„Długi weekend na Mazurach miał być dla nas przełomowy. Ale okazało się, że to był ostatni rejs mojego małżeństwa”
„– Anita, z kim rozmawiasz każdego wieczoru? – zapytałem bez ogródek. Czułem, jak serce bije mi w piersi, ale musiałem wiedzieć. Próbowała dalej mi wmawiać, że opowiada wszystko przyjaciółce, ale jej nie wierzyłem. W końcu się przyznała”.
- Redakcja
Męczę się w moim małżeństwie. Kiedyś myślałem, że miłość jest wieczna, ale teraz zastanawiam się, kiedy to wszystko poszło nie tak. Anita, moja żona, wydaje się być zupełnie inną osobą niż ta, w której się zakochałem. Często wychodzę wieczorami, aby rozmyślać, co poszło nie tak, bo moja żona i tak spędza długie godziny na rozmowach telefonicznych, podobno z przyjaciółkami. Wiem, że coś jest nie tak, ale staram się nie poddawać.
– Rajmund, musimy pogadać – Anita powiedziała pewnego wieczoru, kiedy siedziałem przy stole, przeglądając rachunki. Jej głos był zimny i bezemocjonalny.
– Coś się stało? – spojrzałem na nią z nadzieją, że może to będzie początek czegoś lepszego.
– Myślę, że potrzebujemy przerwy. Musimy zastanowić się, czy to, co mamy, ma jeszcze sens – odpowiedziała, patrząc mi prosto w oczy.
Słuchałem, co mówi i serce zamarło mi na moment. Czułem, że ziemia usuwa mi się spod nóg. Ale zamiast wybuchnąć gniewem czy rozpaczą, zdecydowałem się walczyć. Zasugerowałem, że może powinniśmy spróbować odbudować naszą relację podczas wspólnego wyjazdu. Anita zgodziła się niechętnie. Tak właśnie zorganizowałem naszą wycieczkę nad jezioro, mając nadzieję, że odosobnienie i piękno przyrody pomogą nam znaleźć drogę do siebie nawzajem.
Tydzień później pakowaliśmy walizki do samochodu. Anita była milcząca, a ja starałem się być pełen entuzjazmu. Droga była długa, ale malownicza. Każdy zakręt wiódł nas coraz głębiej w las, z dala od codziennych problemów. W końcu dotarliśmy na miejsce. Jezioro było piękne, otoczone gęstymi drzewami, z małym domkiem na skraju wody. Miałem nadzieję, że to miejsce będzie dla nas początkiem nowego rozdziału.
– To tutaj – powiedziałem, parkując samochód. Anita wysiadła, rozejrzała się i westchnęła.
– Mam nadzieję, że to zadziała – mruknęła pod nosem, zanim weszła do domku. Ja również miałem taką nadzieję.
Nie widziałem w Anicie chęci współpracy
Jezioro wyglądało magicznie, gdy zbliżaliśmy się do domku. Woda odbijała złote promienie słońca, a powietrze było przesiąknięte zapachem sosnowych drzew. Mimo to atmosfera między nami była napięta. Rozpakowaliśmy rzeczy w milczeniu, starając się unikać spojrzeń.
– Chodź, pójdziemy na spacer – zaproponowałem, próbując przełamać ciszę.
Anita skinęła głową, choć jej twarz pozostała bez wyrazu. Szliśmy wzdłuż brzegu jeziora, a ja opowiadałem o różnych wspomnieniach z przeszłości, starając się wywołać uśmiech na jej twarzy. Bezskutecznie.
Wieczorem przygotowałem kolację. Zjedliśmy ją na tarasie, słuchając szumu wody. Kiedy zrobiło się ciemno, Anita wstała.
– Pójdę się przejść – oznajmiła, wyciągając telefon. Kiwnąłem głową, udając, że nie zauważam jej wieczornych rozmów.
