Szybko wpadłam w wir dorosłości

Gdy wzięliśmy ślub, oboje mieliśmy zaledwie po dziewiętnaście lat. W sumie, ani ja, ani on, tak naprawdę nie byliśmy na to gotowi. Dopiero co skończyliśmy liceum. Byliśmy młodzi, niewinni i naiwni. Tak, prawdopodobnie było we mnie odrobinę zauroczenia przystojnym synem popularnego prokuratora, ale myśleć o małżeństwie? To było zdecydowanie za wcześnie. Wydaje mi się, że Igor też tak uważał. Po maturze zdecydował się na studia na prywatnej uczelni i najprawdopodobniej szybko by o mnie zapomniał...

Nie miałam funduszy na studia, dlatego zdecydowałam, że pójdę do pracy. Mama i ja utrzymywałyśmy się z jej niskiej renty i z tego, co dorobiła na szyciu. Ojciec czasem płacił alimenty, a czasem nie. Większość zarobionych przez niego pieniędzy szła na alkohol. Po maturze powiedział mi, że teraz muszę sama się utrzymać. Znalazłam więc pracę w sklepie z męską odzieżą i uznałam, że tak to już musi wyglądać. Przynajmniej na chwilę obecną...

Byłam okropnie przerażona, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Ale jeszcze bardziej przerażała mnie myśl o rodzicach Igora, którzy chcieli, żebyśmy się pobrali. Czułam się w ich towarzystwie niekomfortowo, niepewnie, jakbym była gorsza, mniej inteligentna, sama nie potrafię tego określić. Mimo to nie sprzeciwiłam się, bo największym moim lękiem było zostanie samotną matką, porzuconą z dzieckiem. Doskonale zdawałam sobie sprawę, jak trudno było mojej mamie. Nie chciałam się tak męczyć.

Zatem wzięliśmy z Igorem ślub. Jego rodzice zorganizowali wesele, gdzie większość osób to byli ich przyjaciele i bliscy. Z mojej strony było tylko kilku gości. Mama Igora kupiła mi suknię ślubną i ładne futerko. Starałam się sprzeciwić, zasugerowałam, że moja mama może uszyć mi suknię, ale ona w ogóle mnie nie słuchała. Była pewną siebie, wytworną panią, przekonaną, że wie wszystko najlepiej.

– To jest twój ślub, skarbie – powiedziała. – Jesteś piękną dziewczyną, ale musisz wyglądać odpowiednio.

Zdziwiło mnie to. Nie myślałam, że moja teściowa uważa mnie za piękną.

Mam być uwięziona w domu?

Po naszym ślubie wprowadziliśmy się do rodziców męża, ale okazało się to nie był dobry pomysł. Igor studiował w innym mieście i w zasadzie tam mieszkał. Wracał do domu tylko na weekendy. Moja teściowa szybko zaczęła mnie przekonywać, że powinnam zrezygnować z pracy.

– Nie możesz przecież pracować w sklepie – mówiła, bo dla niej to było jasne.

– To co mam robić? – starałam się bronić.

– Wkrótce na świat przyjdzie dziecko. Będziesz się nim opiekować i dbać o dom.

Nie chciałam rzucać roboty. Nie chciałam siedzieć w domu przez cały dzień, gotować, sprzątać, prasować i czekać na powrót męża. Próbowałam pogadać o tym z Igorem, ale wydawało mi się, że jemu jest to obojętne. 

– Mama ma rację. Po co masz spędzać całe dnie za ladą. I tak zarabiasz niewiele.

– Ale przynajmniej mam swoje pieniądze na moje potrzeby – starałam się mu to wytłumaczyć, ale nie pojmował. 

– Przecież ojciec daje nam wystarczająco dużo kasy.

Rzeczywiście, on był do tego przyzwyczajony i nie mógł zrozumieć, że czuję się upokorzona, biorąc na wszystko od jego taty. Tylko moja mama mnie wspierała.

