Reklama

Zawsze byłem bardzo blisko z moją mamą. Od najmłodszych lat to ona była moim przewodnikiem i autorytetem, a jej opinie i rady kształtowały moje decyzje. Wydawało mi się, że nasza relacja była idealna, pełna miłości i wzajemnego wsparcia. Nigdy nie przypuszczałem, że może mieć ona swoje ciemne strony.

Reklama

To był łut szczęścia

Spotkałem Łucję przypadkiem. Był to ciepły, letni dzień, a ja wybrałem się na spacer z moim wiernym towarzyszem, Borysem. Przechadzaliśmy się po naszym ulubionym parku, kiedy nagle Borys, wyrywając się z mojej ręki, pobiegł w kierunku ławki, na której siedziała nieznajoma kobieta. Nim zdążyłem go zatrzymać, wskoczył na jej kolana, obdarowując ją mokrym całusem.

– Borys, nie! – krzyknąłem, biegnąc za nim.

Kobieta zaśmiała się serdecznie i zaczęła głaskać psa po głowie.

– Nic się nie stało. Uwielbiam psy – powiedziała z uśmiechem.

Zobacz także

Zatrzymałem się obok ławki, zdyszany, ale z ulgą widząc, że Borys nie sprawił jej kłopotu.

– Przepraszam, on czasem bywa zbyt entuzjastyczny – wyjaśniłem.

– Naprawdę, to żaden problem. Jest uroczy. Jak się nazywa?

– Borys. A ja jestem Michał.

– Łucja – odpowiedziała, wyciągając rękę na powitanie.

Zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałem się, że Łucja jest nauczycielką w szkole podstawowej i mieszka niedaleko. Rozmowa płynęła naturalnie, jakbyśmy znali się od lat. Czas mijał szybko, a ja zdałem sobie sprawę, że nie chcę, aby ten dzień się kończył.

– Może spotkamy się znowu? – zapytałem, nie chcąc tracić tej szansy.

Łucja uśmiechnęła się i podała mi swój numer telefonu.

– Chętnie. Zadzwoń.

Zadurzyłem się

Od tamtej pory zaczęliśmy się spotykać regularnie. Każde nasze spotkanie było dla mnie wyjątkowe. Łucja miała w sobie coś, co sprawiało, że czułem się przy niej spokojny i szczęśliwy. Powoli zacząłem sobie uświadamiać, że ona jest kimś więcej niż tylko przyjaciółką.

Jednak musiałem w końcu przedstawić Łucję mojej mamie. Wiedziałem, że to będzie ważny krok. Mama zawsze miała na mnie ogromny wpływ i jej opinia była dla mnie istotna. Kiedy powiedziałem jej o Łucji, początkowo wydawała się zadowolona.

– Cieszę się, że znalazłeś kogoś, kto cię uszczęśliwia – powiedziała z uśmiechem. – Kiedy ją poznam?

Zorganizowaliśmy więc spotkanie. Mama przygotowała kolację, zachowywała się bardzo uprzejmie i grzecznie. Łucja starała się zrobić dobre wrażenie. Była nieco zdenerwowana.

Po kolacji, gdy Łucja wyszła, mama powiedziała:

– Jest miła. Ale czy jesteś pewien, że to jest ta właściwa?

– Mamo, naprawdę mi na niej zależy. Proszę, daj jej szansę.

Mama skinęła głową, ale w jej oczach dostrzegłem cień wątpliwości.

Od tamtej pory nasze spotkania z Łucją stawały się coraz częstsze, a ja coraz bardziej zakochiwałem się w niej. Mama jednak zaczęła zachowywać się inaczej. Często narzekała na swoje zdrowie, mówiąc, że czuje się coraz gorzej.

Mama niedomagała

Mijały tygodnie, a ja coraz bardziej zbliżałem się do Łucji. Każde nasze spotkanie było jak magiczne przeżycie, pełne śmiechu, rozmów i wzajemnego zrozumienia. Jednak im bardziej angażowałem się w naszą relację, tym częściej mama zaczynała mówić o swoich problemach zdrowotnych.