Siedziałem na tarasie, czekając. Słyszałem jej ciche śmiechy i szeptane słowa, które sprawiały, że czułem się coraz bardziej niepotrzebny. Kiedy wróciła, była już późna noc. Położyłem się w łóżku, udając, że śpię. Czułem, jak kładzie się obok mnie, ale odwrócona plecami.
Noce były najgorsze. Pełne samotności i niepewności. Wciąż miałem nadzieję, że ten wyjazd coś zmieni, że zdołamy naprawić nasze małżeństwo. Ale z każdym kolejnym dniem moje nadzieje gasły, jak płomienie świec zdmuchiwane przez zimny wiatr.
Wyciągnąłem z niej prawdę
Kolejnego dnia postanowiłem porozmawiać z Anitą. Czekałem na odpowiedni moment, aż w końcu, podczas śniadania na tarasie, zebrałem się na odwagę.
– Anita, z kim rozmawiasz każdego wieczoru? – zapytałem bez ogródek. Czułem, jak serce bije mi w piersi, ale musiałem wiedzieć.
Anita spuściła wzrok, bawiąc się łyżeczką. Przez chwilę milczała, a ja czułem, jak napięcie między nami rośnie. Próbowała dalej mi wmawiać, że opowiada wszystko przyjaciółce, ale jej nie wierzyłem. W końcu się przyznała.
– To tylko Paweł – odpowiedziała. – Potrzebowałam kogoś do rozmowy, bo czułam się samotna.
Słowa uderzyły mnie jak cios w brzuch. Paweł, nasz wspólny przyjaciel? Jak mogłem tego nie zauważyć?
– Paweł? Dlaczego akurat on? – starałem się zachować spokój, choć wewnętrznie kipiałem.
– Mundek, często byłam zagubiona, a wtedy on mnie wysłuchał – odpowiedziała, wciąż unikając mojego spojrzenia. – I tak to się jakoś zaczęło.
– Czy to dlatego mamy teraz problemy? – zapytałem, nie mogąc powstrzymać gniewu w głosie.
– To nie jest takie proste – westchnęła. – Nasze problemy zaczęły się wcześniej. Paweł po prostu był dostępny, kiedy go potrzebowałam.
Czułem, jak moje serce pęka. Anita mówiła spokojnie, ale każde jej słowo było jak nóż wbijany w moje serce. Nie wiedziałem, co dalej zrobić. Czy mogłem jeszcze uratować nasze małżeństwo? Czy Anita naprawdę chciała dać nam ostatnią szansę?
Wcale nie chciała dawać mi szansy
Nie mogłem spać tej nocy. Myśli krążyły mi w głowie, a obraz Anity rozmawiającej z Pawłem nie dawał mi spokoju. Kiedy usłyszałem jej kroki na schodach, postanowiłem działać. Cicho wstałem z łóżka i poszedłem za nią.
Anita siedziała na tarasie w szlafroku z telefonem przy uchu. Ukryłem się za drzwiami, nasłuchując. Jej słowa były jak sztylety.
– Paweł, nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam. Mundek jest coraz bardziej podejrzliwy... – mówiła, a jej głos drżał. – Tak, wiem, że to była ostatnia szansa. Ale to nie działa... Nie mogę dłużej udawać.
Serce waliło mi jak młot. Słyszałem każde jej słowo, każdy szept. Kiedy wreszcie skończyła rozmowę i wróciła do środka, ja wciąż stałem jak wmurowany. Czułem, że muszę ją skonfrontować.
– Anita, słyszałem wszystko – powiedziałem, wchodząc do środka.
Spojrzała na mnie przerażona, ale zaraz potem jej twarz stężała. Była gotowa do walki.
– Mundek, to nie tak, jak myślisz – zaczęła, ale ja nie dałem jej dokończyć.
