Żyję sama, nie mam żadnego majątku i nie udało mi się zgromadzić niczego wartościowego. Moja emerytura jest niewielka, więc ledwo wiążę koniec z końcem. Gdybym nie miała mieszkania na własność, żyłabym w totalnej biedzie, nawet nie miałabym gdzie mieszkać! A tak, mam niewielkie, bo tylko czterdzieści metrów kwadratowych, ale własne. Nawet na nie musiałam długo oszczędzać, a dzięki oszczędnościom mogłam je odkupić od spółdzielni. Udało mi się to i teraz czuję się trochę lepiej, myśląc, że jeśli nagle spotkałoby mnie jakieś nieszczęście, to przynajmniej mam jakieś zabezpieczenie. 

Siostra była za dobra

Jestem jedynaczką, mam tylko przyrodnią siostrę, która jest ode mnie młodsza o prawie dekadę. Jola ciągle pracuje. Twierdzi, że chciałaby jak najdłużej, ponieważ wtedy mogłaby wspierać swoją córkę finansowo. Moja siostrzenica od zawsze zmaga się z problemami finansowymi. Nie skończyła szkoły, nie ma zawodu, a dodatkowo wychowuje dwójkę dzieci i ma męża, który nie pracuje nawet na etat, a tylko łapie dorywcze zlecenia. Pracuje jako hydraulik i mógłby zarabiać dużo, ale on woli sobie pospać. Przez to żyją w biedzie i bez pomocy innych nie byliby w stanie sobie poradzić.

Wszyscy żyją na kupie, na takim samym metrażu jak mój, bo Jola ma identyczne mieszkanie, tylko kilka bloków dalej. Oni właściwie nie mają szansy na własne cztery kąty, no chyba że jakimś cudem wygrają w lotto, dlatego cała rodzina co tydzień wypełnia losy i liczy na cud. Mam przyjacielskie stosunki z siostrą, mimo że często irytuje mnie jej zarozumiałość i niczym niezmącona miłość do córki. Wydaje mi się, że Jolka mogłaby oszukać cały świat, aby tylko jej Dagmarka na tym zyskała. Nie miałaby wtedy żadnych wyrzutów sumienia.

– Nie widzisz, że zwyczajnie cię wykorzystują? – zastanawiałam się na głos. – Oni sobie śpią do południa, a ty zrywasz się rano przed pracą, żeby zawieźć dzieci do przedszkola! Cały czas jesteś w drodze, coś robisz...

– I co z tego? – odpowiadała Jola ze śmiechem. – Przecież ruch to zdrowie! A co, mam siedzieć bezczynnie na tyłku? Przynajmniej nie mam problemów z nadwagą. Mam figurę jak nastolatka, no weź, zobacz sama!

Rzeczywiście, była bardzo szczupła, ale to dlatego, że nigdy nie jadła do syta przez tych darmozjadów.

Wpadła na szalony pomysł

Przyszła do mnie i od razu wypaliła:

– Słuchaj, powinnaś wspierać młodych! Przecież jesteś najbliższą rodziną, jesteś ciotką Dagmary i pewnie też cię smuci, kiedy patrzysz, jak im jest ciężko.

– Wiesz co, bardziej mi jest przykro, kiedy widzę, jak to tobie jest ciężko – zaznaczyłam. – O co chodzi?

– Posłuchaj – rozpoczęła – młodzi powinni mieć własne mieszkanie, zgadza się?

– No zgadza się, ale co ja z tym mam wspólnego? – zdziwiłam się.

– Oj, kochana. Naprawdę dużo masz z tym wspólnego, ponieważ jeśli ty byś się przeprowadziła do mnie, a oni do ciebie, to wszyscy byliby zadowoleni.

Zaskoczyło mnie to.

– Serio mówisz o wszystkich? – spytałam nieśmiało – O mnie też?

– Oczywiście! Czułabyś się u mnie jak w raju! Dałabym ci duży pokój, kuchnia i łazienka byłyby do wspólnego użytku, ale ja i tak rzadko bywam w domu, więc miałabyś pełną swobodę. No a poza tym, zastanów się, ile byś zaoszczędziła! Nie musiałabyś płacić czynszu ani innych opłat. W twoim portfelu zostałoby kilka dodatkowych groszy.

– Jolu, ale kto miałby płacić za moje mieszkanie?

– No... Daga i Irek!

– Żartujesz sobie? Przecież oni nawet nie pracują! U ciebie nie płacą za nic, a u mnie mieliby nagle płacić? Co ty opowiadasz?

– No, pomagałabym im. Tak jak do tej pory – oznajmiła Jola.

