„Kluczem do sukcesu miały być słodkie perfumy i moje długie nogi. Awans przez łóżko to sposób na życie”
„Moje serce zabiło szybciej, a głowa była pełna myśli. Czy naprawdę wszyscy wiedzieli o moim romansie? Jak to wpłynie na mój wizerunek? Nie mogłam uwierzyć, że moje relacje z szefem mogły mieć takie konsekwencje”.

- Redakcja
Każdego ranka budzę się z myślą, że moja kariera jest najważniejsza. Nie mogę pozwolić sobie na błąd, na chwilę słabości. Od kilku lat próbuję piąć się po szczeblach tej drabiny i jak dotąd radzę sobie nieźle. W biurze czuję się jak ryba w wodzie, a moje relacje z szefem są dość bliskie. To sprawia, że czasem zastanawiam się, w jakim stopniu moje sukcesy są wynikiem ciężkiej pracy, a w jakim wyrazem sympatii. Czasami te myśli mnie dręczą, ale determinacja pcha mnie naprzód. Muszę podejmować decyzje, które nie zawsze są jednoznaczne moralnie. Ale tak to już jest w tym świecie.
Poczułam przyjemne ciepło na policzkach
Romans z Adamem zaczął się zupełnie niespodziewanie. Po jednym z wieczornych spotkań integracyjnych odprowadził mnie do domu. Nie było niczego szczególnego w tej chwili, ot, dwójka ludzi wracających późnym wieczorem po udanym dniu pracy. Ale wtedy, pod drzwiami mojego mieszkania, wszystko zmieniło się w jednej chwili.
–Chciałem ci podziękować za dzisiejszy dzień – powiedział, a ja zauważyłam, jak jego oczy błyszczą w blasku ulicznej latarni. – Naprawdę świetnie sobie poradziłaś z tym projektem.
Poczułam przyjemne ciepło na policzkach. Jego pochwała była jak balsam.
– Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
Wtedy nagle, jakby w przypływie odwagi czy chwilowego szaleństwa, Adam pochylił się i pocałował mnie. Byłam zaskoczona, ale nie odepchnęłam go. W głębi duszy chciałam tego, choć wiedziałam, że to krok, którego nie powinno się podejmować bez namysłu. Od tej chwili nasze spotkania po pracy stały się regularne. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a ja czułam się, jakby świat należał do mnie.
– Wiesz... – powiedział pewnego razu Adam, przerywając ciszę. – Jeśli będziesz tak dalej pracować, mogę pomóc ci z tym awansem.
Z jednej strony jego słowa były dla mnie jak poezja, ale z drugiej zasiewały wątpliwości. Czy robię to wszystko tylko dla awansu? Czy naprawdę mi na nim zależy? A może to uczucia do Adama są silniejsze, niż myślałam?
Zimny dreszcz na plecach
Coraz częściej zaczęłam zauważać, że w firmie coś jest nie tak. Współpracownicy, z którymi dotąd miałam całkiem dobre relacje, zaczęli unikać mojego wzroku, a rozmowy w mojej obecności stawały się coraz bardziej zdawkowe. To wszystko budziło we mnie niepokój, ale starałam się to ignorować, wmawiając sobie, że przesadzam. Podczas przerwy na lunch postanowiłam podejść do koleżanki z działu marketingu, z którą dotąd dobrze się dogadywałam.
– Coś się dzieje? Mam wrażenie, że wszyscy zachowują się jakoś... dziwnie.
Kasia spojrzała na mnie z wyrazem, którego nie potrafiłam zinterpretować.
– Wiesz, ludzie gadają... – zaczęła, ale jej głos był pełen wahania.
– O czym? – zapytałam, choć podejrzewałam już odpowiedź.
– No... o tobie i szefie. Wiesz, jak to jest w biurze – powiedziała, nie patrząc mi w oczy.
To jedno zdanie wystarczyło, by poczuć zimny dreszcz na plecach. Oczywiście, że ludzie plotkowali. Moje serce zabiło szybciej, a głowa była pełna myśli. Czy naprawdę wszyscy wiedzieli o moim romansie? Jak to wpłynie na mój wizerunek? Czy to dlatego unikali mnie inni współpracownicy? Nie mogłam uwierzyć, że moje relacje z szefem mogły mieć takie konsekwencje. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Czułam narastający niepokój, ale nie miałam pojęcia, jak się z tym uporać.
Jak cios w brzuch
Tego dnia poczułam się, jakby grunt usuwał mi się spod nóg. Podsłuchałam przypadkową rozmowę w kuchni, gdzie grupka kolegów z pracy mówiła o mnie.
– Aśka? No pewnie, że kręci z szefem. Wszyscy o tym wiedzą – usłyszałam głos jednego z nich.
– Karierowiczka, innego słowa nie znajdę – dodał ktoś inny.
