„Zobaczyłam nagranie z drona i było po majówce. Syn widział, jak jego tatuś robi zakazane rzeczy z obcą panią”
„Patryk bez wahania przewinął nagranie, a ja tym razem przyglądałam się uważniej. Sylwetki, które na pierwszy rzut oka wydawały się obce, zaczęły nabierać znajomych kształtów. W jednej z postaci rozpoznałam męża, a obok niego... kobietę”.

- Redakcja
Majówka zawsze była dla naszej rodziny czasem, na który czekaliśmy z utęsknieniem. Zawsze marzyłam o chwilach spokoju, daleko od miejskiego zgiełku. Mój mąż jest człowiekiem, który potrafi odpocząć nawet w najmniej sprzyjających okolicznościach, co czasem wzbudzało we mnie nutkę zazdrości.
Tym razem postanowiliśmy wybrać się na majówkę z zaprzyjaźnionymi rodzinami do małej, malowniczej miejscowość. To miejsce to było prawdziwym rajem. Patrzyłam na Krzyśka, który leniwie rozkładał leżak, uśmiechałam się do siebie. Widok mojego zrelaksowanego męża zawsze mnie uspokajał. Tymczasem syn, wpatrzony w ekran swojego tabletu, przymierzał się do uruchomienia swojego nowego drona. Choć czasem marzyłam, żeby oderwał wzrok od tych wszystkich ekranów, wiedziałam, że to jego pasja, a pasji nie powinno się tłumić.
– Może byś tak poszedł z nami na spacer? – zaproponowałam z uśmiechem.
– Dronem będzie szybciej! – odparł z błyskiem w oku.
I jak tu się na niego gniewać? Czułam, że to będzie udany wyjazd. A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało...
Serce podeszło mi do gardła
Poranek rozpoczął się od śpiewu ptaków, a słoneczne promienie nieśmiało przemykały przez korony drzew, rozświetlając nasz mały obóz. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu, a spokój, który nas otaczał, był niemal namacalny. Tylko Krzysiek gdzieś zniknął. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie się podział, ale szybko odrzuciłam te myśli – może poszedł się przejść albo pomóc sąsiadom.
– Mamo, patrz na to! – zawołał Patryk, machając kontrolerem drona.
Podniosłam wzrok i zauważyłam, jak mały dron wznosi się nad nami, wykonując spektakularne akrobacje. Byłam pełna podziwu dla umiejętności mojego syna, chociaż niektóre z jego manewrów sprawiały, że serce podchodziło mi do gardła.
– Naprawdę jesteś pewien, że masz to pod kontrolą? – zapytałam z lekkim uśmiechem, starając się ukryć niepokój.
– Spokojnie, mamo! To nie pierwszy raz. Zobacz tylko, jakie zbliżenia mogę robić! – odpowiedział, po czym skierował drona na pobliski las, pokazując mi obraz na ekranie swojego tabletu.
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, kiedy dron zaczął wykonywać kolejne piruety w powietrzu, a Patryk z dumą opowiadał o nowych funkcjach swojego sprzętu.
– Kto wie, może kiedyś zostaniesz słynnym reżyserem? – żartowałam, klepiąc go po plecach.
Cieszyłam się, widząc, jak Patryk, mimo swojego zamiłowania do technologii, potrafi odnaleźć radość w zabawie na świeżym powietrzu. Było coś kojącego w obserwowaniu jego uśmiechu, mimo że Krzysztof ciągle był nieobecny.
Starałam się zachować spokój
Po południu, kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, Patryk z zapałem przeglądał nagrania z drona. Jego oczy błyszczały z ekscytacji, a ja, siedząc obok niego, starałam się podzielić jego entuzjazm.
– Spójrz, mamo! – zawołał nagle, wskazując na ekran tabletu.
Na nagraniu widniało zbliżenie na skraj lasu. Coś przyciągnęło uwagę Patryka – niewyraźne sylwetki, które zdawały się ukrywać za drzewami.
– To wygląda, jakby ktoś się tam chował – stwierdził, zbliżając obraz. – Myślisz, że to jakieś zwierzęta?
Uśmiechnęłam się, ale w mojej głowie zaczęły pojawiać się wątpliwości. Gdy przyjrzałam się uważniej, coś w środku zaczęło mi mówić, że to nie są zwierzęta. Poczułam, jak serce przyspiesza, a dłoń zadrżała na widok dwóch sylwetek.
– Pokaż mi jeszcze raz ten fragment – poprosiłam, starając się zachować spokój w głosie.
Patryk bez wahania przewinął nagranie, a ja tym razem przyglądałam się uważniej. Sylwetki, które na pierwszy rzut oka wydawały się obce, zaczęły nabierać znajomych kształtów. W jednej z postaci rozpoznałam męża, a obok niego... kobietę.
– Wszystko okej? – zapytał Patryk, widząc moją minę.
– Tak, tak – skłamałam, zmuszając się do uśmiechu. – To pewnie jakieś... zwierzęta.
W mojej głowie pojawiło się milion pytań. Co tam robił Krzysztof? Kim była ta kobieta? Wiedziałam, że musi wyznać mi prawdę, ale jak mogłam mu zaufać, skoro nagranie pokazało coś, czego wolałabym nie widzieć?
Zostałam zraniona
Kiedy tylko nadarzyła się okazja, postanowiłam porozmawiać z Krzysztofem. Siedzieliśmy obok siebie przy ognisku, a w powietrzu unosił się zapach palonego drewna.
– Masz mi coś do powiedzenia? – zaczęłam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie.
– A co się stało? – odpowiedział z uśmiechem.
Wzięłam głęboki oddech, patrząc mu prosto w oczy.
– Patryk nagrał cię dronem. Widział cię na skraju lasu. Nie byłeś sam...
