„Nawet fiskus nie jest tak bezduszny jak Monika. Nie spodziewałam się, że zrobi coś takiego przy rozliczaniu PIT-ów”
„Problemy finansowe, które nas dręczyły, coraz częściej prowadziły do nieporozumień. Czasem wydawało mi się, że zamiast rozmawiać, krzyczymy na siebie. Ostatnia rozmowa z Moniką była dla mnie szczególnie bolesna”.

- Redakcja
Od lat prowadzę firmę z Moniką. Nasze partnerstwo w biznesie zaczęło się od przyjaźni, która przetrwała lata. Byłyśmy dla siebie wsparciem w najtrudniejszych momentach i zawsze mogłyśmy na siebie liczyć. Nasza firma stała się naturalnym przedłużeniem naszej relacji. Wspólne projekty, podejmowanie decyzji i marzenia o sukcesie – to wszystko zbliżało nas jeszcze bardziej. Jednak ostatnio zaczęłam zauważać pewne pęknięcia. Problemy finansowe, które nas dręczyły, coraz częściej prowadziły do nieporozumień. Czasem wydawało mi się, że zamiast rozmawiać, krzyczymy na siebie. Ostatnia rozmowa z Moniką była dla mnie szczególnie bolesna.
Czułam się zagubiona
– Musimy porozmawiać o podatkach – zaczęłam, próbując utrzymać spokojny ton, choć w środku czułam, jak narasta we mnie złość.
Monika spojrzała na mnie, po czym wzrok jej zaczął błądzić po pokoju. Unikała mojego spojrzenia.
– Znowu to samo? Naprawdę nie mogę już o tym słuchać – odpowiedziała z wyraźnym zniecierpliwieniem.
– Nie możemy tego ignorować! – podniosłam głos. – Błędy się mnożą, a my jesteśmy na skraju przepaści!
– I co z tego? Uważasz, że to moja wina? – przyjaciółka westchnęła, krzyżując ręce na piersi.
– Czasem wydaje mi się, że nie przejmujesz się tym tak, jak powinnaś – powiedziałam, starając się ukryć rosnącą frustrację. – Musimy być odpowiedzialne za nasze decyzje.
– A ty? – wybuchła Monika. – Kontrolujesz każdy mój ruch! Nie mogę oddychać w tej firmie!
Cisza po jej słowach była ogłuszająca. Spojrzałam na nią, próbując zrozumieć, skąd to się bierze. To, że unikała kontaktu wzrokowego, wzbudzało we mnie podejrzenia. Czy coś przede mną ukrywała?
– Może powinnaś pomyśleć, jak twoje działania wpływają na naszą relację – dodała Monika, patrząc przez okno.
Po tej rozmowie czułam się zagubiona. Czy rzeczywiście przesadzałam? Czy może Monika już nie chciała walczyć o to, co stworzyłyśmy razem? Ta kłótnia sprawiła, że zaczęłam zastanawiać się, czy nasza przyjaźń jest w stanie przetrwać te trudne czasy.
Ciarki przeszły mi po plecach
Następnego dnia postanowiłam spotkać się z Adamem, naszym księgowym. Potrzebowałam jasnej odpowiedzi na pytanie, jak poważne są nasze problemy finansowe.
– Jak bardzo jest źle? – zaczęłam, kiedy wszedł do mojego biura. – Chodzi mi o błędy w naszych księgach.
Adam spojrzał na mnie przenikliwie.
– Sytuacja jest poważna. Te błędy mogą nas wiele kosztować, zarówno finansowo, jak i wizerunkowo. Musimy szybko coś z tym zrobić.
Poczułam, jak ciarki przechodzą mi po plecach. Wiedziałam, że sytuacja jest zła, ale nie spodziewałam się, że aż tak.
– Możemy to jakoś naprawić? – zapytałam, próbując znaleźć światełko w tunelu.
– To będzie wymagało dużo pracy, ale nie jest niemożliwe – odpowiedział Adam, jednak jego głos nie brzmiał zbyt optymistycznie.
Z każdą chwilą czułam coraz większy ciężar odpowiedzialności na swoich barkach. Co, jeśli nie uda nam się wyjść z tego kryzysu? Co z moją przyjaźnią z Moniką? Czy warto dalej walczyć o coś, co może być już stracone?
– Dzięki. Muszę to wszystko przemyśleć – powiedziałam na pożegnanie.
Po tej rozmowie czułam się przytłoczona.
Serce mi zamarło
Chwilę później przypadkowo usłyszałam rozmowę, która zmieniła wszystko. Wyszłam ze swojego biura na chwilę, by ochłonąć, gdy nagle usłyszałam głosy dochodzące z sali konferencyjnej. Rozpoznałam głos Moniki i Adama. Choć wiedziałam, że podsłuchiwanie nie jest fair, ciekawość i niepokój wzięły górę.
– Musimy być ostrożni. Anka jest bardzo zaniepokojona – mówił Adam.
– Nie wiem, jak długo jeszcze dam radę. Myślałam nawet o zamknięciu firmy – wyznała Monika z ciężkim westchnieniem.
Serce mi zamarło. Zamknięcie firmy? Poczułam się zdradzona. Nie mogłam uwierzyć, że moja przyjaciółka nawet nie wspomniała mi o swoich wątpliwościach. Nie zastanawiając się dłużej, wparowałam do sali konferencyjnej.
– Co to miało znaczyć?! – wykrzyknęłam, zaskakując ich oboje.
Monika spojrzała na mnie z przerażeniem.
–To nie tak...
– Jak to nie tak?! Podsłuchałam waszą rozmowę. Rozważasz zamknięcie biznesu, nie mówiąc mi ani słowa?! – czułam, jak mój głos się załamuje z emocji.
Monika opuściła wzrok.
– Tak, myślałam o tym. Po prostu... czuję się przytłoczona tymi konfliktami. Nie wiem, czy jeszcze to wszystko ma sens.
Byłam wstrząśnięta. Jak mogła to wszystko ukrywać? Jak mogła w ogóle brać pod uwagę takie rozwiązanie?
– Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – zapytałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
– Bałam się, że nasza przyjaźń tego nie przetrwa – przyznała, a ja poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg.
Byłam wściekła
– Naprawdę nie chciałam, żeby to wszystko tak się potoczyło – Monika zaczęła mówić, jej głos drżał. – Przez cały czas starałam się sprostać oczekiwaniom. Jako wspólniczka, jako przyjaciółka. Ale czułam, jakby każda decyzja była niewłaściwa.
Stałam, czując, jak miesza się we mnie złość i smutek.
– Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie? Mogłyśmy to jakoś rozwiązać.
Monika westchnęła głęboko.
– Bałam się, że nie zrozumiesz. Błędy księgowe to moja wina. Nie mogłam się do tego przyznać. Myślałam, że jeśli będę milczeć, to może jakoś uda się wszystko naprawić, zanim zauważysz. Ale to tylko pogorszyło sytuację.
Czułam się zdradzona, a jednocześnie nie mogłam powstrzymać narastającego gniewu.
– Rozumiem, że było ci ciężko, ale to nie usprawiedliwia ukrywania tego przede mną! – odparłam ostro.
Monika patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
– Wiem, zawiodłam cię. Chciałam, żeby nasza przyjaźń przetrwała.
Zamiast współczucia, czułam tylko narastający gniew.
– A co z moimi uczuciami? Okłamywałaś mnie!
Monika chciała coś odpowiedzieć, ale zabrakło jej słów. Staliśmy w milczeniu, każde z nas pogrążone w swoich myślach. W końcu, nie mogąc znieść tego napięcia, odwróciłam się i wyszłam z biura. Czułam, że coś się skończyło, że nasza przyjaźń nie przetrwała tej próby.
Załamałam się
Bez Moniki w biurze czułam się jak w pustym domu. Nasze biurko, które kiedyś było świadkiem niezliczonych rozmów, śmiechu i wspólnych marzeń, teraz wydawało się obce. Tego dnia musiałam się jednak skupić na przyszłości firmy. Spotkałam się z Adamem, by przedyskutować nasze opcje.
– Wiem, że to trudny czas dla ciebie – Adam zaczął rozmowę z wyczuwalną delikatnością. – Musimy jednak zdecydować, co dalej.
Usiadłam naprzeciw niego, czując ciężar decyzji, którą miałam podjąć.
– Myślisz, że możemy utrzymać firmę na powierzchni?
Adam przytaknął, choć nie wydawał się pewny.
– Będzie trudno, ale jeśli zaczniemy działać od razu, jest szansa.
Przez chwilę wpatrywałam się w przestrzeń, zastanawiając się, czy warto kontynuować bez Moniki.
– Myślisz, że warto było poświęcić przyjaźń dla tego wszystkiego? – zapytałam z goryczą w głosie.
Adam westchnął.
– Nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Każda przyjaźń przechodzi przez trudne momenty. Czasem to, co uważamy za koniec, jest początkiem czegoś nowego.
– A jeśli to naprawdę koniec? – zapytałam z nutą desperacji.
– Wtedy musisz się zastanowić, co chcesz z tym zrobić – odpowiedział.
Po rozmowie z księgowym wróciłam do swojego biura, czując się rozdarta. Wiedziałam, że przede mną trudne decyzje, zarówno zawodowe, jak i osobiste.
Zostałam oszukana
Wieczorem, siedząc samotnie w moim mieszkaniu, zastanawiałam się nad wszystkim, co się wydarzyło. Moje myśli krążyły wokół Moniki, naszej przyjaźni i tego, jak bardzo się wszystko zmieniło. Czułam się zdradzona i oszukana, ale jednocześnie zaczynałam dostrzegać, że rozstanie mogło być jedynym rozwiązaniem. Monika była dla mnie jak siostra, ale może czasem więzy są tak skomplikowane, że muszą zostać zerwane, aby mogło nadejść coś nowego. Wiedziałam, że nasza relacja już nigdy nie będzie taka sama, ale zaczynałam akceptować, że to niekoniecznie musi być złe.
Przyjaźń to coś więcej niż tylko wspólne prowadzenie firmy. To zaufanie, szczerość i wzajemne wsparcie. Bez tego wszystko inne traci sens. Odkrycie, że te elementy zniknęły z naszej relacji, było bolesne, ale też wyzwalające. Zdecydowałam, że muszę skupić się na przyszłości. Chociaż perspektywa prowadzenia firmy bez Moniki była przerażająca, wiedziałam, że muszę spróbować. Rozpocząć nowy rozdział, zbudować coś na własnych zasadach. Może kiedyś znajdziemy drogę powrotną do siebie jako przyjaciółki, ale na razie musiałam pogodzić się z faktem, że nasze ścieżki się rozeszły.
Ostatecznie, choć było to trudne do zaakceptowania, zdałam sobie sprawę, że każda strata niesie ze sobą możliwość nowego początku. Teraz musiałam zdecydować, jaką drogę wybrać dla siebie i firmy, którą razem z Moniką stworzyłyśmy. Wiedziałam, że czeka mnie ciężka praca, ale byłam gotowa stawić czoła temu wyzwaniu.
Anna, 35 lat
Czytaj także:
- „Miałam dość stania przy garach przed Wielkanocą i się zbuntowałam. Zamiast żurku i jajek będzie lemoniada na Kanarach”
- „Chciałam ratować matkę przed długami. Ona zamiast rachunków i leków opłacała z moich pieniędzy cudze lenistwo”
- „Zadłużyliśmy się na małą kawalerkę na warszawskim Ursynowie. Żałuję, bo kredyt i podatki spędzają nam sen z powiek”