Te słowa były jak cios w brzuch. Wszystko, co zbudowałam, mogło się teraz rozpaść. Wściekłość i strach wzięły górę. Musiałam porozmawiać z Adamem. On zawsze wiedział, jak sobie radzić z takimi sytuacjami. Kiedy weszłam do jego gabinetu, zastałam tam jedynie pusty fotel i zamknięty laptop. Sekretarka powiedziała mi, że Adam nie pojawił się w pracy i nie wiadomo, kiedy wróci. Moje serce zabiło szybciej. Jak mógł tak po prostu zniknąć, zostawiając mnie z tym wszystkim? Poczułam się zdradzona, jakby nagle cały świat sprzysiągł się przeciwko mnie. Musiałam podjąć decyzję, co zrobić dalej, jak poradzić sobie z konsekwencjami. Musiałam znaleźć sposób, by uratować swoją karierę i reputację.
Wszystko było iluzją
Zaczęłam myśleć o tym, jak to wszystko się zaczęło. Pierwsze spotkanie z Adamem pamiętam jak dziś. Było to na jednym z firmowych eventów, gdzie każdy próbował się wyróżnić i zaprezentować z jak najlepszej strony. Ja starałam się nie odstawiać w tyle. Pamiętam, jak nasze spojrzenia się spotkały i poczułam wtedy coś, czego nie potrafię opisać. To było jak iskra, która powoli przeradzała się w płomień.
– Wyglądasz na osobę, która wie, czego chce – powiedział Adam z uśmiechem, który zawsze miał w zanadrzu.
– A ty wyglądasz na kogoś, kto lubi towarzystwo – odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
Teraz, siedząc samotnie w swoim mieszkaniu, czułam się winna i pełna żalu. Wściekłość mieszała się ze strachem o przyszłość. Przecież kiedyś wszystko wydawało się takie proste. Teraz jednak musiałam zmierzyć się z konsekwencjami. Gdzie był Adam, gdy najbardziej go potrzebowałam? Czy to wszystko było tylko iluzją, piękną fasadą, za którą kryło się jedynie rozczarowanie? Potrzebowałam czasu, by zastanowić się, co dalej. Musiałam znaleźć sposób, by odzyskać równowagę i uporać się z emocjami, które mną targały.
Potrzebuję twojej pomocy
Nie mogłam dłużej pozostawać w marazmie. Postanowiłam podjąć próbę odbudowy swojego wizerunku w firmie. Musiałam stawić czoła swoim błędom i jakoś to wszystko naprawić. Wiedziałam, że będzie to trudne, ale nie mogłam się poddać. Pierwszym krokiem było spotkanie z przełożoną. Nie była to rozmowa, na którą czekałam z niecierpliwością. Wiedziałam, że będzie bolesna, ale musiałam zaryzykować.
– Chciałam porozmawiać o tym, co ostatnio się dzieje – zaczęłam, próbując ukryć drżenie w głosie.
– Sytuacja jest poważna, a twoja reputacja w zespole została nadszarpnięta – powiedziała bez ogródek.
– Wiem. Popełniłam błąd, ale jestem gotowa zrobić wszystko, by odzyskać zaufanie zespołu – próbowałam tłumaczyć.
Jej twarz pozostała niewzruszona, ale dostrzegłam cień zrozumienia.
– Musisz pokazać, że jesteś gotowa na zmiany. Czeka cię długa droga. Ludzie nie zapominają szybko – dodała.
Porozmawiałam z kilkoma kluczowymi osobami w zespole, próbując zrozumieć ich punkt widzenia. Jednym z moich zaufanych współpracowników był Marek, który zawsze potrafił obiektywnie spojrzeć na sytuację.
– Naprawdę potrzebuję twojej pomocy. Czy jest coś, co mogę zrobić, by naprawić tę sytuację? – zapytałam, licząc na wsparcie.
– Najważniejsze jest, żebyś była szczera. Ludzie muszą zobaczyć, że zmieniasz swoje podejście – poradził.
Zrozumiałam, że przede mną ogrom pracy, ale byłam zdeterminowana, by odzyskać zaufanie i odbudować swoją karierę.
Czułam się oszukana
Siedząc przy oknie, patrzyłam na ruchliwe ulice miasta, które zawsze przypominały mi o tempie, w jakim toczy się moje życie. W ciągu ostatnich tygodni nauczyłam się więcej o sobie i o świecie korporacji niż przez wszystkie lata pracy. Moja kariera, dotychczas tak ważna, teraz wydawała się być tylko jedną z wielu rzeczy, które musiałam odbudować.
Przede mną była długa droga. Wiedziałam, że odzyskanie zaufania współpracowników nie będzie łatwe. Każda rozmowa, każdy gest musiał być szczery i autentyczny. Pracowałam nad tym, by stać się lepszą wersją siebie – zarówno zawodowo, jak i osobiście. Chociaż czułam się oszukana i zdradzona przez Adama, zrozumiałam, że nie mogę winić go za wszystko. Byłam dorosłą kobietą i musiałam wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje. Zastanawiałam się, jak bardzo moje ambicje przesłoniły mi prawdziwe wartości, które powinny kierować moim życiem. W końcu zrozumiałam, że najważniejsze było, by nigdy nie zatracić siebie w pogoni za sukcesem.
Joanna, 42 lata