Jego uśmiech zamarł, a twarz przybrała poważny wyraz.
– To nie jest tak, jak myślisz. To tylko...
– Tylko co? – przerwałam mu z wyrzutem. – Widziałam was razem. Kim jest ta kobieta?
Milczał przez chwilę, jakby próbując znaleźć odpowiednie słowa.
– To ktoś z pracy... Nie chciałem cię martwić. Po prostu potrzebowałem trochę przestrzeni.
– Przestrzeni? – powtórzyłam, czując, jak narasta we mnie gniew. – I to dlatego musiałeś się spotykać z inną kobietą? Zamiast mi o tym powiedzieć?
– Błagam, daj mi wyjaśnić – próbował tłumaczyć, ale ja już nie chciałam słuchać.
– Jak mogłeś? Myślałam, że możemy sobie ufać – wybuchłam, nie mogąc powstrzymać łez. – A teraz? Co mamy zrobić teraz?
Krzysztof próbował złapać mnie za rękę, ale się odsunęłam. Byłam zraniona i zdezorientowana, a jednocześnie nie mogłam przestać o tym myśleć. Nie potrafiłam zrozumieć, jak mogliśmy tak się pogubić.
Byłam skołowana
Po rozmowie z Krzysztofem czułam się, jakbym stała na skraju przepaści. Moje małżeństwo, które kiedyś wydawało się być bezpieczną przystanią, teraz zdawało się rozpadać na moich oczach. Nie mogłam dłużej tego ignorować. Rozwód? Słowo, które nigdy nie przyszło mi do głowy, teraz krążyło wokół mnie jak uporczywy cień. Zamknęłam się w pokoju, aby przemyśleć wszystko na spokojnie. Myśli kłębiły się w mojej głowie. Jak to się stało? Czy to moja wina? Przez te wszystkie lata starałam się być dobrą żoną, matką, partnerką... A jednak coś poszło nie tak. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do swojej najlepszej przyjaciółki, Anki. Potrzebowałam kogoś, kto pomoże mi spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy.
– Co się dzieje? – usłyszałam w słuchawce zatroskany głos przyjaciółki.
– Nie wiem, co robić – powiedziałam drżącym głosem. – Krzysiek... on... mnie zdradza. Myślę o rozwodzie.
– O mój Boże! Jestem z tobą – odpowiedziała, starając się dodać mi otuchy. – Ale pamiętaj, że musisz podjąć decyzję, która będzie dla ciebie najlepsza. Nie spiesz się.
– Ale jak mam to zrobić? Co z Patrykiem? – zastanawiałam się głośno. – Jak mam powiedzieć mu, że jego rodzina może się rozpaść?
– On jest silniejszy, niż myślisz – odparła Anka. – Jesteś wspaniałą matką. Cokolwiek zdecydujesz, będzie to właściwa decyzja.
Po rozmowie z Anką poczułam się nieco lepiej. Wiedziałam, że niezależnie od wszystkiego, muszę stanąć na wysokości zadania dla Patryka. To była jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu, ale musiałam stawić jej czoła.
Musiałam być szczera
Następnego dnia, gdy słońce dopiero zaczynało wschodzić, zebrałam się na odwagę, by porozmawiać z Patrykiem. Wiedziałam, że nie mogę dłużej trzymać go w niepewności. Musiałam być szczera i otwarta. To nie była jego wina, a ja nie chciałam, żeby czuł się odpowiedzialny za to, co się działo. Zastałam go przy stole kuchennym, zajętego oglądaniem kolejnych nagrań z drona. Jego oczy były skupione na ekranie, ale na moją obecność zareagował szybko.
– Co się dzieje? Wyglądasz na zmartwioną – powiedział, nie podnosząc głowy.
Usiadłam obok niego, szukając odpowiednich słów.
– Chcę z tobą porozmawiać o tym, co zobaczyłeś wczoraj.
Spojrzał na mnie z lekkim niepokojem.
– Czy to... przeze mnie? Ten filmik...
– Nie, kochanie, absolutnie nie – przerwałam mu szybko. – To nie twoja wina. Nagranie po prostu pokazało coś, co już było... coś, co istniało, zanim jeszcze uruchomiłeś drona.
Zamilkł, próbując zrozumieć sytuację. Wiedziałam, że nie będzie łatwo mu to wyjaśnić, ale musiałam spróbować.
– Tato i ja... mamy problemy. Ale chcę, żebyś wiedział, że cokolwiek się wydarzy, zawsze będziemy dla ciebie tutaj, razem czy osobno – dodałam, starając się, aby mój głos brzmiał pewnie.
Patryk spuścił wzrok, a jego dłonie zaczęły nerwowo bawić się krawędzią stołu.
– Boję się, mamo.
– Rozumiem – odpowiedziałam, delikatnie kładąc rękę na jego ramieniu. – Ale jesteśmy rodziną. Przejdziemy przez to razem. Możemy sobie ufać, prawda?
Spojrzał na mnie z nowym zrozumieniem.
– Zawsze, mamo.
Poczułam, jak nasze więzy się zacieśniają i nie byłam już sama. Mieliśmy siebie nawzajem. Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość. Byłam jednak pewna, że Krzysiek nie będzie już mile widziany w naszym domu.
Bożena, 37 lat
Czytaj także:
- „Matka chodziła na każdy różaniec i drogę krzyżową. Wiedziałam, że jest wierząca, ale jej testament zwalił mnie z nóg”
- „Podczas wielkanocnych rekolekcji moje serce zabiło mocniej. Nawróciłam się na miłość, ale to było zakazane uczucie”
- „Urządziłam Wielkanoc jak z katalogu, a mąż szydził, że popisuję się przed jego rodziną. Za rok niech sam robi święta”