„Od zawsze kochałem bratową. Gdy brat zmarł, w końcu po latach mogłem spełnić swoje fantazje”
„– Słuchaj, Hubert… – Mirka delikatnie zabrała ode mnie ten płaszcz. – Jak myślisz, czy to w porządku, jeśli taka dorosła babka jak ja zapyta byłego szwagra, czy by… no wiesz, czy by nie został u niej do rana?”.
- Listy do redakcji
Już od małego Adam traktował mnie jak swojego sługę, pośrednika i chłopca na posyłki. Często musiałem po nim sprzątać, nawet myć podłogę, a w nagrodę dostawałem jego przydziałowe słodycze. Trzeba przyznać, że mój brat nigdy nie skąpił i chętnie się dzielił. Poza tym był jednak nie do zniesienia. Manipulował bliskimi, mijał się z prawdą, nie dotrzymywał słowa i ciągle zmieniał sympatie. No i kochał się w kobietach. W sumie to prawie we wszystkich...
Brat szybko się ożenił
Zaledwie rok po ukończeniu edukacji na wyższej uczelni stanął na ślubnym kobiercu. Skradł serce wybrance swojego współpracownika. Grażynka emanowała optymizmem i wyrozumiałością. Przez długi czas przymykała oko na niewierność Adama, jednak po siedmiu wspólnych latach nawet ona, przez niektórych członków naszej rodziny zwana „świętą”, powiedziała dość. Adam nie wyobrażał sobie rozstania. Zapewniał, że się poprawi, błagał Grażynę o wybaczenie. Jego miłość do pociech, Piotrusia i Gabrysi, była ogromna i właśnie z uwagi na nie pragnął za wszelką cenę utrzymać rodzinę w całości.
Pamiętam, jak kiedyś przyszło mi odegrać rolę pośrednika i przekonać Grażynę, żeby dała bratu jeszcze jedną szansę, na okres roku. Ciężko mi ocenić, czy to moja wina, że nie podołałem temu wyzwaniu, czy może raczej bratowa twardo stąpała po ziemi i nie nabrała się na zapewnienia męża. Niezależnie od przyczyny, po paru tygodniach zażartych dyskusji, Grażyna wniosła sprawę rozwodową do sądu. Dzieciaki zostały pod opieką mamy, a Adam z powrotem zamieszkał z rodzicami.
Ożenił się drugi raz
Na początku brat mocno to przeżył, ale szybko doszedł do siebie. Jeszcze w trakcie procesu rozwodowego snuł plany odnośnie kolejnego małżeństwa... z niejaką Moniką. Niedługo potem Monika powiła Adasiowi synka, któremu dali na imię Karolek. W międzyczasie ja sam stanąłem na ślubnym kobiercu. Utrzymywałem regularny kontakt z bratem i jego nową wybranką, więc miałem okazję zauważyć, że Adam wreszcie się ustabilizował. Dobiegał już czterdziestki i świetnie mu szło w biznesie. Wkrótce zaczął jeździć w delegacje. Na początku krótkie, po dwa, trzy dni. Później Adama nie było w domu po tydzień albo i dłużej.
Moja szwagierka Monika non stop narzekała mojej małżonce, że czuje się samotna i opuszczona, a do tego Karolek nie ma ojcowskiego wzoru do naśladowania, przez co sprawia kłopoty wychowawcze i słabo się uczy. Zagadnąłem brata, czy dałby radę częściej przebywać z rodziną.
Adam nie kochał żony
– Słuchaj, stary, hajs się zgadza, w całej Europie mam kontakty i nie mogę się z nimi tak po prostu pożegnać! Nie będę rezygnował z wszystkiego tylko dlatego, że jakaś baba w domu na mnie czeka – stwierdził z kpiną w głosie.
Z czasem Adam całkowicie przestał pojawiać się w mieszkaniu. Wpadał jedynie, żeby spędzić weekend z Karolem, a potem przepadał na całe tygodnie. Monika nie miała jednak zamiaru odgrywać roli wiernej Penelopy.
