Reklama

Wiedziałam, że nie miał pieniędzy

Odkąd Antek się wyprowadził, poczułam się jeszcze bardziej samotna. Każdego ranka budziłam się o tej samej porze, parzyłam kawę i siadałam przy oknie, patrząc na spokojne podwórko. Mieszkanie, w którym spędziłam większą część swojego życia, stało się moim schronieniem. Ostatnio jednak coraz częściej myślałam o przyszłości. Co się stanie, gdy nie będę mogła już sama sobie poradzić? Jakie będzie moje życie na starość?

Reklama

Rozmowy z synem również nie dawały mi spokoju. Wiedziałam, że miał problemy finansowe. Nie chciałam, żeby czuł się zobowiązany do opiekowania się mną, ale też pragnęłam mu pomóc. I tak pewnego dnia, podczas jednej z naszych rzadkich wizyt, Antek poruszył temat, który na zawsze zmienił moje życie.

– Mamo, mam nadzieję, że nie przeszkadzam? – zapytał Antek, wchodząc do mojego mieszkania bez uprzedzenia.

– Antek, kochanie, wiesz, że zawsze jesteś mile widziany – odpowiedziałam. – Co cię tu sprowadza?

– Myślałem, że może spędzimy razem trochę czasu. Justyna przygotowała kolację, zapraszam cię do nas.

Zobacz także

Zgodziłam się. Kilka chwil później jechaliśmy już w stronę jego mieszkania. W drodze Antek milczał, co wzbudziło we mnie niepokój. Kolacja przebiegła w miłej atmosferze, choć wyczuwałam napięcie między Antkiem a Justyną. W końcu Antek zdecydował się poruszyć temat, który od dawna go męczył.

– Moje sprawy finansowe nie wyglądają najlepiej... – zaczął. – Firma, w której pracuję, ma problemy. Zastanawialiśmy się z Justyną, jak moglibyśmy się podnieść z tego dołka.

– Antek, przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Co mogę dla was zrobić? – zapytałam.

– Myśleliśmy o sprzedaży twojego mieszkania. Mogłabyś zamieszkać z nami. Będzie ci wygodniej, a my moglibyśmy spłacić nasze długi – wyrzucił z siebie jednym tchem.

Niemal zmusił mnie do tego

Zamarłam. Sprzedaż mieszkania? To jedyne, co mi zostało po latach wspólnego życia z moim mężem. Miejsce, gdzie czułam się bezpieczna.

– To poważna decyzja, Antek. Muszę to przemyśleć – odpowiedziałam, próbując ukryć łzy.

– Wiem, mamo. Przepraszam, że postawiłem cię w takiej sytuacji. Ale naprawdę wierzę, że to dla nas wszystkich będzie najlepsze rozwiązanie – powiedział cicho Antek.

Wróciłam do domu z mętlikiem w głowie. Rozważałam propozycję Antka, ważąc w myślach wszystkie za i przeciw. Wiedziałam, że muszę podjąć trudną decyzję. Następne dni były pełne niepewności i rozterek. Antek odwiedzał mnie częściej niż zwykle, widziałam w jego oczach napięcie i oczekiwanie. Starał się być cierpliwy, ale w końcu nie wytrzymał.

– Mamo, wiem, że to dla ciebie trudne – zaczął. – Ale musimy podjąć decyzję. Sprawy finansowe nie mogą czekać wiecznie. Obiecuję, że będzie ci u nas dobrze. Będziemy cię traktować jak królową – próbował mnie przekonać.

– A co, jeśli się nie uda? Jeśli sprzedaż mieszkania nie rozwiąże problemów? – zapytałam.

– Musimy spróbować. Z twoją pomocą możemy stanąć na nogi. Obiecuję, że wszystko się ułoży – powiedział z determinacją.

Przez kolejne dni rozważałam wszystkie możliwe scenariusze. W końcu podjęłam decyzję.

– Antek, zgadzam się – powiedziałam. – Sprzedamy mieszkanie. Ale musisz mi obiecać, że wszystko się ułoży.

Antek uśmiechnął się szeroko.

– Mamo, obiecuję, że nie będziesz tego żałować. Dziękuję ci – powiedział, przytulając mnie mocno.

Starych drzew się nie przesadza

Kilka tygodni później siedziałam w salonie Antka i Justyny, patrząc na swoje stare, ale ukochane meble. Przeprowadzka była wyczerpująca. Justyna starała się, abym czuła się jak w domu, ale czułam się zagubiona.

– Mamo, wszystko będzie dobrze – powiedział Antek. – Jesteś teraz z nami, a to najważniejsze.

Próbowałam się uśmiechnąć, ale w głębi duszy czułam, że coś jest nie tak. Szybko zaczęłam zauważać, że rzeczywistość jest inna. Antek i Justyna spędzali coraz mniej czasu w domu. Wracali późno, a ja zostawałam sama w dużym, pustym domu. Justyna przestała się mną interesować, a Antek unikał rozmów na temat finansów. Moje obawy zaczęły rosnąć.

