„Ciąża przyjaciółki była dla wszystkich totalnym zaskoczeniem. Zamarłam, gdy poznałam ojca jej dziecka”
„– Zaszłaś w ciążę z kimś, kto jest jeszcze dzieciakiem. Jak mogłaś? On może być niedojrzały i działać pod wpływem hormonów, ale ty? Dziesięć lat więcej na karku, a nie wiesz, jak się zabezpieczać?!”.
- Listy do redakcji
Gdy chodziłam do ogólniaka, mój brat dopiero stawiał pierwsze kroki w przedszkolu. Już wtedy potrafił oczarować wszystkie nastolatki. Moje koleżanki wprost za nim szalały. Nic dziwnego – wyglądał przesłodko z tymi swoimi zaokrąglonymi policzkami i jasnymi loczkami. Ten maluch – Igor – szczególnie upodobał sobie moją najlepszą przyjaciółkę Izę, z którą znałyśmy się od początku podstawówki.
Patrzył na nią maślanym wzrokiem
Był w niej zakochany od pierwszego wejrzenia. Mogłabym być o to zazdrosna, ale przecież traktowałam ją jak własną siostrę. Iza zawsze podchodziła do niego z cierpliwością, nawet gdy wyrósł z wieku słodkiego bobasa i zmienił się w rozrabiakę, który ciągle nam przeszkadzał podczas nauki do egzaminu maturalnego. Po rozpoczęciu studiów daleko od miejsca zamieszkania, mój brat został w rodzinnym domu. Iza, która nigdy nie traciła pogody ducha, zawsze mi powtarzała, że moi rodzice świadomie tak to zaplanowali – obecność najmłodszego dziecka miała złagodzić ich samotność po wyjeździe starszej córki. Nikt jednak chyba nie spodziewał się, jak bardzo będzie nam brakowało siebie nawzajem. Szczególnie Igor często powtarzał, że tęskni za mną i za Izą, bo przecież spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę.
Gdy ukończyłyśmy studia, razem z Izą zdecydowałyśmy się wrócić w nasze rodzinne strony. Znalazłam pracę jako nauczycielka w szkole, w której sama się kiedyś uczyłam. Moja przyjaciółka poszła inną drogą – otworzyła własny biznes zajmujący się projektowaniem ogrodów i prowadzeniem szkółki roślin. Interes szedł jej naprawdę dobrze, szczególnie że coraz więcej ludzi kupowało własne domy i chciało się pochwalić pięknymi ogrodami przed znajomymi.
Moja przyjaciółka zajmowała się ogrodnictwem i świetnie jej to wychodziło – miała głowę pełną kreatywnych rozwiązań. Przez spory napływ klientów szukała pomocy, choć nie mogła dużo zapłacić. W soboty i niedziele pomagałam jej jak tylko mogłam. Później dołączył też do nas mój młodszy brat, któremu marzyło się trochę dodatkowej gotówki na własne wydatki. Mój brat Igor, choć był jeszcze nastolatkiem, miał już sporo siły i krzepy. Bez żadnego wysiłku radził sobie z wożeniem ziemi na taczkach, kopaniem dziur na sadzonki i przenoszeniem ciężkich doniczek.
Rodzice byli zadowoleni, że ich syn znajduje się pod opieką zaufanej osoby. Zamiast marnować czas, dzieciak ma sensowne zajęcie, przy okazji uczy się odpowiedzialności i poznaje wartość pieniądza. Mnie też ta sytuacja odpowiadała – mogłam dzielić wolny czas między przyjaciółkę a brata, za którym zdążyłam się stęsknić po latach rzadkich spotkań.
Moje podejrzenia okazały się słuszne
Ani się obejrzałyśmy, a kolejne tygodnie zmieniały się w miesiące. Nagle okazało się, że każda z nas ma powód do świętowania. Ja żegnałam się z moją pierwszą klasą, którą prowadziłam przez ostatnie trzy lata, a Iza cieszyła się z sukcesu swojej firmy, która nie tylko przetrwała na trudnym polskim rynku, ale też świetnie prosperowała już od trzech lat. Postanowiłyśmy wspólnie uczcić te ważne dla nas momenty, zapraszając naszych rodziców – w końcu byliśmy jak jeden wielki rodzinny team. Zwróciłam uwagę, że moja przyjaciółka Iza całkowicie zignorowała kieliszek różowego szampana, chociaż zawsze przepadała za takimi trunkami. W naszym wieku – miałyśmy już po 27 lat – na pewno nie chodziło o strach przed piciem przy rodzicach.
