, gdy Paweł wracał późno z pracy. Nagle, wszystko zaczęło się układać w całość, a ja poczułam, jak grunt pod nogami zaczyna mi się osuwać.
„Ona nigdy się nie dowie” – pisała Natalia. „Paweł mówi, że mnie kocha, ale nie chce jej zranić. Że nie jest gotowy, by zostawić Zosię.”
Jak mogła? Jak on mógł?! Pamiętnik ukrywał wszystko to, czego nie widziałam, choć miałam to przed oczami przez tyle lat.
Nie mogłam oddychać. Z każdą kolejną stroną prawda spadała na mnie coraz cięższym brzemieniem. Zaczęłam się zastanawiać, ile razy to się wydarzyło. Czy patrzyli mi prosto w oczy, ukrywając za nimi ten piekielny sekret? Zamknęłam pamiętnik z trzaskiem. Zdradziła mnie nie tylko Natalia. Zdradził mnie Paweł.
Mąż był zaskoczony, że wiem
Czekałam na Pawła, siedząc przy kuchennym stole. Pamiętnik leżał obok mnie, jego obecność zdawała się wypełniać cały pokój ciężarem, którego nie byłam w stanie zignorować. Serce waliło mi w piersi, a złość mieszała się z bólem. Jak długo to trwało? Jak mogli mnie tak oszukać? Gdy Paweł wszedł do mieszkania, od razu poczułam, że dziś wszystko się zmieni.
– Paweł, musimy porozmawiać – zaczęłam, starając się opanować głos, choć każda cząstka mojego ciała chciała wybuchnąć.
Zatrzymał się, spojrzał na mnie nieco zaskoczony, ale podszedł bliżej.
– O co chodzi? – zapytał, wyraźnie zdziwiony moim tonem.
Znał mnie za dobrze. Wiedział, że coś jest nie tak.
– Znalazłam pamiętnik Natalii – utrzymywałam kontakt wzrokowy, choć czułam, jak moje ręce drżą. – Chcesz mi coś powiedzieć?
Zbladł. To było prawie niewidoczne, ale zauważyłam to. Nagle jego pewność siebie zniknęła, a on zrobił krok w tył. Cisza między nami stawała się nieznośna, jakby każde słowo ważyło tonę. Widziałam w jego oczach, że już wiedział, co nadchodzi.
– Zosia, to nie tak… – zaczął, ale przerwałam mu.
– Jak długo, Paweł? Jak długo mnie zdradzałeś?
– Zosia, posłuchaj mnie... to było dawno temu – Paweł próbował zachować spokój, ale w jego głosie wyczułam panikę.
Zawsze był dobry w mówieniu mi tego, co chciałam usłyszeć. Ale teraz nic nie mogło mnie uspokoić.
Byłam wściekła
Wstałam gwałtownie, odpychając krzesło, które z głośnym hukiem przewróciło się na podłogę. Patrzyłam na niego, jakby był obcym człowiekiem. Mój mąż... a jednak ktoś zupełnie mi nieznany.
– Dawno temu? Jak długo, Paweł?! – krzyknęłam, czując, jak gniew wypływa ze mnie niepowstrzymany. – Kiedy to się zaczęło? Czy Natalia była ci ważniejsza ode mnie?
Paweł przetarł twarz dłońmi, jakby próbował zebrać myśli, ale widziałam, że walczył. Miał świadomość, że teraz nie ma odwrotu. Każde kłamstwo tylko pogorszy sprawę.
– To była chwila słabości, Zosia... Natalia... ona była... inna – jego słowa były chaotyczne, a ja nie mogłam już słuchać tych wymówek.
– Chwila słabości?! – przerwałam mu, czując, jak łzy cisną mi się do oczu. – To nie była tylko „chwila”. To trwało miesiącami, a może nawet latami, prawda? Byliście razem za moimi plecami, w moim własnym domu!
Paweł spuścił wzrok. Nie musiał mówić nic więcej. Milczenie potwierdziło wszystko, czego się bałam.