Z początku myślałem, że to normalne. Mama była już w średnim wieku i pewne dolegliwości były naturalną częścią starzenia się. Jednak z czasem jej narzekania stawały się coraz bardziej intensywne i regularne. Pewnego wieczoru, tuż przed moim spotkaniem z Łucją, mama nagle zasłabła.

– Michał, czuję się naprawdę źle. Serce mi bije nierówno – powiedziała, trzymając się za pierś.

Oczywiście od razu odwołałem nasze spotkanie z Łucją i pojechaliśmy do szpitala. Lekarze zrobili mamie wszelkie możliwe badania, ale nie znaleźli niczego poważnego. Powiedzieli, że może to być wynik stresu i zalecili odpoczynek.

Łucja była wyrozumiała i wspierała mnie w tych trudnych chwilach. Ale takie sytuacje zaczęły się powtarzać. Każde nasze większe plany były przerywane przez nagłe pogorszenie się stanu zdrowia mamy.

Zauważyła, że coś nie gra

Pewnego dnia, gdy siedziałem z Łucją w kawiarni, powiedziała coś, co zmusiło mnie do myślenia.

– Michał, czy nie zauważyłeś, że twoja mama zawsze czuje się gorzej, kiedy mamy coś ważnego zaplanowane?

Przyznałem, że zauważyłem, ale starałem się to tłumaczyć przypadkiem.

– Może to tylko zbieg okoliczności – odpowiedziałem, choć sam nie byłem do końca przekonany.

Łucja spojrzała na mnie poważnie.

– Michał, ja naprawdę cię kocham, ale musisz zastanowić się, czy twoja mama nie stara się w jakiś sposób wpływać na twoje życie. Może warto porozmawiać z nią szczerze o tym, co czujesz?

To, co powiedziała Łucja, zasiało we mnie ziarno niepokoju. Zacząłem baczniej obserwować zachowanie mamy. Wkrótce zauważyłem, że jej „ataki” zdrowotne zdarzały się zazwyczaj wtedy, gdy planowaliśmy coś z Łucją, jak weekendowy wypad za miasto czy romantyczną kolację.

Postanowiłem porozmawiać o tym z moim najlepszym przyjacielem, Piotrem. Znaliśmy się od lat i wiedziałem, że mogę na niego liczyć.

– Michał, nie chcę być niegrzeczny, ale twoja mama zawsze miała nad tobą ogromną kontrolę – powiedział, gdy spotkaliśmy się na piwie. – Może ona po prostu boi się, że cię straci?

– Ale to przecież absurdalne. Przecież zawsze będę jej synem – odpowiedziałem, choć w głębi duszy zaczynałem rozumieć, co miał na myśli.

– Wiem, ale może ona tego nie widzi w ten sposób. Może warto porozmawiać z nią i wyjaśnić, że twoje uczucia do Łucji nie zmieniają tego, co czujesz do niej?

To była trudna decyzja

Kiedy wróciłem do domu, zastałem mamę w kuchni, przygotowującą kolację.

– Mamo, możemy porozmawiać? – zapytałem.

– Oczywiście, synku. Co się stało? – odpowiedziała, odkładając nóż i patrząc na mnie z troską.

– Chodzi o twoje zdrowie i moje relacje z Łucją. Mam wrażenie, że twoje problemy zdrowotne zawsze pojawiają się w najmniej odpowiednich momentach. Czy to możliwe, że... – zawahałem się, szukając właściwych słów – że może nieświadomie próbujesz wpłynąć na moje życie?

Mama spojrzała na mnie zszokowana.

– Jak możesz tak mówić, Michał? Zawsze chciałam dla ciebie jak najlepiej!

– Wiem, mamo, ale ja naprawdę kocham Łucję. I potrzebuję, żebyś to zrozumiała. Moje uczucia do niej nie zmieniają tego, co czuję do ciebie. Jesteś moją mamą i zawsze będziesz ważna w moim życiu.

Mama milczała przez chwilę, a ja widziałem, jak jej oczy napełniają się łzami.

– Michał, boję się, że stracę cię na zawsze. Że kiedy zwiążesz się z Łucją, zapomnisz o mnie.

