Witek, mój mąż, ostatnio bardzo dużo pracował. W ogóle nie mieliśmy czasu, żeby pobyć tylko we dwójkę. Ucieszyłam się więc niezmiernie, gdy skończył wreszcie duży projekt, nad którym siedział tak długo. Tym bardziej że zaproponował wtedy, abyśmy spędzili urlop na południu Hiszpanii! Plaża, słońce i my... Czy to nie cudowne tak uciec od wszystkiego chociaż na krótką chwilkę?

Jestem nauczycielką w szkole podstawowej. Wydawałoby się, że przez dwa miesiące wakacji zdążyłam porządnie sobie odpocząć. Ale gdzie tam! Latem nie pojechaliśmy na żaden urlop, bo mąż musiał pracować. No dobrze, byliśmy przez tydzień u babci Helenki pod miastem. Witek całymi dniami układał kafelki w łazience, a ja wekowałam pomidory. I takie to były wakacje. Ucieszyłam się z tego wyjazdu do Hiszpanii jak głupia i cały wieczór, zamiast poprawiać klasówki, marzyłam o ciepłych krajach. Potem zadzwonił tata i zrozumiałam, że nigdzie nie pojadę.

Tata był samotny

Poza wspólnymi genami łączy mnie z nim niewiele. Bo i jaką więź można zbudować przez rok? Akurat tyle czasu minęło, odkąd zdecydował się wrócić na stałe z Kanady, gdzie wyjechał, zostawiając mamę i mnie. Był jednak moim ojcem. Nie mogłam pozwolić, aby spędzał czas zupełnie sam. Spojrzałam niechętnie na wyświetlacz i odebrałam telefon.

– Cześć, córa! Jak leci? – tata przywitał się radośnie.

Irytacja, którą poczułam w pierwszej chwili, wyparowała nagle bez śladu. 

– Po staremu. A co u ciebie? – spytałam z autentycznym zainteresowaniem. 

– Ja właśnie w tej sprawie! – zawołał z entuzjazmem. – Słuchaj, Martuchna... Co byś powiedziała, jakbym was oboje z Witkiem zabrał w sobotę na koncert Rihanny? Będzie czadersko!

Przyzwyczaiłam się już, że tata lubi słuchać młodzieżowej muzyki i używać takiegoż słownictwa. Bawiło mnie to nawet.

– Świetnie, bardzo chętnie się wybierzemy – odparłam ucieszona, lecz po chwili coś mi się przypomniało. – Nie, przepraszam cię tato, ale nie mogę.

– No nie mów! – posmutniał.

– A już zabukowałem bilety...

– Nic nie poradzę, tato, mam zobowiązania. Możesz przecież zaprosić kogoś innego – próbowałam go pocieszyć.

– Kogo? – żachnął się niemile. – Wiesz, że oprócz ciebie nie mam żadnej przyjaznej duszy.

No tak, znowu mi to robił. Brał mnie na litość. Przecież już wiedział, że to zawsze działa... Postanowiłam grać na zwłokę.

– Zadzwonię wieczorem i wtedy pogadamy, okej? – powiedziałam i odłożyłam słuchawkę.

Miałam swoje plany

Kurczę, co robić? Było mi przykro, że odmówiłam tacie, ale naprawdę miałam ważny powód. W sobotę byliśmy wraz z mężem zaproszeni na przyjęcie z okazji piętnastej rocznicy ślubu mamy i Marcina, mojego ojczyma. Już tydzień temu obiecaliśmy im, że na pewno przyjdziemy. Zresztą było oczywiste, że musimy do nich pójść – w końcu to moja najbliższa rodzina! Dręczyła mnie jednak myśl, że sprawię tacie zawód. Na pewno niełatwo było mu zdobyć bilety na koncert tak wielkiej gwiazdy jak Rihanna. Musiał się nieźle postarać! W dodatku zrobił to z myślą o mnie. Wiedział, jak bardzo lubię tę piosenkarkę.

Zanim wróciłam do domu, podjęłam decyzję: mama z Marcinem z pewnością zrozumieją, jeśli urwiemy się wcześniej.

