Reklama

Moje życie, choć stabilne, od dawna przestało być ekscytujące. Piotr – mój mąż, który kiedyś był dla mnie wszystkim, stał się obcy. Coraz częściej mijamy się, jakby nasze ścieżki przestały biec równolegle. On, pochłonięty pracą, coraz rzadziej spędza czas w domu. Ja zajmuję się domem, dziećmi, codziennością, która stała się rutyną. Od jakiegoś czasu zaczęłam zastanawiać się, kim naprawdę jestem. Matką? Żoną? Ale co z kobietą, którą byłam kiedyś? Ta kobieta zniknęła gdzieś po drodze.

Reklama

Był uprzejmy

Kiedy Kamil, nasz sąsiad, poprosił mnie, bym zaopiekowała się jego mieszkaniem podczas wyjazdu, zgodziłam się bez wahania. To było naturalne – w końcu sąsiedzi, zwłaszcza ci najbliżsi, powinni sobie pomagać. Gdy wrócił, zaprosił mnie na kawę, by podziękować. Początkowo nie widziałam w tym niczego złego. Ot, sąsiedzka uprzejmość. Ale po jakimś czasie te spotkania zaczęły się stawać coraz bardziej regularne, coraz bardziej… intensywne.

– Gdyby nie ty, ten wyjazd by mnie ominął – powiedział, nalewając mi kawę. Spojrzałam na niego z uśmiechem, ale zaraz odwróciłam wzrok. Czułam, że jego spojrzenie było zbyt intensywne.

– Nie przesadzaj, to był drobiazg – odpowiedziałam, próbując bagatelizować sytuację. Jednak jego następne słowa były jak uderzenie.

– Masz w sobie coś wyjątkowego. Czemu Piotr tego nie widzi? – zapytał, patrząc na mnie z powagą. Zamarłam.

Czułam, jak między nami zaczyna narastać napięcie. Kamil sprawiał, że czułam się zauważona, doceniona – czego od dawna brakowało mi w relacji z Piotrem. Z każdym kolejnym spotkaniem, moja fascynacja nim rosła. Nie mogłam przestać o nim myśleć, a kiedy Kamil zaczął robić to samo wobec mnie, wiedziałam, że wciągam się w coś, co może mnie zgubić.

To szło w złą stronę

Romans zaczął nabierać tempa szybciej, niż mogłam sobie wyobrazić. Z początku były to niewinne spojrzenia, potem ukradkowe dotknięcia, aż w końcu – pewnego dnia – nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Poczułam, jakby świat się zatrzymał, jakby wszystko wokół przestało istnieć. Z jednej strony czułam euforię, a z drugiej – wyrzuty sumienia zaczynały mnie zżerać od środka.

Wiedziałam, że to, co robimy, jest złe. Ale nie mogłam się powstrzymać. To, co działo się między nami, było jak uzależnienie. Pragnęłam więcej – więcej tych chwil, w których znów czułam się żywa. Z Piotrem wszystko wydawało się martwe.

Kamil delikatnie musnął moją twarz, patrząc mi głęboko w oczy.

– Wiesz, że to nie ma sensu, prawda? – zapytał szeptem, ale w jego głosie było coś, co przeczyło jego słowom.

– Wiem… – odpowiedziałam drżącym głosem, choć wcale tego nie czułam. Wszystko, co robiliśmy, było nieracjonalne. Ale potrzebowałam tego. Potrzebowałam jego.

Wkrótce spotykaliśmy się coraz częściej, coraz intensywniej. Z każdą wizytą oddalałam się od Piotra. Nasze małżeństwo było już tylko fasadą. A mimo to nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że coś dziwnego dzieje się między Piotrem a Karoliną, żoną Kamila. Z początku nie zwracałam na to uwagi, ale powoli zaczęło mnie to niepokoić.

Czy to tylko przypadek?

Tamtego dnia miałam spotkać się z Kamilem. Piotr wyjechał służbowo, a ja planowałam spędzić wieczór u sąsiada. Wszystko było dokładnie przemyślane, jak zawsze – Kamil i ja mieliśmy swoje sposoby na dyskretne spotkania. Ale kiedy wróciłam do domu po kilku godzinach, coś było nie tak. Z salonu dobiegał cichy głos, chociaż byłam pewna, że Piotr miał wrócić dopiero jutro.

Stanęłam w korytarzu, zastygając na chwilę. Nie chciałam, by Piotr widział, jak wracam tak późno. Usłyszałam jego głos, cichy, ale wyraźny.

– Dajmy im jeszcze trochę czasu, nie ma sensu ich teraz przyłapywać. Musimy zrobić to tak, żeby nie mieli gdzie uciec. – Głos mojego męża był spokojny, wręcz zimny.

Poczułam, jak pod moimi nogami osuwa się grunt. Nie tylko wiedzieli o moim romansie, ale planowali na mnie polować? Przyłapać mnie na gorącym uczynku? Zaczęłam rozumieć, że to była gra, a ja byłam jej pionkiem. Piotr wiedział o wszystkim, a ja nie miałam pojęcia, że oni mieli swój własny romans.

Gryzło mnie to

Tej nocy nie mogłam zasnąć. Leżałam obok Piotra, który spał spokojnie, jak gdyby nic się nie wydarzyło, a moje myśli były jak burza. Jak długo to wszystko trwało? Jak mogłam nie zauważyć, że Piotr i Karolina coś ukrywają? Rano, gdy Piotr szykował się do pracy, postanowiłam go skonfrontować. Nie mogłam już udawać, że nic się nie dzieje.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam, starając się, żeby mój głos nie drżał.