– Nie rezygnuj z pracy, córeczko. Najwyżej weź zwolnienie lekarskie, jeżeli jest ci za ciężko, ale nie rezygnuj. Nie możesz być zależna od kogoś.

Nasz syn Jacek przyszedł na świat pięć miesięcy po naszym ślubie. Z tej okazji mój teść kupił nam mieszkanie i przeprowadziliśmy się do własnego lokum. Byłam z tego powodu zadowolona, bo w domu teściów zawsze czułam pewien dyskomfort. Ale szybko przekonałam się, że życie we własnym mieszkaniu nie jest takie kolorowe, jak mi się wydawało. Igor, niekontrolowany już przez ojca, zaczął spędzać coraz więcej czasu poza domem. Kiedyś zawsze wracał na weekendy, ale teraz to się zmieniło. Praktycznie sama zajmowałam się wychowaniem dziecka, z niewielkim wsparciem ze strony mojej mamy.

Teściowa nie zaglądała do mnie zbyt często, zupełnie wystarczało jej, że to my wpadaliśmy na obiady. Teść odwiedzał nas od czasu do czasu wieczorem, żeby pobawić się trochę z wnukiem. Miał zawsze pełne ręce roboty. To właśnie on utrzymywał całą rodzinę, włącznie z nami i z Igorem, który studiował. Lecz okazało się jednak, że wiedział i domyślał się więcej, niż ktokolwiek by mógł przypuszczać.

Jako jedyny chciał mi pomóc

Pewnego wieczoru, kiedy Jacuś zasnął, zadał mi bezpośrednie pytanie:

– Masz jakieś problemy?

Spoglądał na mnie tak przenikliwie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Wstydziłam się narzekać na Igora, więc siedziałam cicho, starąc się nie patrzeć mu w oczy. Po chwili znowu zaczął rozmowę:

– Rozumiem, że mój syn nie jest jeszcze gotowy, by stać się mężem, nie mówiąc już o byciu ojcem. Jestem świadomy, że jego matka go nieźle rozpieszczała. Spróbuję ci pomóc, ale musisz mi powiedzieć, co narozrabiał.

– Tak naprawdę to nic – odparłam cicho. – Po prostu nie zwraca na nas uwagi. Nie jesteśmy dla niego ważni – ani ja, ani Jacek. Znajduje ciekawsze towarzystwo na studiach – dodałam szeptem.

Teść skończył pić herbatę i bez słowa wstał.

– Muszę już iść – oznajmił.

Kiedy był już przy drzwiach wyjściowych, położył mi rękę na ramieniu i powiedział:

– Nie przejmuj się, wszystko di ułoży. Igor to nie jest zły chłopak, po prostu jeszcze trochę głupi. Ale pogadam z nim.

Nie spodziewałam się, że coś może się zmienić, ale teść ewidentnie miał duży wpływ na Igora. Zaczęliśmy go widywać w domu coraz częściej. Nawet dostał od swojego taty samochód, co umożliwiło mu przyjazdy nie tylko w weekendy, ale nawet dwa, a czasem trzy razy w ciągu tygodnia. Sam podjął decyzję, że od przyszłego roku przeniesie się na studia do naszego miasta.

– Chciałbym częściej przebywać w domu, poświęcać więcej czasu tobie i naszemu dziecku.

Byłam szczęśliwa, mimo że wiedziałam, że on robi to tylko pod presją swego ojca. Jego częstsze pobyty w domu szybko przyczyniły się do kolejnej ciąży i po dwóch latach małżeństwa, oprócz Jacka, mieliśmy również małą Agatkę.

Miałam większe ambicje

Kochałam swoje dzieci, ale czułam się samotna, uwięziona w domu, gorsza. Igor studiował, a potem poszedł do pracy, a moje życie obracało się tylko wokół domu, dzieci, piaskownicy. Największą rozrywką była wizyta w osiedlowym sklepie spożywczym. Czasami czułam, że nie dam rady dłużej. Kiedy w południe kładłam dzieci do spania, siadałam pod grzejnikiem w pokoju i mocno zaciskałam dłonie na głowie. Czułam, że za chwilę moja głowa pęknie od myśli i uczuć, które się tam gromadzą.

