„Po 17 latach mąż zostawił mnie dla młodej siksy. Wrócił w podskokach, kiedy ona zażądała pierścionka”
„Kiedy pokłócił się z Ariadną, myślał, że w domu będzie czekał na niego ciepły obiadek. Zaproponował, że moglibyśmy spróbować jeszcze raz. Nie pasowało mu, że jego dziewczyna chce wziąć ślub i mieć dzieci”.

- Marta, 39 lat
Najokropniejsza noc sylwestrowa, jaką kiedykolwiek przeżyłam, jest już za mną. Wolałabym nawet przeżyć pożar, niż znosić Rafała, który siedział obok mnie i bezmyślnie zmieniał kanały w telewizorze. Fizycznie był ze mną, ale myślami był z nią, dziewczyną, w której się zakochał.
Wziął sobie młódkę
Dwa lata temu, zostałam wplątana w prawdziwy dramat. Nie podejrzewałam Rafała o zdradę, 17 lat małżeństwa to nie jest coś, co można lekceważyć. Przez cały ten czas byliśmy razem, na dobre i na złe, a nawet więcej. Rafał nie dawał mi żadnych powodów do obaw, byłam przy nim zadowolona, przekonana, że jestem prawdziwą szczęściarą. Do czasu, aż zadzwoniła do mnie jego kochanka.
Przedstawiła się w sposób kulturalny, podając swoje imię, nazwisko i wiek – 28 lat. Była znacznie młodsza od Rafała.
– Od dłuższego czasu jesteśmy parą, kochamy się – oznajmiła. – Gdyby pani nie groziła mu odcięciem od dzieci, już dawno by mieszkał ze mną. Proszę, nie rób tego, to nic nie zmieni. My i tak będziemy razem.
– Eee, co proszę? Nie rozumiem – zaręczam, tylko na tyle mnie było stać.
Wyraźnie się zdenerwowała. Naprawdę była przekonana, że ja wiem o ich romansie. Co więcej, to dzięki niej dowiedziałam się, że rzekomo groziłam Rafałowi, że odcinam go od dzieci, jeżeli będzie domagał się rozwodu. Podobno starałam się go zatrzymać, co sugerowało, że wiedziałam o istnieniu Ariadny w jego życiu. Niestety, nie miałam o tym pojęcia. Absolutnie nic nie wiedziałam.
– Rafał i ja...ehh, jesteśmy zakochani – zaczęła się plątać.
Sama byłam w szoku w trakcie tej rozmowy, ale rozumiałam ją. Obie w tym momencie dowiedziałyśmy się, że nasz facet kłamie jak z nut.
– Ale jak to? – zapytałam, starając się nie tracić zimnej krwi. Utrzymałam spokój tylko dlatego, że cała sytuacja wydawała mi się być bzdurnym dowcipem. Albo jakimś nieporozumieniem, czymkolwiek, tylko nie prawdą.
– Czy on w ogóle o mnie nie wspomniał? – Ariadna nadal była w szoku.
– Nie mam pojęcia, kim pani jest i nigdy o pani nie słyszałam – odpowiedziałam.
– Pracujemy razem – powiedziała spokojnie. – Planujemy razem naszą przyszłość, jesteśmy zakochani i będziemy razem, niezależnie od problemów.
– Determinacja godna podziwu – skomentowałam sarkastycznie.
– Chodzi o to, że on chce się z panią rozwieść – wyjaśniła Ariadna, a ja w tym momencie odłożyłam słuchawkę.
Co z niego za kanalia!
Rafał wyglądał na mocno zdziwionego, kiedy powiedziałam mu, że wiem o jego zdradzie. Sytuacja była jasna, więc nie bał się przyznać do swojego związku z Ariadną.
– Mam wrażenie, że ją kocham. To przyszło nagle, ale nie chcę z tego zrezygnować. Teraz wszystko wydaje mi się takie nowe, pełne różnych możliwości.
– Dokładnie jak ona – zasugerowałam.
– Tak, chyba masz rację – odpowiedział jakby na wpół śpiący, a potem nagle doszedł do siebie. Mówił do mnie tak, jakbym była dla niego tylko koleżanką, a nie żoną. Nie mógł mnie bardziej zranić.
– To nie jest moja wina, tak się zdarzyło – stwierdził, próbując mnie uspokoić. Wybrał złą taktykę. To nie jest jego wina? A może moja? Zapytałam, co planuje.
– Nie jestem pewien... Powinienem się przeprowadzić, ale mam obowiązki wobec rodziny. Nie chcę, aby dzieci były na mnie złe.
– Podejmij decyzję i przestań mi mówić o swoich dylematach, mam wystarczająco swoich – odpowiedziałam zimno. We mnie wszystko wrzało. Czułam, że za chwilę stracę panowanie nad sobą i starałam się to opóźnić, aż on wyjdzie.
– Będę musiał znaleźć mieszkanie do wynajęcia, ona mieszka z rodzicami – powiedział spokojnie.
Więc Ariadna nie była w stanie go przygarnąć, sytuacja stawała się coraz bardziej intrygująca. Liczyłam na to, że obydwoje skończą pod mostem.
Nie mogłam już dłużej na niego patrzeć
Rafał długo szukał idealnego miejsca na swoje gniazdo miłości, do tego stopnia, że zaczęłam go ponaglać.
Próbowałam wyglądać na silną, ale tak naprawdę się tak nie czułam. Udawałam, że wszystko jest w porządku, aby nie martwić dzieci, ktoś musiał zapanować nad tym chaosem i zorganizować życie od nowa. Obawiałam się, czy poradzę sobie bez Rafała, czułam się źle, jak każda porzucona kobieta, i nie dostrzegałam światła w tunelu.
