„Modliłam się o dobrą żonę dla mojego synka. A wybrał taką pannicę, że wstydziłam się przed wszystkimi sąsiadami”
„Kiedy Marek zdradził mi imię swojej nowej sympatii, poczułam, że krew odpływa mi z twarzy. Nasze małe miasto to miejsce, gdzie wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, a ta dziewczyna, delikatnie mówiąc, nie słynęła z nieskazitelnej opinii”.

- Listy do redakcji
Ciężko się nie zgodzić, że mamy mają w zwyczaju nadmiernie troszczyć się o swoich synków i patrzeć na nich jak na ósmy cud świata. Nie mam pojęcia, czy podobnie to wygląda między mamą a córką, ale ja przez długi czas miałam problem z przecięciem pępowiny i lubiłam mieć oko na to, co robią moi chłopcy. Ale przecież kierowałam się dobrymi intencjami!
Marzyłam o ich szczęściu
Mój starszy syn, Rafał, stosunkowo szybko poukładał swoje sprawy życiowe. Spotkał wartościową dziewczynę, wziął z nią ślub i stworzył własną rodzinę. Od razu polubiłam Magdę, gdy tylko się poznałyśmy. Rozmowna, inteligentna i zawsze uśmiechnięta. W porównaniu z moimi synami, którzy raczej oszczędnie się wysławiali i wydawali trochę zamknięci w swoim świecie, była miłą odmianą. Mówiąc szczerze, byłam wprost oczarowana Magdą! Wbrew temu, co zakładałam, gdy moi chłopcy byli jeszcze mali, bez problemu przyjęłam synową i powitałam ją w naszej rodzinie. Tylko ten mój młodszy syn, Marek, ciągle jakby błąkał się po świecie i nie potrafił odnaleźć właściwej drogi… A miał już prawie trzydziestkę na karku!
– Wiesz co, Marek, doskonale zdaję sobie sprawę, że czasy się zmieniły i młodzi mają teraz zupełnie inne podejście do tych kwestii. Kiedy ja i tata mieliśmy tyle lat, co ty teraz, ty i Rafał już biegaliście po świecie. Jasne, że świat poszedł do przodu i nie chcę na ciebie naciskać, ale – westchnęłam z rezygnacją – może byś wreszcie znalazł jakąś porządną pannę i ustatkował się na dobre? Po co to wszystko odwlekać?
– Nikt mnie do niczego nie przymusza, ale mam sobie poszukać jakiejś panny? – Marek parsknął śmiechem. – Nieee, mamo, jak tylko wpadnie mi w oko jakaś fajna laska, to nie będę zwlekał. Póki co, nie widzę w moim otoczeniu nikogo, kto by mnie zaintrygował…
– Wiesz co, twoja bratowa jest super, potrzebujesz kogoś takiego jak ona! – skomentowałam całe zajście.
– No tak, ale Magda ma już faceta – odpowiedział i zaraz potem zniknął.
Młodszy syn zaczął znikać z domu
Fakt, wciąż dzieliliśmy mieszkanie, ale nie było to dla mnie problemem. Od czasu do czasu wychodził ze znajomymi na piwko albo jakąś imprezę, ale nie robił niepotrzebnych scen, wracał do domu i szedł spać. Miałam świadomość, że tak nie da się egzystować, że nie po to człowiek jest na tym świecie, aby tylko tyrać i okazjonalnie wyskoczyć gdzieś z kumplami. Dlatego naprawdę się uradowałam, gdy zauważyłam, że synek coraz rzadziej przesiaduje w domu, chodzi jakiś bardziej rozkojarzony i pogrążony w myślach.
Rozumiałam, że coś jest na rzeczy i nie mogłam się doczekać, aż Marek wszystko mi powie. Ale zanim do tego dojdzie, to pomyślałam sobie, że trochę pomęczę Rafała i Magdę.
– Gołąbeczki, mówcie, co wiecie! – przycisnęłam ich z życzliwym uśmiechem. – Marek ma jakąś nową sympatię?
Rafał zerknął na Magdę z przerażeniem, a ona momentalnie opuściła wzrok. Ich zachowanie wzbudziło mój niepokój! Przeraziłam się, że może wcale nie chodzi tu o żadną kobietę, tylko że mój syn zaczął zadawać się z jakimiś szemranymi ludźmi.
– Nie mam zielonego pojęcia, o co ci chodzi – Rafał niby od niechcenia rzucił te słowa.