Po naszej rozmowie z mamą przez chwilę wydawało się, że wszystko wraca do normy. Mama zdawała się bardziej spokojna, a jej zdrowie poprawiło się. Spędzałem więcej czasu z Łucją, a nasze plany już nie były tak często przerywane nagłymi „atakami” zdrowotnymi mamy. Myślałem, że udało nam się znaleźć wspólny grunt.

Jednak pewnego dnia zdarzyło się coś, co zmieniło wszystko. Była sobota, a ja planowałem spędzić cały dzień z Łucją. Mieliśmy w planach wypad za miasto, żeby odpocząć od codziennych obowiązków. Kiedy rano zbierałem się do wyjścia, mama nagle zaczęła narzekać na silny ból brzucha.

Znów symulowała

– Michał, chyba coś jest nie tak. Bardzo boli mnie brzuch – powiedziała, trzymając się za bok.

Nie chciałem ryzykować, więc zadzwoniłem do lekarza. Ten zalecił, żebyśmy pojechali na izbę przyjęć. Odwołałem nasze plany z Łucją i pojechaliśmy do szpitala. Cały dzień spędziliśmy na badaniach i czekaniu na wyniki. Lekarze znów niczego nie znaleźli.

Byłem wyczerpany, a jednocześnie coraz bardziej sfrustrowany. Łucja próbowała mnie pocieszyć przez telefon, ale w jej głosie słyszałem narastające zniecierpliwienie. Wiedziałem, że nie mogę tak dłużej. Postanowiłem podjąć bardziej zdecydowane kroki, by dowiedzieć się, co naprawdę dzieje się z moją mamą.

Następnego dnia, gdy mama spała, postanowiłem przejrzeć jej dokumentację medyczną. Wiedziałem, że to nie do końca fair, ale czułem, że muszę to zrobić dla dobra nas wszystkich. Znalazłem teczkę z wynikami badań i receptami. Przeglądając dokumenty, natrafiłem na coś, co przykuło moją uwagę – notatki lekarza, które mówiły o braku jakichkolwiek poważnych schorzeń.

Postanowiłem porozmawiać z lekarzem, który najczęściej zajmował się mamą. Umówiłem się na wizytę i przedstawiłem swoje obawy. Lekarz, choć z początku zaskoczony, zgodził się ze mną porozmawiać.

– Panie Michale, muszę przyznać, że pańska mama często zgłaszała się do nas z różnymi dolegliwościami, ale wyniki badań zawsze były w normie. Czasami mamy do czynienia z pacjentami, którzy nieświadomie wyolbrzymiają swoje objawy z powodu lęku lub potrzeby uwagi – wyjaśnił lekarz.

To potwierdziło moje podejrzenia

Kiedy wróciłem do domu, mama siedziała w salonie i czytała książkę. Usiadłem obok niej i spojrzałem jej prosto w oczy.

– Mamo, musimy porozmawiać – zacząłem, starając się zachować spokój. – Byłem dziś u lekarza i rozmawiałem o twoich dolegliwościach. Powiedział mi, że wszystkie twoje wyniki są w normie.

Mama zbladła i zamknęła książkę.

– Wiem, że możesz nieświadomie wyolbrzymiać swoje objawy. Może to jest sposób, żeby mnie zatrzymać przy sobie. Ale to nie jest zdrowe ani dla ciebie, ani dla mnie. Kocham cię i chcę, żebyś była szczęśliwa, ale muszę mieć też swoje życie – powiedziałem, starając się być jak najbardziej wyrozumiały.

– Michał, ja po prostu boję się być sama. Od kiedy twój ojciec odszedł, ty jesteś moim jedynym oparciem. Nie chciałam cię stracić – wyznała.

To były trudne słowa, ale wiedziałem, że muszę być stanowczy.

– Nigdy cię nie zostawię. Ale musisz mi pozwolić żyć swoim życiem. Łucja jest dla mnie bardzo ważna i chcę, żebyś to zrozumiała – powiedziałem.

Mama kiwnęła głową. To był moment, w którym nasza relacja musiała się zmienić. Teraz musimy nauczyć się nowego balansu, abyśmy oboje mogli być szczęśliwi. Czeka nas trudna droga, ale jestem gotów podjąć to wyzwanie dla dobra nas wszystkich.

Reklama

Michał, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama