O tym, że ojciec wyprowadził się z domu, dowiedziałem się przypadkiem, mama długo to ukrywała. Nawet patrząc na jej rozpacz nie mogłem uwierzyć, że tata sobie kogoś znalazł, w jego wieku? Nie mieściło mi się to w głowie, przecież on nawet nie lubił ruszać się sprzed telewizora! O jego męskiej atrakcyjności też można by długo dyskutować, mój staruszek nie dbał o siebie, zapuścił się, utył, ale o diecie nie chciał nawet słyszeć.

Wyprowadził się do jakiejś lafiryndy

Mama nieobecność taty ukrywała, póki mogła, w nadziei, że wróci i wszystko będzie jak dawniej. Udało jej się, bo rzadko ostatnio bywałem u rodziców, przestała zapraszać nas z Magdą na niedzielne obiady, tłumacząc się na sto różnych sposobów, co oboje przyjęliśmy z pewną ulgą, nie dociekając, jak jest naprawdę.

Pewnego dnia wpadłem niezapowiedziany do rodziców i wszystko się wydało, mama pękła…

– Zbyszka nie ma, wyprowadził się do jakiejś lafiryndy. Co za wstyd! Nie chciałam ci mówić, synku, żebyś się nie martwił, dzieci bardzo przeżywają rozstanie rodziców.

Dzieci? Byłem starym koniem, ale jak stałem, tak usiadłem. Nogi mnie nie utrzymały, to był szok i niedowierzanie. Tata wyprowadził się z domu? Dlaczego? Nic tego nie zapowiadało. Dwa razy kazałem sobie powtarzać, zanim uwierzyłem, że mój safandułowaty ojciec po ponad czterdziestu latach małżeństwa rzucił w diabły żonę, przekreślił dotychczasowe życie i zamieszkał u innej kobiety, w dodatku o dekadę od niego młodszej.

– Gdzie ją poznał? – spytałem z mimowolną ciekawością.

Słyszałem, że emeryci nawiązują romanse w sanatorium, ale tata z domu się nie ruszał, chyba że na działkę.

Zobacz także:

– Chłop jak chce, okazję znajdzie, nie sposób takiego upilnować – mama wyraźnie się rozzłościła. – Tyle lat byliśmy razem, to chyba do czegoś zobowiązuje – znów się rozżaliła.

– Myślałam, że razem się zestarzejemy, będziemy wnuki kołysać. A on mi takie świństwo zrobił.

Chciałabym zobaczyć, jak będzie prosił o przebaczenie

Na wzmiankę o starzeniu się o mało nie parsknąłem nerwowym śmiechem, mama najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, ile ma lat, ale nie zamierzałem wytykać jej wieku, tym bardziej że wspomniała o wnukach, a to od lat był temat sporny i podnoszący temperaturę rozmowy. Spróbowałem ją pocieszyć.

Nie wiem, co tacie odbiło, na pewno opamięta się i wróci. Nie płacz, zobaczysz, wszystko dobrze się skończy – powiedziałem niezręcznie.

– Nie płaczę – zaprzeczyła ostro, energicznie wycierając załzawione oczy. – On nie jest wart moich łez! Chciałabym zobaczyć, jak będzie prosił o przebaczenie, ciekawe, w jaki sposób wytłumaczy to, że poleciał za pierwszą lepszą lafiryndę.

Drugi raz wspomniała o lafiryndzie, zaciekawiłem się, czy zna tę kobietę. Nic nie wiedziałem o życiu towarzyskim rodziców, myślałem, że ono nie istnieje, a tymczasem wokół aż kipiało od namiętności i emocji. Jakoś nie umiałem połączyć tego z idealnym, lecz nudnym obrazem moich starych, który sobie stworzyłem.

– Rodzic też jest człowiekiem – powiedziała filozoficznie Magda, gdy usłyszała, co mój stary nawywijał.

Nie umiałem tak do tego podejść, miałem żal do ojca, że zamienił mamę na inną kobietę.

W dodatku nic mi nie powiedział – zakończyłem cierpkie wynurzenia.

– Na pewno bał się, jak zareagujesz.

– Usprawiedliwiasz go?

– A muszę zajmować stanowisko? To nie mecz, nie będę kibicować żadnej ze stron, po prostu ciekawa jestem, co skłoniło teścia do takiego desperackiego kroku. Lubię go, jak mama po mnie jechała, zawsze trzymał moją stronę, tylko po cichu, bo bał się połowicy.

Nie rób z niego pantoflarza, kiedy chce, potrafi być stanowczy.

– Masz rację, właśnie to pokazał – zakończyła Magda i zmieniła temat.

Ja mu to ułatwię, a ty będziesz emisariuszem

Wciąż myślałem o zdradzie ojca, chciałem pomóc mamie, a jednocześnie zżerała mnie ciekawość, jak do tego doszło. Poza tym nie wiedziałem, jak mam zachować się w tej sytuacji, żeby nikogo nie urazić. Decyzję za mnie podjęła mama, żądając, bym porozmawiał z ojcem, wybadał go, jakie ma plany.

– Chyba wiadomo jakie, skoro się wyprowadził – powiedziałem nieostrożnie, ale okazało się, że się mylę, i to bardzo.

Mama wszystko przemyślała i doszła do wniosku, że tak dłużej trwać nie może, jej mąż musi się opamiętać, i to szybko. Porzucenie żony w tym wieku to jakiś żart, nieporozumienie, które jak najszybciej należy wyjaśnić.

– Sam nie wróci, za bardzo by się wstydził, ale ja mu to ułatwię, a ty będziesz emisariuszem, dasz mu do zrozumienia, że może liczyć na wyrozumiałość z mojej strony. W pewnych granicach, oczywiście. Nie oczekuję, że wytłumaczy się ze skoku w bok, ale żądam, by więcej nie widywał się z tą lafiryndą. Tylko pod tym warunkiem puszczę jego wyskok w niepamięć.

– A jak tata nie zechce wrócić?

Mama nawet nie chciała o tym słyszeć, była w bojowym nastroju, gotowa walczyć o swoje i jak zwykle wszystko wiedziała najlepiej.

– Nie znasz ojca, Karolku, pogonił za spódniczką, ale do tej pory na pewno już zdążył odkryć, że to nie na jego lata. Czy ona pilnuje, żeby brał leki na nadciśnienie? Na pewno nie.

Wizja mojego starego goniącego za spódniczką odebrała mi dech, ale mama najwyraźniej tak go widziała. Po raz kolejny pomyślałem, że nic nie wiem o rodzicach i ich życiu.

Podniósł się na mój widok, wyglądał doskonale

Zadzwoniłem do ojca, odebrał po kilkunastu sygnałach, co znaczyło, że nie mógł znaleźć dzwoniącego telefonu. Kiedy był w domu, mama zawsze wiedziała, gdzie położył aparat, teraz był zdany sam na siebie. Nieoczekiwanie wzruszyłem się jego bezradnością, więc kiedy odebrał, powiedziałem z serca:

– Wracaj, tato, nigdzie nie będzie ci tak dobrze jak w domu.

Odchrząknął zakłopotany.

Musimy porozmawiać, mam ci wiele do powiedzenia.

Ucieszyłem się, że nie próbował zaprosić mnie do swojego nowego domu, umówiliśmy się w kawiarni na rogu. Przyszedłem wcześniej, ale on już siedział przy stoliku. Podniósł się na mój widok, wyglądał doskonale, prawdopodobnie dlatego, że zdjął stary sweter „na po domu”, w którym zwykle go widywałem.

– Odmłodniałeś, skok w bok ci służy – przywitałem go z odrobiną ironii.

– Nie bądź złośliwy, synu, nie tego cię uczyłem. Jak tam matka, bardzo na mnie pomstuje?

– Niezbyt podoba jej się sytuacja, w której ją postawiłeś – odparłem dyplomatycznie, szykując się do spełnienia misji, z jaką zostałem wysłany.

– Jest zdrowa? Ostatnio serce jej dolegało – tata był niespokojny, jakby od odpowiedzi wiele zależało.

– Masz wyrzuty sumienia, że wpędzisz ją do grobu? – spytałem celnie.

– Tak jakby – przyznał.

– Mamie nic nie dolega, chce, żebyś wrócił. Też byłbym za tym, potrzeba ci spokojnego życia, a nie nowych wrażeń. Masz już swoje lata, powinieneś się szanować.

– Dziękuję za troskę, sam wiem, jak chcę żyć – odparł zdenerwowany.

Pochyliłem się w jego stronę i spytałem cicho:

– A właściwie dlaczego, tato?

– Dlaczego odszedłem? – upewnił się, żeby zyskać na czasie. – Dusiłem się w domu, musiałem coś zmienić, żeby nie oszaleć. Tereska miała swoje zajęcia, krzątała się od świtu do nocy, robiła plany na kolejne dni, a to mycie okien, a to robienie przetworów. To ją uszczęśliwiało, czuła się potrzebna, a ja powoli umierałem za życia. Nie miałem nic do roboty, nadchodzące dni napełniały mnie przerażeniem, byłem meblem, który twoja matka starannie odkurzała i przestawiała z kąta w kąt. Dbała o mnie, jakbym zdziecinniał i nie miał już nic do powiedzenia. To nie jest życie, synu… No i powoli zacząłem rozumieć, że mimo pozornej harmonii nie mamy z Teresą nic wspólnego, prawie nie rozmawialiśmy, zadowalając się wymianą krótkich zdań, ją interesowało tylko prowadzenie domu i ewentualne wnuki, brakowało nam wspólnych tematów. Siedziałem na kanapie i powoli więdłem, przerażony że tak już będzie do końca.

– Rozumiem twoje rozterki, ale mama… Skrzywdziłeś ją, porzucając, ona nie zasłużyła na to. Ona chce, żebyś wrócił do domu.

Ojciec spojrzał ponad moim ramieniem i rozpromienił się. Wstał i wyciągnął rękę. Odwróciłem się i zobaczyłem zmierzającą ku nam kobietę. Wcale nie była taka młoda, jak mówiła mama, ale zadbana i sympatyczna.

– Poznaj Dorotkę – tata posadził ją troskliwie na krześle, a ona odwdzięczyła się uśmiechem.

O mało nie wypadła mi szczęka, od lat nie widziałem go w roli mężczyzny, kojarzył mi się tylko z siedzącym na kanapie safandułą. Przy pani Dorocie stał się kimś innym, ale to wcale mnie nie cieszyło, oznaczało, że nie namówię go na powrót do domu.

Drobne łgarstwo sprawiło, że mama odżyła

Wróciłem z niczym, jeśli nie liczyć zaproszenia do mieszkania pani Doroty, a teraz także i mojego ojca. Długo myślałem, co powiedzieć mamie, żeby nie palić mostów na przyszłość, bo co, jeśli tacie nie wyjdzie w nowym związku i zechce za jakiś czas wrócić? Lepiej, żeby żona nie była na niego cięta, wiem, że to wiele ułatwia. Powiedziałem mamie, że sprawa jest w toku, tata nie jest jeszcze gotowy do powrotu, musi przemyśleć wiele rzeczy, odnaleźć samego siebie, cokolwiek to znaczy.

– Czy on na starość nauczył się medytować? – spytała z niedowierzaniem.

– Raczej nie – odparłem, bo nie chciałem przeginać, i tak nakłamałem, że mieszka sam, o pani Dorocie nawet się nie zająknąłem. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

Mama wyraźnie się rozpogodziła.

Zwariował do reszty – powiedziała tolerancyjnie. – Co robić, trzeba przeczekać. A zdrowy on, o tabletkach pamięta? Pilnuj go, bo jak zaczyna oglądać telewizję, to o świecie zapomina.

Szczerze wątpiłem, czy tata nadal przesiaduje na kanapie z pilotem w dłoni, ale obiecałem mamie mieć na niego oko.

– Kiedyś twoje kłamstwa wyjdą na jaw, ojciec nie wróci, mama boleśnie się rozczaruje – straszy mnie Magda.

A ja jestem dobrej myśli, w życiu różnie się układa, czasami trzeba minąć się z prawdą. Drobne łgarstwo sprawiło, że mama odżyła, przestała płakać i zaczęła o siebie dbać. Magda mówi, że dobrze jej zrobił odpoczynek od gotowania i podawania do stołu, ale ja myślę, że sprawiła to nadzieja. Ojciec być może nigdy nie wróci, lecz nie byłbym tego taki pewny. Regularnie dzwoni i za każdym razem pyta o mamę, interesuje się jej zdrowiem i domowymi sprawami. Przeżyli razem więcej niż pół życia, tego żadna pani Dorotka nie przekreśli.