– Skąd na to wszystko weźmiesz? Chcesz utrzymać dwa mieszkania i jeszcze im zawozić jedzenie każdego dnia? Zarabiasz aż takie kokosy?

– Na początek wzięłabym jakiś kredyt. Jakoś bym dała radę to płacić...

– Ale przecież już masz zaciągnięte dwie pożyczki. Chcesz się zadłużyć jeszcze bardziej?

– Irek mówi, że zacznie pracować na stałe. Pomoże, na pewno pomoże, dołoży się...

Niech najpierw znajdzie tę pracę, a potem o tym porozmawiamy – powiedziałam, w tym momencie już bardzo wkurzona.

– Ale on mówi, że potrzebuje motywacji... Oboje są tacy podekscytowani, że mogliby mieć wreszcie swój własny kąt!

– No proszę, to już wszystko ustaliliście? Bez mojej wiedzy, bez mojej zgody?

– Przecież ci mówię teraz! Dlaczego jesteś taka zła? Daga nawet uważa, że to ty powinnaś im to zaproponować, bo po co ci takie duże mieszkanie, skoro mieszkasz tu sama? U mnie byłoby ci miło, wygodnie i nie czułabyś się tak samotna...

– Nie jestem samotna – stanowczo odpowiedziałam. – Powiedz swojej Dadze, że nie musi się o mnie aż tak troszczyć i nie musi mi organizować mojego życia. Niech lepiej zatroszczy się o swoje!

No i tak między nami doszło do wielkiej kłótni! Moja siostra nie rozumiała, jak ogromną jest egoistką i jak mało szanuje moje uczucia, myśląc tylko o swojej córce i jej mężu, który nawet nie umie znaleźć pracy.

Obraziła się na mnie

Mimo że prawdopodobnie coś tam do niej docierało, to była zupełnie obojętna na moje emocje. Nie odzywała się do mnie przez jakieś dwa tygodnie. Nie dawała żadnego znaku, że żyje. Ja też postanowiłam, że nie odezwę się pierwsza. Myślałam, że odpuści, że zrozumie, jak bardzo nie na miejscu była jej propozycja, ale bardziej się pomylić nie mogłam. Bo przyszły do mnie razem: Jola i jej Dagmara. Bez żadnych uprzedzeń przystąpiły do ataku. Nie byłam na to przygotowana...

– Irek powiedział, że odejdzie od nas, jeśli nie wyprowadzimy się od mamy – zaczęła wywód moja siostrzenica. – Jestem pewna, że zrobi tak, jak powiedział. Jest uparty. Jeżeli ciocia nie zmieni swojego zdania, zostanę sama z dwójką dzieci...

– I chcesz na to pozwolić, Teresa? – dołączyła do tyrady moja siostra. – Przyszłość tych dzieci leży w twoich rękach!

Patrzyłam, jak te dwie wściekłe kobiety tylko czekały na to, żeby mnie wydoić. Nie okazywały litości. Co je obchodzi jakaś tam staruszka, samotna krewna? Byłam przecież tylko przeszkodą do przejęcia mojego mieszkania! Bo upierałam się, żeby zostać, bezczelna ja.

– Jest jeszcze inna opcja – odezwała się po chwili Jolka. – Jeśli naprawdę nie chcesz się stąd wyprowadzić, to może ja bym mogła zamieszkać u ciebie? Wtedy oni zostaną sami... A my jakoś sobie tutaj poradzimy! Nie bierzesz pod uwagę jednej rzeczy; starzejesz się, możesz niedługo potrzebować opieki. Kto wtedy ci pomoże?

Czułam, jakbym była zwierzyną, za którą goni myśliwy. Miałam wrażenie, że zaraz wpadnę w ich zasadzkę! Zamierzali mnie złapać i ogołocić. Wiedziałam, że muszę się bronić!

– Nie ma mowy – odpowiedziałam pewnie jak nigdy wcześniej. – Nie pozwolę się szantażować.

– Pamiętaj tylko – ostrzegła mnie Jola – jeśli teraz wyjdziemy, to choćbyś nie wiem, jak prosiła, nie wrócimy! Często słyszy się i czyta o takich przypadkach, że kogoś tam znajdują po długim czasie, bo nikt nie wiedział... Ale dobrze, jak tam sobie chcesz!

– Tak właśnie chcę, a teraz do widzenia!

Byłam tak wściekła, że przez kilka kolejnych dni nie zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam. Dopiero teraz zaczynam o tym myśleć. Może powinnam była się zgodzić? W końcu to jest moja rodzina. A co jeśli Irek naprawdę zostawi Dagmarę? Będę się czuła bardzo źle! Wciąż mogę przecież zmienić decyzję...Tylko że czuję, że to będzie błąd. Mimo wszystko.