– A co ty na to, Madziu? – przeszyłam synową ostrym wzrokiem.
– Eee, no ja również nie jestem w temacie…
Wciskali mi kit prosto w twarz! Nie byłam zachwycona, ale co mogłam zrobić? Pozostało mi tylko czekać, co przyniesie przyszłość. Znajoma zasugerowała, żebym zaczęła śledzić Marka, ale popatrzyłam na nią jak na wariatkę. Bez przesady! Musiałam zaufać swojemu synowi. W końcu to dorosły facet. Marek coraz rzadziej pojawiał się w domu, a mnie zżerała ciekawość. Parę razy spytałam syna, dokąd się wybiera, ale nie chciał nic powiedzieć, co mnie nieźle zaskoczyło.
Bał mi się powiedzieć
Potrafiłam być niezwykle cierpliwa. Wypatrywałam dogodnego momentu, uważnie przyglądając się całej sytuacji. W końcu nadszedł dzień, w którym Marek zdecydował się ze mną porozmawiać.
– Mamo, jest coś, o czym chciałbym ci powiedzieć – zrobił krótką przerwę, nerwowo połykając ślinę. – Otóż ja… poznałem kogoś wyjątkowego!
– Już myślałam, że się nie doczekam! Przecież widać jak na dłoni, że straciłeś dla kogoś głowę, a ja nic o tym nie wiem – zareagowałam z udawanym oburzeniem. – Wypytywałam nawet twoją bratową i brata, ale zachowują się jakby nabrali wody w usta!
Marek niepewnie potarł sobie czoło, a ja poczułam w głębi duszy, że to, co za chwilę usłyszę, diametralnie zmieni mój świat. I wcale nie byłam pewna, czy na lepsze...
– No wiesz, mamo, nie mówiłem ci o tym wcześniej, bo bałem się, że nie pogodzisz się z moim postanowieniem, a poza tym chciałem zobaczyć, jak to wszystko się potoczy...
– Możesz już przejść do sedna sprawy? – moja cierpliwość zaczęła się wyczerpywać.
Kiedy Marek zdradził mi imię swojej nowej sympatii, poczułam, że nagle krew odpływa mi z twarzy. Nasze małe miasteczko to miejsce, gdzie wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, a ta dziewczyna, delikatnie mówiąc, nie słynęła z nieskazitelnej opinii. Dorastała w rodzinie, w której tata miał poważny problem z alkoholem. W końcu rodzice wzięli rozwód, a mama zaczęła sprowadzać do domu coraz to nowych „ojczulków”.
Byłam wściekła
Nigdy w życiu się nie przywitała, zawsze chodziła z miną, jakby jej ktoś podpadł. Do tego… no była sporo po trzydziestce! I w dodatku po rozwodzie!
– Odbiło ci kompletnie. Tobie już zupełnie odwaliło. Dobrze wiesz, co to za jedna! – krzyknęłam wkurzona.
– Mówiłaś mi tyle razy, żeby nie osądzać innych po wyglądzie – Marek nie krył irytacji. – Ona nie ma wpływu na to, w jakiej rodzinie się urodziła. Nawet nie chciałaś dać Iwonie szansy, a już wydajesz opinię na jej temat!
– Od zawsze zachowywała się w taki nieprzyjemny sposób, brakowało jej ogłady. Jest nieprzyjemna i nieobyta... – próbowałam wyjaśnić.
– Chyba nie tyle „nieprzyjemna”, co raczej „zamknięta w sobie”, i nie tyle „nieobyta”, co po prostu „przestraszona”? Przecież w ogóle jej nie znasz! Miała naprawdę trudne dzieciństwo, jej rodzice... – próbował kontynuować, ale mu przerwałam.
– No proszę, proszę! A ona taka idealna, przecież też ma rozwód na koncie!
– Mówisz tak, jakbyś zapomniała o własnej sytuacji! Też zakończyłaś małżeństwo z tatą! Poza tym, gdybyś chciała wiedzieć – Iwona odeszła od faceta, bo ją maltretował!
Nie dałam za wygraną. Jasne, bardzo współczułam tej osobie i życzyłam jej wszystkiego dobrego, ale z daleka od mojego syna. Miałam przecież cudowną synową i marzyłam, by mój drugi syn również znalazł wartościową partnerkę. Ale bez przeszłości, i w dodatku niezbyt dobrze postrzeganą w naszej miejscowości. Krążyły plotki. Że za młodu ciągle imprezowała, bez opamiętania. Rozumiem, że nie miała odpowiednich wzorców, ale szczerze mówiąc, mało mnie to obchodziło. Liczyło się dobro mojego dziecka! Poza tym była od niego sporo starsza. Siedem? Może osiem lat?