– Zosia, to się skończyło. Byłem zagubiony... Natalia mi pomagała, ale nigdy nie chciałem cię zranić.
Zaśmiałam się gorzko. – Nie chciałeś mnie zranić? Zdradzałeś mnie z moją siostrą! Jaki byłby gorszy sposób na zranienie mnie, Paweł?!
Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie, jakby czekając, aż ktoś nas wyrwie z tego koszmaru. Ale to był mój koszmar, a on był jego częścią.
Chciałam się zemścić
Po tej rozmowie czułam, że świat wokół mnie się rozpadł. Paweł próbował do mnie mówić, tłumaczyć, ale każde jego słowo odbijało się od mnie jak od ściany. Nie mogłam już go słuchać. Tylko jedna myśl kołatała mi się w głowie: zemsta. Paweł zniszczył nasze małżeństwo, a Natalia zniszczyła nasze siostrzane więzi. Oboje mnie zdradzili. Dlaczego więc ja miałabym być tą, która cierpi?
Spotkałam się z Ewą, moją najbliższą przyjaciółką. Siedziałyśmy w naszej ulubionej kawiarni, ale tym razem nic nie smakowało tak samo.
– Musisz to odpuścić – powiedziała spokojnie, kiedy opowiedziałam jej o wszystkim. – Zemsta niczego nie zmieni. Tylko zniszczy ciebie.
– A co, jeśli ja chcę ich zniszczyć? – W moim głosie zabrzmiał lodowaty ton. Ewa patrzyła na mnie długo, w milczeniu, jakby szukała w moich oczach czegoś, czego sama nie chciała zobaczyć.
– Zosia, to cię pożre od środka. Wiem, że czujesz się zdradzona, ale zemsta to nie jest rozwiązanie.
– A co jest rozwiązaniem? Udawanie, że nic się nie stało? Pozwolenie mu, żeby przeszedł nad tym do porządku dziennego? Natalia już nie żyje, ale Paweł... Paweł zasługuje na to, żeby poczuć, co ja teraz czuję! – Moje słowa zabrzmiały zbyt głośno, kilka osób z pobliskich stolików obejrzało się w naszą stronę.
Ewa potrząsnęła głową, westchnęła ciężko.
– Wiem, że cię to boli, ale jeśli mu odpłacisz, co to zmieni?
Ale ja już wiedziałam, że nie słuchałam jej rad. W mojej głowie zaczynał się formować plan. Zemsta nie musiała być natychmiastowa, brutalna ani jawna. Nie chciałam go uderzyć raz i odejść. Nie, to byłoby za proste. Chciałam, żeby Paweł cierpiał powoli, żeby każdy dzień był dla niego torturą, żeby tracił grunt pod nogami jak ja teraz.
– Zosia... – Ewa znów próbowała mnie powstrzymać, widząc, że coś się we mnie zmienia. Ale było już za późno. Mój ból, moja złość – to były teraz jedyne uczucia, jakie znałam.
Podniosłam się gwałtownie od stołu. – Muszę już iść – rzuciłam bezbarwnie, zostawiając Ewę z niedopitą kawą. W jej oczach zobaczyłam troskę, ale i coś więcej: lęk przed tym, co planowałam zrobić.
Próbowałam zniszczyć męża psychicznie
Zemsta smakowała inaczej, niż się spodziewałam. Zamiast słodkiego poczucia satysfakcji, czułam lodowaty spokój. Paweł nie miał pojęcia, że powoli zaczynam kręcić wokół niego sieć, z której nie będzie mógł się wydostać.
Na początku to były małe rzeczy. Zaczęłam go izolować od naszych znajomych. Paweł zawsze cenił sobie relacje, lubił otaczać się ludźmi, ale teraz coraz częściej zdarzało się, że coś „przypadkiem” nie dochodziło do jego uszu. Odpuszczał zaproszenia na spotkania, bo ja mówiłam mu, że znajomi są zajęci albo nie chcą już z nami utrzymywać tak bliskiego kontaktu. Czasem zostawiałam jego telefon bez odpowiedzi na wiadomości od znajomych, innym razem rzucałam przy nim z pozoru niewinne uwagi, które zasiały w nim wątpliwości co do lojalności innych.
W pracy, mimo że nie miałam bezpośredniego wpływu, zaczęłam manipulować nim w subtelny sposób. Podsuwając niewłaściwe decyzje, komentując jego sukcesy tak, żeby zasiać w nim niepewność. Paweł zaczął być coraz bardziej zdenerwowany, zmęczony, a wkrótce też bardziej zamknięty w sobie. Ale to nie wystarczyło. Wiedziałam, że muszę pójść dalej.
Podjęłam kolejną decyzję – pieniądze. Zaczęłam powoli, najpierw ukradkiem, stopniowo wyciągać z naszego konta oszczędności, zostawiając ślady, które mogłyby wskazywać na jego zaniedbania. Paweł zawsze ufał mi w kwestiach finansowych, więc nie podejrzewał, że coś jest nie tak, kiedy zobaczył brakujące sumy. Powoli zaczynał tonąć w problemach, a ja tylko obserwowałam, jak jego pewność siebie się rozpada.
Nie było mi go żal
Pewnej nocy, kiedy wrócił późno z pracy, wyczerpany i przygnębiony, usiadł przy stole z głową opartą na rękach.
– Coś się dzieje, Zosia – powiedział cicho, a w jego głosie była ta niepewność, którą chciałam słyszeć. – Nie wiem, co się ze mną dzieje. Wszyscy ode mnie odwracają się plecami. W pracy mam same problemy. A teraz jeszcze te pieniądze... – Paweł spojrzał na mnie z błaganiem w oczach. – Może zrobiłem coś nie tak, ale nie wiem co.
Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Jak bardzo musiał być ślepy, żeby nie widzieć, że to wszystko było zaplanowane?
– Może to po prostu ciężki okres – odpowiedziałam, udając współczucie, a on, biedny, wciąż wierzył, że jestem jego oparciem.
W głębi duszy jednak coś zaczynało się we mnie zmieniać. Coraz częściej czułam pustkę. Paweł cierpiał, tak jak chciałam, ale nie przynosiło mi to ulgi.
Wszystko się rozsypało
Stałam nad grobem Natalii. Jesienne liście szeleściły pod moimi stopami, a chłodny wiatr rozwiewał mi włosy. Patrzyłam na jej nagrobek, próbując poczuć cokolwiek poza tą paraliżującą pustką. Moja zemsta na Pawle się dokonała – wszystko, co zbudował, rozpadło się na kawałki. Stracił pracę, przyjaciół, a w końcu i nasze oszczędności. W jego oczach nie było już tej pewności siebie, tej arogancji, z którą kiedyś spoglądał na świat. Był wrakiem człowieka, a ja osiągnęłam swój cel.
Ale zamiast ulgi, poczułam, jak mój własny świat zaczyna tracić sens. Nic nie było takie, jak to sobie wyobrażałam. Zniszczyłam go, a razem z nim zniszczyłam siebie. Każdy dzień po tej konfrontacji był coraz bardziej jałowy. Paweł zamknął się w sobie, przestał walczyć, a ja zaczęłam dostrzegać, że zemsta pochłonęła wszystko, co w nas było. Nasze życie było ruiną, ale nawet ta ruina nie przyniosła mi ukojenia.
Tego dnia, kiedy po raz ostatni stanął przede mną, wiedziałam, że to koniec.
– Zosia… Wygrałaś. Zniszczyłaś mnie – powiedział cicho, z wyrazem bólu w oczach. – Ale co teraz? Co dalej?
– Rozwód – odpowiedziałam bez emocji. – Tylko rozwód.
Odszedł. I od tamtego dnia już go nie widziałam. A ja? Zostałam sama. Z pustką po Natalii, z ruinami mojego małżeństwa, z poczuciem straty większym niż kiedykolwiek wcześniej. Patrząc na grób siostry, zrozumiałam, że zdrada zniszczyła nas wszystkich.
Zosia, 34 lata