Adam odzyskał wolność i ponownie odnalazł miłość swojego życia. Przez dłuższy czas tożsamość jego nowej partnerki pozostawała dla bliskich tajemnicą. Niemniej jednak w pozornie beztroskiej egzystencji mojego brata kryło się pewne zmartwienie. Grażyna samodzielnie zajmowała się wychowywaniem Piotrka i Gabrysi, dlatego Adam często spędzał czas z pociechami. W międzyczasie jego druga była małżonka związała się z obywatelem Szwecji i wyjechała za granicę. Wraz z nią wyemigrował również Karol. Mojemu bratu brakowało syna i nie mógł pogodzić się z faktem, że teraz mówił „tato” do kogoś innego.
Sam też się rozwiodłem
Ja z kolei odczuwałem ulgę, że sam nie zostałem ojcem, ponieważ w tym czasie moje małżeństwo zaczęło się rozpadać. Rozwód przeżyłem koszmarnie, mimo iż zdawałem sobie sprawę, że byliśmy kiepsko dobraną parą. Agata wiecznie dokądś pędziła, pływała na żaglówce, nurkowała, szusowała na stoku. A ja preferowałem zaciszny kąt w domu, dźwięki muzyki i wciągającą lekturę...
Nasza wspólna droga po pięciu latach dobiegła końca. Rozeszliśmy się jednak w zgodzie. Kiedy przekroczyłem magiczną czterdziestkę, postanowiłem uczcić tę okazję w gronie najbliższych kumpli w knajpce. Zadzwoniłem jeszcze do mojego brata.
– Wiesz co, stary? Nie przylecę sam – rzucił wesoło do słuchawki. – Słuchaj tego, mam teraz taką super babkę. Zobaczysz ją w sobotę.
– Co?! Znowu będziesz brał ślub?! – wrzasnąłem ze zdziwienia.
– No racja. Będziesz moim świadkiem.
Brat znów się zakochał
Kiedy Adam poznał Mirkę, od razu wiedział, że to niezwykła kobieta. Jej uroda wprost zapierała dech w piersiach. Była od niego o całą dekadę młodsza i prezentowała się wprost kwitnąco. Subtelna uroda, nieokiełznane pukle włosów, filigranowa sylwetka i aksamitny tembr głosu – to wszystko sprawiło, że ja również straciłem dla niej głowę od pierwszego wejrzenia.
Mirka to była taka babka bez żadnego zadęcia, zawsze tryskająca humorem, ale gdzieś w środku czaiła się taka stanowczość i opanowanie. Od razu zrozumiałem, że to nie jest kobieta, którą można zrobić w konia. Nawet jak była zakochana w Adamie, to jakby ją skrzywdził, potrafiłaby go znienawidzić równie mocno. No i tak się właśnie wydarzyło.
Na początku brat był tak zaślepiony Mirką, że nic innego nie dostrzegał. Gdy kobieta skończyła 35 lat, Adam sprawił jej niesamowity prezent – naszyjnik i bransoletkę z opalami. Kosztowało go to pewnie krocie. Później, gdy się jej oświadczał, na paluszku Mirki wylądował przepiękny pierścionek z brylantem. Na miesiąc miodowy wybrali się aż na Maderę.
Poczułem coś do bratowej
Mira w mgnieniu oka stała się częścią rodzinki. Syn i córka Adama, niemal dorośli, polubili nową żone taty. Gabi pożyczała od Miry ubrania, razem chodziły po sklepach… Piotrek trzymał trochę większy dystans wobec macochy, ale doceniał ją i dobrze się z nią dogadywał. Ja ukrywałem swoje prawdziwe uczucia do bratowej. Byłem w niej zabujany jak głupi nastolatek. Kiedy była blisko, za każdym razem czułem motylki w brzuchu.
Kiedy spotykaliśmy się przy jednym stoliku, wpatrywałem się w jej oczy, a w głowie snułem wizje, że nagle znikają wszyscy ludzie dookoła i zostajemy sami. Wyobrażałem sobie, jak wyznaję jej swoje uczucia, a w sennych marzeniach tworzyliśmy parę. Po każdej takiej nocy pobudka przynosiła mi rozczarowanie i pot na całym ciele, uświadamiając, że to była tylko nocna ułuda.
Było mi jej żal
Uznałem, że gołymi rękami uduszę mojego brata, kiedy dowiedziałem się, że po dekadzie związku małżeńskiego porzuca Mirosławę dla młodszej dziewczyny.
Zabrakło mu śmiałości, by powiedzieć to swojej małżonce prosto w oczy. Zamiast tego wysłał jej wiadomość elektroniczną z innego kraju. Napisał, że nigdy nie chciał jej zranić, ponieważ dawniej darzył ją szczerym uczuciem, lecz od pewnego momentu jej dobroć go przytłaczała… Co za dupek! W ciągu zaledwie dwóch dni Mirka zabrała swoje rzeczy i przeniosła się do mieszkania, w którym żyła jeszcze przed ślubem. Spakowała jedynie ciuchy oraz przybory toaletowe.
Moja bratanica, która od razu po zajściu zadzwoniła do małżonki swojego taty, powiadomiła mnie, że Mirka pragnie wymazać Adama z pamięci, więc nie ma szans na to, żeby pozostawała w relacjach z jego bliskimi.
Minęło ponad pięć lat, odkąd widziałem Mirkę po raz ostatni. Ogromnie za nią tęskniłem. Koniec końców mój brat nie stworzył związku z dziewczyną, przez którą rozpadło się jego małżeństwo. W trzy lata po tym jak się rozwiedli, na parę miesięcy wyjechał do Szwecji.
Brat nagle zmarł
Adam odszedł niespodziewanie, jego serce nie wytrzymało. Marzył o naprawieniu relacji z Karolem, swoim najmłodszym dzieckiem. I chyba mu się udało, bo chłopak nie krył łez, żegnając tatę. Na pogrzebie pojawiła się cała rodzina. Podszedłem przywitać się z nimi wszystkimi. Mirka wyglądała na przygnębioną, ale nadal olśniewała urodą. Jej spojrzenie było tak samo zdecydowane i poważne jak wtedy, gdy ujrzałem ją pierwszy raz. Ale odniosłem wrażenie, że kryło się w nim też pewne ciepło skierowane w moją stronę...
Od tamtego momentu upłynęło parę dni. Potomstwo mojego brata zabrało się za porządki w jego lokum.
– Wujek, patrz, co znalazłem u taty w domu – naszyjnik i bransoletka Mirki. Powinniśmy jej to zwrócić, no nie? – zagadnął mój bratanek.
– Poradzę sobie z tym, Piotruś. Skontaktuję się z Mirką... Powiadomię cię o wszystkim.
Odwiedziłem bratową
Nasze spotkanie odbyło się w mieszkaniu Mirki. Szkatułkę z precjozami odstawiła na sekretarzyk, nawet jej nie otwierając. Zasiedliśmy przy stole. Zaserwowała mi babkę drożdżową.
– Ciasto przypomina mi to, które piekła twoja mama. Pamiętasz, jak podała mi recepturę? – w tonie głosu Mirki dało się wyczuć nostalgię, ale dostrzegłem w nim również coś innego.
Spędziliśmy razem przeszło dwie godziny na rozmowach i przywoływaniu wspomnień z przeszłości. W pewnym momencie zapadła cisza. Uznałem, że najwyższa pora, by zostawić Mirkę w spokoju.
– No to lecę. Może jeszcze zadzwonię – sięgnąłem po płaszcz wiszący na wieszaku.
– Słuchaj, Hubert… – Mirka delikatnie zabrała ode mnie ten płaszcz. – Jak myślisz, czy to w porządku, jeśli taka dorosła babka jak ja zapyta byłego szwagra, czy by… no wiesz, czy by nie został u niej do rana?
Nie mam pojęcia, co jej wtedy odrzekłem. Wiem tylko, że mocno ją objąłem. No i zostałem na noc.
Hubert, 50 lat