Kochammoje wnuki niesłychanie i zrobiłabym dla nich wszystko. Po moim odejściu mieli odziedziczyć połowę majątku. Ich ojciec już wcześniej otrzymał ode mnie ogromną sumę pieniędzy.

Piotr i Paweł mieli otrzymać resztę, ale...

Przez całe życie harowaliśmy z mężem ponad siły. Byłam pedagogiem, a Staszek specjalistą technicznym. To, co zarobiliśmy wystarczało na codzienne wydatki, choć nigdy nie udało nam się zgromadzić znacznej fortuny. Nasze oszczędności przeznaczaliśmy na nasze wspólne hobby, czyli góry.

Latem przemierzaliśmy szlaki, zaś zimą korzystaliśmy z narciarskich stoków. To zamiłowanie przekazaliśmy naszemu jedynemu potomkowi – Olkowi, następnie naszym wnukom – bliźniakom. Piotr i Paweł rozpoczęli swoją przygodę z nartami, gdy mieli zaledwie trzy lata.

W połowie lat 90. odkryłam, że mój dziadek był właścicielem kilku posiadłości w Krakowie. Jedna z nich, na której w latach 80. władze miejskie zbudowały istotny wiadukt, przyniosła nam z siostrą – jako jedynym spadkobiercom – znaczną sumę podczas procesu reprywatyzacji. W następnych latach odzyskałyśmy (i odsprzedałyśmy) jeszcze dwa budynki.

Nagle stałam się zamożna. W tym czasie mój syn rozpoczął pracę w sektorze nieruchomości. Pewnego dnia zwrócił się do nas z prośbą o "zainwestowanie" w jego koncepcję. Wraz z mężem doszliśmy do wniosku, że to dobry pomysł.

– Traktuj te fundusze jako przedwczesny spadek – przekazałam Olkowi.

Początkowa inicjatywa inwestycyjna naszego syna była strzałem w dziesiątkę. Biurowce w budynku sprzedawały się na pniu. W ciągu zaledwie kilku lat, przedsiębiorstwo Olka i jego partnera wybiło się na czołowe miejsce wśród warszawskich deweloperów.

Kiedy tylko do rąk Olka trafiły pierwsze zarobki, natychmiast dał się ponieść fali bogactwa. Przejazdy sportowym samochodem, stylizacje niczym z ekranu kinowego i rozrzutne wydawanie pieniędzy stały się dla niego codziennością. Wówczas jego partnerką nadal była Asia...

Poznali się na studiach, podczas wycieczki w góry. To właśnie miłość do Tatr ich połączyła. Jednakże Olek nie miał dużo czasu i  Asia coraz częściej decydowała się na samotne wędrówki po górach. Bardzo ją polubiłam, ale zdawałam sobie sprawę, że ich relacja nie ma już szansy na przetrwanie. Asia, zafascynowana wspinaczką górską, nie pasowała już do Aleksa – biznesmena (tak zaczęli go nazywać nowi znajomi).

Nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek ciężko pracowała

W tamtym momencie na scenę wkroczyła Mariola. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, i nadal nie mam – to, co najbardziej przyciągnęło mojego syna do tej dziewczyny, to pieniądze.

Co on w niej dostrzegał? Rozjaśniane włosy? Powiększone piersi? Nie wiem. Wygląda na to, że wówczas uznał, że taką kobietę potrzebuje przy swoim boku.

Mariola nigdy nie pozostawiała niczego łasce losu. Szybko zaszła w ciążę. Na weselu w hotelu pięciogwiazdkowym bawiło się 200 osób. Z mężem zdecydowaliśmy się opuścić to miejsce jak najszybciej. Nie czuliśmy się tam komfortowo.

W moich wnukach zakochałąm sie od pierwszego wejrzenia. Przypominali swego ojca. Dwa razy Olo! Mariola teoretycznie miała opiekować się domem i dziećmi (zastanawiam się, czy ta pani kiedykolwiek przepracowała choćby jeden dzień), ale na nasze szczęście miała na głowie tyle innych spraw, że to ja sama podjęłam się ich wychowania.

Zaczęli jeździć na nartach, kiedy mieli zaledwie trzy lata. Nauczyli się czytać tuż po piątych urodzinach. Prawdopodobnie, nim ukończyli ósmy rok życia, przeczytali więcej książek niż ich matka w całym swoim życiu. Rozumiem, że mogę brzmieć złośliwie. Jednakże, co do Marioli, naprawdę nie mam niczego pozytywnego do powiedzenia. Wydaje mi się, że nawet jej synowie służą jej głównie jako środek do wyłudzania pieniędzy.

Olek szybko się opamiętał. Zaczął nudzić się nowobogackim stylem życia. Uświadomił sobie też, że z żoną nie mają nic wspólnego, nawet nie mają o czym rozmawiać. Zaczęli się sprzeczać.

– Babciu, czy możemy spędzić u was weekend? Mama i tata non stop się kłócą – Piotruś prosił za każdym razem, kiedy odbierałam chłopców z przedszkola.

Tak więc przekonywałam Olka:

– Mój drogi. Dla dobra wszystkich, ale głównie dla chłopców, powinniście podjąć decyzję o rozwodzie. Oni są świadkami waszych kłótni. To nie jest zdrowe.

Ostatecznie zdecydował się na ten krok. Przepisał na Mariolę dom i samochód. Sąd nałożył na niego wysokie alimenty, które miały obejmować nie tylko synów, ale również żonę. Alek się nie sprzeciwiał. W tamtym czasie miał naprawdę wysokie dochody.

Na nasze szczęście nie straciliśmy więzi z wnukami. Mariola nie wykazywała dużego zainteresowania opieką nad nimi, więc pozwalała nam zabierać ich na narty, a w weekendy do kina czy teatru.

Upadek firmy, stopniowe marnowanie oszczędności

Przez kilka lat panowała harmonia. Na zjeździe absolwentów Olek ponownie spotkał się z Asią. Była już zamężna, ale również na krawędzi rozwodu. Zaczął z nią randkować, chociaż na początku to były tylko spotkania towarzyskie. Po rozwodzie Asi postanowili razem zamieszkać.

Kiedy chłopcy skończyli 11 lat, przedsiębiorstwo, które prowadził nasz syn, niespodziewanie upadło. Nie znam dokładnych okoliczności. Niewłaściwe inwestycje, nieuczciwi współpracownicy, światowy kryzys...

Olek posiadał mieszkanie i zgromadzone oszczędności. Postanowił, że jak najdłużej to możliwe, będzie regularnie płacił alimenty na chłopców w takiej samej kwocie. Jednak doszedł do wniosku – a sąd mu to przyznał – że nie musi już dalej płacić alimentów na rzecz byłej żony.

Mariola wpadła w szał

Szczególnie zirytowało ją, że sąd zasugerował, iż „nie ma przeszkód, aby podjęła pracę”. W zasadzie jestem w stanie zrozumieć jej stanowisko. Z jej umiejętnościami, jedyną ścieżką zawodową dla niej był zmywak.

Nasza była synowa, oczywiście, nie podjęła się żadnej pracy. To, co otrzymywała na utrzymanie synów, wystarczało na luksusowe życie z zapasem. Fakt, że te pieniądze były przeznaczone na dzieci, jakoś do niej nie docierał.

Koszt wyjazdów z chłopcami zawsze pokrywaliśmy z mężem z własnej kieszeni. Dbaliśmy o wnuki, a nie o pieniądze. Ale teraz Mariola zaczęła przekraczać samą siebie.

– Ale jeśli planujecie zabrać ich ze sobą, to musicie zadbać o nowy sprzęt dla nich. Chłopaki już wyrośli ze swoich butów, spodni i kasków – oznajmiła pewnego razu. – Nie jestem w stanie na to wszystko wydać.

