„Brat nie chciał mnie znać, bo miałem romans z jego żoną. Winę zmyłem z siebie dopiero po latach”
„– Przyjeżdżajcie jak najszybciej! – apelowała ciotka drżącym głosem. – Jasiek jest w bardzo ciężkim stanie. Od wczoraj przebywa na intensywnej terapii w szpitalu. Dializy nie przyniosły poprawy, a jego stan się pogarsza”.
- Listy do redakcji
Wspomnienia wracają do mnie jak żywe obrazy. Początek lata, ruszyliśmy wiejską ścieżką, tropiąc ślady zostawione przez lisy. Kłótnie w okresie dojrzewania, gdy tapetował ściany naszej sypialni podobiznami sław sportu, podczas gdy ja upierałem się przy wizerunku kosmity z filmu Spielberga. No i ta fotka w żołnierskim mundurze, zrobiona podczas służby wojskowej, którą mama trzymała na biurku.
Zawsze będę pamiętał też, jak wyglądała pierwsza dziewczyna mojego brata – Kasia miała krótkie włosy i niebieskie oczy... Potem był ślub... Wziął go z Anką, przyjaciółką Kasi – gorącą szatynką, którą chyba z dwa razy widziałem wcześniej w jego towarzystwie.
Brat ożenił się z przyjaciółką narzeczonej
Jasiek zakończył związek z Kasią raptem dwa miesiące później, zaraz po tym, jak wrócili z urlopu, który spędzili razem w nadmorskim kurorcie. Nie chciał zdradzić powodów zerwania, ani tego, co wydarzyło się podczas pobytu w Darłowie. Kiedy próbowałem wyciągnąć z niego jakieś informacje, albo zaczynał mówić o czymś innym, albo zbywał mnie zdawkowym tekstem o tym, że po prostu do siebie nie pasowali. Miałem jednak wrażenie, że nie mówi mi całej prawdy.
Tamto wesele było dość nietypowe. Pan młody wyglądał, jakby właśnie usłyszał wyrok, siedział samotnie przy stole. Za to jego świeżo upieczona żona błyszczała na parkiecie. Wyglądała bardzo atrakcyjnie, więc chętnych do tańca z nią nie brakowało. W tamtej chwili wcale mnie to nie zdziwiło. Dobrze wiedziałem, że Jasiek za tańcami nie przepada i kiepsko mu to wychodzi, a Ania ledwo co skończyła 22 lata, więc nic dziwnego, że była taka pełna werwy. „Pewnie dobrali się na zasadzie kontrastów, a takie pary są zazwyczaj najbardziej trwałe" – przemknęło mi wtedy przez głowę.
Kto by pomyślał, że za chwilę mój los także ulegnie zmianie? Stało się to zupełnie niespodziewanie, mniej więcej cztery miesiące po tym, jak wzięli ślub, kiedy Ania na dobre wprowadziła się do naszego domu. Nasza matka była bardzo zapracowana, więc moja szwagierka niejako automatycznie zaczęła pełnić funkcję gospodyni. Ciągle było ją widać w różnych miejscach. Inaczej ustawiła meble, wymieniła zasłony, przygotowywała posiłki. Od czasu do czasu jej pomagałem, ponieważ chodziłem na studia zaoczne, więc rano miałem trochę czasu.
Zrobiła to specjalnie
W to pechowe przedpołudnie przebywałem w swojej sypialni. Intensywnie wkuwałem materiał, ponieważ egzaminy zaskoczyły mnie niczym pierwsza zimowa śnieżyca kierowców. Znienacka dało się słyszeć ciche pukanie w drzwi. Otworzyły się, zanim byłem w stanie zareagować słowem „proszę". W przejściu pojawiła się Ania, ubrana tylko w krótki, niemalże prześwitujący T-shirt, przez który widać było kontury jej zjawiskowej sylwetki. Dreszcze przebiegły mi wzdłuż kręgosłupa, jednak próbowałem przybrać obojętny wyraz twarzy.
– Słuchaj, Krzysiu – rzekła, puszczając do mnie oko – z Jasiem idziemy niedługo na karnawałową imprezę, a ja ciągle nie zdecydowałam, co na siebie włożyć. Pomógłbyś mi wybrać jakąś kieckę?
– Jasne, nie ma problemu – odpowiedziałem, wpatrując się w nią jak zaczarowany.
Zniknęła na moment za drzwiami swojej sypialni, a po chwili stanęła przede mną w niebieskiej sukience z mocno wyciętym dekoltem.
– Co myślisz? – zapytała, kręcąc się dookoła na palcach.
– Wyglądasz olśniewająco – wymamrotałem, ledwo poznając swój własny głos.
– W takim razie zaprezentuje ci kolejną – zachichotała i po chwili miałem przed sobą zjawisko, które bardziej przypominało mgłę niż kreację.