– O czym? – spojrzał na mnie obojętnie, zawiązując krawat przed lustrem.

Wstrzymałam oddech, próbując zebrać myśli. Było tyle rzeczy, które chciałam powiedzieć, tyle pytań, które cisnęły się na usta.

– Wiem o wszystkim – wyrzuciłam z siebie. – O tobie… i Karolinie.

Piotr odwrócił się do mnie, nieco zaskoczony, ale nie przerażony. Był zaskakująco spokojny, niemalże zadowolony z mojej reakcji.

– Od jak dawna o tym wiesz? – zapytałam, czując, jak narasta we mnie gniew. – I jak mogłeś na to pozwolić? Jak mogłeś to wykorzystać?

– Od dawna wiedziałem. Ale to nie ja zacząłem. To ty. A potem pomyślałem… dlaczego tego nie wykorzystać?

Patrzyłam na niego w osłupieniu, a słowa wydawały mi się nierzeczywiste. On wiedział o mojej zdradzie i nic nie zrobił? Celowo pozwolił, żeby to wszystko się wydarzyło?

– A Karolina? – zapytałam, choć już znałam odpowiedź. – Ty i ona…

– To trwa od dłuższego czasu – powiedział zimnym tonem. – Myślisz, że ty i Kamil byliście jedynymi, którzy szukali ucieczki?

Wszystko to było grą

Następnego dnia spotkałam się z Kamilem. Nie mogłam tego wszystkiego dusić w sobie, musiałam z nim porozmawiać. Zastanawiałam się, co on wiedział. Czy miał świadomość, że byliśmy tylko elementami większej układanki?

Kiedy weszłam do jego mieszkania, wyglądał na zaniepokojonego. Czułam, że coś jest nie tak. Oboje byliśmy zmęczeni tą sytuacją, a nasze spotkania, które kiedyś były pełne pasji, teraz zdawały się obciążone ciężarem naszych sekretów. Nie wiedziałam, od czego zacząć, ale on odezwał się pierwszy.

– Wiem. Karolina… ona mi powiedziała. – Jego głos był pełen rezygnacji. Spojrzałam na niego, nie wierząc własnym uszom. – Wiedziałem od jakiegoś czasu, ale nie miałem odwagi tego skończyć. Nie chciałem tego przyznać przed sobą, że oni… – przerwał, zaciskając zęby, jakby walczył z emocjami.

– Wiedzieli o nas od dawna. Mój mąż i twoja żona. To wszystko była gra – powiedziałam, ledwo powstrzymując łzy. Kamil usiadł naprzeciwko mnie, opierając łokcie na kolanach i chowając twarz w dłoniach.

Romans, który miał być ucieczką od rzeczywistości, okazał się tylko kolejną iluzją. Oboje zostaliśmy zdradzeni przez ludzi, którym ufaliśmy, i choć przez chwilę mieliśmy siebie, teraz to też było niczym.

– Co teraz? – zapytałam, choć wiedziałam, że odpowiedź była już jasna.

– To koniec – powtórzył Kamil, a ja poczułam, jak te słowa wbijają się we mnie, przypieczętowując naszą porażkę.

Wszystko się rozsypało

Wróciłam do domu. Piotr siedział w salonie, przeglądając dokumenty, jak gdyby nic się nie stało. Jego opanowanie tylko potęgowało mój gniew, ale też przypominało mi, że nie mam już siły na kolejne starcie. Przechodząc obok niego, nawet na mnie nie spojrzał. Byliśmy teraz dwojgiem ludzi zamkniętych w czterech ścianach, którzy przestali się nawzajem dostrzegać. Byliśmy obcymi sobie osobami, choć kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez niego.

Weszłam do sypialni i zamknęłam drzwi. Oparłam się o ścianę, pozwalając łzom płynąć. Zdrada, kłamstwa, iluzje… Wszystko, co znałam, rozsypało się na moich oczach. Romans z Kamilem był ucieczką, ale teraz widziałam, jak bardzo fałszywą.

Siedząc na łóżku, patrzyłam na nasze wspólne zdjęcia, które jeszcze wisiały na ścianach. Piotr i ja, szczęśliwi, zakochani, w czasach, gdy przyszłość wydawała się jasna i bezpieczna. Co się z nami stało? Kiedy to wszystko się zmieniło? Teraz wydawało mi się, że to inna kobieta na tych zdjęciach. Kobieta, której już nie było. Martyna, którą byłam, przestała istnieć, a ja zostałam z niczym.

Co teraz? Wiedziałam, że moje małżeństwo było skończone. Nie było już miłości, tylko gorycz i żal. Ale mimo to czułam, że coś mnie trzymało w tym domu, jakby przyzwyczajenie, strach przed nieznanym. Moje życie, jakim je znałam, dobiegło końca. Nie miałam pojęcia, co przyniesie przyszłość, ale wiedziałam jedno – nic nie będzie już takie, jak dawniej.

Siedziałam w milczeniu, zastanawiając się, co dalej. Byłam sama, otoczona przez mury kłamstw i zdrad. Co miałam teraz zrobić? Czy mogłam jeszcze coś naprawić? A może to wszystko, co zostało, to tylko ruiny mojego życia, które muszę zostawić za sobą?

Nie wiedziałam, ale jedno było pewne – musiałam się z tym zmierzyć.

Reklama

Martyna, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama