Reklama

Siedziałam przed lustrem, zapinając perłowy naszyjnik, który kiedyś dostałam od Pawła. „Żebyś zawsze była piękna, niezależnie od okazji”, powiedział wtedy z ciepłym uśmiechem. Dziś wydawało mi się to ironią. Lustro odbijało twarz czterdziestokilkuletniej kobiety, z delikatnymi zmarszczkami wokół oczu i cieniem zmęczenia w spojrzeniu. Mój związek był jak ten naszyjnik – na pozór doskonały, ale z ukrytą rysą, która z każdym dniem się pogłębiała.

Reklama

Paweł od dwudziestu lat był dla mnie solidną podporą. Z czasem w nasze życie wdarła się rutyna, a codzienność stała się przewidywalna jak program telewizyjny. Kiedy przyjaciółka zaproponowała mi wspólny wyjazd na zjazd absolwentów, poczułam dziwne napięcie. Nie tęskniłam za dawnymi znajomościami, ale myśl o spotkaniu Michała obudziła we mnie wspomnienia.

– I co, zdecydowałaś się? – spytała Karolina przez telefon, nie kryjąc zniecierpliwienia.

Spojrzałam na siebie w lustrze jeszcze raz.

– Jadę – odpowiedziałam.

Zabrakło mi słów

Sala gimnastyczna, którą pamiętałam z czasów liceum, zmieniła się nie do poznania. Teraz oświetlały ją eleganckie żyrandole, a ściany zdobiły zdjęcia z dawnych lat. Rozglądałam się niepewnie, czując, jak wspomnienia z młodości wdzierają się do mojej głowy.

Nagle usłyszałam znajomy śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam Michała. Wciąż emanował tym samym magnetyzmem, który kiedyś mnie ujął.

– Asia! – Usłyszałam jego głos i odruchowo zamarłam.

– Michał… – powiedziałam cicho, jakby to imię było zaklęciem.

Podszedł do mnie z uśmiechem.

Wiedziałem, że cię tu spotkam.

– Nie byłam pewna, czy przyjdziesz – wyznałam, próbując nie zdradzić emocji.

Rozmowa zaczęła się od wspomnień dawnych, szkolnych czasów, gdy nagle Michał spojrzał na mnie poważnie.

– A ty… jesteś szczęśliwa? – zapytał, jakby to pytanie wisiało w powietrzu od lat.

Zabrakło mi słów. Michał czekał na odpowiedź, ale ja mogłam jedynie spojrzeć w bok, próbując uciec przed prawdą, do której wcale nie chciałam się przyznać.

Nie czułam wyrzutów sumienia

Po pierwszym kieliszku wina poczułam się swobodniej. Rozmowy wokół mnie przybrały lekki, wesoły ton, a w powietrzu unosiła się nuta beztroski, którą pamiętałam z czasów młodości. Michał pojawiał się przy mnie coraz częściej, jakby przyciągała go jakaś niewidzialna siła.

Zatańczymy? – zapytał, podając mi rękę, gdy orkiestra zagrała coś bardziej rytmicznego.

Zanim zdążyłam pomyśleć, już trzymałam go za dłoń. Weszliśmy na parkiet, a w jego oczach błyszczało coś nieuchwytnego – mieszanina nostalgii i intensywności, której nie doświadczyłam od lat.

– Pamiętasz, jak uciekaliśmy z lekcji, żeby tańczyć w schowku na miotły? – zaśmiał się, a ja poczułam, jak rumieniec wkrada się na moje policzki.

– Wtedy byłam pewna, że nikt nas nigdy nie przyłapie – odpowiedziałam z uśmiechem.

Muzyka zmieniła się na wolniejszą, a Michał delikatnie objął mnie w talii. Nie powinnam była na to pozwolić, ale jego bliskość rozgrzewała mnie od środka. Nie czułam wyrzutów sumienia, tylko ekscytację.

Po tańcu zaproponował, byśmy wyszli na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Rześkie powietrze nocy otuliło mnie, ale szybko zapomniałam o chłodzie. Michał nachylił się, by musnąć moje usta.