– Chyba całkiem na głowę upadłaś! – mój ukochany spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby wyrosła mi dodatkowa para uszu. – Pójdziemy do twoich rodziców na całą imprezę i nawet nie próbuj protestować. To kwestia szacunku. Rihanna jeszcze w Polsce wystąpi, a oni nie będą mieć drugi raz piętnastej rocznicy. 

– Ale tacie będzie przykro – nie ustępowałam. – Wiesz, że ma tylko mnie. Reszta rodziny nie chce z nim gadać.

– Jak nagle sobie wraca po dwudziestu latach nieobecności, to czego innego się spodziewa?

No i zaczęła się litania! Ponoć odkąd ojciec znów pojawił się w moim życiu, straciłam rozum. Cieszę się jak mała dziewczynka i lecę na każde jego skinienie.

Mąż był na mnie zły, ale miał rację

– Zachowujesz się, jakbyś zapomniała, że zostawił ciebie i matkę, gdy najbardziej go potrzebowałyście – pienił się Witek.

– Pożyczył nam ostatnio pieniądze na spłatę samochodu – przypomniałam mężowi, próbując jakoś bronić ojca. 

– Biorąc pod uwagę, że nigdy grosza nie wydał na twoje wychowanie, to żadne bohaterstwo – wzruszył ramionami. – Poza tym przypominam ci, że mama z Marcinem też się dorzucili i nawet nie wspomnieli, że trzeba im coś oddawać!

– Doskonale zdaję sobie sprawę, że ojczym dał mi więcej niż tata – zaczęłam się tłumaczyć.

– Zawsze był dla mnie dobry i kocham go, ale ojca też kocham. 

Wierzę, że się zmienił i na starość pragnie naprawić swoje błędy. 

– I tylko to się dla ciebie liczy? – spytał Witek ze złością. – Może jeszcze zaraz mi powiesz, że nie pojedziemy do Hiszpanii, bo biedny tatuś nie może zostać sam?! I trzeba dać mu możliwość rehabilitacji za te wszystkie lata, podczas których nie pamiętał, że ma małą córeczkę?!

Odwróciłam wzrok, żeby mąż nie zauważył, że trafił w sedno. To nie był najlepszy moment, aby rozpoczynać ten temat. A jednak on znał mnie już bardzo dobrze i z wyrazu mojej twarzy domyślił się, co jest na rzeczy.

– Więc jednak! – krzyknął z wściekłością. – Wiesz, co ci powiem? Twój tata może i próbuje naprawiać swoje błędy, ale psuje przy tym coś zupełnie innego... Masz własne życie, więc zastanów się nad tym, co jest ważne.

Po tych słowach wyszedł, zostawiając mnie samą z myślami.

To nie miała być kara

Jeszcze tego samego wieczora zadzwoniłam do taty i wyjaśniłam mu, dlaczego nie skorzystamy z jego propozycji. Po drugiej stronie zapadła długa cisza.

– Rozumiem – westchnął w końcu tata. – Chcecie mnie ukarać za to, że wyjechałem.

– To nie tak!– zaprotestowałam, lecz mnie nie słuchał.

– Wszystko się poustawiało przez ten czas, kiedy mnie nie było. Potrzebny tu jestem jak piąte koło u wozu!

– Nie przesadzaj – odparłam łagodnie i zmieniłam temat.

Jednak on nie dał za wygraną. Znów próbował we mnie wzbudzić poczucie winy i już prawie mu się to udało, kiedy przypomniałam sobie słowa mojego męża. Postanowiłam być twarda i na to nie pozwolić.

– Tak przy okazji, tato – rzuciłam niby od niechcenia. – Wybieramy się z Witkiem do Hiszpanii niedługo. Fajnie, prawda?

– Czyli będę siedział sam jak palec... – stwierdził mój ojciec urażonym tonem.

– Nieprawda, masz przecież zaproszenie do babci Helenki. Będzie tam cała rodzina. 

– Jasne, bardzo chętnie posiedzę z gościem, który zabrał mi żonę! – nie mógł powstrzymać się od ironii.

„Bogu dzięki, że Witek wpadł na pomysł wyjazdu – pomyślałam. – W końcu sobie odpocznę od taty i wszystkich jego żądań”. W tym momencie miałam już naprawdę dość tego szantażu emocjonalnego i postanowiłam cieszyć się swoimi planami,