Reklama

Nazywam się Justyna i jestem świeżo upieczoną księgową. Przeprowadzka do nowego mieszkania była dla mnie jak wstęp do nowego rozdziału życia. Miałam nadzieję, że zmiana otoczenia pomoże mi znaleźć balans między pracą a życiem osobistym. Praca jako księgowa dawała mi satysfakcję, lecz wciąż czułam, że czegoś mi brakowało. Samotne wieczory stały się rutyną, a brak bliskich osób w pobliżu potęgował to uczucie.

Reklama

Właśnie wtedy na mojej drodze pojawił się Michał, mój sąsiad z piętra. Od pierwszego spotkania wydawał się niezwykle pomocny i serdeczny. Jego towarzystwo było dla mnie jak promyk słońca w szary, codzienny dzień. Szybko nawiązaliśmy nić porozumienia i staliśmy się przyjaciółmi. Michał sprawiał, że czułam się mniej samotna, a nasze rozmowy stawały się coraz bardziej osobiste.

Między nami zaiskrzyło

Spotkałam Michała na korytarzu, gdy wracałam z pracy. Miałam w rękach stos dokumentów do rozliczenia, a on, widząc to, uśmiechnął się z sympatią.

– Wygląda na to, że księgowa nigdy nie odpoczywa, co? – zagadnął, przystając obok mnie.

– No cóż, rachunki same się nie rozliczą, a kwiecień to gorący okres – odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech. – A jak tam twoje podatki? Może potrzebujesz pomocy z PIT-em?

To pytanie było początkiem naszych częstszych spotkań. Michał chętnie przyjął moją propozycję, tłumacząc, że z finansami nigdy nie był za pan brat. Spotkaliśmy się w jego mieszkaniu kilka dni później, otoczeni stertą dokumentów i filiżankami z kawą.

Rozmowa, która miała skupić się na rozliczeniach, szybko zeszła na inne tematy. Michał opowiadał o swojej pracy, a ja dzieliłam się swoimi przeżyciami związanymi z przeprowadzką. Z każdą minutą czułam, że nasza relacja nabiera głębszego wymiaru.

– Muszę przyznać, że jesteś naprawdę świetnym słuchaczem – powiedział Michał, gdy nasza rozmowa zeszła na tematy bardziej osobiste.

Czułam, jak między nami iskrzy, ale wciąż coś mi nie pasowało. Michał sprawiał czasem wrażenie nieobecnego. Nigdy nie wspominał o swojej przeszłości ani o rodzinie. A może to ja nadinterpretowałam jego zachowanie? Postanowiłam nie drążyć, przynajmniej na razie, chcąc cieszyć się chwilą.

Nasze spotkania były intymne

Nasze spotkania stały się niemal codziennością. Michał i ja spędzaliśmy wspólnie długie wieczory, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Był dla mnie odskocznią od codziennego chaosu i pośpiechu. Wydawał się być idealnym partnerem – czarującym, inteligentnym i wyrozumiałym. Z każdą kolejną rozmową czułam, że zaczynam coś do niego czuć.

– Wiesz, dawno nie czułem się z kimś tak swobodnie – powiedział pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy na mojej kanapie z kieliszkiem wina.

Spojrzałam na niego z uśmiechem.

– Wzajemnie. Czuję, jakbym znała cię od lat.

Nasze rozmowy często przybierały intymny ton. Michał opowiadał o swoich marzeniach, planach na przyszłość. Ja dzieliłam się swoimi obawami i nadziejami. Wydawało mi się, że rozumiemy się bez słów. Ale mimo tej bliskości, gdzieś w głębi duszy, czułam dziwny niepokój. Michał nigdy nie wspominał o swojej przeszłości. Nawet gdy rozmowa schodziła na tematy rodzinne, zawsze zręcznie unikał odpowiedzi.

– Michał, nie tęsknisz za domem, rodziną? – zapytałam raz, próbując zrozumieć, dlaczego jest taki zamknięty.

– Dom jest tam, gdzie jest serce – odpowiedział wymijająco, ale nie naciskałam dalej.

Postanowiłam skupić się na teraźniejszości, nawet jeśli gdzieś z tyłu głowy miałam pewne obawy. Byłam w nim coraz bardziej zakochana. Do tego wszystkiego doszły pierwsze pocałunki, potem kolejne, a potem regularne spotkania na łóżkowe igraszki.

Poczułam gorycz zdrady

Pewnego popołudnia, gdy odwiedzałam Michała, nasze pocałunki nagle zostały przerwane odgłosem klucza obracającego się w zamku. Zaskoczona spojrzałam na niego, oczekując wyjaśnień. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem, a w progu stanęła kobieta o długich ciemnych włosach i przenikliwym spojrzeniu.

– Michał, kto to? – spytałam cicho, czując, jak w moim sercu rodzi się niepokój.

Michał zbladł, jakby zobaczył ducha.

– Justyna, to jest Iza... moja żona. Wyjechała za granicę, ale... wróciła wcześniej – powiedział, a jego głos drżał.

Świat wokół mnie zaczął się walić. Wszystko, co dotychczas myślałam o naszej relacji, nagle straciło sens. Poczułam się, jakby ktoś zabrał mi grunt spod nóg.

Żona?! Michał, jak mogłeś... – zaczęłam, ale nie potrafiłam dokończyć. Łzy napłynęły mi do oczu, a w gardle poczułam gorycz zdrady.

Iza patrzyła na mnie ze zdziwieniem, a ja z trudem przełknęłam ślinę, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo jestem zraniona.

– Przepraszam, nie chciałam przeszkadzać – powiedziałam z ironią, zmuszając się do zachowania spokoju.