– Michał… – szepnęłam, próbując zaprotestować, ale mój głos był zbyt słaby.

– Nie udawaj, że tego nie chcesz – odpowiedział cicho.

Zanim zdążyłam się zastanowić, nasze usta połączyły się w pełnym namiętności pocałunku. Na tę jedną chwilę zapomniałam o wszystkim – o Pawle, o domu, o zobowiązaniach. Liczył się tylko Michał.

Położyłam palec na jego ustach

– Nie możemy tak po prostu wyjść – powiedziałam cicho, kiedy Michał zaproponował, byśmy pojechali do hotelu. Moje serce waliło jak oszalałe, a głos pełen był niepewności, której nie potrafiłam ukryć.

– A dlaczego nie? – Jego ton był stanowczy, ale miękki. – Chcę z tobą spędzić tę noc. Tylko z tobą.

Spojrzałam na niego i poczułam, że z każdą chwilą coraz trudniej mi się oprzeć.

Nie wiedziałam, kiedy znaleźliśmy się w jego samochodzie, kiedy jechaliśmy przez puste ulice do hotelu na obrzeżach miasta. Wysiedliśmy bez słowa, a Michał złapał mnie za rękę, prowadząc do recepcji.

Pokój był skromny, ale ciepłe światło lamp i miękkie zasłony nadawały mu intymnego klimatu. Michał zamknął za nami drzwi i odwrócił się do mnie, a w jego oczach widziałam wszystko – pragnienie, tęsknotę, nadzieję.

– Asiu… – zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.

Podeszłam do niego i położyłam palec na jego ustach. W tej chwili nie chciałam słów. Tylko jego.

Ranek przyszedł zbyt szybko. Obudziłam się, patrząc na promienie słońca wpadające przez uchylone zasłony. Michał jeszcze spał, a ja siedziałam na krawędzi łóżka, zrzucając w myślach na siebie lawinę pytań. Jak spojrzę Pawłowi w oczy? Czy to, co zrobiłam, zmieni wszystko?

Nie żałuję ani sekundy – usłyszałam za plecami, kiedy Michał podniósł się na łokciach.

Nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się smutno. Zbierałam swoje rzeczy, kiedy podszedł do mnie i delikatnie pocałował mnie w kark.

– Zadzwoń do mnie – poprosił, patrząc, jak się ubieram.

Droga do domu była długa. Kiedy w końcu przekroczyłam próg mieszkania, poczułam, jak przygniata mnie rzeczywistość. Paweł siedział w kuchni, pijąc poranną kawę.

– Dobrze się bawiłaś? – zapytał z uśmiechem.

– Tak – odpowiedziałam krótko, czując ciężar kłamstwa.

Byłam w rozsypce

Cały dzień starałam się zachowywać normalnie, jakby nic się nie stało. Uśmiechałam się, gotowałam obiad, wymieniałam z Pawłem zdawkowe uwagi o pracy i sąsiadach. Ale w środku byłam w rozsypce. Każda chwila, kiedy patrzył na mnie z troską, była jak sztylet w sercu.

Wieczorem, gdy usiedliśmy razem na kanapie, poczułam, że już dłużej nie dam rady. Wyrzuty sumienia zaczynały mnie zjadać. Paweł trzymał w ręku książkę, a ja gapiłam się na ekran telewizora, nie widząc ani jednego obrazu.

– Jesteś dzisiaj jakaś inna – zauważył w końcu.

Nie mogłam udawać. Przekręciłam się w jego stronę i z trudem złapałam oddech.

– Paweł... – zaczęłam, a mój głos drżał.

– Coś się stało? – zapytał, odkładając książkę. W jego spojrzeniu widziałam zmartwienie, które tylko bardziej mnie bolało.

Zebrałam całą odwagę, ale słowa nie chciały wyjść z ust. Jak miałam mu powiedzieć, że go zdradziłam? Jak przyznać, że wczorajsza noc z Michałem była czymś więcej niż chwilowym kaprysem?