– Więc jak? Planujesz zakończyć nasze małżeństwo, ale dałaś nam ostatnią szansę? – pytałem, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
– Tak. Chciałam spróbować, ale widzę, że to nie ma sensu – powiedziała zimno. – Paweł jest dla mnie prawdziwym wsparciem, a ty byłeś i jesteś nieobecny emocjonalnie.
– To on jest powodem naszych problemów! – wrzasnąłem, czując, jak złość przejmuje nade mną kontrolę. – Jak mogłaś mi to zrobić?
– Rajmund, nie rozumiesz. Nasze problemy zaczęły się dawno temu. Paweł tylko pomógł mi to zobaczyć – odparła, a jej słowa były jak ostateczny cios.
Nie wiedziałem, co dalej. Czułem się zdradzony, zraniony i oszukany. Anita stała przede mną, spokojna i zimna, jakby już podjęła decyzję. Ja jednak musiałem wiedzieć, co dalej.
– Co teraz? – zapytałem, patrząc jej prosto w oczy.
– Teraz musimy podjąć decyzję, czy chcemy to kontynuować, czy zakończyć – odpowiedziała, a jej głos był beznamiętny.
Czułem, że zbliża się nasz koniec. Wiedziałem, że to małżeństwo już nie ma przyszłości. Ale czy byłem gotowy to zaakceptować?
Według niej to ja byłem problemem
Anita usiadła na kanapie, unikając mojego spojrzenia. Wziąłem głęboki oddech i usiadłem naprzeciwko niej. Czułem, że muszę to usłyszeć, niezależnie od bólu, jaki mi to sprawi.
– Opowiedz mi wszystko o tobie i Pawle – powiedziałem cicho.
Spojrzała na mnie z zaskoczeniem, ale po chwili zaczęła mówić.
– Paweł zaczął być moim przyjacielem, kiedy czułam się najbardziej samotna. Ty byłeś wtedy tak bardzo pochłonięty pracą i swoimi sprawami... Czułam się po prostu niewidzialna – mówiła, a ja czułem, jak każdy jej wyraz wbija mi się w serce.
– Kiedy zaczęło się między wami coś więcej? – zapytałem, starając się zachować spokój.
– To nie tak, Mundek. My… nigdy nie przekroczyliśmy granicy przyjaźni. On po prostu mnie wspierał, kiedy ty tego nie robiłeś – odpowiedziała, a jej oczy zaczęły błyszczeć od łez.
– Ale teraz chcesz odejść – stwierdziłem, bardziej niż zapytałem.
– Tak. Próbowałam dać nam ostatnią szansę, ale widzę, że to nie ma sensu. Nie mogę dłużej udawać, że wszystko jest w porządku – jej głos był pełen smutku, ale i determinacji.
Wstałem, czując, że nie mogę już dłużej siedzieć w jednym miejscu. Wyszedłem na zewnątrz, czując, jak chłodne powietrze uderza mnie w twarz. Szukałem odpowiedzi, ale znajdowałem tylko pustkę.
Spacerowałem wokół jeziora, próbując zrozumieć, co się stało. Każdy krok był ciężki, a myśli goniły jedna za drugą. W końcu zrozumiałem, że muszę porozmawiać z Pawłem. Musiałem usłyszeć jego wersję wydarzeń.
Wróciłem do domku i spojrzałem na Anitę.
– Muszę porozmawiać z Pawłem w cztery oczy – powiedziałem zdecydowanie. – Muszę wiedzieć, jak on to widzi.
Anita skinęła głową, a ja ruszyłem w stronę auta. Czekała mnie dość długa droga, ale wiedziałem, że muszę to zrobić.
Wpadłem z deszczu pod rynnę
Droga do mieszkania Pawła była najdłuższą w moim życiu. Serce waliło mi jak oszalałe, a myśli kłębiły się w głowie. W końcu dotarłem. Paweł otworzył drzwi, a jego twarz wyrażała zaskoczenie.
– Rajmund? Co ty tutaj robisz? – zapytał, unosząc brwi.
– Musimy porozmawiać – powiedziałem sucho, wchodząc do środka bez zaproszenia.