Bez słowa opuściłam mieszkanie Michała, czując, jak cały mój świat rozsypuje się na kawałki. Michał nigdy nie wspomniał o Izie. Czułam się oszukana, zraniona i zdradzona w najgorszy z możliwych sposobów.

Chciałam poznać prawdę

Nie potrafiłam zrozumieć, jak mogłam być tak ślepa. Cały czas myślałam, że znam Michała, a okazało się, że skrywał przede mną tajemnicę tak istotną, jak posiadanie żony. Moje uczucia do niego mieszały się z gniewem i poczuciem zdrady. Postanowiłam zwierzyć się swojej przyjaciółce Ani, mając nadzieję, że rozmowa z nią pomoże mi zrozumieć tę sytuację.

– Justyna, nie mogę uwierzyć, że cię tak oszukał – powiedziała Ania, gdy opowiedziałam jej o wszystkim. – Ale nie możesz winić siebie. To on nie był szczery.

– Ale jak mogłam nie zauważyć? – zapytałam, czując, że łzy znowu napływają mi do oczu.

– To, co do niego czułaś, nie było złe. To on był nieuczciwy. Może powinnaś z nim porozmawiać, żeby zrozumieć, dlaczego to zrobił – poradziła Ania, delikatnie ściskając moją dłoń.

Rozmowa z Anią pomogła mi uporządkować myśli. Musiałam stawić czoła Michałowi, by dowiedzieć się, dlaczego przez cały ten czas ukrywał prawdę. Być może to nie zmieni tego, co czuję, ale przynajmniej pozwoli mi zrozumieć, jak dałam się w to wciągnąć.

Z determinacją zdecydowałam, że muszę z nim porozmawiać, nawet jeśli miało to oznaczać ostateczne zerwanie kontaktu. Chciałam wiedzieć, dlaczego mnie oszukał i czy cokolwiek, co było między nami, było prawdziwe.

Nie umiałam mu wybaczyć

Z ciężkim sercem zapukałam do drzwi Michała. Po chwili otworzył, wyglądając na zaskoczonego, że mnie widzi.

– Możemy porozmawiać? – zapytałam, starając się brzmieć spokojnie, choć w środku czułam burzę emocji.

– Oczywiście. Wejdź – odpowiedział, robiąc mi miejsce.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Czułam, jak napięcie rośnie, gdy oboje milczeliśmy, nie wiedząc, od czego zacząć. W końcu zebrałam się na odwagę.

– Dlaczego nigdy nie powiedziałeś mi o Izie? – zapytałam, starając się utrzymać głos pod kontrolą.

Michał spuścił wzrok.

– To skomplikowane. Wiem, że to, co zrobiłem, było niewłaściwe. Iza i ja mieliśmy problemy w małżeństwie, a ona wyjechała za granicę do pracy. Czułem się samotny...

– I to ma usprawiedliwić to, że mnie oszukałeś? – przerwałam mu, czując narastającą złość. – Myślałam, że coś między nam jest, a ty nie byłeś ze mną szczery od samego początku.

– Masz rację – przyznał z żalem. – Nie chciałem cię zranić. Wiem, że to nie jest żadne usprawiedliwienie, ale naprawdę ceniłem naszą relację.

Te słowa, choć szczere, nie przyniosły mi ulgi. Michał przyznał się do błędu, ale to nie zmieniało faktu, że czułam się zdradzona.

– Ceniłeś naszą relację, a mimo to nie potrafiłeś być ze mną szczery – powiedziałam, próbując zapanować nad łzami. – Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie ci to wybaczyć.

Wiedziałam, że nasza relacja została nieodwracalnie zniszczona. Z ciężkim sercem pożegnałam się z Michałem, wiedząc, że to koniec.

Byłam na siebie zła

Zostałam sama, próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Moje serce było wciąż zranione, a zaufanie do ludzi poważnie nadwyrężone. Michał był dla mnie kimś ważnym, a jego zdrada uderzyła we mnie z ogromną siłą. Jednak, mimo całego bólu, wiedziałam, że muszę znaleźć w sobie siłę, by iść dalej.

Przez kolejne dni spędzałam wiele czasu na rozmyślaniach. Wracałam myślami do chwil, które spędziliśmy razem, zastanawiając się, jak mogłam przegapić tak istotne sygnały. Byłam na siebie zła, że tak łatwo zaufałam komuś, kto okazał się zupełnie inny, niż myślałam.

Wiedziałam, że przede mną długa droga do odzyskania zaufania, zarówno do innych, jak i do samej siebie. Postanowiłam jednak, że nie będę dłużej tkwić w przeszłości. Każdego dnia próbowałam na nowo budować swoje życie, wyciągając wnioski z doświadczeń, które przyniosła mi ta bolesna lekcja.

Rozmowy z Anią pomogły mi zrozumieć, że nie powinnam karać się za błędy, których nie mogłam przewidzieć. Byłam tylko człowiekiem, podatnym na emocje. Postanowiłam, że następnym razem będę bardziej uważna, słuchając nie tylko serca, ale i rozumu.

Czas leczył rany, a ja, choć powoli, zaczynałam znów odnajdywać spokój. Wiedziałam, że jeszcze wiele przede mną, ale byłam gotowa na nowe wyzwania, czerpiąc siłę z tego, co przeszłam. Każdy dzień stawał się nową szansą na odbudowanie zaufania i odnalezienie samej siebie. Choć życie w cieniu prawdy było bolesne, nauczyło mnie, jak ważna jest szczerość i zaufanie, zarówno do innych, jak i do siebie.

Justyna, 28 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama