– Zobacz, tam on jest – zwróciłam się do przyjaciółki, lekko ją szturchnąwszy w ramię i wskazując palcem na młodego chłopaka, który stał po drugiej stronie basenu.

– Rzeczywiście, przystojniak – Kinga dokładnie oceniła wygląd uroczego ratownika. – Ale czy nie jest za młody dla Ciebie?

– Nie jestem aż tak stara! – zaśmiałam się. – A sama dobrze wiesz, jak to jest z tymi starszymi. Nigdy więcej nie wpadnę w taką pułapkę jak z Kamilem! Dumny profesor i jego uczennica. Pan i służąca.

Kinga potaknęła ze zrozumieniem. Detale mojego rozstania z byłym mężem były dobrze znane wszystkim moim znajomym.

Wzięliśmy ślub trzynaście lat temu. Kamil wówczas zdobył tytuł doktora na jednej z czołowych polskich uczelni, a także rozpoczynał swoją przygodę z własnym przedsiębiorstwem. Ja na początku byłam jego studentką, następnie partnerką, a ostatecznie zostałam jego żoną. Od samego początku jasno określone były nasze role. Kamil nie tylko zapewniał nam byt, ale miał również decydujący wpływ na wszystko, co działo się w domu. Nie dziwne więc, że kiedy opuścił mnie po tych trzynastu latach, to pierwsze co odczułam, to ogromną ulgę.

W odróżnieniu od wielu kobiet w podobnej sytuacji, ja miałam pewność co do jednego – stałego wsparcia finansowego od mojego byłego męża. W końcu to on odszedł ode mnie i naszej córki do innej kobiety. Dlatego starał się nam wynagrodzić tę sytuację, regularnie wpłacając spore sumy na nasze konto. Dzięki temu nie musiałam szukać pracy ani rezygnować ze swojego dotychczasowego trybu życia. Nie uważałabym siebie za osobę lekkomyślną, ale pewne rzeczy, takie jak systematyczne dbanie o swoją urodę, były dla mnie normą. Tak samo jak to, że moja córka mogła uprawiać dowolny sport, który sobie wybrała.

Polowałam na ratownika

Moja córka postanowiła, że zacznie pływać. Na basen chodziła także moja znajoma z małą dziewczynką, więc nie byłam sama na trybunach. Dodatkowo bardzo polubiłam instruktora. Dawid nie tylko świetnie radził sobie z dziećmi; był również przystojny, miał dobrą sylwetkę i przyjeżdżał pod basen luksusowym samochodem. To wystarczyło, żeby mnie przekonać. Postanowiłam go podrywać, bo zdecydowałam, że po trudnym czasie, jaki przeszłam w małżeństwie, po prostu zasługiwałam na burzliwy romans!

Poza mną i Kingą były jeszcze dwie gaduły, Zosia i Wiktoria, przyprowadzały swoje dzieci na basen. Był też Karol, który zazwyczaj nie dołączał do naszych rozmów. Kiedy jego córka pływała pod okiem Dawida, on zanurzał się w lekturze. Wszystkie zgodnie uznałyśmy, że jest strasznie nudny. Jego popularność jeszcze bardziej spadła, kiedy dowiedziałyśmy się, że kilka miesięcy temu odeszła od niego żona. Jakim trzeba być mężczyzną, żeby nie umieć zatrzymać przy sobie kobiety? Karol jednak nie zwracał mojej uwagi, był mi obojętny jak zeszłoroczny śnieg. Byłam zaabsorbowana planowaniem, jak przyciągnąć uwagę przystojnego ratownika.

Jak dotąd Dawida nie zaskoczyły żadne moje sztuczki z obcisłymi spódnicami czy dekoltami, więc musiałam poszukać innego pomysłu. I w końcu na coś wpadłam!

– Słuchajcie, myślę o tym, żeby do przyszłego lata nauczyć się pływać – rzuciłam tak po prostu pewnego dnia, gdy nasze dzieciaki wybiegły z szatni w stronę wody. – Nigdy nie byłam w tym dobra.

– Nie musisz od razu wydawać pieniędzy na kurs – niespodziewanie Karol odłożył gazetę, którą wziął do ręki zaraz po wejściu do kawiarni, skąd obserwowaliśmy nasze maluchy. – Z Moniką planujemy wyjazd nad jezioro w ten weekend. Może dołączycie? Pokażę ci jak wykonywać najprostsze ruchy, a nasze dziewczynki będą mogły się bawić razem...

– Dzięki, ale nie – byłam tak zaskoczona nieoczekiwaną propozycją, że nawet nie próbowałam być grzeczna. – Mam już coś innego na oku. – Okej – Karol wrócił do czytania gazety, a ja poczułam jak Kinga mocno wbija mi łokieć w kolano.

– Może pójdziemy popatrzeć na dziewczyny z galerii? – zaproponowała moja koleżanka...

