Reklama

Chyba czas na zmiany – pomyślałam głośno, wpatrując się w łóżko w swojej sypialni, które przypominało mi o byłym. Była to decyzja, która dojrzewała we mnie od tygodni. Po rozstaniu z Krzyśkiem życie wydawało mi się pozbawione barw i musiałam coś z tym zrobić.

Reklama

Remont sypialni miał być symbolicznym początkiem nowego rozdziału. I wtedy pojawił się Michał. Młody stolarz, który miał pomóc mi na nowo zaaranżować przestrzeń. Ale od pierwszej chwili coś w nim przykuło moją uwagę. Może to ten delikatny zapach drewna, który zawsze mu towarzyszył. Może sposób, w jaki opowiadał o swoim synu z takim ciepłem i dumą.

– Ala, gdzie chcesz tę szafkę? – zapytał Michał, wyciągając rękę w stronę projektu. Jego głos przywrócił mnie do rzeczywistości.

– Tam, gdzie będzie najlepiej – uśmiechnęłam się, próbując ukryć rosnące zainteresowanie jego osobą. Michał zaczął opowiadać o swoim synu, o trudnościach samotnego ojcostwa, a ja chłonęłam każde jego słowo, zastanawiając się, jakie miejsce mógłby zająć w moim życiu.

Czułam do niego coś więcej

Kiedy Michał pracował w mojej sypialni, czułam, że nasze rozmowy stają się coraz głębsze. Nie chodziło już tylko o drewno czy remont. To były rozmowy o życiu, o jego zakrętach i niespodziewanych drogach, jakie czasem wybiera. Czułam, że Michał jest kimś więcej niż tylko stolarzem – był jak otwarta księga, której pragnęłam przeczytać do końca.

– Mój syn wczoraj zapytał, dlaczego w ogóle pracuję z drewnem – zaczął Michał, skręcając kolejne półki. – Powiedziałem mu, że drewno ma duszę. Jak ludzie.

Zapatrzyłam się na jego ręce, które z taką precyzją prowadziły narzędzia.

– To zawsze była twoja pasja? – zapytałam, czując, że w moim głosie słychać prawdziwe zainteresowanie.

– Tak, odkąd pamiętam. – Jego oczy na chwilę rozjaśniły się wspomnieniem. – Daje mi to poczucie, że tworzę coś trwałego, coś, co przetrwa dłużej niż ja sam.

Podziwiałam go za to. Nie tylko za umiejętność rzeźbienia drewna, ale też za sposób, w jaki opowiadał o swoim synu. To był człowiek, który dbał o swoje wartości.

W mojej głowie toczył się nieustanny dialog. Co to wszystko znaczyło? Dlaczego czułam, że Michał jest dla mnie kimś więcej, niż chciałam przyznać? Wiedziałam, że to może być początek czegoś poważniejszego, ale bałam się do tego przyznać.

Cały świat zawirował

Każda nasza rozmowa była jak kawałek układanki, który powoli zaczynał tworzyć większy obraz. Zaczęłam dostrzegać, że Michał również patrzy na mnie inaczej. Jego spojrzenia były pełne delikatnej czułości, a słowa stanowiły coś więcej niż zwykłą rozmowę.

– Spójrz na ten kawałek drewna – powiedział, podając mi gładką deskę. – Zobacz, jakie ma słoje. Każdy z nich to rok życia, burza, słońce, deszcz...

Uśmiechnęłam się, czując przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele. Nasze palce przypadkowo się dotknęły, kiedy przyglądałam się strukturze drewna, i poczułam iskry, jakby cały pokój na moment zamarł.

– Michał... – zaczęłam, ale nie wiedziałam, co dalej powiedzieć. To było uczucie, którego dawno nie doświadczyłam.

– Tak? – zapytał, a jego głos brzmiał tak łagodnie.

– Nic. Po prostu... dobrze, że jesteś – odpowiedziałam, czując, że każde słowo ma w sobie większą wagę, niż można by przypuszczać.

Michał przyciągnął mnie do siebie i pocałował. To było delikatne muśnięcie warg, ale cały świat dookoła mnie zawirował.

Ten wieczór był pełen niedopowiedzeń. Każda chwila milczenia mówiła więcej niż tysiąc słów. Wiedziałam, że Michał ma swoje wątpliwości i zobowiązania, ale czułam, że coś w moim sercu zaczyna kiełkować.

To było jak cios w serce

To było nieuniknione. Wiedziona ciekawością i narastającymi emocjami, dałam się porwać chwili. Była to noc pełna namiętności, której nie dało się już zatrzymać. Michał patrzył na mnie tak, jakby w moich oczach szukał odpowiedzi na wszystkie swoje pytania.

– Ala... – zaczął, ale jego głos się łamał. – Musisz wiedzieć o czymś ważnym.

Leżeliśmy obok siebie, w półmroku, otuleni jedynie cieniem przeszłości i teraźniejszości. Zamilkłam, czując, że to, co usłyszę, może zmienić wszystko.

– Moja była partnerka chce, żebym do niej wrócił – powiedział w końcu, z trudem wymawiając te słowa. – Mówi, że to dla dobra dziecka. A ja... nie wiem, co robić.

Cios, który uderzył mnie prosto w serce. Czułam, jakby ziemia osunęła się spod moich stóp. Jak mogłam w jednej chwili poczuć się tak blisko niego, a zarazem tak daleko?

– Rozumiem... – wydusiłam z siebie, choć serce krzyczało coś zupełnie innego. – Rozumiem, że syn jest dla ciebie najważniejszy.

Michał nie powiedział nic, ale w jego oczach widziałam walkę, jaką toczył. Wiedziałam, że nie jestem w stanie zmienić jego decyzji, choć mój instynkt krzyczał, że chcę o niego walczyć. Ta noc, choć namiętna, przyniosła mi więcej bólu, niż mogłam znieść.

Toczyłam wewnętrzny konflikt

Dni po odejściu Michała były jak nieme kadry w czarno-białym filmie. Wszystko wokół mnie przestało mieć znaczenie. Patrzyłam na idealnie wyremontowaną sypialnię, która miała być symbolem nowego początku, a teraz była tylko pustym pomieszczeniem wypełnionym echem przeszłości.

Spędzałam długie godziny, leżąc na nowym łóżku i wpatrując się w sufit, próbując zrozumieć, dlaczego Michał podjął taką decyzję. Moje myśli wciąż krążyły wokół jego słów. „Dla dobra dziecka”. Zrozumiałe, ale jakże bolesne.

– Dlaczego wszystko, co wydaje się takie dobre, musi być takie trudne? – westchnęłam do siebie, nie oczekując odpowiedzi. Wewnętrzny dialog toczył się we mnie nieprzerwanie.

Przypominałam sobie każdą chwilę, każdy uśmiech i każde przypadkowe dotknięcie. Jakie to wszystko miało znaczenie, skoro teraz byłam sama? Miałam wrażenie, że Michał również nie zrozumiał swoich uczuć, że decyzję podjął pod presją, nie chcąc przyznać, co tak naprawdę czuje.

Moje serce rwało się do walki, ale rozsądek podpowiadał mi, że muszę nauczyć się żyć z tym bólem i iść dalej.

To nie było proste

Nie mogłam pozwolić, aby wszystko zakończyło się w taki sposób. Wiedziałam, że potrzebuję tej rozmowy, by ruszyć dalej. Postanowiłam spotkać się z Michałem raz jeszcze, by wyjawić swoje uczucia i spróbować zrozumieć jego decyzje.

Spotkaliśmy się w małej kawiarni, którą oboje lubiliśmy. Czułam, jak moje serce przyspiesza z każdą sekundą, gdy czekałam na jego przyjście. Kiedy wszedł, na chwilę czas się zatrzymał. Nasze spojrzenia spotkały się i od razu wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie łatwa.

– Dziękuję, że się zgodziłeś – zaczęłam, próbując opanować drżenie w głosie.

– Nie mogłem nie przyjść. Zbyt wiele nas łączy – odpowiedział, a jego oczy były pełne napięcia.

– Michał, chciałam tylko wiedzieć, dlaczego tak naprawdę podjąłeś tę decyzję – zaczęłam, patrząc mu prosto w oczy.

– Szczerze mówiąc, nie jestem pewien... – zaczął, z trudnością dobierając słowa. – Czuję się rozdarty. Z jednej strony jest mój syn, dla którego powinienem być zawsze obecny, a z drugiej... jesteś ty. Ktoś, kto pojawił się w moim życiu nagle, ale kto zajął w nim ważne miejsce.

Słysząc te słowa, poczułam mieszankę bólu i nadziei. Chciałam mu powiedzieć, że nie musimy wybierać między sobą a jego synem, ale to nie było takie proste.

– Michał, rozumiem, co czujesz. Ale nie mogę czekać wiecznie na coś, co może się nigdy nie wydarzyć – powiedziałam, próbując powstrzymać łzy.

– Wiem... i to boli mnie jeszcze bardziej. Wciąż coś do ciebie czuję, ale... – przerwał, a ja wiedziałam, że sam nie jest pewien swojej decyzji.

W tej chwili zrozumiałam, że muszę znaleźć siłę, by iść dalej, nawet jeśli nasze drogi się rozchodzą. Nie mogłam zmusić go do wyboru, który go przerastał.

Czas zacząć od nowa

Czasami największą sztuką jest pozwolić odejść temu, kogo się kocha, by odnaleźć siebie. Po rozmowie z Michałem poczułam, że choć serce wciąż jest pełne bólu, muszę nauczyć się żyć z tym uczuciem. To nie była porażka, ale krok ku zrozumieniu, co jest dla mnie naprawdę ważne.

Sypialnia, która miała być symbolem nowego początku, rzeczywiście się nim stała. Teraz jednak wiedziałam, że aby iść dalej, muszę dać sobie czas. Musiałam zrozumieć swoje emocje, swoje potrzeby, zanim ponownie otworzę się na miłość.

Czas zacząć od nowa – powiedziałam do siebie, patrząc na jasne ściany, które teraz były niczym puste płótno. Nie miałam pojęcia, co przyniesie przyszłość, ale czułam, że jest pełna możliwości.

Nie było już Michała, nie było jego delikatnego zapachu drewna, który przynosił mi tyle radości, ale były wspomnienia, do których się uśmiechałam.

Zaczęłam powoli, małymi krokami, budować swoje życie na nowo, mając nadzieję, że pewnego dnia spotkam kogoś, kto będzie w stanie dzielić ze mną nie tylko chwile, ale całe życie. Wiedziałam, że teraz jestem gotowa na coś więcej – na odnalezienie prawdziwego szczęścia we własnym wnętrzu.

Historia nie kończyła się w sposób, jaki mogłam sobie wyobrazić na początku, ale niosła w sobie lekcję, której nie sposób przecenić: by zrozumieć siebie, czasem trzeba pozwolić odejść innym.

Reklama

Alicja, 34 lat

Reklama
Reklama
Reklama