Reklama

Już od początku naszej relacji Kaśka wyróżniała się sporą zazdrością w stosunku do mojej osoby. Na początku odbierałem to jako coś pozytywnego. Interpretowałem taką postawę mojej sympatii jako dowód jej uczucia do mnie. Podobało mi się, że chciała być jedyną kobietą u mego boku i tak wytrwale dążyła do tego celu. Niestety wraz z biegiem czasu ta przesadna zazdrość Kaśki zaczęła stawać się coraz bardziej uciążliwa.

Reklama

Utrzymywałem kontakty z dawnymi przyjaciółkami ze szkoły średniej i nie planowałem ich zrywać. W moim otoczeniu byli także kumple, którzy mieli partnerki, a zdaniem Kasi nie powinienem z nimi w ogóle gadać. Największy problem stanowiły wizyty koleżanek siostry, które odwiedzały nas w mieszkaniu.

Każda była podejrzewana o to, że chce mnie poderwać

No i oczywiście polowały uparcie tylko i wyłącznie na moją skromną osobę.

– Słuchaj kochanie, masz do mnie tak mało zaufania? – dopytywałem.

W odpowiedzi robiła niezadowoloną minę.

Teoretycznie ci ufam.

– Teoretycznie?

– Wiesz, Krzysiek, jak to wszystko wygląda. Tobie mogę zaufać, ale tym dziewczynom ani trochę. Znam się na takich panienkach.

– Jakich? – coraz bardziej zaskakiwały mnie jej przemyślenia.

– Takich, co pójdą na całość, byleby zdobyć chłopaka. A ja cię nikomu nie zamierzam oddawać.

Przychodziły takie chwile, gdy kusiło mnie, żeby jej powiedzieć, że wygaduje bzdury. Przecież wystarczyłoby, aby mi zaufała, i to szczerze.

– Skarbie, przecież wiesz, że tylko ty się dla mnie liczysz. Inne dziewczyny mnie w ogóle nie kręcą – starałem się do niej dotrzeć, ale nic do niej nie trafiało.

– To świetnie, że tak twierdzisz, ale ja i tak muszę mieć wszystko pod kontrolą. Mądra babka zawsze będzie miała oko na swojego faceta.

Takimi i innymi gadkami dawała mi do zrozumienia, że nasz związek jest dla niej ważny i podchodzi do niego na serio.

Nie planowałem zdrady, ale dobrze, że była czujna

Szczypta zazdrości pozytywnie wpływała na to, jak postrzegałem samego siebie. Poczułem się doceniony, a moja samoocena szybowała w górę. Powoli zacząłem jednak zauważać, że u mojej dziewczyny to rośnie w równie zawrotnym tempie…

Parę dni po imprezie imieninowej mojej siostry, zorganizowanej w pubie, Ala wpadła do mnie na pogaduchy. Usadowiła się na blacie biurka, gdzie akurat męczyłem się z pisaniem pracy zaliczeniowej.

– O co chodzi? – rzuciłem w jej stronę zniechęconym spojrzeniem.

Zawadzała mi, a i bez tego kiepsko mi szła robota.

– Krzysiek – powoli wypowiedziała te słowa – czy z twoją Kasią wszystko w porządku? No wiesz, u niej w głowie? – dopytywała.

– Nie bardzo wiem, o co ci chodzi?

Zdziwiło mnie to pytanie. Miałem wrażenie, że one się całkiem nieźle dogadują.

Wczoraj tak nawrzucała Justynie, jakbyście co najmniej się przespali.

– Możesz wytłumaczyć, o co chodzi? Bo nic z tego nie rozumiem. Justynie?

Justyna i Ala przyjaźniły się od przedszkolnych lat, dorastały razem, wspólnie spędzając czas na zabawach w piaskownicy. Darzyłem Justynę siostrzanym uczuciem.

– Zdaję sobie sprawę, że Kasia jest zazdrosna o ciebie – kontynuowała Ala. – To żadna tajemnica dla nas, ale teraz jej zachowanie przekroczyło wszelkie granice. Nazwała Justynę rozwiązłą jędzą i powiedziała że się puszcza na lewo i prawo.

– Dlaczego to zrobiła? Co ją do tego skłoniło?

– Jak to co? – Ala podniosła głos. – No przecież poszło o ciebie. Tańczyłeś z nią, zgadza się? No i gadaliście ze sobą, mam rację? – odpowiadała sama sobie. – Chyba nie powinieneś był tego robić. Przecież Kasia też tam była i chyba oczekiwała, że poświęcisz uwagę tylko jej. W sumie to może w ogóle nie powinieneś utrzymywać żadnych znajomości, zwłaszcza z kobietami. Ale znając Kasię, to pewnie jest zazdrosna o wszystkich naokoło ciebie, bez względu na to czy to facet, czy kobieta.

– Siostra, wszystko gra? Czy ty mówisz poważnie? Dobrze się czujesz? – w końcu udało mi się wcisnąć swoje trzy grosze.