– Co za namolny facet! – wysyczałam, kiedy już byłyśmy daleko od reszty rodziców. – Co on sobie wyobraża?

– Czyżby nasz Karolek ci się podobał? – Kinga złośliwie się uśmiechnęła. Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo za nami pojawił się ten, na którego tak bardzo czekałam.

Dawid, był ubrany tylko w kąpielówki, stał obok naszych córek i szeroko się uśmiechał:

– Oddaję wam te małe księżniczki – powiedział. – Jeśli Ola wyrośnie na taką urodziwą kobietę jak jej mama, to jej świetne czasy na zawodach nie będą jedynym plusem – dodał. Wtedy poczułam, że jestem pełna dumy. Od dawna nikt nie powiedział mi tak miłego komplementu!

– Słuchaj, Dawid... – zaczęłam, wiedząc, że nadszedł czas, abym ja, kobieta z doświadczeniem, przejęła ster. – Zastanawiałam się nad nauką pływania...

– Z chęcią pani w tym pomogę, pani Iwonko – odparł mężczyzna, uśmiechając się w sposób uwodzicielski. – Może szczegóły przegadamy przy kolacji? Co pani powie na spotkanie jutro wieczorem?

Byłam przeszczęśliwa. Mężczyźni naprawdę są prostymi istotami! Wystarczy trochę z nimi pogadać, mrugnąć okiem, a już są w naszych sidłach... Zauważyłam spojrzenie Kingi – wow! Wyraźnie była pod wrażeniem.

Widziałam zazdrość sąsiadek

Następnego dnia ubierałam się tak, jakby to było moje pierwsze spotkanie.

Byłam sama w domu, ponieważ Kinga zgodziła się odebrać Olę ze szkoły i zabrać ją do siebie, więc miałam pełną swobodę w działaniu. Wyobrażałam sobie, jak mógłby zakończyć się ten wieczór. „Początkowo Dawid na pewno będzie trochę nieśmiały, więc muszę go ośmielić” – zastanawiałam się, przymierzając kolejne koszulki i spódniczki.

Rozmyślanie przerwał mi niespodziewany dzwonek do drzwi. To był on. Muszę przyznać, że jego strój trochę mnie zaskoczył. Miał na sobie zwykły podkoszulek i przetarte jeansy, które wyglądały na nieco zużyte. Wyglądał, jakby wracał z ogrodu... Nie wydawał się zbyt przejęty naszym spotkaniem!

– Nie mieliśmy iść na obiad? – nie potrafiłam ukryć zdziwienia w moim tonie.

– Tak, idziemy – Dawid najwyraźniej nie rozumiał, o co mi chodzi. – Zabiorę panią do miejsca naprawdę wyjątkowego.

– Jestem Iwona – uśmiechnęłam się uroczo (przecież na randce nie będziemy się zwracać per "pan" i "pani"!).

– Miło mi cię poznać, Iwono – Dawid delikatnie pocałował mnie w policzek.

Jego błyszczące bmw stało pod blokiem.

Zauważyłam zazdrosne sąsiadki, które wyglądały przez okna! Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy. W moim odczuciu opony piszczały trochę za głośno, ale postanowiłam nie robić z tego problemu. "Przecież to młody facet, na pewno nie będzie prowadził samochodu tak spokojnie, jak Kamil!" – skarciłam siebie samej w duchu.

– Dokąd mnie zabierasz? – zapytałam, obserwując jego smukłe, lecz mocne dłonie trzymające kierownicę. Dawid tylko się uśmiechnął.

Po przejechaniu kilkuset metrów, zatrzymał auto. Myślałam, że skończy się na romantycznej restauracji, a może przytulnej kafejce z urokliwym ogródkiem, ale to co zobaczyłam, przerosło moje oczekiwania... Znaleźliśmy się przed jednym z najgłośniejszych barów fast food w pobliżu! Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę... Na moment myślałam, że to tylko zły sen, że może pojedziemy gdzie indziej, ale Dawid był absolutnie poważny.

– Jestem tak głodny, jakbym nie jadł od miesiąca! – powiedział, otwierając przede mną drzwi. – Żeby moje mięśnie były w formie, muszę regularnie spożywać kurczaka i dostarczać mojemu ciału białka, a tu jest najtańsze. Słyszałem też, że mają fajne sałatki... Coś dla ciebie – tu puścił do mnie oczko.

Słysząc to, miałam ochotę się obrócić i odejść. Zachowywał się jak dziecko! Nagle coś sobie uświadomiłam. Nie był dziwny, był po prostu normalnym młodzieńcem, takim jak wielu innych w jego wieku. Pasjonował się sportem, był skupiony na sobie i... szukał krótkotrwałej przygody z kobietą, która mu się podobała. Tak, teraz to zrozumiałam!

Miałam być dla niego jednorazową przygodą!

Nawet jeśli był świetnym nauczycielem pływania dla mojej córeczki, czy musiałam od razu przygotowywać dla niego miejsce w moim łóżku i sercu? Czy po wszystkich tych ciężkich latach z Kamilem, naprawdę potrzebowałam takiej miłości?

– Co powiesz, jeśli tylko wrzucę coś na grill i później ruszymy dalej. Chcesz iść na dyskotekę? – zaproponował, kładąc mi rękę na biodro. – Słyszałem o ciekawym klubie....

– Wiesz co, może innym razem – przerwałam mu bezceremonialnie. – Od tego gwaru tutaj, zaczęła boleć mnie głowa...

Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wytknąć mu tej nędznej knapy, lecz Dawid i tak nie zrozumiał o co chodzi. Poczułam, że sytuacja jest bez wyjścia.

– W takim razie żegnaj – nie planowałam ciągnąć tego dłużej. To naprawdę nie miało żadnego sensu! Dawid jeszcze próbował zadać jakieś pytanie, ale odmachnęłam tylko ręką, dając do zrozumienia, że się odezwę. Jedno było pewne: od tej chwili spotykaliśmy się tylko na basenie. Ja będę spędzać czas wśród innych rodziców w kawiarni, patrząc na Olę. Tylko na Olę, na pewno!

To był naprawdę miły facet

– Hej, co tutaj porabiasz? – w tamtym momencie, jak gdyby nieszczęść nie było dosyć, kiedy odchodziłam spostrzegłam Karola, którego córka uczyła się pływać razem z moją Olą. – Lubicie pieczone kurczaki? – zapytałam z przymrużeniem oka. Sympatyczny, otwarty człowiek... Taki mi potrzebny.

Karol nie poczuł się urażony: – Wiesz, jak się jest samotnym i ma się niewiele czasu, to zaczyna się jadać różne rzeczy – odpowiedział po prostu. – A co ty tutaj robisz? Gdzie jest Ola?

Racja. Przy jego stole już siedziała Monisia. Skinęłam jej na powitanie. Cóż, taki nasz los samotnych rodziców... Wyjaśniłam, że Ola została u Kingi.

– Miała być tu... jakaś konferencja, ale coś się, hmm... pokrzyżowało.

– Może do nas dołączysz? Kurczak jest naprawdę całkiem niezły – roześmiał się Karol.

"Bez otoczki basenowej i krytycznych spojrzeń koleżanek, on nie jest taki zły – pomyślałam. Oczywiście, nie jest Dawidem, jego mięśnie chyba ostatni raz widziały siłownię przed narodzinami Moniki, ale przynajmniej jest bezpośredni i szczery".

– Czemu nie. Przyłączę się do was – zdecydowałam w końcu.

Nie pragnęłam jeszcze wracać do Kingi i opowiadać jej o mojej nieudanej randce.

Z Karolem usiedliśmy przy tym samym stoliku. Następnie okazało się, że świetnie nam się rozmawia. Początkowo rozmawialiśmy o dziewczynach, o ich niesamowitym rozwoju i jak bardzo już dorosły. Następnie temat przeszedł na nasze nieudane związki i to, czego chcemy od życia. Nie jestem pewna, jak to się zdarzyło, ale na końcu szczerze wyznałam Karolowi, że przyszłam tu z Dawidem, i jak źle zakończyło się to spotkanie.

– Dawid? Nie miałam pojęcia, że ci się podoba. Jesteście zupełni różni – stwierdził bez zastanowienia Karol. Zareagowałam na to przesadnym westchnieniem: no ci mężczyźni. Gdy Karol zaproponował, że odwiezie mnie do domu, nie stawiałam zbyt dużego oporu. A gdy zaproponował, żebyśmy poszli razem do kina, od razu się zgodziłam.

Choć skomentowałam to w swoim charakterystycznym, lekko sarkastycznym tonie – że to oferta typowa dla nastolatki – on tylko się roześmiał i odpowiedział:

– Podoba mi się twój sarkastyczny ton. I tak się wszystko zaczęło.

Dawid nadal daje lekcje pływania Oli i Monice, ale na tym koniec. Jasne, wciąż podziwiam jego atrakcyjną sylwetkę, ale moje upodobanie do przystojnego trenera już na zawsze minęło. Każdy dzień przynosi nam nowe odkrycia.

A Karol... Karol to coś zupełnie innego. Nieustannie mnie zaskakuje. Mamy wiele wspólnych tematów. Teraz, kiedy nasze pociechy uczą się pływać pod czujnym okiem Dawida, nie gawędzę już z innymi kobietami. Wszyscy zaakceptowali, że siadamy na boku z Karolem i po prostu rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy... I absolutnie nie zwracam uwagi na złośliwe uwagi Kingi, że zrezygnowałam z przystojniaka na rzecz niepozornego faceta w okularach. Boję się to powiedzieć na głos, ale chyba jestem zakochana.