Nie spodziewałam się wizyty żądnej córki ani syna. Nikt nie miał dla nas czasu. Nie zasługiwaliśmy na ich zainteresowanie.

– Magda nie przyjdzie – poinformowałam męża, kładąc na bok słuchawkę po zakończeniu rozmowy ze starszym dzieckiem. – Bliźniaki są chore na ospę i nie może ich zostawić samych.

– Nic na to nie poradzimy – Leszek wzruszył ramionami. – Przecież to nie jest żadne wyjątkowe święto...

Może i nie, ale 35 lat spędzonych razem to naprawdę sporo. Leszek nawet w tak wyjątkowy dzień wolałby zjeść schabowego i cały wieczór oglądać telewizję. Pamiętam, jak na naszą 25-tą rocznicę ślubu zjawiła się cała rodzina, a dzieci przez cały tydzień pomagały nam w przygotowaniach. W domu było pełno gości, ja czułam się wykończona, ale jednocześnie zadowolona, bo wszystko wyszło świetnie.

Rozumiałam, ale czułam też żal

A teraz? Nie myślałam, że będę tak bardzo tęsknić za dziećmi. Magda, która mieszka najbliżej, nie mogła przyjechać z powodu choroby dzieci. Aneta natomiast niedawno rozpoczęła pracę w mieście, które jest oddalone o prawie pięćset kilometrów.

Nie opłaca mi się jechać taki kawał drogi na tylko jeden dzień, a nie mam możliwości wziąć wolnego dnia w pracy. Dopiero tam zaczynam – powiedziała.

– Rozumiem cię, kochanie – odpowiedziałam. – Staraj się utrzymać pracę, jeśli tylko możesz.

Adam z kolei pracuje jako kierowca ciężarówki i nigdy nie ma pewności, gdzie go wyślą. Tym razem jechał do Hiszpanii.

– Przepraszam, mamo, ale będę akurat w trasie – powiedział, a w jego głosie wyczuwałam żal.

Zdecydowałam, że skoro tak, to nie zorganizuję żadnej imprezy.

Pewnie moglibyśmy wybrać się na obiad do restauracji – pomyślałam. – Od wielu lat nie wychodziliśmy zjeść na miasto, więc to będzie świetna okazja. Ostatecznie postanowiłam jednak, że ten wieczór uczcimy w domu, przy najlepszym schabowym. Trudno. 

Spotkałam kuzynkę

Myliłam się jednak, sądząc, że nikt nie pamięta o naszej rocznicy. Byłam w trakcie robienia zakupów w sklepie na rynku, gdy natknęłam się na moją kuzynkę.

– Ida, czy wy nie obchodzicie niedługo rocznicy? – zapytała, zauważywszy mnie.

– Tak – odpowiedziałam cicho.

Nie chciałam, aby całe miasto wiedziało, że nie przygotowuję się do uroczystego obiadu.

– Ale ty wzięłaś ślub dokładnie rok po mnie – nie dawała za wygraną Halina. – Będą dzieciaki na tej uroczystości? Kogo jeszcze masz zamiar zaprosić?

– Nikogo – odpowiedziałam z podniesioną głową. – Tylko nasza dwójka.

Dzieci nie mogą przyjechać? – zrozumiała natychmiast. – To smutne. W takim razie powinniście nas odwiedzić!

– Hmm, nie jestem pewna… – nie wiedziałam, jak odmówić. – Nie chcemy ci robić problemów.

– Ależ skąd, to nie problem! – kuzynka odmachnęła ręką. – Spędzimy czas we czwórkę, napijemy się domowej nalewki, a może zagramy w brydża.

Mąż trochę marudził

I tak rozmawiając, nie zauważyłam, kiedy i jak, zgodziłam się na jej plan. Leszek na pewno nie będzie z tego powodu zadowolony. Halina nie była jego ulubioną krewną, a to, że tego wieczoru miał być mecz, na pewno nie ułatwi mi zadania! Przez tydzień będę zmuszona słuchać jego narzekań.

– Co tam będziemy robić? – zapytał Leszek, zaczynając narzekać. – Czy nie lepiej by było spędzić wieczór przed telewizorem, tylko we dwójkę? No i obiecałaś schabowego...

– Przecież my zawsze siedzimy tylko we dwójkę! I schabowe też są często! – nie mogłam się powstrzymać. – Nie sądzę, żebyś akurat na ten dzień wymyślił coś ekscytującego!

Choć początkowo marudził, w końcu zdecydował się pójść do Haliny. Co więcej, ubrał się z klasą – na nowy sweter z cienkiej wełny założył marynarkę.

– Ach, gdybyś tylko na co dzień tak wyglądał! W końcu zdałam sobie sprawę, co mnie w tobie urzekło 35 lat temu – powiedziałam, mrugając do niego okiem.

Muszę przyznać, że i ja też całkiem nieźle wyglądałam w zupełnie nowej, fioletowej sukience kończącej się przed kolanem.

– Szkoda jednak, że nie ma z nami dzieci – westchnęłam, patrząc na nasz dom, kiedy odjeżdżaliśmy.

Nie było widać żadnego światła w oknach. Nagle pomyślałam, że ten dom jest teraz dla nas zbyt duży. Gdy mieszkało w nim pięć osób, zawsze coś się działo w każdym pokoju, a teraz wydaje się bardziej opustoszały niż kiedykolwiek.