Usiedliśmy naprzeciwko siebie w jego ciasnym salonie. Paweł wyglądał na zaniepokojonego, ale próbował zachować spokój.
– Co się dzieje? – zapytał.
– Anita powiedziała mi o was – zacząłem, patrząc mu prosto w oczy. – Powiedziała, że jesteście tylko przyjaciółmi. Ale ja muszę znać prawdę.
Paweł spuścił wzrok, bawiąc się nerwowo swoimi dłońmi. Cisza między nami była gęsta i ciężka.
– Rajmund... – zaczął w końcu. – Nie mogę dłużej tego ukrywać. Kocham Anitę. Od dawna.
Poczułem, jak mój świat się wali. Ale musiałem wiedzieć więcej.
– Co się stało między wami? – zapytałem, czując, jak gardło mi się zaciska.
Paweł wziął głęboki oddech.
– Rajmund, ona kłamała. Nie jesteśmy tylko przyjaciółmi. Byliśmy razem. Byliśmy w łóżku. Przepraszam, nie chciałem, żebyś się o tym dowiedział w ten sposób. Obiecała, że odejdzie od ciebie i wtedy zaczniemy wszystko od początku.
Słowa Pawła uderzyły mnie jak grom z jasnego nieba. Wstałem gwałtownie, czując, jak gniew wzbiera we mnie niczym burza.
– Jak mogłeś mi to zrobić?! – krzyknąłem, zbliżając się do niego. – Byliśmy przyjaciółmi! Zaufałem ci!
Paweł podniósł ręce w obronnym geście.
– Rajmund, wiem, że to brzmi źle, ale... To się po prostu stało. Anita była nieszczęśliwa, a ja... Nie mogłem się powstrzymać.
– Powstrzymać?! – wrzasnąłem, czując, jak łzy wściekłości napływają mi do oczu. – Zrujnowałeś moje małżeństwo!
Odwróciłem się na pięcie i wybiegłem z mieszkania Pawła. Czułem, jak mój świat się wali. Wszystko, co znałem, wszystko, co kochałem, zostało zniszczone. Teraz musiałem wrócić do Anity, spojrzeć jej w oczy i zdecydować, co dalej.
Nie było już co ratować
Wracałem do domku nad jeziorem, czując się jak wrak człowieka. Każdy kilometr był torturą, a myśli o tym, co powiedział mi Paweł, ciążyły mi na duszy. Kiedy w końcu dotarłem, Anita czekała na tarasie. Jej twarz wyrażała niepokój, ale też determinację.
– Co się stało? – zapytała, wstając, kiedy mnie zobaczyła.
Spojrzałem na nią z bólem i gniewem.
– Kłamałaś – powiedziałem beznamiętnie.
Anita zbladła, jej oczy rozszerzyły się z przerażenia.
– Rajmund, to nie tak... – zaczęła, ale ja przerwałem jej brutalnie.
– Paweł powiedział mi wszystko! – krzyknąłem, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach. – Jak mogłaś? Jak mogłaś mnie tak oszukać?
Anita opadła na kolana, szlochając.
– Przepraszam... Przepraszam, Rajmund. Byłam zagubiona, byłam słaba... – jej głos był pełen rozpaczy.
Stałem tam, patrząc na kobietę, którą kochałem, teraz widząc w niej tylko kłamstwo i zdradę. Moje serce było rozbite na milion kawałków. Anita podniosła na mnie swoje zapłakane oczy.
– To koniec, Anita – odparłem stanowczo.
Kiedy wsiadłem do samochodu, spojrzałem po raz ostatni na domek nad jeziorem. To miejsce miało być naszą szansą na odbudowę, ale teraz było tylko wspomnieniem straconych nadziei. Odpaliłem silnik i odjechałem, zostawiając za sobą przeszłość i kobietę, którą kiedyś kochałem.
Rajmund, 30 lat