– Słuchaj, coś kiepsko się bawisz dzisiaj – szepnęłam dyskretnie.
– Po prostu źle się czuję – odpowiedziała półgłosem.
Popatrzyłam w stronę brata.
– Słuchaj, nie wydaje ci się, że coś jest nie tak z Igorem? Może stresuje się egzaminem dojrzałości? Chociaż do matury ma jeszcze cały rok...
– Może tak być.
– Trzeba go później wypytać.
– No... – mruknęła, a jej twarz nagle zrobiła się biała jak kreda.
– Iza, powiedz, co się dzieje? – zaniepokoiłam się nie na żarty, a po chwili już dzwoniłam na pogotowie, ponieważ Iza straciła przytomność.
Wszystko zakończyło się w szpitalu na ostrym dyżurze. Niedługo potem sytuacja stała się oczywista. Testy laboratoryjne nie pozostawiały żadnych wątpliwości.
– Co ty tak kręcisz? Przecież było widać, że masz brzuch. Dlatego nie piłaś z nami, prawda? – naciskałam na Izę, która błagała, żebyśmy na razie trzymały jej rodziców w niewiedzy. – No powiedz mi, kto jest...?
– Potrzebuję chwili, muszę to wszystko przemyśleć – odpowiedziała Iza, wyraźnie przerażona i biała jak ściana.
– Nawet nie wiedziałam, że się z kimś spotykasz, a o ciąży to już w ogóle nic mi nie mówiłaś... A podobno jesteś moją najbliższą przyjaciółką – powiedziałam z przekąsem.
– Gośka, daj mi chwilę...
– Luz, nie spiesz się, powiesz mi, kiedy poczujesz, że chcesz. Pamiętaj, że jestem tu dla ciebie. Igor też chętnie pomoże, nie wstydź się prosić. Może zająć się sprawami biznesowymi parę godzin więcej, żebyś mogła odpocząć.
Na gorącym uczynku
W czwartek, kilka dni później, postanowiłam zrobić coś innego niż zwykle i wpaść do przyjaciółki z pomocą. Myślałam, że może przy okazji uda się wyciągnąć z niej jakieś dodatkowe informacje? Tego dnia kończyłam lekcje wcześnie, bo po trzech godzinach. Normalnie od razu brałam się za sprawdzanie zadań domowych, ale teraz spakowałam je do torby. Pomyślałam, że zrobię to wieczorem, a całe popołudnie spędzę na świeżym powietrzu w szkółce ogrodniczej.
Weszłam do domu przez ogródek, myśląc że zastanę Izę przy pielęgnacji kwiatków. Po cichu przekroczyłam próg i zamarłam w bezruchu. Okazało się, że nie była sama. Jakiś facet obejmował ją i obdarzał tak intensywnymi pocałunkami, że mimo sporej odległości poczułam, jak robi mi się duszno. Chciałam kulturalnie zaczekać na koniec tej sceny, licząc że poznam wreszcie przypuszczalnego ojca jej maleństwa. Jednak wymiana czułości nie miała końca, więc w końcu odchrząknęłam znacząco.
– Przepraszam, że przeszkadzam...
Zaniemówiłam, gdy dotarło do mnie, że świetnie kojarzę tego ciemnowłosego faceta
– Igor? Czekaj... co tu się...? Dlaczego ty...? – kompletnie się zaplątałam, ale nagle wszystko wskoczyło na swoje miejsce. – Matko święta, Iza, to z nim byłaś! On jest ojcem! Rany, jak mogliście?!
Na ich twarzach pojawił się rumieniec wstydu.
– Co ty wyprawiasz, Iza? Przecież on ledwo skończył osiemnastkę. A ty – wycelowałam palec w stronę brata – miałeś się zająć ogródkiem i sadzeniem, zamiast... – wykonałam nerwowy gest ręką – robić własne nasionka.
– Posłuchaj, siostrzyczko... my się naprawdę kochamy i chcemy tego dziecka. Nie jestem nieodpowiedzialnym człowiekiem.
– Nieodpowiedzialnym? To mało powiedziane! – chwyciłam się za skronie. – Na litość boską, sam jeszcze nie wyszedłeś z pieluch.
– Jesteś na mnie zła? – spytała cicho Iza.