– Paweł, ja… nie jestem szczęśliwa – wypaliłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Mój mąż milczał przez dłuższą chwilę.

– Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz? – zapytał cicho.

Nie miałam odpowiedzi. Prawda była taka, że zbyt długo udawałam, że wszystko jest w porządku. Teraz za to płaciliśmy oboje.

Łzy napłynęły mi do oczu

– Naprawdę tego chcesz? – Paweł wparował do sypialni, gdzie pakowałam walizkę. W jego głosie było więcej złości niż smutku.

– Chcę… spróbować czegoś innego. – Moje słowa były ostrożne, ale wiedziałam, że zabrzmią jak policzek.

Czegoś innego?! Po dwudziestu latach małżeństwa?! – krzyknął, a jego twarz zaczerwieniła się z gniewu. – Co takiego ci brakowało? Ciepłego domu? Bezpieczeństwa?

– Tego właśnie – odpowiedziałam, nagle czując, jak cała tłumiona frustracja wybucha. – Brakowało mi życia! Emocji, pasji!

– Pasji? – zaśmiał się gorzko. – Pasji znalazłaś z tym… Michałem, tak? Myślisz, że on da ci to, czego nie miałem szans ci dać?

Poczułam, jak zamarzam. Wiedział. Jak długo? Od kiedy to podejrzewał?

– Paweł… – próbowałam coś powiedzieć, ale przerwał mi gwałtownym ruchem ręki.

– Nie! Nie chcę słuchać twoich wymówek. Chcesz wyjść? Proszę bardzo. Ale nie udawaj, że to moja wina. Nie ja zdradziłem!

– To nigdy nie było proste! – krzyknęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Przestałeś mnie widzieć jako kobietę! Dla ciebie byłam tylko dodatkiem do twojego życia!

Paweł stanął naprzeciwko mnie, jego twarz była pełna bólu, ale i furii.

– A ty? Byłaś szczera? Mogłaś mi powiedzieć, że coś jest nie tak! Ale nie, wolałaś mnie oszukiwać i uciec do niego!

– Próbowałam ci mówić! Ile razy chciałam porozmawiać, a ty mnie ignorowałeś?

– Bo myślałem, że jesteśmy w tym razem! Że to chwilowy kryzys, który przejdzie! Ale ty wolałaś mnie poniżyć!

Przez chwilę staliśmy naprzeciwko siebie, bez słów, wpatrując się w siebie jak dwoje obcych ludzi. Wreszcie Paweł odwrócił wzrok.

– Rób, co chcesz, ale nie oczekuj, że będę ci współczuł – powiedział zimno.

Wzięłam walizkę, omijając go szerokim łukiem. Opuściłam dom, wiedząc, że za mną zostały tylko gruzy.

Jego spojrzenie mówiło wszystko

Spotkaliśmy się w małej kawiarni na rogu. Michał siedział przy oknie, bawiąc się filiżanką kawy, a gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się delikatnie, jakby próbował złagodzić to, co zamierzał powiedzieć.

– Joasiu… – zaczął, kiedy usiadłam. – Nie wiem, jak to ująć, ale muszę być szczery.

Czułam, jak coś ciężkiego osiada na mojej klatce piersiowej. Nie dodał nic więcej, ale jego spojrzenie mówiło wszystko.

– Nie chcesz związku – powiedziałam cicho, kończąc za niego zdanie.

Michał westchnął i skinął głową.

– Nie o to chodzi, że cię nie chcę… Po prostu… Nie jestem w stanie tego udźwignąć. To, co między nami się wydarzyło, było piękne, ale…

– Ale to nie wystarczy – dokończyłam.

Milczeliśmy przez chwilę, pozwalając słowom zawisnąć w powietrzu. Michał nigdy nie obiecywał więcej, niż mógł dać, ale ja i tak pozwoliłam sobie marzyć.

– Przepraszam – powiedział, a jego głos brzmiał, jakby żałował tego, co się stało.

Wyszłam z kawiarni, nie oglądając się za siebie.

Reklama

Joanna, 43 lata

Reklama
Reklama
Reklama