Reklama

Jeszcze niedawno myślałam, że żyję w bajce. Moje serce należało do Huberta, mężczyzny, którego kochałam jak nikogo innego. Był moim wsparciem i bratnią duszą. Wierzyłam, że to on jest tym jedynym, z którym spędzę resztę życia. Miałam również przyjaciółkę, Izę, która była dla mnie jak siostra. Razem przeszłyśmy przez tyle dobrego i złego, że ciężko było sobie wyobrazić codzienność bez niej. Ufałyśmy sobie nawzajem bezgranicznie.

Reklama

Uważałam i nadal uważam, że lojalność jest podstawą każdej relacji, czy to partnerskiej, czy przyjacielskiej. Ale życie czasem potrafi zaskoczyć i pokazać, że nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje.

Coś przykuło moją uwagę

To miał być jeden z tych wieczorów, które pamięta się na długo. Walentynki i bal karnawałowy w jednym. Impreza, na którą poszłam z Hubertem i Izą, zapowiadała się na doskonale. Sala była pięknie udekorowana, a muzyka wprowadziła nas w świetny nastrój. Na początku czułam się jak w raju, tańcząc i śmiejąc się z najważniejszymi dla mnie ludźmi.

Podczas gdy Hubert i Iza zniknęli na chwilę w tłumie, postanowiłam przyjrzeć się całej imprezie. Znalazłam sobie spokojne miejsce przy stoliku, z którego mogłam obserwować parkiet. Wtedy coś przykuło moją uwagę. Zobaczyłam, jak Iza i Hubert stoją nieco na uboczu, rozmawiając ze sobą intensywnie. Moje serce zabiło mocniej, gdy dostrzegłam, jak Iza kładzie dłoń na ramieniu Huberta. Wydawało się to niewinne, ale w mojej głowie zapaliła się lampka ostrzegawcza.

W chwili, gdy Hubert pochylił się i pocałował Izę, mój świat się zatrzymał. Serce zamarło, a ja poczułam, jakby ziemia zniknęła spod moich stóp. Przez moment zastygłam w miejscu, nie mogąc zrozumieć tego, co widziałam.

To jakiś koszmar! To niemożliwe... Dlaczego oni to robią? Przecież sobie ufaliśmy! – wyszeptałam do siebie.

Kiedy w końcu zdałam sobie sprawę, że to wszystko dzieje się naprawdę, poczułam, jak gniew wzbiera we mnie z każdą sekundą. Nagle wszystko, co uważałam za pewne i trwałe, rozpadło się jak domek z kart. W panice i złości postanowiłam opuścić przyjęcie, zanim ktoś zauważy, że coś jest nie tak.

– Muszę stąd wyjść, Nie mogę na to patrzeć – powiedziałam do siebie, czując, jak łzy palą moje policzki.

Zalała mnie fala gniewu

Po powrocie do domu czułam wielką pustkę. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Jak mogli? Przecież Iza była moją przyjaciółką! Nie potrafiłam zrozumieć, co skłoniło ją do takiego czynu. Musiałam z nią porozmawiać, dowiedzieć się, co się właściwie stało.

Następnego dnia umówiłam się z Izą na spotkanie. Siedziałam w małej kawiarni, starając się zachować spokój, choć serce biło mi jak oszalałe. Gdy Iza przyszła, widziałam, że też jest zdenerwowana. Usiadła naprzeciwko mnie, unikając mojego wzroku.

Jak mogłaś mi to zrobić?! Byłaś moją przyjaciółką! – wyrzuciłam z siebie, nie mogąc dłużej znieść napięcia.

Iza spuściła wzrok, jakby szukała odpowiednich słów. W końcu odezwała się cicho:

– To był tylko test... Chciałam sprawdzić, czy Hubert jest ci wierny.

Jej słowa odbiły się echem w mojej głowie. Test? Jaki test?! Poczułam, jak zalewa mnie fala gniewu. Jak można tak usprawiedliwiać coś, co było zdradą w najczystszej postaci?

– Test? Myślisz, że to jakieś żarty? Sprawdzić wierność Huberta kosztem naszej przyjaźni? – powiedziałam z goryczą, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Iza uniosła wzrok, a jej spojrzenie było pełne żalu.

– Nie chciałam, żeby tak to się skończyło... Myślałam, że to tylko pokaże, że jest godny zaufania – próbowała się tłumaczyć, ale nie potrafiłam tego zrozumieć.

Zdałam sobie sprawę, że Iza, którą znałam, i ta siedząca przede mną osoba, to dwie różne osoby. Nasza przyjaźń, która miała być niezniszczalna, teraz leżała w gruzach. Czułam się zdradzona i osamotniona jak nigdy wcześniej.

Z trudem powstrzymywałam się od płaczu

Po rozmowie z Izą nie czułam się ani trochę lepiej. Wciąż miałam chaos w głowie, a wiele pytań pozostało bez odpowiedzi. Wiedziałam, że nie mogę tego tak zostawić. Musiałam porozmawiać również z Hubertem. Chciałam usłyszeć jego wersję, dowiedzieć się, czy cokolwiek z tego, co mieliśmy, było prawdziwe.