Gdyby nie to, że mój mąż stał obok i trzymał mnie za rękę, prawdopodobnie bym ją uderzyła. Na utrzymanie jednego z tych chłopców mój syn wydawał pieniądze, z których mogłaby żyć niejedna czteroosobowa rodzina. A ona twierdzi, że nie stać jej na narty!

Mimo to powstrzymałam się. Zarówno wtedy, jak i przy wielu innych okazjach.

Olek dostał pracę w biurze pośrednictwa nieruchomości, gdzie zajmował się sprzedażą mieszkań. Jego partnerka, Asia, również pracowała i w ten sposób byli w stanie się utrzymać. Mimo to, ich oszczędności szybko malały. Kiedy ich synowie ukończyli szesnaście lat, Olek zdecydował się na podjęcie kroków prawnych w celu znacznego obniżenia wysokości płatnych alimentów – nie widział innego rozwiązania.

Przedstawił sądowi swoją obecną sytuację finansową, dołączając nawet zaświadczenie z banku potwierdzające zamknięcie ostatniego rachunku oszczędnościowego. Sąd uwzględnił jego wniosek i dostosował wysokość alimentów do aktualnych dochodów.

Mariola, w szale złości, zdecydowała się na radykalne kroki

Zatrudniła prywatnych detektywów, którzy mieli za zadanie zlokalizować miejsce, w którym Olek ukrywa swoje oszczędności. Równocześnie złożyła kontr pozew w sądzie, argumentując, że standard życia jej synów ulegnie znacznemu obniżeniu, co jest absolutnie nie do przyjęcia.

Podczas rozprawy, prawnik Olka zapytał Mariolę, czy jest w stanie udokumentować sposób, w jaki wykorzystała wcześniejsze alimenty.

– Szanowny sądzie, dzieci musiałyby chyba korzystać z dodatkowych zajęć w NASA na Florydzie, aby wydać te pieniądze – sarkastycznie skomentował.

Sąd jasno wyraził zgodę z jego argumentacją i nie zdecydował się na podwyższenie alimentów dla Olka.

Mariola, jako forma kary, niemal całkowicie odcięła nas od kontaktu z naszymi wnukami. Mieliśmy okazję spotykać się z nimi jedynie podczas ich weekendowych wizyt u Olka. Zakończyła się era wspólnych wycieczek. Niestety, rzadsza interakcja z wnukami oznaczała, że nasz wpływ na ich wychowanie również malał.

Po upływie kilku miesięcy zaczęłam dostrzegać różnice. Chłopcy zaczęli mówić inaczej, ubierać się inaczej. Byłam w szoku, gdy pewnego dnia zauważyłam, że Paweł ma żel we włosach.

Kilka tygodni wstecz, bezceremonialnie odmówili nam spotkania.

– Nie jestem w stanie ich do tego zmusić, mamusiu. Są w jakimś kiepskim nastroju, to minie – uspokajał Olek.

Tydzień później zrozumiałam, czemu nasi chłopcy nie zechcieli z nami się widzieć. Być może nie byliby w stanie nam spojrzeć prosto w oczy.

Została nam doręczona przez byłą małżonkę Olka informacja od sądu. W sprawie alimentów!

W swoim oświadczeniu nasza była synowa podkreśliła, że jeżeli Olek nie jest w stanie pokryć alimentów w takim rozmiarze jak wcześniej, to powinna to być nasza odpowiedzialność. Powodem jest nagłe pogorszenie standardu życia jej synów. Jako dowód podała między innymi "niedostatek funduszy na zagraniczne wycieczki na narty, do których byli przyzwyczajeni".

Kiedy to przeczytałam, prawie dostałam ataku serca. Straciłam panowanie nad emocjami.