– No coś ty, nie chodzi o to, że się złoszczę. Po prostu się niepokoję. Zaszłaś w ciążę z kimś, kto jest jeszcze dzieciakiem. Jak mogłaś? On może być niedojrzały i działać pod wpływem hormonów, ale ty? Dziesięć lat więcej na karku, a nie wiesz jak się zabezpieczać?! Pomyślałaś, co powiedzą wasi rodzice? Oby tylko któreś z nich nie wylądowało w szpitalu. I te wszystkie plotki! W takiej dziurze nie dacie rady normalnie funkcjonować.
Kompletnie oszaleliśmy na punkcie małej Ady
Przerażała mnie wizja zrozpaczonych rodziców i gadającego miasta, a przede wszystkim myśl o dziecku, które już przed narodzinami zostałoby uwikłane w taki skandal. Igor podszedł do tego dość obojętnie.
– Zamierzam wspierać Izę w prowadzeniu jej biznesu, wspólnie będziemy dbać o rozwój firmy i zajmować się dzieckiem. A ludzie mogą gadać, co chcą, mam to gdzieś – powiedział cicho. – Przestań się bawić w moralistkę. Jakbym był od niej starszy, nikt by nie robił z tego afery.
– Przecież nie jesteś! Matko święta...
Kręciło mi się w głowie, więc chodziłam bez celu po pokoju, totalnie zdezorientowana.
– Rozumiem twoje zmartwienie – mówiła ze smutkiem Iza. – Nie planowałam, żeby tak wyszło, ale... tak się stało. Jest mi bardzo źle z tym, że sprawiłam ci ból, jednak...
– Przestań przepraszać za nasze uczucie! – wtrącił się zdenerwowany Igor.
– Przecież byłaś jego nianią! – wykrzyknęłam z wyrzutem.
– Za to ja będę się nią zajmował na starość – odpowiedział żartem. – Odpuść, Gośka. Tak się po prostu złożyło. Staraliśmy się trzymać od siebie z daleka, zerwać kontakt, ale nic z tego nie wyszło...
Strach kompletnie mnie paraliżował. Przerażało mnie nie tylko to, co się dzieje teraz, ale też wszystko, co może z tego wyniknąć. Firma Izy może nie przetrwać tej afery. No i ich relacja – kto wie, czy nie rozpadnie się pod ciężarem tych wszystkich trudności. W końcu Igor to ledwo co dorosły chłopak. Pewnie wkrótce zmieni zdanie, przestanie darzyć Izę uczuciem albo zatęskni za wolnością młodzieńczego życia – co byłoby zresztą całkiem naturalne w jego wieku. Koniec końców Iza zostanie sama z dzieckiem, ja będę latać między wszystkimi jak szalona, a moich rodziców to wszystko tak zestresuje, że w najlepszym razie wylądują w szpitalu. A to dopiero początek kłopotów...
W końcu dotarło do mnie, że moje zmartwienia były bez sensu. Nie da się przewidzieć kiedy i w kogo się zakochamy, a pojawienie się malucha to przecież ogromna radość. Liczę tylko na to, by wszystko było w porządku ze zdrowiem i żeby Iza dobrze znosiła ciążę. Skoro przetrwałyśmy razem dwadzieścia lat, to na pewno damy radę spędzić wspólnie kolejne kilkadziesiąt.
Kiedy minął początkowy szok, mama i tata pogodzili się z faktami, by później kompletnie przepaść z miłości do maleńkiej wnuczki. Nic innego się już dla nich nie liczyło. Kiedy ciąża Izy stała się widoczna i przestała udawać, że Igor pełni tylko rolę asystenta, plotki w naszej miejscowości ruszyły pełną parą. Jednak temat szybko przycichł, bo na jaw wyszły przekręty finansowe z udziałem burmistrza. Choć ludzie przestali obgadywać rodziców i młodych, to pewnie ich sprawa jeszcze nieraz wypłynie w rozmowach mieszkańców.
Ich miłość z dnia na dzień robi się coraz mocniejsza i dobrze, że są razem. Ada, córka mojej przyjaciółki, skończyła już 5 latek – kochamy się nawzajem i jest moją ukochaną siostrzenicą. Mój brat kończy właśnie ostatni rok studiów wieczorowych na kierunku architektura krajobrazu, choć tak naprawdę najwięcej wiedzy przekazała mu jego własna żona. Niedługo miną trzy lata od ich ślubu. Szczerze? Czasem im zazdroszczę, bo sama jeszcze nie spotkałam nikogo, kto wzbudziłby we mnie takie uczucia, jakie Iza żywi do mojego młodszego brata. No cóż, może to znak, żeby przestać skupiać się na facetach po czterdziestce i dać szansę młodszym?
Gośka, 33 lata