„Przyjaciółka łasiła się do mojego męża przy wigilijnym stole i zamiast prezentu, dała mu siebie. Nie pozostałam im dłużna”
„Stali wtuleni w siebie, całując się ukradkiem, a ich gesty były pełne namiętności i pożądania. Nawet nie zauważyli, że stoję tuż obok. Wiedziałam, że tak tego tak nie zostawię”.
- Redakcja
Nasze życie toczyło się spokojnym rytmem, choć jak każdy związek, miało swoje wzloty i upadki. Od kilku lat byliśmy małżeństwem, planowaliśmy wspólną przyszłość, snuliśmy marzenia o domu na wsi i gromadce dzieci. Daniel zawsze był dla mnie oparciem i najlepszym przyjacielem. Jednak te święta zmieniły wszystko.
Mąż nie zwracał na mnie uwagi
Od rana czułam świąteczny nastrój unoszący się w powietrzu. Choinka była już przystrojona, w domu pachniało piernikami, a wszyscy krzątali się, przygotowując wigilijne potrawy. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Daniel rozkojarzony i lekko zdenerwowany. Myślałam sobie, że to może stres związany z organizacją świąt, ale jakieś ukłucie niepewności pozostawało.
Wigilijna kolacja zaczęła się jak co roku. Przy stole było tłoczno i gwarno. Atmosfera aż kipiała od śmiechu, rozmów i serdecznych życzeń. Jednak mąż zupełnie nie zwracał na mnie uwagi. Miałam nieodparte wrażenie, że już nie ja, ale Sylwia jest dla niego całym światem. Zawsze była blisko, ale nie miałam dotąd powodu, by jej nie ufać.
– Sylwia, nie pamiętasz, jak to było na tamtym biwaku? – Daniel zwrócił się do niej z uśmiechem, który pamiętałam z czasów naszego narzeczeństwa. To był ten sam uśmiech, który zawsze sprawiał, że czułam się wyjątkowa.
– Ach, oczywiście, że pamiętam! To były czasy... – odpowiedziała Sylwia, lekko dotykając jego ramienia.
Siedziałam i obserwowałam ich z pewnej odległości. Starałam się wmówić sobie, że to tylko niewinna rozmowa, że przesadzam. Ale z każdą chwilą ich śmiech i subtelne gesty budziły coraz większe wątpliwości. Zastanawiałam się, czy może jest coś, czego nie widzę.
Moja intuicja biła na alarm
W mojej głowie kłębiły się pytania. Czy byłam przewrażliwiona? Czy naprawdę mogłoby coś ich łączyć? Ściskałam w dłoni serwetkę, starając się uspokoić.
– Wszystko w porządku? – zapytał mnie brat, przerywając moje myśli.
– Tak, wszystko dobrze – odpowiedziałam z uśmiechem, ale serce biło mi szybciej.
Kiedy reszta rodziny biesiadowała przy wigilijnym stole, krążyłam po domu, szukając Daniela. Coś nie dawało mi spokoju, a moja intuicja, choć starałam się ją zagłuszyć, biła na alarm. Gdy weszłam do kuchni, odkryłam gorzką prawdę.
Stali wtuleni w siebie, całując się ukradkiem, a ich gesty były pełne namiętności i pożądania. Nawet nie zauważyli, że stoję tuż obok.
– Daniel?! – wykrzyknęłam, czując, jak serce zatrzymuje się na chwilę, a potem zaczyna bić z zawrotną prędkością.
Sylwia odskoczyła, a Daniel, zaskoczony moim nagłym pojawieniem się, próbował coś powiedzieć, ale słowa utknęły mu w gardle.
– To nie tak, jak myślisz... – zaczął, ale ja już nie chciałam tego słuchać.
– Nie tak, jak myślę? Widziałam wszystko na własne oczy! Jak mogłeś?! – mój głos drżał z gniewu i bólu.
Daniel wyciągnął rękę, jakby chciał mnie zatrzymać, ale szybko ją cofnęłam. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.
– Pozwól mi wyjaśnić... – próbował jeszcze raz, lecz jego argumenty brzmiały pusto.
Nie mogłam znieść widoku ich razem. Świąteczny nastrój został brutalnie zniszczony. Czułam, jak mój świat się rozpada.