Starałam się trzymać fason
Relacja między Markiem a Iwoną wkroczyła na nowy poziom. Zaczęli pokazywać się publicznie, a plotka o ich związku rozniosła się po okolicy. Ja z kolei wciąż udawałam, że wszystko jest w porządku, mimo iż moje serce krwawiło. Próbowałam z nim rozmawiać, błagałam o wyjaśnienia.
– Zerknij najpierw na Magdę, a później na Iwonę! – narzekałam. – Marek, no przecież one są z dwóch odmiennych bajek.
– Przestań mamo, cieszę się życiem i to się liczy – denerwował się Marek. – Najpierw poznaj Iwonę, a dopiero potem wyrabiaj sobie o niej zdanie! To naprawdę porządna dziewczyna.
Gdyby nie ten feralny zbieg okoliczności, to pewnie wciąż byłabym uparta jak osioł. Wszystko przez ten cholerny chodnik pod naszym blokiem – zero piasku, zero soli, ślisko jak diabli! Wybrałam się na zakupy, a tu nagle trach! Nogi poleciały mi w górę i całym ciałem przygrzmociłam o ziemię. Usłyszałam tylko głośne „chrup” w mojej ręce i momentalnie przeszył mnie potworny ból. Zero szans, żeby się ruszyć, a dookoła pustki, żywej duszy. Ledwo co wygrzebałam komórkę z torebki i wykręciłam numer do Rafała, ale nie odebrał. No to dzwonię do Marka. Jak tylko usłyszał, co jest grane, nie zastanawiał się ani chwili:
– Potrzebujesz pomocy, musisz się dostać do szpitala. Niestety ja teraz nie mogę wyjść z pracy, ale Iwonka akurat dzisiaj nie pracuje. Za chwilkę się u ciebie zjawi, czekaj na nią spokojnie!
– Ale ja…
Nie dokończyłem zdania.
Nagle zjawiła się ta cała Iwona
Przywitawszy się krótko, zaproponowała, bym wsiadła do auta. Pomogła mi się pozbierać.
– Jedziemy prosto na izbę przyjęć, konieczne będzie pokazanie tej ręki lekarzowi – oznajmiła stanowczo.
Podczas podróży mało rozmawiałyśmy. Dalej darzyłam ją pewnymi negatywnymi uczuciami, a ona... na pewno zdawała sobie z tego sprawę. Jednak z każdą kolejną minutą moje negatywne nastawienie powoli zanikało. Opiekowała się mną naprawdę z wielką troską, a kiedy dotarłyśmy do szpitala, pomogła mi dostać się do lekarza.
– Siedzimy tu już ponad dwie godziny, to jakaś masakra, żeby osoba z tak potwornym bólem musiała tyle czekać na wizytę. Wy dopiero wtedy traktujecie pacjenta poważnie, jak zaczną się wami interesować media – skwitowała, a dosłownie kilka minut później, ku mojemu totalnemu zaskoczeniu, zostałam poproszona do gabinetu lekarskiego.
Bardzo mi pomogła
Diagnoza była jednoznaczna – kość była pęknięta, a ja przez kilka tygodni miałam chodzić z ręką w gipsie. Iwona podwiozła mnie pod dom i weszłyśmy razem na piętro.
– Ogromnie ci dziękuję, nie mam pojęcia, co bym zrobiła bez twojej pomocy – wymamrotałam.
– Chwileczkę, ja się wcale nie zbieram do wyjścia! – zaprotestowała stanowczo. – Ma pani unieruchomioną rękę, ktoś musi pani zrobić sprawunki, przygotować jakiś ciepły posiłek!
Muszę przyznać, że mnie zaskoczyła. Wpadała do mnie, kiedy tylko mogła, wsparła mnie w tych trudnych chwilach, a Magda nawet nie fatygowała się, by spytać o moje samopoczucie. Wszystko nie jest takie, na jakie wygląda… Postanowiłam dać Iwonie szansę i stwierdzam, że to świetna babka. Faktycznie, jej przeszłość jest trochę pogmatwana i niełatwa, ale nie ponosi za to odpowiedzialności. Marek trafił w dziesiątkę. O taką synową można się modlić!
Natalia, 64 lata