– Ze mną w porządku – odparła. – Ale z tobą może być kiepsko, jeśli nie zakończysz tego związku albo nie załatwicie jakoś tych spraw między wami. Mówię ci, brat, tak dla twojego dobra.

Nazajutrz doszło między mną a Kaśką do ostrej wymiany zdań. Próbowałem wyciągnąć z niej, o czym gadała z Justyną. Odparła tylko, że kumpela mojej siostry ewidentnie na mnie leci, wręcz się ślini do mnie i że ona nie da na to swojej zgody.

Jeszcze bronisz tej rozwydrzonej panienki – darła się moja dziewczyna, kompletnie nad sobą nie panując. – A tak w ogóle, to jak ta zdzira w ogóle mogła iść z tym do ciebie. Najwyraźniej coś jest na rzeczy między wami, skoro tak zrobiła.

Z każdą chwilą byłem coraz bardziej zaskoczony

Gdyby przynajmniej miała jakiekolwiek podstawy, żeby wyciągać takie wnioski. W końcu nigdy nie zrobiłem niczego, co mogłoby wzbudzić w niej zazdrość.

Kaśka, skończ z tymi głupotami – w końcu nie wytrzymałem.

– To wcale nie są głupoty! – wrzasnęła. – Każdy widzi, że ona się w tobie podkochuje.

– To tylko twoja wybujała wyobraźnia – odpowiedziałem. – Powinnaś przeprosić Justynę.

– Co? Ja mam ją przepraszać? Chyba raczej ona mnie!

– A za co niby? – w tej samej chwili zdałem sobie sprawę, że lepiej było w ogóle się nie odzywać.

– Jak to za co?! Serio musisz o to pytać?! – darła się Kaśka. – Za to, że chciała mi faceta odbić. A ty co, jeszcze stajesz po jej stronie? – nie wytrzymała, rozpłakała się i wybiegła z pokoju.

Zawsze odwracała kota ogonem

Przez kilka dni mieliśmy przerwę w kontaktowaniu się ze sobą. Zdążyłem w tym czasie powiedzieć Justynie „przepraszam” za to całe zamieszanie.

– Daj spokój, nie masz za co mnie przepraszać – machnęła lekceważąco ręką. – A przynajmniej nie ty powinieneś to robić – uzupełniła po chwili.

Wiedziałem doskonale, że to nie jest moim obowiązkiem i że wina nie leży po mojej stronie. Jednak miałem pewność, że Kaśka sama z siebie nigdy się na to nie zdobędzie. W dwa dni po naszym sporze, wieczorem zadzwoniła, pytając, czy już sobie to wszystko poukładałem w głowie i czy jestem skłonny powiedzieć jej „przepraszam”.

Miałem ochotę zapytać „Niby za co miałbym przepraszać?”, ale ugryzłem się w język. Przecież zadanie tego pytania tylko rozpętałoby kolejną burzę. Stwierdziłem w duchu: „A niech jej będzie. Mogę rzucić jakieś przeprosiny, co za różnica?”.

Byłem naiwny, myśląc, że to nie będzie miało żadnego znaczenia. Okazało się jednak, że miało to ogromne znaczenie. Ataki zazdrości mojej dziewczyny zaczęły nasilać się z każdym dniem. Gdy po ukończeniu studiów zamieszkaliśmy pod jednym dachem, zaczęła kontrolować każdy mój krok z zegarkiem w ręku. Notowała godziny moich wyjść i powrotów z pracy. Wystarczyło, że utknąłem w korku i spóźniłem się o jakieś pół godziny, a Kaśka od razu podejrzewała nie wiadomo co.

Bywało tak, że wpadała do mojego biura w czasie pracy, żeby sprawdzić, czy aby na pewno nie wymknąłem się gdzieś z inną kobietą. Miałem tego wszystkiego serdecznie dość!

Całkiem niespodziewanie usłyszałem od koleżanki Kasi (notabene moja partnerka twierdziła, że miałem z nią romans i dlatego zerwały ze sobą kontakt), że jej ojciec był niepoprawnym uwodzicielem i romansował z każdą napotkaną kobietą. Odszedł od jej mamy, gdy Kasia rozpoczynała naukę w liceum, ponieważ jedna z jego licznych kochanek zaszła w ciążę.

– Od tamtej pory Kaśka ma problem z zaufaniem do jakiegokolwiek mężczyzny – stwierdziła koleżanka mojej dziewczyny.

Starałem się porozmawiać z moją wybranką, wytłumaczyć jej, że nie wszyscy faceci to podrywacze. Zgadzała się ze mną, ale jej zachowanie i tak pozostawało bez zmian.

Doszedłem do wniosku, że tak dłużej być nie może

W końcu nie wytrzymałem i powiedziałem „dość”! Zauważyłem, że moje koleżanki z pracy zaczęły trzymać się ode mnie z daleka, a tak naprawdę nie mieliśmy już wcale znajomych, bo Kasia w każdej babie upatrywała mojej potencjalnej kochanki.

– Słuchaj Kaśka, musisz wziąć się w garść – oznajmiłem stanowczo. – Tak dalej się nie da funkcjonować.

– O czym ty gadasz?