Mąż ulotnił się bez słowa
Emocje wzbierały we mnie jak fala. Oparłam się o ścianę w korytarzu, próbując zapanować nad oddechem, ale łzy same płynęły po policzkach. Nie mogłam jednak unikać konfrontacji. Musiałam się dowiedzieć, jak długo to trwało i dlaczego.
Wróciłam do kuchni. Sylwia stała bezradnie pod oknem, jakby nie wiedziała, co ma teraz zrobić. A Daniel? Mąż ulotnił się bez słowa. Pewnie był zbyt zawstydzony, by stawić czoła prawdzie.
– Jak mogłaś mi to zrobić? Byłyśmy przyjaciółkami, ufałam ci bezgranicznie – powiedziałam, a w moim głosie brzmiała gorycz i niedowierzanie.
Sylwia spojrzała na mnie, próbując zebrać się na odwagę, by odpowiedzieć.
– To... To nie miało tak wyglądać. To się zaczęło przypadkiem, ja... – zaczęła się tłumaczyć, ale jej słowa tylko mnie rozwścieczyły.
– Przypadkiem? Romansujesz z moim mężem i mówisz, że to przypadek?! Jak długo to trwa? – pytałam wzburzona.
– Od kilku miesięcy – przyznała Sylwia, spuszczając wzrok.
Poczułam się zdradzona i upokorzona zarówno przez męża, jak i osobę, której ufałam jak siostrze. W mojej głowie kłębiły się tysiące myśli.
Łkałam, nie mogąc przestać
Chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz, gdy wyszłam na zewnątrz. Śnieg lekko padał, osiadając na moich włosach, a ja szłam przed siebie, nie mając konkretnego celu. Musiałam się z kimś podzielić tym, co się stało. Roztrzęsiona zadzwoniłam do Agaty. Potrzebowałam wsparcia kogoś, kto mnie zrozumie.
Agata szybko odebrała telefon, a ja ledwo mogłam wydusić słowa przez łzy.
– Ewa, co się stało? – zapytała zaniepokojonym głosem.
– Daniel... On... Z Sylwią... – wyszlochałam, a słowa wychodziły z trudem.
Agata nie potrzebowała więcej wyjaśnień. Zaprosiła mnie do siebie, oferując ciepłą herbatę i ramię do wypłakania. Kiedy dotarłam do jej mieszkania, objęła mnie mocno, jakby chciała swoim uściskiem ukoić mój ból. Łkałam, nie mogąc przestać.
– To, co zrobili, jest nie do przyjęcia – powiedziała, kiedy już się uspokoiłam. – Ale nie jesteś sama. Masz mnie, masz rodzinę. Musisz zastanowić się, co dalej.
Wiedziałam, że miała rację, ale w jednej chwili mój świat legł w gruzach, a ja nie wiedziałam, jak go odbudować.
To nie jest żadna wymówka
Wieczorem, kiedy wróciłam do domu. Daniel czekał na mnie w salonie. Widać było, że jest zdenerwowany, ale postanowiłam, że dam mu szansę na wyjaśnienia. Musiałam wiedzieć, dlaczego doszło do zdrady i co teraz zamierza.
Usiadłam naprzeciwko niego, a między nami zapanowała cisza, przerywana jedynie cichym trzaskaniem drewna w kominku. W końcu Daniel odezwał się, a jego głos był cichy i pełen żalu.
– Przepraszam... Nie wiem, co mi odbiło. To nie powinno się wydarzyć, to... – urwał, szukając właściwych słów.
– Dlaczego? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy, choć serce mi się krajało.
– Nie wiem. Może to rutyna, może... Ale to nie jest żadna wymówka – przyznał. – Kocham cię i chcę to naprawić, jeśli mi pozwolisz.
Słuchałam jego słów, ale trudno mi było uwierzyć, że można ot tak odbudować zaufanie. Czułam się osamotniona, zdradzona i niepewna przyszłości. Święta, które miały być czasem radości, zmieniły się w chaos pełen negatywnych emocji i wątpliwości.
Wiedziałam, że tak tego tak nie zostawię. I zanim podejmę ostateczną decyzję, muszę mieć pewność, czy nadal chcę budować wspólną przyszłość z Danielem.
Ewa, 33 lata