Nastał wreszcie ten długo wyczekiwany moment, który miał zakończyć nasz związek. Pożegnaliśmy się w sposób uprzejmy, a Rafał z troskliwością zapytał, czy jestem pewna, że wszystko jest w porządku. Gnój i menda, słowo daję.
– Ruszaj już, bo Ariadna na pewno zaraz do mnie zadzwoni – odepchnęłam go. – Przekonała mnie, że miłości nie da się pokonać, zawsze zwycięża.
Rafał patrzył na mnie z niedowierzaniem, chciał coś rzec, ale zamknęłam drzwi przed jego nosem. Byłam przekonana, że to już koniec...
Spadł z deszczu pod rynnę
Nowe lokum zakochanych było przerażające, o czym przekazały mi dzieci odwiedzające tatusia.
– Mich mieszkanie jest okropne, a widok z okien na tory kolejowe jest przerażający – mówiła Ola. – Kiedy pociąg przejeżdża, jest straszny hałas. Nie rozumiem, jak tata może tam spokojnie spać.
Wtedy pomyślałam, że przecież nie śpi sam. Ma przecież Ariadnę, powinien być szczęśliwy. Miłość jest w stanie wybaczyć wszystko, nawet ciągłe dudnienie pociągów pod oknami.
Przez dwa lata musiał to znosić, tyle samo czasu mi zajęło przepracowanie żałoby po stracie męża i zaakceptowanie nowej sytuacji. Niespodziewanie Ola zadała pytanie.
– Czy tata mógłby z nami obchodzić święta? – zapytała po wizycie u swojego ojca – Proszę, mamo, pozwól na to, na pewno będzie super.
Święta to moment, kiedy rodzina powinna być razem. Ale dlaczego on mnie do tego zmusza? Powinien najpierw ze mną porozmawiać, zamiast wysyłać córkę jako swoją posłanniczkę. Co się tam wydarzyło, czy Ariadna nagle przestała być ważna? Nie mogłam odmówić Oli, wyraziłam ostrożną zgodę, tłumiąc swoje emocje. Czego się nie zrobi dla dobra dzieci!
Rafał przyszedł z niewielką walizą i wieloma prezentami. Zaraz zabrał dzieci na przechadzkę, później się z nimi bawił, gadał, robił głupoty, nie było chwili na poważną rozmowę. Musiałam go zapytać, czemu wrócił do domu. Sytuacja trochę się wyjaśniła podczas wigilijnej kolacji.
– Jak byście zareagowali, gdybym zdecydował się na dłuższy pobyt z wami? – zapytał maluchy. – Przykładowo, do momentu nadejścia Nowego Roku? Co sądzicie, jakie byłoby zdanie mamusi na ten temat?
Bardziej chciałabym wiedzieć, co na ten temat powiedziałaby Ariadna, ale to pytanie brzmiałoby niemal jak zaczepka. Powstrzymałam się, przecież to był dzień Wigilii, ale porozmawiam z Rafałem później i dowiem się wszystkiego.
Nie było łatwo wyciągnąć od niego jakiekolwiek informacje. Unikał odpowiedzi. Twierdził, że tęskni za swoimi pociechami i że rozstanie z nimi jest dla niego trudne. Prawie się rozpłakałam ze wzruszenia, kiedy przypomniałam sobie o dwóch latach, które spędził z Ariadną. Wydawało się, że jej obecność łagodziła jego tęsknotę za domowym ciepłem.
Biedaczysko nie wie, co robić
Zaraz po świętach, zadzwoniłam do Ariadny, chcąc dowiedzieć się, co Rafał robi w moim domu. Nie była zbyt chętna do rozmowy, co wzbudziło moje podejrzenia.
– On ma dużo do przemyślenia – powiedziała z niechęcią. – Nie umie się zdecydować, a ja bym chciała wiedzieć, czy mogę na nim polegać. Dałam mu trochę czasu do namysłu, na razie mieszkam z rodzicami. Wszystko stało się dla mnie jasne.
Rafał, zostawiony sam ze swoimi myślami.
Sylwester był prawdziwym koszmarem dla nas obojga, widziałam, jak w nim dojrzewa decyzja, by znowu uciec do Ariadny.
Zaraz po Nowym Roku zapytałam go, kiedy zamierza się wyprowadzić.
– Proszę cię, miałem nadzieję, że moglibyśmy zacząć wszystko od początku, nasze dzieci potrzebują obojga rodziców – odpowiedział, kompletnie mnie zaskakując.
– Nie manipuluj mną za pomocą dzieci – odparłam cicho. – Nie zastanawiałeś się, czego potrzebują, kiedy uciekałeś do Ariadny.
– Myślałem, że nie przegapisz okazji, żeby mi wybaczyć.
Zaniemówiłam. Rafał wykorzystał moją dezorientację i szybko uciekł z łazienki do pokoju syna.
Ta gra w chowanego zaczęła mnie męczyć
Wieczorem odnalazłam Rafała w kuchni. Stał plecami do mnie i rozmawiał przez telefon.
– Ariadna nalega, marzy o weselu i dziecku – rozmawiał z kimś. – Byłbym skłonny na wszystko się zgodzić, ale nie zamierzam zajmować się przewijaniem, czego ona nie jest w stanie zrozumieć. Tęsknię za nią. Tak, teraz jestem w domu. Marta? Ona jest w porządku, tylko nie czuję do niej niczego więcej niż współczucie i przywiązanie. Po tylu latach bycia razem to chyba normalne, ale gdy myślę, że miałbym tak resztę życia spędzić...
Odwrócił się i nasze spojrzenia się spotkały. Opadła mu ręka z telefonem i oznajmił, że idzie się pakować. Rano już go nie było.