– Podoba ci się? – rzuciła figlarnie, tańcząc tuż przed moim nosem.
Zerwałem się raptownie, a ona zachwiała się nieznacznie i oboje opadliśmy na łóżko. Poczułem jej ciepło i subtelną woń perfum. Nie planowałem tego, ale żądza okazała się potężniejsza. Po chwili na brzuchu poczułem aksamitny dotyk jej dłoni. Odpłynąłem i pozwoliłem instynktowi przejąć kontrolę.
Mieliśmy romans
Kiedy tylko ja i Ania mieliśmy mieszkanie tylko dla siebie, wydarzenia przybierały ten sam obrót. Pożądanie brało górę, choć sumienie gryzło mnie mocno. Strach, że brat odkryje nasz potajemny związek był ogromny. Mimo to nie mogłem zerwać tej relacji, bo ona wciąż mnie do siebie przyciągała.
W trakcie jednego z naszych miłosnych zbliżeń do naszych uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. W pokoju stanął Janek, mój brat. Z powodu nagłego bólu żeber, który uniemożliwił mu dalszą pracę, szef odesłał go do domu wcześniej niż zwykle. Jego twarz przybrała kolor białej ściany. Wpatrywał się w nas dziwnie nieobecnym wzrokiem. Nie odezwał się ani słowem. Zupełnie mnie zatkało, nie spodziewałem się takiej reakcji z jego strony. Chyba nawet wolałbym, żeby dostał szału, zrobił wielką aferę, ale on po prostu obrócił się na pięcie i wyszedł bez żadnego komentarza. To był koniec wszystkiego.
Brat uciekł od wszystkich
Od 3 lat nie miałem z nim kontaktu. Wyprowadził się. Ciocia z Gdyni pomogła mu w znalezieniu pracy na Pomorzu. Wziął rozwód i zupełnie zniknął z horyzontu. Nawet życzeń świątecznych od niego nie dostawałem. Mama wspominała jedynie, że ma kłopoty zdrowotne, coś z nerkami. Tak naprawdę nie wiedziałem, co się u niego dzieje.
Przedwczoraj rozdzwonił się telefon. To była ciotka, bardzo poruszona.
– Przyjeżdżajcie jak najszybciej! – apelowała drżącym głosem. – Jasiek jest w bardzo ciężkim stanie. Od wczoraj przebywa na intensywnej terapii w szpitalu. Dializy nie przyniosły poprawy, a jego stan się pogarsza. Doktor twierdzi, że jedynym ratunkiem będzie transplantacja. Ale obawiam się, że może nie dożyć przeszczepu. Na nowy organ trzeba czekać nawet kilka lat.
Ta rozmowa telefoniczna wstrząsnęła mną do głębi. Nie miałem pojęcia, że sytuacja jest aż tak poważna. Od razu pojechałem do Gdańska. Nie miałem żadnych wątpliwości, że muszę tam być.
Nie wahałem się
– Pański brat chorował od dłuższego czasu – ordynator mówił opanowanym i fachowym tonem. – Jego nerki przestały funkcjonować jakieś pół roku temu. W ostatnich dniach doszło do komplikacji: dostał zapalenia płuc i doszło do zatrucia organizmu. Ma szansę z tego wyjść, ale musimy pilnie znaleźć dla niego dawcę nerki...
– Czy ja mógłbym oddać swoją? – spytałem.
– Jest duże prawdopodobieństwo, że będzie pan najlepszym kandydatem. W końcu jesteście braćmi.
Obudziłem się z narkozy, czując tępy, przeszywający ból w lewej części pleców. Leki przeciwbólowe powoli przestawały działać. Janek leżał na sąsiednim łóżku, przyglądając się, jak stopniowo odzyskuję kontakt z rzeczywistością.
– Co u ciebie? – spytał.
– Trochę boli...
– Mnie również..., ale wiesz... Wydaje mi się, że odrobina cierpienia nie zaszkodzi. Podobno to uszlachetnia człowieka. Sądzę, że ból jest w stanie zmazać nasze przewinienia, a przyznasz, że my... no cóż, narozrabialiśmy nieco...
– Chyba ja bardziej... Przepraszam cię, bracie...
– Wiesz, ja również nie byłem aniołkiem – przerwał mi raptownie, kierując wzrok w kierunku okna. – Dałem się skusić Ance podczas urlopu w Darłowie... Ale postąpiłem jak ostatni głupek. Zostawiłem dla niej Kasię, tę jedyną. Czas wreszcie przestać niszczyć, a zacząć tworzyć.
– Czyli planujesz powrót do domu...?
– Wrócimy tam obaj nieco bardziej doświadczeni przez życie. Wiemy już, jak odróżnić to, co naprawdę cenne od zwykłych błyskotek.
Krzysztof, 26 lat