Hubert zgodził się spotkać w naszej ulubionej kawiarni, gdzie spędziliśmy wiele miłych chwil. Siedział tam, a na jego twarzy malowało się poczucie winy. Z trudem powstrzymywałam się od płaczu, ale przeważyła chęć usłyszenia jego wyjaśnień.

– Przepraszam... To nie znaczyło nic. Kocham tylko ciebie – powiedział, a jego głos drżał lekko, jakby bał się mojej reakcji.

Zacisnęłam pięści pod stołem, próbując opanować gniew. Jak można mówić, że coś nie znaczyło nic, skoro dla mnie znaczyło wszystko?

– Słucham?! Czy miłość znaczy dla ciebie tak niewiele? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.

Hubert wziął głęboki oddech, jego twarz wyrażała smutek i skruchę.

To był impuls, chwila słabości... Nic więcej. Nigdy nie chciałem cię zranić – jego słowa były pełne desperacji, jakby próbował chwytać się resztek tego, co nam zostało.

– Impuls? Ufałam ci. Wierzyłam, że jesteśmy dla siebie stworzeni – powiedziałam, czując, jak łzy zaczynają spływać po moich policzkach.

Przez chwilę milczeliśmy, a cisza była gorsza niż cokolwiek, co moglibyśmy powiedzieć. W mojej głowie toczyła się walka – z jednej strony miłość, która wciąż tam była, z drugiej zdrada, która nie dawała spokoju. Hubert nie próbował się bronić ani tłumaczyć, tylko patrzył na mnie z nadzieją, że mu wybaczę. Wiedziałam, że rozmowa z nim przyniosła mi jedynie więcej pytań, na które nie znałam odpowiedzi.

Cień niepewności

Czułam się jak w potrzasku. Moje serce i rozum były w konflikcie. Musiałam w końcu stanąć twarzą w twarz z prawdą i zrozumieć, co naprawdę czuję i czego chcę. Siedziałam w swoim pokoju, otoczona ciszą. Myśli kłębiły się w mojej głowie jak niesforne fale. Wspomnienia wspólnych chwil z Hubertem i Izą wciąż powracały, przypominając mi o tym, co straciłam.

Zastanawiałam się, czy mogę im wybaczyć. Analizowałam każdy szczegół. Byłam rozdarta. Nie wiedziałam, czy powinnam im wybaczyć, czy może całkowicie przekreślić wszystko, co do tej pory nas łączyło. Nie mogłam zapomnieć o tym, jak bardzo mnie zranili. Z każdą chwilą coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że wybaczenie, o którym myślałam, może być niemożliwe. Czułam, że jeśli teraz zlekceważę tę zdradę, zawsze będzie gdzieś czaić się cień niepewności.

Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, próbując dostrzec w sobie tę samą Agatę, która tak niedawno była pełna nadziei i miłości. Ale ta dziewczyna zniknęła, zastąpiona przez kogoś, kto musiał na nowo zdefiniować siebie i swoje życie Wiedziałam jednak, że muszę iść naprzód, choć nie miałam jeszcze pojęcia, jak będzie wyglądała moja przyszłość.

Muszę dążyć do własnego szczęścia

Czas mijał, a ja wciąż walczyłam z myślami, które nie dawały mi spokoju. Zrozumiałam, że jedynym sposobem na uzdrowienie było odnalezienie w sobie siły do przebaczenia, ale niekoniecznie oznaczało to powrót do dawnych relacji.

Nie podjęłam jeszcze decyzji o całkowitym odcięciu się od dwóch najważniejszych osób w moim życiu, ale zrozumiałam, że potrzebuję czasu i przestrzeni, by wszystko przemyśleć. Iza i Hubert próbowali się za mną skontaktować, wyrażali żal i prosili o rozmowę, ale na razie nie byłam gotowa, by to wszystko przeżywać na nowo. Postanowiłam skupić się na sobie, na swoim rozwoju i pasjach, które wcześniej może nieco zaniedbałam. Zaczęłam więcej czasu spędzać z innymi przyjaciółmi, którzy dodawali mi otuchy.

Zaczęłam również zastanawiać się, jak odbudować w sobie spokój, jak nauczyć się zaufania od nowa – nie tylko do innych, ale przede wszystkim do siebie. To była trudna droga, ale z każdym dniem czułam, że staję się silniejsza. Choć wciąż nie wiedziałam, jak potoczą się moje relacje z Izą i Hubertem, zrozumiałam, że niezależnie od tego, muszę dbać przede wszystkim o siebie i swoje granice. Życie nie zawsze jest łatwe i sprawiedliwe, ale właśnie dlatego muszę dążyć do własnego szczęścia i harmonii.

Czas pokaże, jakie będą dalsze kroki, ale jedno było pewne – teraz to ja decyduję, jak wygląda moja przyszłość.

Reklama

Agata, 25 lat

Reklama
Reklama
Reklama