Reklama

Mieszkam z rodzicami w małym, przytulnym domu na obrzeżach miasta. Wychowano mnie w duchu surowych zasad katolickich. Zawsze starałam się być posłuszną córką, spełniać oczekiwania mamy i taty, którzy dumni byli z tego, jak dobrze sobie radzę w życiu. Na zewnątrz wszystko wyglądało idealnie – przykładna rodzina, wzorowe życie, szczęście i spokój. Ale w środku? W środku była jedna wielka burza.

Reklama

Od kilku miesięcy żyję w strachu. Moje ciało zdradziło mnie – zniknął mój cykl, a poranne mdłości stały się stałym elementem mojego dnia. Wciąż mam przed oczami ten moment, kiedy zrozumiałam, że jestem w ciąży. Przerażenie, które wtedy czułam, towarzyszy mi do teraz. Nie mogę spać, nie mogę jeść, bo cały czas myślę o tym, co powiedzą rodzice, kiedy się dowiedzą. Jestem ich dumą, ich oczkiem w głowie. A teraz? Jak mogłam doprowadzić do tego, że wszystko to, co budowali przez lata, może runąć przez mój jeden błąd?

Przyznałam się rodzicom

Kiedy poszłam do ginekologa, jeszcze miałam nadzieję, że to tylko stres, że wszystko wróci do normy. Ale kiedy lekarz potwierdził moje najgorsze obawy, czułam, jakby cały świat mi się zawalił. Siedziałam na ławce w parku, trzymając wynik testu, i próbowałam sobie to jakoś poukładać w głowie. Jak mogłam być tak głupia? Jak mogłam do tego dopuścić?

– Co teraz zrobię? – szepnęłam do siebie, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Wieczorem, kiedy rodzice wrócili do domu, czułam, że muszę im powiedzieć. Wiedziałam, że nie mogę tego dłużej ukrywać, ale jak miałam spojrzeć im w oczy? Przy stole panowała cisza. Ta cisza była nie do zniesienia. Czułam, jak coś we mnie pęka, jak wszystko, co do tej pory było stabilne, rozpada się na drobne kawałki. Nie mogłam już tego dłużej tłumić.

– Mamo, tato... ja... jestem w ciąży – wykrztusiłam w końcu, a łzy zaczęły płynąć strumieniami po moich policzkach.

Rodzice zamarli. Mama odłożyła sztućce, a tata spojrzał na mnie tak, jakby nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Przez chwilę nikt się nie odzywał. Czułam, jak ich rozczarowanie wypełnia cały pokój, jakby to był gęsty, duszący dym.

Byli w szoku

Mama była pierwsza, która odzyskała głos. Jej twarz była blada, a oczy wypełnione złością i smutkiem jednocześnie. Nigdy wcześniej nie widziałam jej tak roztrzęsionej. To, co zaczęła mówić, było jak cios w serce.

– Jak mogłaś nam to zrobić, Kinga?! – krzyknęła, a w jej głosie było tyle bólu, że sama prawie nie mogłam tego znieść. – Co powiemy ludziom? Jak spojrzymy sąsiadom w oczy?

Tata, który zawsze był spokojny i opanowany, tym razem wyglądał, jakby cały świat mu się zawalił. Odsunął się od stołu, jakby próbował znaleźć dystans do tego, co właśnie się wydarzyło. Spojrzał na mnie z takim rozczarowaniem, że poczułam, jak łzy napływają mi do oczu jeszcze bardziej.

Kto jest ojcem? – zapytał cicho, zimnym tonem, który mroził mi krew w żyłach. – Musimy to wiedzieć.

Stałam się grzesznicą

Nie mogłam dłużej tego ukrywać. Znałam odpowiedź, ale powiedzenie jej na głos wydawało mi się niemal niemożliwe. Jednak wiedziałam, że muszę to zrobić. Spojrzałam na nich, czując, jak cała odwaga mnie opuszcza.

– To... Piotr – wyszeptałam w końcu.

Słowa te zawisły w powietrzu, a czas jakby się zatrzymał. Mama chwyciła się za głowę, jakby próbowała powstrzymać napływające myśli. Piotr, bliski przyjaciel rodziny, żonaty mężczyzna... To, co powiedziałam, brzmiało jak najgorszy koszmar.

Nagle mama wstała z krzesła i spojrzała na mnie z pogardą, jakiej nigdy wcześniej u niej nie widziałam. Jej oczy płonęły gniewem, a głos trząsł się pełen wściekłości.

Jak mogłaś się tak poniżyć, Kinga? Jesteś grzesznicą! Zhańbiłaś naszą rodzinę, splamiłaś nasze imię! Chyba spalę się ze wstydu!

Jej słowa uderzały mnie raz za razem, a ja czułam się coraz mniejsza, jakby powoli miała mnie pochłonąć ziemia. Tata, choć wstrząśnięty, próbował jakoś to przetrawić, ale wiedziałam, że dla niego też to było nie do zniesienia.

Nie mogłam kryć ojca dziecka

Następnego dnia rodzice zdecydowali się porozmawiać z Piotrem. Nie miałam pojęcia, co zamierzają zrobić, ale wiedziałam, że nic już nie będzie takie samo. Siedziałam w swoim pokoju, gdy oni rozmawiali w salonie. Słyszałam tylko podniesione głosy, ale nie mogłam zmusić się, by tam zejść.

Kiedy Piotr wszedł do naszego domu, czułam, jak powietrze wypełnia się napięciem. Wiem, że tata spojrzał na niego surowo, a mama nie mogła opanować emocji.

– Kinga nam wszystko powiedziała – zaczęła mama, jej głos drżał z gniewu.

Piotr nie miał dokąd uciec. Przyznał się do wszystkiego, ale tłumaczył się, mówiąc, że to był błąd, że to nie powinno się wydarzyć.

To była chwila słabości... Nigdy tego nie planowałem. Ale nie mogę zostawić swojej rodziny – mówił, a jego głos był pełen poczucia winy.

Mama, która zawsze była opanowana, teraz nie mogła już dłużej powstrzymać się od krzyku.

– Jak mogłeś? Byłeś dla nas jak brat, a teraz zniszczyłeś wszystko! Oboje jesteście grzesznikami.

Tata, choć wciąż wstrząśnięty, starał się zachować spokój. Wiedziałam jednak, że ich przyjaźń została bezpowrotnie zniszczona.

Nikt mi tego nie wybaczy

Mama wiedziała, że musi powiedzieć Ewie, żonie Piotra, całą prawdę. Choć było to dla niej trudne, postanowiła spotkać się z nią i wyznać, co się stało. Gdy tylko zobaczyłam mamę wracającą z tego spotkania, wiedziałam, że nie poszło dobrze. Jej twarz była zaczerwieniona, a oczy spuchnięte od płaczu.

Ewa, kiedy usłyszała prawdę, była w szoku. To było dla niej jak cios prosto w serce. Zniszczyłam jej życie.

– Jak mogłaś nam wszystkim to zrobić? – zapytała mama, na co nie potrafiłam odpowiedzieć.

Czułam się okropnie. Wszystko, co znała, zostało zburzone przez moją jedną decyzję.

Po tej rozmowie nie było już odwrotu. Wszystko zostało zrujnowane. Tata próbował znaleźć rozwiązanie, ale nie było łatwo. Piotr zaoferował wsparcie finansowe, ale to było za mało. Wiedziałam, że nigdy nie będzie ojcem dla tego dziecka. A ja? Byłam zrozpaczona, pełna poczucia winy, osamotniona w swoim strachu.

Mama nie mogła znieść myśli o tym, co się stało. Zaczęła rozważać, co zrobić z dzieckiem, ale tata, choć zraniony, starał się jakoś nas podtrzymać na duchu. Wiedziałam, że to dziecko zmieni wszystko, że nigdy nie będę mogła wrócić do tego, co było wcześniej. Ale mimo wszystko zdecydowałam się je urodzić.

Każdego dnia, patrząc w lustro, widzę nie tylko siebie, ale i przyszłość, która wymaga ode mnie więcej siły, niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić. Życie już nigdy nie będzie takie samo, ale wiem, że muszę stawić temu czoła, bez względu na to, jak trudne to będzie. To kara za romans z żonatym mężczyzną.

Reklama

Kinga, 22 lata

Reklama
Reklama
Reklama