– Głupia, chciwa kobieta! – krzyczałam. – Zuchwała! Nigdy nie wydała ani grosza na narty dla chłopców. To przez nią dzisiaj nie jeżdżą – bo ona nam ich nie udostępnia. A ma jeszcze tupet ciągnąć nas do sądu? I żądać od nas gotówki? Uszczypnij mnie, Staszku, bo wydaje mi się, że to musi być sen.

Mój małżonek stał w centrum salonu, wyraźnie niepewny, czy powinien śmiać się, czy raczej płakać. Na pewno był zły, ale nigdy wcześniej nie widział mnie w takiej furii.

Teraz kiedy o tym rozmyślam, musiałam wyglądać bardzo komicznie. Znajdowałam się w centrum kuchni, ubrana w szlafrok, z ręcznikiem na głowie i maseczką na twarzy. Z groźnym gestem wymachiwałam kawałkiem suchej kiełbasy w stronę nieobecnej Marioli – to właśnie to narzędzie przypadkowo wpadło mi do ręki.

– Kochanie, żaden sąd na to nie przystanie. Jeszcze kobieta dozna wstydu. Zobaczysz, wszystko się ułoży – próbował delikatnie mnie uspokoić.

Mieliśmy na tyle dużo szczęścia, że trafił nam się sędzia o zdrowym rozsądku. Odrzuciła wniosek Marioli w całości. W uzasadnieniu ostro skrytykowała jej postępowanie, do tego stopnia, że prawie mi było jej żal. Zaznaczyła, że po pierwsze, można żądać alimentów od rodziców ojca tylko wtedy, gdy dzieci żyją na skraju ubóstwa.

– Sam adres, pod którym pani mieszka, jasno pokazuje, że nie zagraża wam nędza – zauważyła sędzia, nie kryjąc swojej ironii. – Twierdzenie o wyjazdach na narty jest w gruncie rzeczy śmieszne i żenujące. A po tym, co powiedziała pani była teściowa, staje się wręcz kłamliwe. Powinna pani być wdzięczna, że nie wyciągam wobec pani konsekwencji za składanie fałszywych zeznań i obrazę sądu. Proszę przemyśleć, jaki wzór pani stawia przed swoimi synami.

Z sali wyskoczyła Mariola, jakby sparzona. Wieczorem natomiast otrzymałam wiadomość SMS od wnuków: „Myśleliśmy, że nas kochasz. Wiemy, że masz pieniądze. Czemu nie chcesz się podzielić?".

Rozpłakałam się. Uświadomiłam sobie, że utraciłam wnuków. Ich chciwość zwróciła się przeciwko nim.

– Alek, czy nadal posiadasz jakikolwiek wpływ na ich wychowanie? Czy to już tylko domena ich mamy? – zwróciłam się do syna.

Konieczne było dla niego zdecydowane przemówienie do nich. Niestety, bezskuteczne. Ogłosili, że nie mają zamiaru z nim dalej się spotykać.

– Jesteśmy niemal pełnoletni. Nie możesz nas zmusić – krzyknął ojcu Paweł na progu, a Piotr z impetem zamknął drzwi przed nim.

Dzieciaki zdziwią sę, kiedy odejdziemy

Postanowiłam, że po naszej śmierci, nasze wnuki nie otrzymają ani grosza, cóż, taka jest decyzja. Samo zmodyfikowanie testamentu nie jest wystarczające. Można go zawsze podważyć. I jeszcze są kwestie zachowku... Nie, nie ujrzą ani centa mojego majątku!

Planuję przekazać synowi mieszkanie i działkę jako darowiznę. Część środków finansowych również otrzyma. Przyznam, zapewniałam, że Aleksander już otrzymał swoją część, jednak okoliczności uległy radykalnej zmianie.

Pozostałą część majątku zamierzam przeznaczyć na cele dobroczynne. Już za mojego życia. Zawsze było to w moich zamiarach, ale teraz kwoty zwiększyłam aż o 500 procent.

Ach, Piotrze i Pawle. Po naszej śmierci czeka was niemiła niespodzianka. Nie otrzymacie spadku po dziadkach!