"Musimy go chyba niedługo sprzedać" – pomyślałam ze smutkiem. – Wystarczy nam małe mieszkanie w bloku, skoro dzieci już mają swoje domy. Nie ma sensu utrzymywać tak dużej nieruchomości.

Kuzynka dziwnie się zachowywała

Halina i jej partner czekali na nas z niecierpliwością.

– Gdzie są te karty? – spytałam, kiedy wreszcie usiedliśmy przy stole.

– Może trochę później, później – Halina wyglądała na wystraszoną. – Najpierw chwilę posiedzimy, porozmawiamy...

Więc siedzieliśmy tam i rozmawialiśmy, a stół stał zupełnie pusty. Dostrzegłam, że Leszek staje się coraz bardziej zirytowany, chyba był głodny. Po mniej więcej godzinie również i mnie zaczęło burczeć w brzuchu. W domu nie zjadłam niczego, przecież byłam zaproszona na kolacje! Niespodziewanie zadzwonił telefon. Halina wyskoczyła jak porażona prądem i pobiegła z nim do kuchni, jakby miała tam jakieś wielkie sekrety.

– Przykro mi, ale w lodówce jest tylko światło – oznajmiła po powrocie z kuchni. – Może pojechalibyśmy do tej nowo otwartej knajpy? My płacimy! – zaproponowała.

– Może lepiej wrócimy do domu. Przesuniemy to na inną okazję – odpowiedziałam niepewnie.

– Nie, serdecznie zapraszamy, mam ochotę przepuścić nieco pieniędzy – oznajmił Krzysiek, moim zdaniem brzmiąc mało wiarygodnie.

Mieliśmy pojechać do restauracji

No więc wsiedliśmy do ich samochodu.

– Właściwie to gdzie jedziemy? – zapytałam, bo nie znałam tej drogi.

– Otworzyli niedaleko nową restaurację – odpowiedział Krzysiek, mocno trzymając kierownicę.

Nie zadawałam już więcej pytań, ale coś mi mówiło, że już poznaję tę drogę...

– Zobacz – szepnęłam do Leszka – chyba nowa restauracja jest blisko naszego domu.

Nie dotarliśmy jednak do żadnej restauracji, tylko do własnego domu. W każdym oknie świeciło się światło.

– Złodzieje! – wykrzyknęłam, a Leszek nawet nie czekał, aż Krzysiek zatrzyma auto, tylko szybko wysiadł.

Leszek pędził do domu, a ja za nim, trzymając torebkę jak tarczę. Jednak coś mi w tej sytuacji nie grało. Wszystko wydawało się zbyt głośne i zbyt jasne... Leszek jeszcze nie dotarł do drzwi, kiedy nagle się otworzyły.

– Niespodzianka! – wrzasnęli jednocześnie Adam, Aneta i Magda.

Prawie tam zemdlałam

Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

– Skąd się tu wzięliście? – zapytałam, przytulając i całując wszystkie dzieci. – Czy dzieci nie są chore na ospę? Czy dostałaś wolne? Czy nie powinieneś być teraz w Hiszpanii?

– Bliźniaki są już tutaj, nie mogą się doczekać, żeby wyrecytować ci życzenia – wyjaśniła mi Magda, prowadząc mnie do salonu. – Nie chcieliśmy ci mówić, że przyjeżdżamy, bo od razu zaczęłabyś sprzątać i cały tydzień byś spędziła w kuchni. Ale teraz, wszystko jest już gotowe, a ty możesz cieszyć się waszą rocznicą! Musieliśmy tylko wtajemniczyć w nasze plany ciocię Halinę.

– Ja jej dam, że nie powiedziała mi o niczym – powiedziałam niewyraźnie.

W salonie czekała na nas cała nasza rodzina. I muszę to przyznać, bawiłam się lepiej niż kiedykolwiek, ponieważ nie musiałam się niczym przejmować. Moje dzieci wszystkim się zajęły, a ja mogłam sobie siedzieć w fotelu jak jakaś królowa i spokojnie porozmawiać z każdym!

Mąż mnie zaskoczył

– No i co, czy to nie był świetny pomysł? – zapytał Leszek, kiedy ostatni gość opuścił nasz dom, a nasze córki i syn zaczęli sprzątać. – Byłaś tak pewna, że nie jestem w stanie cię zaskoczyć!

– To była twoja inicjatywa? – nie mogłam uwierzyć. – Ty zdrajco!

– Moja!

Na całe szczęście nie rozstawałam się z torebką, którą przygotowałam specjalnie na wypadek napadu. Leszek odczuł to na własnej skórze!

– Skoro tak obchodzisz się z własnym mężem, to pewnie nie masz ochoty jechać z nim na wakacje – zauważył Adam, patrząc, jak Leszek pociera sobie ramię. – A przecież zaplanowaliśmy dla was rejs do Szwecji, zawsze marzyłaś o tej podróży.

– Może jakoś wytrzymam z nim jeszcze chwilę – odpowiedziałam, patrząc na niego łaskawie.

Ale odpłacę mu za knucie za moimi plecami! Przez cały miesiąc nie zrobię mu jego ulubionych schabowych kotletów! I tak powinien zwrócić uwagę na swój zbyt wysoki poziom cholesterolu...