– Czuję się tutaj coraz bardziej zaniedbywana. Obiecałeś, że będzie lepiej, ale czuję się, jakbym była tylko przeszkodą – powiedziałam.

– Mamo, naprawdę staram się, jak mogę. Justyna i ja mamy dużo na głowie. Musisz być bardziej wyrozumiała – odpowiedział.

– Sprzedałam dla ciebie swoje mieszkanie. Czy to za dużo, żeby oczekiwać trochę uwagi i troski? – zapytałam, a głos mi zadrżał.

Antek nie odpowiedział. Wstał i wyszedł z pokoju. Coraz bardziej czułam, że moje poświęcenie było na marne. Antek żył wygodnie za moje pieniądze, podczas gdy ja musiałam znosić coraz gorsze warunki życia. W ciągu następnych kilku tygodni sytuacja tylko się pogorszyła. Antek i Justyna prowadzili swoje życie, a ja spędzałam dni w izolacji. Zaczęłam podejrzewać, że mój syn nie miał szczerych intencji, kiedy namawiał mnie na sprzedaż mieszkania.

Traktował mnie jak niepotrzebną rzecz

Pewnego wieczoru postanowiłam skonfrontować się z Antkiem. Czekałam na niego w salonie.

– Mamo, co dokładnie ci przeszkadza? Masz gdzie mieszkać, masz jedzenie. Czego jeszcze chcesz? – zapytał chłodno.

– Chcę szacunku i troski. Sprzedałam dla ciebie swoje mieszkanie, a ty mnie ignorujesz. Justyna nawet się mną nie interesuje. Czy to jest ta lepsza przyszłość, którą mi obiecywałeś? – zapytałam, a łzy napłynęły mi do oczu.

Antek westchnął.

– Jeśli nie jesteś w stanie mi zapewnić odpowiednich warunków, będziemy musieli znaleźć inne rozwiązanie – powiedział twardo.

Antek milczał, wpatrując się w podłogę.

– Przepraszam. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest aż tak źle. Postaramy się z Justyną to naprawić – powiedział, a jego głos był pełen skruchy.

Dni mijały, a choć Antek i Justyna starali się poprawić swoje zachowanie, wciąż czułam, że nie jestem w pełni szanowana. Pewnego ranka zdecydowałam się na rozmowę z moim kuzynem, Kubą. Spotkaliśmy się w pobliskiej kawiarni.

– Nie mogę dłużej żyć w takim napięciu. Muszę znaleźć miejsce, gdzie będę czuła się bezpiecznie i szanowana – powiedziałam.

Kuba skinął głową.

– Tak. Na stare lata masz prawo do szczęścia i spokoju. Może zastanów się, czy dom opieki będzie dla ciebie lepszym rozwiązaniem – odpowiedział spokojnie.

Tam będę miała spokój

Razem zaczęliśmy szukać odpowiedniego miejsca. Po kilku tygodniach znaleźliśmy dom opieki. Czułam, że to miejsce, w którym mogę znaleźć spokój. Nadszedł dzień, kiedy musiałam poinformować Antka o swojej decyzji. Siedzieliśmy w salonie.

– Postanowiłam zamieszkać w domu opieki. Myślę, że tam będę miała lepsze warunki i więcej spokoju – powiedziałam.

Antek zamarł.

– Dlaczego? Przecież obiecałem, że wszystko się poprawi – powiedział.

– Próbowałeś, ale to nie wystarczy. Muszę myśleć o sobie i swoim zdrowiu. W domu opieki będę miała profesjonalną opiekę i towarzystwo – wyjaśniłam.

Antek westchnął.

– Rozumiem. Przepraszam, że nie potrafiłem ci zapewnić tego, czego potrzebowałaś – powiedział cicho.

Przeprowadzka do domu opieki była pełna emocji. Kuba pomógł mi się tam zadomowić, a personel przywitał mnie z uśmiechem. Pierwsze dni były pełne nowości, ale z czasem zaczęłam czuć się coraz bardziej komfortowo. Antek odwiedzał mnie regularnie, starając się naprawić nasze relacje. Wiedziałam, że jego intencje były dobre, ale musiałam myśleć o swoim zdrowiu i spokoju. Dom opieki stał się moim nowym domem.

– Mam nadzieję, że czujesz się tutaj dobrze – powiedział Antek podczas jednej z wizyt.

– Tak. Czuję się tu dobrze. Dziękuję, że zrozumiałeś – odpowiedziałam.

Życie w domu opieki nie było łatwe, ale czułam, że podjęłam właściwą decyzję. Antek nauczył się szacunku i odpowiedzialności, a ja znalazłam spokój, którego tak bardzo potrzebowałam. Chociaż nasza droga była trudna, wiedziałam, że oboje zyskaliśmy coś cennego – zrozumienie i szacunek.

Reklama

Ewa, 68 lat

Reklama
Reklama
Reklama