Byłam zakochana w Igorze, ale nie umiałam zadowolić się jedynie domem i dziećmi, nie dostrzegałam innej możliwości dla siebie. Zarobki Igora były niewielkie. W praktyce wciąż utrzymywali nas teściowie. Moja matka nie miała wystarczających środków, żeby mi pomagać. Jedynie czasem opiekowała się naszymi dziećmi. Ale niezbyt długo, bo jej zdrowie nie było najlepsze. Sytuacja bez wyjścia. Próbowałam podjąć rozmowę na ten temat z Igorem, ale on tylko wzruszał ramionami.

– Wymyślasz sobie problemy. Wiele kobiet chciałoby mieć tak, jak ty.

– Niby jak?

– Nie musisz pracować. Zajmujesz się jedynie dziećmi, cały dzień masz dla siebie.

– Wydaje mi się, że nie masz pojęcia o czym mówisz – w końcu nie wytrzymałam.

– W każdym razie – machnął ręką – gdzie niby byś chciała pracować? W sklepie? Przecież nie masz żadnych kwalifikacji.

Na te słowa zaczęłam płakać i uciekłam do łazienki. Miał rację. Nie mogłam zaprzeczyć. Kiedy byliśmy na niedzielnej kolacji u rodziców Igora, opowiedział im o moich, jak to on określił, pomysłach – chodziło o to, że mam zamiar pójść do pracy. Reakcja mojej teściowej była taka sama jak męża parę dni temu. Teraz już nie płakałam, po prostu w ciszy karmiłam córeczkę.

– A może zastanowiłabyś się nad podjęciem studiów? – zasugerował teść podczas podawania deseru, kiedy już wszyscy zapomnieli o czym rozmawialiśmy.

Moja teściowa spojrzała na niego tak, jakby zaproponował mi coś tak szalonego jak podróż w kosmos, ale nic nie powiedziała. Natomiast Igor nie mógł powstrzymać się od wyrażenia swojej dezaprobaty.

– Czy ty zwariowałeś?! – krzyknął. – Kto niby będzie opiekować się dziećmi?

– Dałoby się to jakoś zorganizować. 

– Może mama by mogła trochę pomóc – rzuciłam niepewnie, choć nie do końca wierzyłam, że ten pomysł ma szansę na realizację.

– O nie, na mnie nie patrzcie – od razu sprzeciwiła się moja teściowa. – Już nie te lata na takie obowiązki. 

– Miałam na myśli moją mamę – wyjaśniłam.

– Tak, właśnie – przerwał mi teść.

– Trochę mama, może trochę przedszkole, a wieczorami tatuś by się wykazał. 

Igor zrobił kwaśną minę, ale nie powiedział ani słowa. Kiedy ojciec mówił w ten sposób, mąż zwykle wolał nic nie mówić.

– Ewa, przemyśl to wszystko – usłyszałam, gdy wychodziliśmy z domu. Na spokojnie się zastanów. 

– Dobrze, tato – nie mogłam wykrztusić z siebie nic więcej.

Ta propozycja spadła mi z nieba

Niesamowicie chciałam skończyć studia, stać się kimś więcej niż tylko mamą i kobietą prowadzącą dom, ale nie przypuszczałam, że to możliwe, że mogłabym sobie poradzić. Kilka dni później niespodziewanie odwiedził nas mój teść. Był taką osobą, która nie odkładała rzeczy na później. Decyzje musiały być podejmowane szybko. Zasugerował, abym rozpoczęła zaoczne studia prawnicze.

– Opłacę twoje studia, będę ci pomagał we wszystkim, tylko musisz tego chcieć.

– Ale tato – wydawało się, że Igor nie jest zadowolony – to jest bardzo trudny kierunek. Ewka sobie nie poradzi.

– Jesteś pewien? – w tonie teścia słychać było słychać nutkę drwiny. – Myślisz, że jesteś od niej sprytniejszy?

– Nie, tylko... – Igor wyglądał na zakłopotanego, nie wiedział co powiedzieć, więc zamilkł.

– Ewa, chcesz?

– Chciałabym bardzo, ale obawiam się, że nie podołam. Może Igor ma rację?

– Wierzę w ciebie. Jesteś bystrą dziewczyną – tu machnął ręką, bo Igor chciał się wtrącić. – Nie przerywaj mi! Pomagałem synowi, teraz pomogę synowej. Za kilka lat dzieci będą dorosłe i co wtedy będziesz robiła? – zrobił przerwę, jakby oczekując odpowiedzi, ja jednak nie wiedziałam co miałabym na to powiedzieć. – Wierz mi, warto przez kilka lat się przemęczyć i zainwestować w przyszłość.

Kilka następnych lat pamiętam jako niekończący się maraton zmęczenia, braku snu i stresu – nie tylko z powodu egzaminów. Ciągle obawiałam się, że jedno z dzieci zachoruje, co znacznie utrudniałoby sytuację. Studiowanie prawa wymagało ogromnej ilości czasu, zaangażowania oraz samozaparcia. Były momenty, w których pojawiały się wątpliwości. Sądziłam, że nie podołam, że jestem już na granicy wytrzymałości i chciałabym wszystko rzucić .

Wówczas powtarzałam jak mantrę słowa mojego teścia: „Ja w ciebie wierzę”. I od razu przypominałam sobie o tym, ile pieniędzy przecież we mnie zainwestował, że nie mogę go zawieść. Ale przede wszystkim, nie chciałam zawieść samej siebie. Chciałam też udowodnić Igorowi, że sobie poradzę.

Nie zawiodę go

No i się udało. Po tym, jak otrzymałam dyplom, zaprosiłam swoich teściów i moją mamę na kolację. Mąż pomagał mi przygotowywać posiłki, nakrywać do stołu i ciągle mówił, jak bardzo jest ze mnie dumny. W trakcie kolacji mój teść zapytał:

– Którą aplikację wybierasz?

– Daj jej już odetchnąć, tato – natychmiast odparł Igor.

– Nie przerywaj. Czyli którą, Ewuniu?

– Chciałabym wybrać aplikację adwokacką – odpowiedziałam cicho. – Tylko nie jestem pewna, czy sobie poradzę – dodałam szybko.

Teść zaczął się głośno śmiać:

– Oj, Ewka, czy ty naprawdę myślisz, że byś sobie nie poradziła?

Mój teść przygotował mnie do egzaminu na aplikację tak skutecznie, że nie było opcji, abym go nie zdała. Spędził ze mną wiele godzin, a przed samym egzaminem powiedział:

– Nie ma opcji, że nie zdasz.

I rzeczywiście, zdałam, a nawet z bardzo dobrym wynikiem. Nie ukrywam, że to dzięki teściowi udało mi się dostać na aplikację u jego kolegi. 

– Zawsze to prościej, kiedy ma się jakieś znajomości – nie zapomniały zauważyć moje koleżanki z uczelni.

To prawda, że może i było trochę łatwiej, ale na pewno nie dostałam tego na tacy. Teść nie załatwił mi żadnego zaliczenia. To nie byłoby w jego stylu. Wszystko zdałam, bo po prostu byłam dobrze przygotowana. Może nie wszyscy moi znajomi w to wierzą, ale tak naprawdę jest. Obecnie jestem pełnoprawnym adwokatem i od jakiegoś czasu prowadzę własną kancelarię. Teść pomógł finansowo przy jej otwarciu.

– Dziękuję Ci, tato. Zwrócę wszystkie pieniądze. 

Na to odpowiedział śmiechem:

– Nie ma o czym mówić, Ewka, to przecież także inwestycja w moje wnuki. Wiesz, jestem z ciebie niesamowicie dumny. Dawniej myślałem, że to może Igor zdecyduje się na prawo, ale nie chciał. Leniwiec z niego. Cieszę się, że mam tak inteligentną synową.

– Nie sprawię Ci zawodu, tato, obiecuję.