– Jeśli kolejny raz obleję egzamin, mogę zapomnieć o byciu lekarzem! – myślałem sfrustrowany, gdy ćwierć wieku temu ponownie próbowałem dostać się na wydział medycyny. – Może znajdę jakąś pracę, albo rzucę wszystko i wyjadę w Bieszczady? Może przepłynę Bałtyk i poproszę o azyl w Szwecji? – pod uwagę brałem różne scenariusze. – Może zacznę pić z desperacji, bo choć znam na pamięć cały materiał z biologii, chemii i fizyki, nadal brakuje mi punktów za pochodzenie robotniczo–chłopskie! Moje szanse na bycie lekarzem jako potomka i wnuka inteligenta ze szlacheckimi korzeniami są prawie żadne! 

Byłem przygnębiony

Udało mi się perfekcyjnie opanować wszystkie zagadnienia do egzaminów. Regularnie pożyczałem od kolegów ojca karty biblioteczne, dzięki czemu mogłem korzystać z akademickiej czytelni i uczyć się z podręczników, do których większość osób nie miała jednak dostępu. Dzięki temu, że perfekcyjnie posługiwałem się językiem angielskim, mogłem sięgać również po te w tym języku. Mogłem korzystać również z podręczników napisanych w języku niemieckim, ponieważ także ten język znałem naprawdę dobrze. W tamtych czasach nie było to zbyt powszechne, w szkołach uczyliśmy się przecież głównie języka rosyjskiego. Mój dziadek był znanym i szanowanym w okolicy lekarzem, a ja byłem jego ulubieńcem. Na wiadomość o tym, że nie zdałem egzaminu na medycynę, zareagował spokojem.

– Zdasz za rok! – powiedział. – Głową muru nie przebijesz!

Podczas drugiej próby poszło mi znacznie gorzej.

– Dałeś radę? – zapytał – Bądź szczery!

– Zawsze jestem szczery. Dałem radę. Nie mam jednak punktów za pochodzenie, co oznacza, że każdy robotnik jest przede mną. 

– Spróbuj jeszcze raz.

– Obawiam się, że czeka mnie wojsko! – odparłem na słowa dziadka.

Przez całe dwanaście miesięcy byłem zatrudniony na stanowisku salowego. Za moją pracę mogłem dostać dodatkowe punkty. Za skromne wynagrodzenie – na stażu zarobki były symboliczne – sprzątałem, myłem łazienki, nosiłem kubełka z różną zawartością, odnosiłem brudną pościel do pralni. Podczas pracy na internie spotkałem Lucynę. Była niezwykle piękna, a pacjenci po prostu ją uwielbiali. Czepek pielęgniarki podkreślał jej czarne włosy i brązową cerę. Nie mogłem uwierzyć, że pokochała właśnie mnie! Takiego nieśmiałego kujona, który interesował się tylko książkami. A jednak pocałowała mnie i szepnęła mi do ucha:

– Głuptasie, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo jesteś wspaniały! I inteligentny! Nie pozwolę, żebyś zmarnował swój potencjał. Będziesz lekarzem, cokolwiek by się działo!

Nadszedł czas egzaminów

Opuszczając salę, byłem naprawdę zadowolony. Testy wydawały się proste, wydawało mi się, że zaznaczyłem poprawne odpowiedzi. Wszystko, co mi teraz pozostało, to po prostu czekać na wyniki. Nadal wykonywałem swoje obowiązki w szpitalu, często zgadzając się na dodatkowe dyżury. Właśnie wtedy zauważyłem ich w pokoju lekarzy... Moją Lucynę i ordynatora! Starszego, dobrze ustawionego lekarza, który był doskonale znany w środowisku. Miał opinię nie tylko świetnego lekarza, ale również kobieciarza. Lucyna miała na sobie tylko jasne, cieniutkie pończochy i czepek z paskiem w kolorze czarnym.

Jej ciemna skóra błyszczała niczym mleczna czekolada. Owijała wokół tego łajdaka swoje długie nogi i tuliła się do niego dokładnie tak, jak kiedyś robiła to ze mną. Zauważyli mnie, ale nie zdecydowali się przerwać. On tylko odgonił mnie machnięciem ręki, więc zamknąłem drzwi i poszedłem się przebrać w swoje rzeczy. Lucyna dogoniła mnie, kiedy wychodziłem.

– Kochany, to nie ma żadnego znaczenia... On zna kogoś w Komisji. Obiecał, że Ci pomoże!

Pomyślałem, że mi serce pęknie, więc odwiedziłem dziadka i opowiedziałem mu całą historię.

Byłem już nawet spakowany

– Co byś zrobił w mojej sytuacji? – zapytałem.

– Masz dwie opcje: udawać, że niczego nie widziałeś i w ten sposób zyskać wdzięczność tego gnojka. Możliwe, że nawet zaproponuje ci pracę u siebie, kiedy skończysz studia. Ożeń się z Lucyną, bo dobrze jest mieć przy sobie kobietę, która zrobi „wszystko” dla swojego męża!

– Żartujesz sobie ze mnie?

– Ja? Przedstawiam ci tylko różne opcje! Jest jeszcze jedna... Załatwiłem Ci zagraniczną podróż. Nie pytaj o koszt ani kto mi w tym pomógł. Za miesiąc lecisz do Londynu. Korzystaj z życia! Otrzymasz ode mnie listę kilku adresów, które mogą Ci się przydać. To taka moja pomoc za nieodpowiednie pochodzenie. 

Oczywiście poszedłem sprawdzić listę przyjętych na medycynę. W tym momencie było mi już wszystko jedno, czy znajdę tam moje nazwisko. Tym razem jednak było. Co więcej, udało mi się dostać z czwartego miejsca! Długo zastanawiałem się nad tym, co teraz zrobić.

Byłem już nawet spakowany. Jednak tak naprawdę w ostatniej chwili zdecydowałem się zmienić zdanie. Uznałem, że pora przebaczyć Lucynie. Naprawdę kochałem tę kobietę, a ona odwzajemniała moja uczucia. Zdecydowałem się na ślub z nią. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem do dzisiaj, a ja...cieszącym się doskonałą opinią lekarzem w naszym małym miasteczku.