– O twojej chorobliwej zazdrości. To jest nienormalne, masz na tym punkcie fioła, powinnaś iść do jakiegoś specjalisty, skarbie – powiedziałem spokojnie.

– Daj spokój! – zdenerwowała się. – Jakbyś nie prowokował mojej zazdrości, to byłoby między nami wspaniale.

– Prowokował zazdrości? – teraz ja się wkurzyłem. – Niby w jaki sposób?

– Zawsze się spóźniasz – Kaśka zaczęła wymieniać – nigdy nie docierasz na czas, a jak gdzieś idziemy razem, to oglądasz się za każdą laską dookoła.

– Kaśka, gadasz od rzeczy! – nie dałem jej dokończyć zdania.

Uważam, że powinniśmy się pobrać – wypaliła ni z tego, ni z owego.

Oblał mnie zimny pot.

– Pobrać? – wybełkotałem.

– No tak. A co, nie chcesz ze mną być? Przestałam ci się podobać? A może masz kogoś na boku i dlatego nie chcesz stanąć ze mną przed ołtarzem?

Odnosiłem wrażenie, iż sinusoida jej uczuć oraz wątpliwości niebawem sprawi, że dostanę zawału. Czyżby sądziła, że małżeństwo rozwiąże wszelkie nasze kłopoty? Według mnie, to tylko dodatkowo wszystko zagmatwa.

– Wychodzę! – wrzasnąłem, łapiąc w pośpiechu kurtkę wiszącą na wieszaku.

– Gdzie się wybierasz? – dobiegło mnie zza pleców. – Wracaj tu zaraz!

Mimo to nie zawróciłem, nawet się nie obejrzałem.

Spędziłem noc u rodziców

Zero pytań. Idealnie. Poczułem ulgę. Ostatnio nikt nie ciągnął mnie za język. Kolejnego dnia pojawiłem się w domu po pracy. Kasia zafundowała mi karczemną awanturę na powitanie. Nie miałem najmniejszej ochoty niczego jej wyjaśniać ani się usprawiedliwiać. Przecież mogłem rzucić, że nocowałem u rodziców, ale zwyczajnie mi się nie chciało. „I tak w to nie uwierzy” – pomyślałem sobie.

Zmęczenie dawało mi się coraz bardziej we znaki. Dzień wcześniej moja dziewczyna niemal mi się oświadczyła, podczas gdy ja rozważałem zakończenie naszego związku i znalezienie partnerki, która nie męczyłaby mnie bezpodstawnymi podejrzeniami.

Następnego dnia po skończonej pracy spostrzegłem ją po przeciwnej stronie drogi. Początkowo sądziłem, że chce się pogodzić, ale nic bardziej mylnego. Kasia ukryła się przede mną w bramie i próbowała mnie śledzić. Miarka się przebrała.

– Skarbie – zwróciłem się do niej tamtego popołudnia – musisz pójść do specjalisty, inaczej będziemy musieli się rozejść.

– Rozejść? – uniosła brwi ze zdziwienia. – Do specjalisty? Po co miałabym iść do specjalisty?

– Nie mam pojęcia jak to załatwisz, ale to, co wyczyniasz, zdecydowanie odbiega od normy.

– Sugerujesz, że jestem jakąś wariatką?

– Dzisiaj mnie śledziłaś – powiedziałem, próbując zachować spokój w głosie. – Dlaczego to zrobiłaś?

Przez chwilę wyglądała na zbitą z tropu, ale szybko się opanowała.

Chciałam się przekonać, kto ci towarzyszy, gdy wychodzisz z pracy.

– Masz na myśli, czy przypadkiem nie jakaś babka, prawda? Wiesz, często opuszczam biuro w towarzystwie kobiet. W naszej firmie jest mnóstwo pań, sporo z nich to młode i atrakcyjne dziewczyny. Planujesz do końca życia mnie pilnować, kontrolować, śledzić każdy mój ruch? – nagle dostrzegłem w jej oczach prawdziwe przerażenie.

Ale ja cię tak strasznie kocham… – powiedziała szeptem.

– Ja ciebie również, ale już dłużej nie dam rady tego znieść. Albo przestaniesz z tą zazdrością, albo…

– No co? – weszła mi w słowo.

– Wyprowadzę się.

Na pewno już masz inną – Kasia łypnęła na mnie nieprzytomnym spojrzeniem.

– Mam tylko szczerze dość twojej zazdrości.

Jeśli Kaśka kochałaby mnie naprawę, zrobiłaby coś, aby uratować nasz związek.

Niestety, albo nie potrafiła, albo po prostu nie chciała się o to starać. Ostatecznie spakowałem manatki i powróciłem do domu rodzinnego. Kasia dzwoniła i przychodziła do mojej pracy, ale miałem przeczucie, że to i tak nic nie da. Nasze relacje się wypaliły. Zwłaszcza, że jednego dnia obiecywała, że się zmieni, a już następnego oskarżała mnie o niewierność. Żaden zdrowy na umyśle chłop by tego nie zniósł.

Reklama

Krzysztof, 28 lat

Reklama
Reklama
Reklama